TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Lipca 2025, 15:18
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Pierwsza dekada

Pierwsza dekada

- Zawsze byłem zadowolony z mojej posługi, nawet w trudnych chwilach, które miałem, ponieważ musiałem rozwiązywać bardzo drażliwe problemy lub pomagać w ich rozwiązaniu - wyznaje papież Franciszek w rozmowie z ks. Guillermo Marcó z okazji 10. rocznicy pontyfikatu.

Ojcze Święty, mija 10 lat od dnia, w którym wybrano Cię na papieża. Jakie wspomnienia z tamtego dnia Ci towarzyszą? Co jako pierwsze przychodzi na myśl?
[…] Naprawdę nie zdawałem sobie sprawy, z tego co się stanie. […] Przychodziłem tu po cichu rano, w południe, a niektórzy mimochodem robili mi żarty, których nie rozumiałem. Nawet kiedy przychodziłem do jadalni, niektórzy biskupi z Europy Środkowej mówili do mnie: „Podejdź, Wasza Eminencjo, co możesz nam powiedzieć o Ameryce Łacińskiej?”. Robili mi egzamin. Kiedy wychodziłem z jadalni, jeden kardynał podbiegł od tyłu i powiedział do mnie: „Chwileczkę, czy to prawda, że ​​usunęli Ci płuco?”. Powiedziałem mu: „Nie, usunęli mi prawy górny płat, ponieważ miał torbiele”. „Och, a kiedy to było?” I powiedziałem mu: „W roku 1957”. A on odpowiedział: „Te manewry w ostatniej chwili…” i odwrócił się. Tam odżyłem. Wtedy zdałem sobie sprawę, że jest kampania za i kampania przeciw. Wyszedłem, zrobiłem sobie spokojną drzemkę.

Czy (konklawe z 2013 – przyp. tłum.) bardzo różniło się od tego z 2005 roku?
Nie. Dynamika była taka sama. To miało jedno głosowanie więcej. W 2005 roku (wybór) był w pierwszym popołudniowym głosowaniu. W tym przypadku było to drugie popołudniowe głosowanie. W pierwszym trend był już widoczny. Tutaj chcę złożyć hołd wielkiemu przyjacielowi, kardynałowi Cláudio Hummesowi, który siedział za mną, podszedł do mnie w trakcie pierwszego głosowania i powiedział mi: „Nie bój się, tak działa Duch Święty”. Jestem wzruszony, ponieważ zmarł niedawno, a był mi bardzo bliski. A kiedy zostałem wybrany w drugim głosowaniu - osiągnąłem (już) dwie trzecie, a liczenie trwało dalej, wszyscy bili brawa, gdy liczenie trwało - wstał, przytulił mnie i powiedział: „Nie zapomnij o biednych”. To mnie dotyka. Wspaniały człowiek, Hummes, wspaniały człowiek. Zmarł kilka miesięcy temu. Cichy, ale wyznaczał kurs. Cóż, biedni, co ja wiem: San Francisco. Franciszek, kropka. Kiedy więc kardynał Giovanni Battista Re zapytał mnie: „Jakie imię chcesz sobie nadać?”, odpowiedziałem „Franciszek”. (…)

Wiele osób, które znają Waszą Świątobliwość od lat, mówi mi czasem, że (Ojciec Święty) odkąd został papieżem wygląda na znacznie szczęśliwszego niż przedtem. Czy Wasza Świątobliwość czuje to samo?
Zawsze byłem zadowolony z mojej posługi, nawet w trudnych chwilach, które miałem, ponieważ musiałem rozwiązywać bardzo drażliwe problemy lub pomagać w ich rozwiązaniu. Ale wewnętrznego spokoju nikt mi nie odebrał. To szczęście. Wydaje mi się, że ludzie patrzą na mnie teraz częściej, ale zawsze taki byłem. Myślę, że w tym się nie zmieniłem. Trochę nostalgicznie wspominam Buenos Aires, ponieważ (w Rzymie) nie mogę włóczyć się po ulicach tak jak tam. […].

Ojcze Święty, zamierzam zapytać (…) o twoje codzienne życie. Widziałem Cię chodzącego bardzo dobrze, ale kilka miesięcy temu na zdjęciach widziałem Cię na wózku inwalidzkim. Czy może papież nam powiedzieć, co się stało?
To było trochę dziwne. Przyczyną było to, że bolały mnie ścięgna, prawdopodobnie z powodu stanu zapalnego, i słabo chodziłem. A ten zły chód doprowadził do złamania kości w kolanie. Mój lekarz powiedział mi: „Musisz operować”. Powiedziałem: „Znowu? To wymaga znieczulenia, 6 godzin operacji…” (…). Więc powiedziałam: „nie”. Fizjoterapeuta powiedział mi: „Nie, to można wyleczyć magnetoterapią, laserem i odrobiną fizjoterapii”. I udało mu się scalić kość. Teraz rehabilituję się z tego wszystkiego, czyli rozciągam ścięgna, mięśnie. Z kością wszystko w porządku. To się stało.

Ile godzin dziennie śpi papież?
Sześć. Od 22 do 4. Po obiedzie pół godziny.

