Piekło dorastania, czyli jak wytrzymać z nastolatkiem
Kiedy spodziewamy się potomstwa, przed oczami mamy różowe bobaski niczym z barokowych obrazów, z pism o rodzicielstwie i telewizyjnych reklam atakują
nas roześmiane buźki. Nadchodzi dzień narodzin i zaczyna się jazda bez trzymanki, ku dorosłości. Co powoduje buntownicze zachowanie nastolatków?
Małe dzieci są słodziutkie, jednak zanim się obejrzymy w domu mieszka z nami nie uroczy bobasek, ale młoda osoba, która zaczyna wchodzić w swój własny świat. Jako rodzice zaczynamy czuć się zepchnięci na boczny tor, a dominować zaczyna zdanie rówieśników i celebrytów. Co gorsza świat pędzi do przodu, nasz nastolatek na wielu nowinkach technologicznych zna się często dużo lepiej od nas i zaczyna ponadto mówić językiem, który jest dla nas niezbyt zrozumiały. Jakby po polsku, ale… nie do końca? Odnajdujecie się państwo w tym opisie? Spokojnie, nie wy pierwsi i nie ostatni.
Zapiski o nagannym zachowaniu młodzieży, jej dziwnych ubiorach, braku posłuchu dla starszych i tradycji znajdujemy w papirusach Egipskich, tabliczkach klinowych z Babilonu, a nawet na stronach Pisma Świętego, gdzie co i rusz natrafiamy na pobuntowaną młodzież. Kroniki i dokumenty średniowieczne pełne są opisów awanturnictwa i rozrabiania żaków, a i w późniejszych dokumentach wiele można znaleźć na tematy problemów wychowawczych z dorastającą młodzieżą. A zatem po pierwsze uszy do góry – nie jesteśmy pierwsi i nie ostatni, a jednak ludzkość nadal trwa.
Hormony i instynkty
W jednej z książek pani Musierowicz można trafić na tekst o współczuciu dla młodych ludzi „w ostateczności każdy z nas musiał przechodzić przez to piekło zwane młodością”. Co kieruje buntowniczym zachowaniem nastolatków? Przede wszystkim musimy winić za to… naturę. Nasze zachowanie jest determinowane – między innymi - przez hormony oraz instynkty. O ile nasze instynkty potrafimy rozumowo okiełznać, to na hormony i to, co one z nami wyprawiają, mamy o wiele mniejszy wpływ.
Okres dorastania i dojrzewania, który dotyczy nastolatków, charakteryzuje się dużym rozchwianiem hormonalnym - organizm dziecka przestawia się na tory gwałtownego wzrostu, rozwoju ku dorosłości. Zarazem szybki rozwój fizyczny może znacznie wyprzedzać rozwój i dojrzewanie psychiczne. Co ciekawe, owa nierówność wydaje się silniej zaznaczać wśród chłopców niż dziewcząt – wyrośnięty młodzieniec może w swoim postrzeganiu świata być nadal bardzo dziecinny. Dorastanie to także próby pierwszego rozwijania skrzydeł – niczym u pisklęcia szykującego się do opuszczenia gniazda. Młody człowiek czuje się już bardzo „duży’ – ba! Fizycznie może patrzeć nawet z góry na rodziców. Szuka więc swojej drogi i własnego sposobu na życie – częstokroć diametralnie innego od tego, jak czynili to rodzice. Jest to w pewnym sensie zrozumiałe – młodzi ludzie przez całe swe dzieciństwo nas bacznie obserwowali – nie tylko nasze sukcesy, ale i nasze potknięcia – i wyciągali z nich wnioski. Te ostatnie nie muszą być w żadnym razie do końca prawidłowe, ale są ich!
A zatem nasz zbuntowany nastolatek chce spróbować to wszystko zrobić lepiej, po swojemu. Dodatkowo należy wziąć pod uwagę młodzieńczy idealizm oraz brak doświadczenia życiowego – dla nastolatków nie ma barier niemożliwości! Na owe próby rozwijania skrzydełek nakładają się wahania hormonalne, powodujące drażliwość, zmiany nastroju, czasem nadmierne pobudzenie albo – odwrotnie – depresje.
Jaka taktyka?
