TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Kwietnia 2024, 06:41
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Pierwsze przebudzenie św. Józefa

Pierwsze przebudzenie św. Józefa

Czym był ów sen św. Józefa, który diametralnie odmienił jego życie? Bo z pewnością nie był to zwyczajny sen.

Kiedy św. Józef budzi się ze snu, od razu wie, co ma czynić. Ewangelista Mateusz zaznacza, że po przebudzeniu Józef nie tylko zrobił to, co mu anioł polecił, ale uczynił to tak, jak niebiański posłaniec nakazał. Inaczej mówiąc, oblubieniec Najświętszej Dziewicy jest nie tylko posłuszny w tym sensie, że czyni to, co Bóg każe. Jego posłuszeństwo jest absolutne: nawet sposób wykonania Bożego nakazu stanowi dla Józefa integralną część posłuszeństwa.

A zatem wiedział, że to, co usłyszał we śnie, pochodziło od Pana Boga. Ale skąd ta pewność? Przecież sny mogą być mylące. Jeśli nawet zawierają treści religijne, wcale nie muszą pochodzić od Boga. Jak się okazuje, pytanie o pewność prowadzi nas do lepszego zrozumienia postępowania opiekuna Zbawiciela bezpośrednio po przebudzeniu. Z pomocą przychodzi nam Stary Testament.

Dwa sny

Św. Józef nie jest jedyną osobą na kartach Pisma Świętego, która postępuje na podstawie własnych snów. Jego starotestamentowy imiennik, Józef egipski, miewał nadprzyrodzone sny od dzieciństwa. Jednak niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że sny opiekuna Zbawiciela należy rozpatrzyć nie tyle w świetle snów Józefa egipskiego, ile przede wszystkim w świetle snu naszego praojca Adama.

W drugim rozdziale Księgi Rodzaju czytamy słowa Pana Boga po stworzeniu pierwszego człowieka: „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam; uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc” (Rdz 2, 18). Wobec tego Bóg zsyła na Adama sen, chociaż nie jest to zwykły sen, bo w języku hebrajskim biblijnym są dwa słowa na określenie snu. Pierwsze odnosi się do snu naturalnego, spowodowanego zmęczeniem. Drugie słowo odnosi się do snu spowodowanego bezpośrednio przez Boga, ze skutkami moralnymi lub duchowymi dla osoby uśpionej. W przypadku snu Adama pojawia się w tekście hebrajskim to drugie słowo, czyli chodzi o nadprzyrodzony sen, który zmieni jego życie i spojrzenie na otaczającą go rzeczywistość. I to właśnie podczas takiego snu Bóg bierze z mężczyzny jedno z żeber i tworzy z niego niewiastę (Rdz 2, 21-22). Następnie przyprowadza ją do Adama, a ona otrzymuje od niego najpierw ogólną nazwę „kobieta”, a później imię „Ewa”.

Podobnie jak sen Adama – pierwszy starotestamentalny sen – nie był zwykłym snem, tak też wolno przypuszczać, że pierwszy nowotestamentowy sen, jakim był sen św. Józefa, nie był zwykłym snem. Z tej racji Adam i Józef wiedzą dokładnie, co mają czynić po przebudzeniu. Ponadto oba sny dotyczyły niewiasty, z którą mężczyzna miał założyć rodzinę. Podobnie jak Adam po śnie podejmuje trwały związek ze swoją małżonką, tak też św. Józef po przebudzeniu pozostaje przy swojej małżonce i nie odchodzi od niej. Oprócz tego tak jak po pierwszym starotestamentowym śnie następuje czynność nadania nazwy kobiecie przez Adama, tak też po pierwszym nowotestamentowym śnie następuje podobna czynność nadania imienia przez Józefa, aczkolwiek nie małżonce, lecz Synowi Bożemu. Małżonka Józefa bowiem otrzymała swoje nowe imię już wcześniej, od archanioła Gabriela, który nazwał ją „pełną łaski” (por. Łk 1, 28).