Ciekawostka: w książce El pastor Wasza Świątobliwość wspomina, że od 1990 roku nie ogląda telewizji. Czy mogę wiedzieć dlaczego?
Tak. Od 15 lipca 1990. Byłem ze wspólnotą, oglądaliśmy telewizję i pojawiły się pewne rzeczy, które nie są dobre dla serca. Nie jakieś grzeszne rzeczy, ale te relatywizmy, które osłabiają serce. Wstałem, bo mi się to nie podobało i wyszedłem. Bardzo niespokojny. Nie wiem dlaczego odszedłem, jeśli to nie była taka wielka sprawa. A następnego dnia - to było w wieczorem 15 lipca - na Mszy św. we wspomnienie Matki Bożej z Góry Karmel poczułem, że nie muszę oglądać (telewizji), kropka. Powiedziałem: „dość” i złożyłem obietnicę. Nie jest to rzecz całkowicie zamknięta. Na przykład, (…) kiedy byłem w Argentynie i ktoś objął urząd, oglądałem telewizję. Kiedy samolot rozbił się w Aeroparque (lot LAPA 3142, w sierpniu 1999 r.) też oglądałem telewizję. Pozwalam sobie na kilka rzeczy, ale krótkich. Ale generalnie nie oglądam, nie oglądam wcale. 

Kiedy argentyńska drużyna grała na mundialu, oglądałeś to Ojcze Święty?
Nie oglądałem. Byłem tutaj wraz z sześcioma pilotami Alitalii i ich żonami. I w pewnym momencie, poszedłem czegoś szukać, kiedy wróciłem, któryś powiedział mi: „(Argentyna) wygrywa 3-0” albo 2-0, albo 3-1, nie pamiętam. Powiedziałem, że jest w porządku, ale to sprawiło, że pomyślałem o czymś, co pozwalam sobie powiedzieć bez urazy, ponieważ też jestem Argentyńczykiem, ale trochę odzwierciedla nasze dziwactwa. W dwóch meczach, z Holandią i  w finale, zaczęliśmy wygrywać 2:0 i 3:1. Ach, wszyscy Argentyńczycy są szczęśliwi. Przechodzimy do drugiej połowy i oba (mecze) wygrywamy po rzutach karnych. Przez przypadek. My, Argentyńczycy, to mamy: zaczynamy z entuzjazmem i mamy kulturę - ​​nie wiem, przynajmniej ja ją mam - wychodzenia w połowie. Ponieważ poddajemy się przed czasem lub wygrywamy przed czasem. Czy to pozytywne, czy negatywne. Trudno nam dokończyć konkretne rzeczy. (…)


W Watykanie pracuje obecnie dużo więcej kobiet niż kiedyś?
Tak. I to jest konieczne. Maczyzm jest zły. A czasami celibat może doprowadzić do maczyzmu. Księdzu, który nie umie pracować z kobietami, czegoś brakuje, nie jest dojrzały. Watykan był bardzo macho, ale to część kultury, to niczyja wina. Zawsze tak się robiło. Teraz pracuje więcej (kobiet). Przykład: Rada Ekonomiczna składa się z sześciu kardynałów i sześciu świeckich. Świeccy, wszyscy to mężczyźni oczywiście. Trzeba było to odnowić i wstawiłem mężczyznę i pięć kobiet. Rzeczy zmieniły się w ten sposób. Konieczne było powołanie wicegubernatora w Watykanie. Gubernatorem jest kardynał, ma 78 lat, kardynał Fernando Berges, zdolny Hiszpan. Był sekretarzem prałata Eduardo Pironio. Człowiek z dużym doświadczeniem. Kocha Argentynę. Zamiast wicegubernatora powołałem wicegubernatorkę. I (kard. Berges) czuje się znacznie bardziej przydatny, ponieważ rozwiązują problemy; kobiety rozwiązują problemy i rozwiązują je dobrze.

Czy to prawda, że Wasza Świątobliwość ​​nie używa telefonu komórkowego?
Nigdy go nie miałem.

Nigdy?
Jak mnie zrobili biskupem, to mi go dali. Powiedziałem: „Nigdy tego nie użyję”. „Dobrze, zadzwoń”. Tam, w obecności osoby, która mi dała (telefon), zadzwoniłem do siostry i zapytałem: „Jak się masz?”. Bum! Rozłączyłem się. Oddałem to. I nigdy więcej. Daje mi to dużą swobodę. (…).

Oznacza to, że Wasza Świątobliwość nie śledzi Twittera, Instagrama, Facebooka.
Nie, to nie ten świat.

Ale ktoś Cię informuje?
Tak, tak, jestem na bieżąco. I piszę (tylko) ręcznie.

Jak to jest?
Kiedy studiowałem w Niemczech, kupiłem maszynę do pisania w jednym z tych Angebot (wyprzedaży garażowych), które mają Niemcy, za 45 marek. W piątki pozbywają się wszystkiego, co się da. I polubiłem ją, miała  zapamiętywanie wersu. Kiedy wracałem, zabrałem ją do Buenos Aires i używałem jej, dopóki nie przyjechałem tutaj. (…)

A jak Wasza Świątobliwość wysyła e-mail?
Ręcznie.

Dajesz to komuś?
Daję to sekretarzowi, a on wysyła. Tak, wszystko ręcznie. Uważaj, nie chcę powiedzieć, że jestem lepszy od innych, nie. To jest ograniczenie, które mam, powiedzmy jakaś niepełnosprawność.

Kiedy ostatnio byłeś na wakacjach?
W (roku) 1975.

Ojcze Święty, czy modlisz się o jakiejś szczególnej porze? W pokoju, w kaplicy? Gdzie się modlisz?
Rano odprawiam Mszę, jeśli nie mam Mszy na zewnątrz. O szóstej rano odprawiam Mszę. Przed nią i po niej trochę się modlę. Wstaję o czwartej, o piątej już się modlę w swoim pokoju; o 5:50 idę do kaplicy i tam odprawiam Mszę. Generalnie sam lub z księdzem, który przychodzi, towarzyszy mi i to mi pomaga. A potem zaczyna się dzień. ■

Fragmenty wywiadu dla serwisu www.Infobae.com –
t
łumaczenie ks. Jakub Bogacki

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!