Po co nam konkordat?
Podpisanie konkordatu w 1925 r./ Żródło NAC
Już niedługo w lutym przypada 100. rocznica ratyfikowania konkordatu pomiędzy Stolicą Apostolską a Rzeczpospolitą Polską. Obecnie obowiązuje taka właśnie umowa międzynarodowa zawarta w 1993 roku. Korzystamy z części jej ustaleń nawet na co dzień, ale często nie zdajemy sobie z tego sprawy.
W rozmowach większość osób przyznaje, że jedyne co im się kojarzy z konkordatem to ślub. Rzeczywiście małżeństwo konkordatowe zawarte w Kościele ma również moc prawną ślubu cywilnego. Od 1998 roku nie potrzeba, tak jak kiedyś za czasów PRL, najpierw „ślubować” w USC przed urzędnikiem, a potem w Kościele. Teraz ksiądz proboszcz, w parafii którego zawarty został ślub konkordatowy, musi w ciągu pięciu dni od zawarcia małżeństwa przekazać do USC niezbędne dokumenty, by został sporządzony akt ślubu. Jednak to tylko jedno z wielu ustaleń z konkordatu z lipca 1993 roku, który na dodatek nie był pierwszym tego typu dokumentem podpisanym przez Polskę.
100 lat temu
Najpierw Polska zawarła konkordat ze Stolicą Apostolską dokładnie 10 lutego 1925 roku. W imieniu prezydenta Stanisława Wojciechowskiego podpisy pod dokumentem złożyli ambasador Władysław Skrzyński i prof. Stanisław Grabski oraz jako pełnomocnik papieża Piusa XI sekretarz stanu kard. Piotr Gasparri.
Jak czytam na dzieje.pl, zostało to zapowiedziane w Konstytucji marcowej z 1921 roku, w której stwierdzono: „Wyznanie rzymsko-katolickie, będące religią przeważającej większości narodu, zajmuje w państwie naczelne stanowisko wśród równouprawnionych wyznań. Kościół rzymskokatolicki rządzi się własnymi prawami. Stosunek państwa do Kościoła będzie określony na podstawie układu ze Stolicą Apostolską, który podlega ratyfikacji przez Sejm”. Na marginesie: ratyfikacja to zatwierdzenie umowy międzynarodowej przez upoważniony do tego organ państwowy. A konkordat to właśnie ważna umowa międzynarodowa zawierana między państwem a Stolicą Apostolską. Jego nazwa pochodzi z języka łacińskiego, od słowa concordare - zgadzać się. Mimo że jakiś kraj zawiera konkordat z Kościołem katolickim i dotyczy on spraw katolików, najczęściej jest także podstawą do przyznania wyznawcom innych religii takich samych uprawnień. Z ustaleń konkordatowych korzysta też państwo, które zawiera umowę. Stąd nie ratyfikują jej tylko kraje, gdzie katolicy stanowią większość. Tak było chociażby w przypadku Izraela, który zawarł konkordat ze Stolicą Apostolską w tym samym roku co Polska.
W pełnej wolności
Inicjatorem prac przygotowujących konkordat z 1925 roku był ówczesny minister wyznań religijnych i oświecenia publicznego Maciej Rataj. Dokument podpisany 10 lutego został przyjęty przez Sejm RP 26 marca 1925 roku. Składał się z 27 artykułów, na wstępie podkreślono, że Kościół korzystać będzie w Rzeczpospolitej Polskiej z pełnej wolności, będzie mógł swobodne wykonywać władze duchowną i jurysdykcji. Konkordat zapowiadał wymianę przedstawicieli dyplomatycznych między Polską a Watykanem. Uprawnienia nuncjusza apostolskiego w Polsce rozciągały się również na terytorium Wolnego Miasta Gdańska. Wybór arcybiskupów i biskupów należał do Stolicy Apostolskiej, ale Prezydent RP miał prawo do zgłaszania sprzeciwu natury politycznej wobec przedstawianych przez Watykan nominacji. Przed objęciem swoich czynności arcybiskupów i biskupów zobowiązano do złożenia przysięgi na ręce Prezydenta RP.
