Pierwszy krok
„Nawet największa wędrówka zaczyna się od pierwszego kroku” - to jedno z powiedzeń, które bardzo pomagają w dążeniu do sukcesu, bo uświadamia nam, że wejście na szczyt nie wymaga jakiegoś nadludzkiego wysiłku, ale po prostu systematycznego podejmowania kolejnych kroków.
Sprawdza się ono także w życiu wierzących, którzy chcą osiągnąć świętość (w końcu to taki sukces chrześcijanina). Jaki zatem jest pierwszy krok do sukcesu? Od czego zacząć swoją drogę do świętości?
Jedna z najpopularniejszych książek o rozwoju osobistym nosi tytuł „7 nawyków skutecznego działania”. Autor tej książki, Stephen Covey, przedstawia w niej kompletną drogę do zwycięstwa. Najpierw - jak to określił - zwycięstwa „prywatnego”, a potem „publicznego”. Znacząca jest tu właśnie kolejność tych zwycięstw i samych nawyków. Na początku zmieniamy samych siebie, bo dopiero wtedy mamy szansę wpływać na świat. Taką samą kolejność zaleca sam Jezus Chrystus: „wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a potem będziesz lepiej widział, jak wyjąć pyłek z oka brata” (Mt 7, 5).
Pierwszy nawyk proponowany przez Coveya nosi nazwę „Bądź proaktywny”, czyli inaczej „bądź kowalem swojego losu”. Według niego człowiek „proaktywny” to taki, który przejmuje pełną odpowiedzialność za swoje życie, w przeciwieństwie do ludzi „reaktywnych”, którzy za całe zło w swoim życiu obwiniają innych ludzi, albo okoliczności, w których żyją. Ci drudzy, jak sama nazwa wskazuje, zbyt intensywnie reagują na bodźce zewnętrzne, są ludźmi impulsywnymi. Można ich porównać do gazowanego napoju, który zamknięty w szczelnej butelce potrafi ją nawet rozsadzić, jeśli dosyć mocno się nią potrząśnie. Ludzie proaktywni z kolei przypominają bardziej niegazowaną wodę. Jak byś nią nie potrząsał - nigdy nie reaguje mocniej, niż powinna. Na jej powierzchni nie pojawiają się bąbelki, a w zamkniętej butelce nie tworzy żadnego ciśnienia. To także przypomina mi niejeden fragment z Pisma Świętego, które często zachęca do postawy proaktywnej.
Jeśli weźmiemy na przykład księgi mądrościowe i przeczytamy je od deski do deski, to stwierdzimy ze zdziwieniem, że większość przysłów w nich zawartych skupia się tak naprawdę tylko na kilku kwestiach, które widocznie są bardzo ważne zarówno dla autorów tych ksiąg, jak i samego Ducha Świętego, który ich natchnął. Te najczęściej omawiane sprawy to: zabieganie o mądrość, walka z lenistwem, stronienie od uwodzących kobiet, uczciwa praca, karcenie dzieci oraz wartość prawdziwych przyjaciół, ale najczęściej pojawia się chyba wezwanie do panowania nad sobą, a zwłaszcza własnym językiem: „Serce sprawiedliwego rozważa odpowiedź, usta niegodziwych wybuchają złością” (Prz 15, 28). Podobnych wersetów jest mnóstwo, więc pozostaje mi tylko zacytować ten jeden i zachęcić do lektury ksiąg mądrościowych.
Wezwanie do bycia proaktywnym znajdziemy też w nauczaniu samego Jezusa, który mówi: „Słyszeliście, że powiedziano: „Oko za oko, ząb za ząb”. A Ja wam powiadam: Nie zwalczajcie zła złem!” (Mt 5, 38). Podobnego nakazu udziela św. Paweł w swoim Liście do Rzymian: „Nie daj się pokonać złu, lecz zło pokonaj dobrem” (Rz 12, 21). To wyraźne zachęty do tego, żeby nie dać się sprowokować i nie reagować impulsywnie na zaczepki czy prześladowania, jak to robią ludzie, których Stephen Covey nazywa reaktywnymi.
