Hipolit LIpiński, Boże Ciało
Płatki kwiatów przed Bogiem
Boże Ciało mówi o prawdziwej obecności Boga pod postacią Chleba w Najświętszym Sakramencie. Procesja, która tej uroczystości towarzyszy, jest także publicznym świadectwem chrześcijańskiej wiary w Chrystusa Eucharystycznego. Wzbogacona o motywy florystyczne i folklorystyczne, pełna czerwcowego słońca, uchodzi za jeden z ulubionych tematów artystów malarzy.
Właściwa nazwa Bożego Ciała to uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa. Początkowo nazywano ją świętem Eucharystii. Sięgające korzeniami XIII stulecia święto było owocem oddziaływania nowych nurtów pobożności eucharystycznej, skupionej na kulcie rzeczywistej obecności Jezusa Chrystusa w znakach: chleba i wina, a nie na przyjmowaniu Komunii Świętej.
Cud z przechylonym kielichem
Nowe święto, Boże Ciało, było reakcją na herezję Berengariusza z Tours we Francji, żyjącego na przełomie X i XI wieku, który twierdził, że niemożliwa jest przemiana chleba i wina w Chrystusowe Ciało i Krew. Uważał, że Ciało Jezusa Chrystusa przebywa w niebie, dlatego nie może być w rozmaitych miejscach na ziemi, a Komunię Świętą postrzegał jako duchowe przyjmowanie Zbawiciela.
Jednak do wprowadzenia święta przyczyniła się bł. Julianna, przeorysza augustianek z belgijskiego klasztoru Mont Cornillon w diecezji Liège. W 1208 roku miała ujrzeć księżyc w pełni, z ciemną plamą będącą, według tego, co objawił jej Jezus Chrystus, brakiem święta ku czci Eucharystii w kalendarzu liturgicznym. Co więcej, Zbawiciel polecił owej siostrze ustanowić osobne święto ku czci Najświętszej Eucharystii, mianowicie w czwartek po niedzieli Trójcy Świętej. Wpierw to święto umieścił w życiu swej diecezji Robert, biskup Liège, w drugą niedzielę po uroczystości Zesłania Ducha Świętego. Natomiast papież Urban IV ustanowił w 1264 roku święto Bożego Ciała w celu uczczenia Zbawiciela obecnego w Eucharystii, jednak jego śmierć przeszkodziła ogłoszeniu bulli oficjalnie wprowadzającej uroczystość do Kościoła. Tę wolę Urbana IV wypełnił papież Jan XXII w 1317 roku. Jednak bezpośrednim impulsem do ustanowienia uroczystości okazał się cud mający miejsce w Bolsenie podczas Mszy Świętej.
Historia mówi, że w trakcie jej celebracji po przeistoczeniu trącony ręką kielich eucharystyczny tak się „niebezpiecznie” przechylił, że wylało się z niego wiele kropel krwi Zbawiciela na korporał. Celebrans ujrzał ponadto zamianę wina w krew. Do cudu tego nawiązał na powstałym w latach 1511-1514 fresku w Stanza d’Eliodoro pałacu watykańskiego wybitny artysta Rafael Santi. Dowiedziawszy się o bolseńskim cudzie, przebywający wówczas w pobliskim Orvieto papież zabrał ów korporał, który do dzisiaj ma być przechowywany w relikwiarzu w tamtejszej katedrze i który zamiast monstrancji obnosi się w procesji Bożego Ciała. Ponadto wykorzystując pobyt dominikańskiego teologa św. Tomasza z Akwinu, papież Urban IV polecił mu opracowanie liturgicznych tekstów Mszy Świętej i Oficjum na święto Bożego Ciała, a są to znane nam dzisiaj takie teksty jak chociażby „Sław, języku”, zwłaszcza ostatnie strofy tego hymnu „Przed tak wielkim Sakramentem”, tudzież pieśń „O zbawcza Hostio”. W Polsce uroczystość Bożego Ciała wprowadził w 1320 roku biskup krakowski Nanker, lecz dopiero na początku XV wieku zaliczono ją w większości polskich diecezji do najważniejszych świąt roku kościelnego.
Procesja bez podziałów
Ulubionym tematem u artystów jest procesja eucharystyczna w Boże Ciało. Pierwsza taka procesja miała miejsce w 1246 roku. Dopiero jednak po zatwierdzeniu święta w całym Kościele procesja odbyła się w 1277 roku w Kolonii. Także w Niemczech od XV stulecia przyjął się zwyczaj procesji do czterech ołtarzy. Na rodzimych ziemiach pierwsze procesje eucharystyczne, związane z Bożym Ciałem mają miejsce w XIV wieku w Płocku i we Wrocławiu, a od XVI stulecia wprowadza się zwyczaj śpiewania Ewangelii przy czterech ołtarzach.
Do grona artystów, którzy obrazowali eucharystyczną procesję, zalicza się także współczesny malarz Michał Smółka. Na obrazie „Boże Ciało w Łagowie” umieścił na najbliższym planie dziewczynki sypiące kwiatki, natomiast za nimi siostry zakonne, a następnie ciąg dalszy mijającej podcień bramy procesji z Najświętszym Sakramentem. Analogicznie, ale znacznie bogaciej procesję w uroczystość Bożego Ciała przedstawił w 1881 roku, trzy lata przed własną śmiercią, Hipolit Lipiński. Procesja ta świadczy też o tym, że giną w niej społeczne podziały. Uczestniczy w niej cały przekrój społeczeństwa: od żebraków po ubrane w bogate szaty damy. W procesji tej można dostrzec też, poza sztandarami, m.in. feretron z Matką Bożą, wyrzeźbionego św. Józefa z małym Jezusem na ramieniu czy krucyfiks. Oczywiście procesję poprzedzają dziewczynki sypiące kwiaty i „dobosz” uderzający w bęben. Procesję „wita” w progu kościoła dominikanin. Przy drodze, którą podąża procesja, klęczą wierni, lecz niestety, nie jest widoczny kapłan z Najświętszym Sakramentem niesionym pod baldachimem. Wydaje się, że na obrazie zabrakło głównego Bohatera tego dnia. Z zagranicznych dzieł natomiast można przywołać XVI-wieczną miniaturę Mistrza Jakuba IV Szkockiego czy obraz Carla Emila Doeplera, artysty przełomu XIX i XX stulecia.
Na koniec powróćmy do uchodzącego za najwybitniejszego, polskiego kolorystę i symbolistę, żyjącego w XIX i w XX wieku, Jacka Malczewskiego. Dzieło to zaskakuje. Gdyby nie tytuł obrazu, trudno byłoby w nim dostrzec świętowanie Bożego Ciała. Nie ma tutaj procesji, baldachimu, Najświętszego Sakramentu, za to pogodny pejzaż miejski, emanujący ciepłem, tonie w złotym, czerwcowym blasku słońca. Jest to krakowski pejzaż z widocznym na najdalszym planie zarysem zamku na Wawelu. Wydaje się, że wszystko na tym obrazie trwa w pełnym pozytywnego napięcia oczekiwaniu na uderzenie dzwonów, zwiastujące początek świątecznej procesji. Także my trwajmy nie tylko w ten dzień w oczekiwaniu na uzdrawiającą obecność Boga, nie tracąc w nią wiary.
Tekst Justyna Sprutta
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!