Konkordat wprowadzał też obowiązkową naukę religii w szkołach powszechnych, z wyjątkiem szkół wyższych. Duchowni, ich majątek i osób prawnych kościelnych i zakonnych podlegały opodatkowaniu na równi z osobami i majątkiem innych obywateli, z wyjątkiem budynków, poświęconych służbie Bożej, seminariów duchownych, domów przygotowawczych dla zakonników i zakonnic, domów mieszkalnych zakonników i zakonnic, składających śluby ubóstwa. Państwo polskie zobowiązywało się także do wypłacania duchownym uposażeń, do czasu uregulowania spraw związanych z majątkiem, który Kościołowi skonfiskowali zaborcy. Dla Polski, która niedawno odzyskała wolność po latach zaborów, ważne było również to, że granice prowincji kościelnych dostosowano do granic państwowych, utworzono m.in. diecezję śląską w podległych dotąd Wrocławiowi Katowicach. Do rangi stolic arcybiskupich, obok dawnych metropolii w Gnieźnie, Lwowie i Warszawie, podniesiono biskupstwa w Wilnie i Krakowie.
Wzajemne korzyści
Podobnie jak wtedy w obecnie obowiązującym w Polsce konkordacie podkreślono, że relacje państwo - Kościół mają opierać się na przyjaznej współpracy, przy wzajemnej autonomii i niezależności. Jest to model realizowany w większości państw europejskich. Ten ratyfikowany w 1998 roku konkordat składa się z preambuły i 29 artykułów. Jak już wtedy informowało L’Osservatore Romano przewiduje on m.in. „uznanie osobowości prawnej Kościoła i jego instytucji, gwarantuje swobodne sprawowanie jego misji, nauczanie religii w szkołach publicznych, możliwość zakładania i prowadzenia placówek oświatowych i wychowawczych, opiekę duszpasterską nad żołnierzami, uznanie prawomocności małżeństwa kanonicznego, prawo Kościoła do posiadania i wykorzystywania własnych środków społecznego przekazu oraz do obecności w programach państwowego radia i telewizji; na mocy konkordatu państwo zobowiązuje się też do subwencjonowania Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie oraz Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, a także w miarę możliwości do udziału w kosztach utrzymania dóbr kultury należących do Kościoła katolickiego”. Ostatnio głośno zrobiło się o nauczaniu religii, według konkordatu jej lekcje mają odbywać się w ramach zajęć szkolnych i przedszkolnych. Jak podkreślił podczas zeszłorocznej konferencji organizowanej przez KAI ks. prof. Piotr Stanisz z KUL jest to reguła, która obowiązuje również np. w tzw. szkołach europejskich, przeznaczonych dla dzieci urzędników unijnych. Polska nie jest tu jakimś wyjątkiem.
Konkordat jest korzystny dla Polski także po innym względem. Według ustaleń wszyscy biskupi (poza legatem papieskim) muszą być narodowości polskiej. Ich jurysdykcja ograniczona jest do terenu Polski. Do tego żadna część terytorium naszego kraju nie może podlegać jurysdykcji ze strony kościelnych metropolii zagranicznych.
Niezależność od ZSRR
Dlaczego był potrzebny kolejny konkordat? Umowa z 1925 roku została bezprawnie wypowiedziana przez Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej 12 września 1945 roku. Władze komunistyczne twierdziły, że winna tej sytuacji jest Stolica Apostolska, ponieważ wbrew zapisowi z konkordatu w czasie wojny ustanowiła „niemieckich biskupów na terenach wcielonych do Rzeszy”. Wyjaśnił to ekspert z zakresu historii prawa konkordatowego ks. prof. Wojciech Góralski, w jednym z artykułów: „mianowanie przez Piusa XII (w sytuacji nadzwyczajnej) niemieckiego biskupa gdańskiego K.M. Spletta administratorem apostolskim diecezji chełmińskiej oraz Niemca H. Breitingera administratorem apostolskim z jurysdykcją dla katolików niemieckich zamieszkałych na terenie archidiecezji gnieźnieńskiej i poznańskiej nie było równoznaczne z mianowaniem ich biskupami rezydencjalnymi (słowo „biskup” w artykule konkordatu oznaczało biskupa rezydencjalnego)”.
Natomiast prof. Hanna Suchocka podczas wykładu na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego podkreśliła, że w latach 90. zawarcie konkordatu z Watykanem było wyrazem niezależności państwa od ZSRR i w tamtym czasie takie umowy podpisało wiele państw z byłego „bloku wschodniego”, w tym Węgry, Chorwacja, Litwa, Albania, Słowacja i Łotwa.
Tekst Renata Jurowicz
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!