W końcu przypomina mi się jeden z dziewięciu owoców Ducha Świętego, które św. Paweł wymienia w Liście do Galatów: „Owoc zaś wywodzący się z Ducha to: miłość, radość, pokój, cierpliwość, dobroć, życzliwość, wierność, łagodność, opanowanie” (Ga 5, 22). Szczególnie ostatni z nich określa postawę proaktywną. Człowiek ma być opanowany, czyli nie reagujący przesadnie na negatywne bodźce. „Opanowanie” to polskie tłumaczenie greckiego słowa „egkrateia”, które dawniej używało się na określenie władcy, który nigdy nie pozwoli, aby jego własne sprawy przeszkadzały w sprawowaniu rządów nad swoim ludem. „Egkrateia” to zatem cnota umożliwiająca człowiekowi takie panowanie nad sobą, że nadaje się on do służenia innym.
A dlaczego to właśnie wzięcie odpowiedzialności jest pierwszym krokiem do sukcesu? Bo bez tego jesteśmy jak pasażerowie w pędzącym samochodzie naszego życia, którzy pozwalają usiąść za kierownicą komuś zupełnie innemu. Bez tego jesteśmy raczej ofiarą, która ciągle narzeka na trudne warunki, brak zasobów i umiejętności, niż kreatorem, czyli człowiekiem tworzącym, który sam kształtuje swoje życie i otaczającą go rzeczywistość według własnych zasad i upodobania. Dopóki nie uwierzysz w to, że sam rządzisz swoim życiem, to nic innego nie jest możliwe, prawda? Ani osiągnięcie sukcesu w rozumieniu świata, ani tym bardziej świętości.
Pismo Święte w Starym Testamencie przedstawia nam postać Józefa, najmłodszego z synów Jakuba, który został sprzedany przez własnych braci do niewoli. Stał się przez to bardzo wrażliwym człowiekiem (jak większość ludzi skrzywdzonych w dzieciństwie) i chyba najczęściej płaczącą postacią w Biblii. Jednak on nie załamał się, ale zawsze i w każdym miejscu służył światu umiejętnościami, które dostał od Pana, a jedną z nich była umiejętność zarządzania. Józef był w tym tak dobry, że gdzie się nie pojawił, od razu zostawał zarządcą tego miejsca. Najpierw był to dobytek jednego urzędnika egipskiego, potem więzienie, w którym wylądował z powodu fałszywego oskarżenia (fascynujące, że nawet jako więzień stał się zarządcą więzienia), a w końcu cały Egipt, którym rządził jako drugi po faraonie. Ten kraj kojarzy nam się teraz ze starymi piramidami i Sfinksem bez nosa, ale w tamtych czasach był dla świata tym, czym dzisiaj są dla nas Stany Zjednoczone, czyli najpotężniejszym znanym imperium.
Tym samym Józef staje się najlepszym przykładem proaktywnego życia i wzorem dla nas. Co by nas nie przygniotło w naszym życiu (rzadko kiedy będzie to coś gorszego od historii Józefa), możemy nadal odnieść wielki sukces, jeśli Bóg będzie z nami, a my będziemy wytrwale służyć światu używając swoich talentów. Już dzisiaj weź odpowiedzialność za swoje życie! Koniec narzekań na innych ludzi i swoją sytuację. Jeśli nie podoba ci się gdzie jesteś, to zasiądź w końcu za kierownicą i jedź dokąd ty chcesz. „Położyłem przed tobą życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo! Wybieraj...” (Pwt 30, 19) - mówi Bóg. Zatem wybór należy do ciebie. To Ty jesteś odpowiedzialny. Ty jesteś kreatorem.
Tekst Mikołaj Kapusta
www.DobraNowina.net
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!