To ostatnie podobieństwo między snami, jak również różnica między nimi, sygnalizuje coś ważnego: nadanie nazwy niewieście przez Adama prowadzi do stwierdzenia cielesnego aspektu małżeństwa - „mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem” (Rdz 2, 24); natomiast nadanie imienia Synowi Bożemu przez Józefa prowadzi do stwierdzenia braku cielesnego aspektu małżeństwa Niepokalanej Dziewicy i jej małżonka – „zbudziwszy się ze snu, Józef wziął swoją małżonkę do siebie, lecz nie zbliżał się do niej, aż porodziła Syna, któremu nadał imię Jezus” (Mt 1, 24-25).

Ta różnica między snami będzie miała swoje dalsze konsekwencje. O ile bowiem po przebudzeniu Adama Ewa będzie za każdym razem nazwana żoną Adama, o tyle po przebudzeniu Józefa Najświętsza Maryja Panna już nigdy nie będzie nazwana żoną Józefa. Dlaczego? Jest to subtelne potwierdzenie faktu, że małżeństwo Matki Bożej z opiekunem Zbawiciela było i pozostało dziewicze! Z perspektywy biblijnej można nawet powiedzieć, że Najświętsza Maryja Panna, w przeciwieństwie do Ewy, nie otrzymuje swej „nazwy” od małżonka, ponieważ jej małżeństwo miało być dziewicze.

Aż porodziła Syna?

Dochodzimy do zdania, które wywołuje błędne wnioski, zwłaszcza u protestantów. Zarzucają oni, że dogmat o trwałym dziewictwie Najświętszej Maryi Panny nie ma podstaw biblijnych. Dostrzegają w nim sprzeczność z ewangelijnym zapisem, że Józef nie zbliżał się do swojej małżonki, „aż porodziła Syna” (Mt 1, 25). Uważają, że w przypadku trwałego dziewictwa ewangelista Mateusz nie użyłby spójnika „aż”, a skoro to uczynił, to chciał zaznaczyć, że po narodzinach Dziecięcia to małżeństwo pod względem cielesnym niczym się nie różniło od innych małżeństw.

Jest to błędna konkluzja, bo nie bierze pod uwagę wyżej wspomnianego zestawienia snu Adama ze snem Józefa. Nawet abstrahując od tego, protestanci popełniają jeszcze bardziej zasadniczy błąd, bo zapominają, że św. Mateusz posługuje się hebrajskim językiem biblijnym. W tym języku stwierdzenie, że Józef nie zbliżał się do małżonki, „aż” porodziła Syna, oznacza to samo, co następujące polskie zdanie: urodziła Syna bez stosunków małżeńskich z Józefem! Po prostu semicki sposób przekazu informacji jest inny niż w językach europejskich. Nie chodzi tutaj o błąd w tłumaczeniu, ale raczej o to, że ludzie czytający Pismo Święte w językach niebiblijnych mogą wyciągać błędne wnioski, nie zdając sobie sprawy z tego, że Ewangelie, w swojej ekspresji, kierują się zasadami biblijnymi często związanymi z hebrajską, aramejską oraz grecką gramatyką starożytną.

Gdyby więc pojawił się wśród nas św. Mateusz i usłyszał, że ktoś podważa trwały dziewiczy stan małżeństwa Najświętszej Maryi Panny ze św. Józefem po narodzinach Syna Bożego, zaprotestowałby stanowczo. Wykazałby osobom snującym tego rodzaju bajki, że są niedouczone. Wystarczy bowiem, abyśmy zobaczyli, w jaki sposób spójnik „aż” może być użyty w Starym i w Nowym Testamencie. A zatem w Pierwszej Księdze Samuela czytamy, że „Mikal, córka Saula, była bezdzietna aż do czasu swej śmierci” (2 Sm 6, 23). Czy na tej podstawie mamy wywnioskować, że Mikal nie rodziła dzieci tylko do chwili śmierci, ale po śmierci już zaczęła rodzić dzieci regularnie? Albo gdy Pan Jezus mówi: „jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28, 20), czy mamy rozumieć, że Chrystus jest z nami tylko do skończenia świata, a później już nie będzie z nami?

