Pięć powieści odkłamujących dzieje
żołnierzy wyklętych
Przez dekady PRL-u o żołnierzach wyklętych można było pisać jedynie tak, jak życzyła sobie tego samozwańcza władza, czyli albo źle - albo wcale. W tym zakłamanym okresie polskich dziejów tylko nieliczni ludzie pióra zdobyli się na wyrażenie współczucia w stosunku do „zaplutych karłów reakcji”, jak np. Józef Morton, autor czterotomowego „Całopalenia” (1980–1987) czy Dionizy Sidorski („Wszystko nie tak”, 1989).
Dopiero po roku 1989 pojawiła się koniunktura - wciąż nie w pełni wykorzystana przez uwolnioną od cenzury literaturę - na przybliżenie społeczeństwu niezakłamanych sylwetek antykomunistycznych partyzantów, niezłomnych rycerzy Niepodległej, bohaterów.
Na stracenie (1992)
„Na stracenie” Janusza Krasińskiego to bodaj pierwsza polska powieść opublikowana po transformacji ustrojowej, choć ukończona jeszcze w roku wielkich przemian (16 czerwca 1989), w której występują wzmianki o żołnierzach wyklętych; wzmianki szczególne, bo wreszcie pozytywne. Wykreowany przez prozaika narrator mówi o powstańcach antykomunistycznych inaczej, niż praktykowano to jeszcze w latach 80. ubiegłego wieku; nie postrzega ich jako bandytów, ale zgodnie z prawdą, czyli jako nieulękłych patriotów, spadkobierców resztek polskiego honoru.
Niestety żaden z żołnierzy niepodległościowego podziemia nie dostąpił zaszczytu bycia bohaterem głównym książki Krasińskiego, w świecie przedstawionym utworu nie ma ich zresztą wielu. Najwięcej czułej uwagi pisarz poświęcił mjr. Hieronimowi Dekutowskiemu „Zaporze”. Inni antykomunistyczni partyzanci pojawiają się w powieści na krótko i rychło gasną w epizodach: podkomendni „Zapory”, grający z nim w szachy mecenas, chłopcy od „Ognia”, zwani „płomykami”, prowadzony na egzekucję rotmistrz Witold Pilecki.
Urodzony z wiatru (2003)
Marek Lubaś-Harny, czyniąc bohaterem głównym „Urodzonego z wiatru” Andrzeja Kurniawę, w naturalny sposób wprowadza kontekst powojennego podziemia, oto bowiem wspomniany młodzieniec jest synem „Górala” - żołnierza z oddziału mjr. Józefa Kurasia „Ognia”. To zrozumiałe, że taka genealogia maksymalnie wikła Andrzejowi życie w ludowej Polsce, co z dużym prawdopodobieństwem historycznym opisuje narrator.
Jakie stanowisko wobec powojennego króla Podhala zajmuje pisarz? Trudno rozstrzygnąć. Ucieka on od jednoznaczności, stara się wieloaspektowo ukazać antykomunistycznego Janosika - ze skutkiem wartym przeczytania, paląc IPN-owi świeczkę i komuś niewartemu przywołania - ogarek. Rzuca światło na mechanizmy propagandowego oczerniania niepokornego oficera, wkłada w usta bohaterów opinie przychylne mu i żywcem wyjęte z czarnej legendy, jaką zafundowali swojemu przeciwnikowi utrwalacze czerwonej dyktatury - Machejek i Wałach.
Nocny kajak (2005)
Cichociemny, akowiec Przemysław Bystrzycki osadza akcję „Nocnego kajaka” w dobie wczesnego powojnia, w okresie, kiedy wciąż walczą szwadrony majora „Łupaszki”. Chłopcom z lasu towarzyszy sanitariuszka „Inka” - bohaterska dziewczyna spopularyzowana niedawno przez spektakl telewizyjny w reż. Natalii Korynckiej-Gruz.
Scena spotkania Leszka ze zmartwychwstałą „Inką” zamyka fabułę „Nocnego kajaka”. Triumfująca pośmiertnie polska patriotka opuszcza ziemski padół na lwie niczym królowa Łucja Pevensie z „Opowieści z Narnii” Lewisa, czyniąc niewiele od niej starszego narratora strażnikiem pamięci o pomordowanych uczestnikach II konspiracji. Prozaik nie ma wątpliwości, że ci, „którzy z bronią w ręku nie chcieli pogodzić się z komunistycznym władaniem”, jak „Łupaszka”, „Żelazny”, „Zagończyk” i inni, nie byli żadnymi „bandytami”, ale „najlepszymi synami kraju”.
Z cienia (2010)
Sebastian Reńca kanwą fabularną swojego utworu uczynił przeżycia Pokulczyckiego, jednego z partyzantów antykomunistycznego zgrupowania oddziałów Narodowych Sił Zbrojnych kpt. Henryka Flamego „Bartka”.
Stanisława Michalik, bohaterka epizodyczna „Z cienia”, wzorowana na krwawej „Lunie” Brystygierowej, nazywa powojennych partyzantów zupełnie niekobieco, ale za to z pełną elegancją obowiązującą na salonach funkcjonariuszy tzw. bezpieczeństwa: „sku***ałe ch*jki reakcji”. Reńca przywołuje słownictwo, jakim z całkowitym prawdopodobieństwem mogły posługiwać się osoby zwalczające członków niepodległościowego podziemia. To pierwsza zasługa pisarza, a druga to przypomnienie społeczeństwu sylwetki króla Podbeskidzia.
Dzięki rzetelnej historycznie książce Sebastiana Reńcy, mającej w podtytule, jak chciał, dookreślenie gatunkowo-tematyczne „Powieść o żołnierzach wyklętych” - jej bohaterowie zbiorowi zyskali szansę na zaistnienie w świadomości ogółu nie jako „bandyci”, ale jako pierwsi opozycjoniści, pochłonięci przez hekatombę zbrodniczego ustroju.
Opowiem ci o wolności (2012)
To utwór napisany przez Wacława Holewińskiego w hołdzie pannom wyklętym: Marii Nachtman „Agacie” i Walentynie Stempkowskiej „Platerówce” z podziemia narodowego. Dynamiczna narracja, jasno określone wartości; na pierwszym planie biografie twardych dziewczyn, łączniczek NSZ/NZW, których nie złamali ani hitlerowcy, ani staliniści; w tle: dwie okupacje, fałszywa Arkadia PRL-u, plejada bohaterów zakopywanych przez komunistów na śmietnikach pamięci i dosłownych (kpt. Jan Morawiec „Remisz”, kpt. Romuald Rajs „Bury” i inni), węzły gordyjskie polskiej historii - to tylko niektóre walory powieści uhonorowanej Nagrodą im. Józefa Mackiewicza 2013.
Ta ostatnia okoliczność to gwarancja jakości, najlepsza rekomendacja dla powieści Holewińskiego. Unikatowej, bo tego jeszcze w literaturze polskiej nie było, by bohaterkami głównymi rozbudowanej narracji epickiej zostały kobiety z powojennego podziemia.
***
Dzieła literackie jak: „Opowiem ci o wolności”, „Z cienia”, „Nocny kajak”, „Urodzony z wiatru”, „Na stracenie” podnoszą żołnierzy wyklętych z wysypisk pamięci. Przywracają im godność odebraną przez nadwornych pisarzy komunistycznego totalitaryzmu.
tekst Mariusz Solecki
ziemiams@wp.pl
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!