Dążenie do dorosłości połączone z chęcią odrębności od świata rodziców powoduje, że młodzi ludzie szukają wsparcia wśród grupy rówieśników - czasem tworząc nawet własne „subkultury” i zaznaczając swą odrębność ubiorem, słuchaną muzyką, czytanymi książkami. Jest to sytuacja z reguły dość trudna dla rodziców, ale i ją daje się przepracować. W pamięci mam reakcję mojego ojca, który na protesty mojej mamy odnośnie słuchanej przeze mnie głośno muzyki, powiedział: „Ależ, żono, przecież oni się tak wydzierają, że tego nie da się cicho słuchać!’. Innym razem znajomy skarżył mi się, że jego syn postanowił zostać Gotem (swoista subkultura, wyróżniająca się dość mrocznym ubiorem i specyficzna muzyką, której słuchają – tak w skrócie). I z rozpaczą w głosie powiedział: „Magda, ale on nie może być Gotem! On jest na to za wesoły!”.
Jaką zatem obrać taktykę w stosunku do naszych zbuntowanych nastolatków? Przede wszystkim, nie obrażajmy się na nich, że chcą być inni. Oni muszą odkryć siebie, dojść do wielu wniosków i nauczyć się życia oraz zrozumieć pewne zasady rządzące społeczeństwami – także na własnych błędach. Obserwujmy ich zatem bacznie, interweniujmy – jeśli zauważymy niepokojące objawy. Ciekawość życia i chęć eksperymentowania mogą skutkować zachowaniami całkiem nieszkodliwymi, ewentualnie nieco głupimi – ale i mogą prowadzić na manowce. Młody, często zagubiony dorastający człowiek, pozostawiony samemu sobie jest łatwym łupem dla środowiska przestępczego – dla używek, narkotyków, prostytucji, sekt. Obserwujmy zatem i rozmawiajmy z naszymi pobuntowanymi i niekiedy trudnymi dzieciakami. Starajmy się ich zrozumieć, poznać ich świat, poznać powody, dla których zachowują się tak, a nie inaczej. Dyskutujmy z nimi o zagrożeniach, ale dajmy im też odczuć, że ich kochamy, że są zawsze naszymi dziećmi i będą mieć w nas oparcie. W świecie rozchwiania emocjonalnego, wymieszania pojęć warto jest nakreślić młodym ludziom pewne granice i ustawić jasne reguły funkcjonowania w domu – dając się im nieco wyszumieć, ale zarazem kontrolując, aby młoda osoba nie naraziła siebie na niebezpieczeństwo. I znowu, nasze rozmowy zaczynajmy od: „dlaczego tak robisz lub tak chcesz zrobić?” pomagając młodzieży przedstawić ich tok rozumowania i zrozumieć, co nimi powoduje. Nie zalecałabym rozpoczynania wszelkich rozmów od oceny postępowania, a już na pewno nie od: „Jak ty wyglądasz, jak się zachowujesz!”. Postarajmy się pokazywać pozytywne wzorce, ale unikając przesadnie kaznodziejskiego tonu.
Doceniajmy osiągnięcia
Przyznaję, że jest to pewne wyzwanie dla zmęczonego i zdenerwowanego rodzica, lecz naprawdę może dać zaskakująco dobre efekty. W tym trudnym okresie wychowania lepsze wyniki dają delikatne metody niż brutalne „nie, bo nie!”. Doceniajmy też osiągnięcia naszych nastolatków, mówmy im, że jesteśmy z nich dumni, pytajmy o to, jak im minął dzień i czy możemy im pomóc, jeśli zauważamy, że młody człowiek ma jakiś problem. Pomoc taka to także wspólne spędzanie czasu – weźcie córkę do kawiarni na ciacho (syna też można), wyjdźcie na spacer albo na rowerową wycieczkę. Patrzcie, czym się dziecko interesuje – może lubi uprawiać jakiś sport, a może lubi rysować lub grać na instrumencie? Warto w tym wieku wspierać zainteresowania i pozwolić młodzieży je realizować- nawet, jeśli gra na szkockich dudach nie jest tym, co sobie dla naszego potomka wymarzyliśmy.
Wprzęgajmy młodzież w codzienne życie rodziny – może być to pomoc w zakupach, praniu, sprzątaniu – cokolwiek, aby czuli się ważni i potrzebni. I chwalmy za wykonane zadania! Wiele osób w wieku dorastania często ma niską samoocenę, starajmy się podbudować naszego potomka, a nie bezustannie krytykować bądź nie zauważać. Ale w tej całej akceptacji nie zapominajmy – interweniujmy, jeśli widzimy, że coś złego się dzieje. I głowa do góry! My przeszliśmy przez wiek nastoletni, przeszli przez naszą młodość nasi rodzice, to i my damy radę i nasze nastolatki też!
Magdalena Turowska-Wright
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!