Nikt po przeczytaniu tych zdań – i to nawet bez znajomości starożytnych języków biblijnych – nie stwierdzi, że spójnik „aż” zawsze musi funkcjonować na zasadzie stwierdzenia zmiany w stanie opisanej sytuacji. Widzimy więc, że słowa Ewangelisty, iż Józef nie zbliżał się do swej małżonki, „aż porodziła Syna”, wcale nie są dowodem, że po narodzinach Chrystusa przestali oni żyć w dziewiczym małżeństwie. Nawet główni przedstawiciele protestantyzmu – Luter, Kalwin i Zwingli – wierzyli w trwałe dziewictwo Najświętszej Maryi Panny…

Katolicka lektura Biblii

Katolicy nie czytają Biblii jak protestanci. My uznajemy, że skoro Pismo Święte powstało w Kościele i skoro to Kościół zadecydował – z woli Chrystusa i z Jego autorytetem (por. Łk 10, 16) – które pisma należą do Biblii, a które nie, to znaczy, że Kościół jest też najwyższą instancją weryfikującą i interpretującą słowo Boże. Gdybyśmy nie mieli takiej zewnętrznej weryfikacji, bylibyśmy w rozterce, bo trzeba byłoby powiedzieć, że Biblia sama siebie uwiarygodnia i sama siebie interpretuje. Ale to samo mogą powiedzieć muzułmanie o swoim Koranie i hindusi o swoich Wedach. Nie wiedzielibyśmy, czy księgi biblijne są natchnione i dobrze przez nas zrozumiane, gdyby nie było Kościoła – filaru i podpory prawdy – który by nam o tym powiedział (por. 1 Tm 3, 15). Z tej racji, nawet jeżeli trudno nam coś zrozumieć w Piśmie Świętym, nawet jeżeli nie odnajdujemy tam odpowiedzi, które uspokajają nasze wątpliwości, to nie pozostajemy bez pomocy. Mamy bowiem Kościół. I to Kościół nas poucza o nieustannym dziewictwie Matki Bożej w nieomylnym dogmacie (KKK 499).

Przesłanie dziewiczego małżeństwa

Św. Józef rozumiał, że jego Niepokalana Małżonka należy w pełni do Ducha Świętego, a nie do niego. Nie miał względem niej cielesnych praw małżeńskich, bo ona jest Oblubienicą Ducha Świętego, zjednoczona z Trzecią Osobą Trójcy Przenajświętszej, jak żadna inna osoba ludzka. W zamyśle Bożym dziewicze małżeństwo opiekuna Zbawiciela z Matką Bożą jest przykładem dla wszystkich ochrzczonych niezależnie od stanu. Dla małżonków są oni wzorem więzi oblubieńczej nacechowanej miłością, wiernością, uczciwością i nierozerwalnością. Małżonków bezdzietnych zapewniają, że Bóg uzupełnia pustkę nieobecności własnego dziecka. Małżonków adoptujących dziecko utwierdzają w przekonaniu, że rodzicielstwo to o wiele więcej niż pokrewieństwo biologiczne. Osobom samotnym, konsekrowanym i kapłanom przypominają, że życie dziewicze jest szczęśliwe, bo to Bóg obdarza największym szczęściem. Małżonków, którzy z różnych poważnych przyczyn muszą zrezygnować z cielesnego wymiaru małżeństwa, zachęcają do odkrycia bliskości małżeńskiej poza cielesnością.

Pukajmy więc często do domu nazaretańskiego, a drzwi otworzy nam po przebudzeniu św. Józef. I uczyni dla nas to, co uczynił dla Maryi: weźmie nas do siebie, czyli pod swoją przeczystą opiekę. Wraz z nią pomoże nam wszystko przeżyć.

Tekst ks. Jacek Stefański

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!