TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Sierpnia 2025, 19:19
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Patron wygnańców

Patron wygnańców

Święty Józef nie był wygnańcem, a uchodźcą. Czy dzisiejsi uchodźcy to wygnańcy? A może to najeźdźcy?

Pora na piąte nowe wezwanie w Litanii do Świętego Józefa, które w języku łacińskim brzmi Patronus exsulum i bez najmniejszych wątpliwości tłumaczy się na polskie „Patron wygnańców”. Inspiracją do zamieszczenia tego wezwania w litanii były słowa listu apostolskiego Patris corde papieża Franciszka: „W obliczu zagrożenia ze strony Heroda, który chce zabić Dziecko, po raz kolejny we śnie Józef zostaje ostrzeżony, by bronić Dziecięcia, i w środku nocy organizuje ucieczkę do Egiptu (por. Mt 2, 13-14). (…) Ewangelia nie podaje żadnych informacji na temat tego, jak długo Maryja i Józef pozostali z Dzieciątkiem w Egipcie. Na pewno jednak musieli jeść, znaleźć dom, pracę. Nie potrzeba wiele wyobraźni, aby wypełnić milczenie Ewangelii na ten temat. Święta Rodzina musiała zmierzyć się z konkretnymi problemami, jak wszystkie inne rodziny, jak wielu naszych braci i sióstr migrantów, którzy także i dziś narażają swe życie, zmuszeni przez nieszczęścia i głód. W tym sensie uważam, że św. Józef jest doprawdy szczególnym patronem tych wszystkich, którzy są zmuszeni do opuszczenia swojej ziemi z powodu wojny, nienawiści, prześladowań i nędzy”.

Wygnaniec, uchodźca czy imigrant?
Kim był Święty Józef w swoim doświadczeniu ucieczki do Egiptu? Gdybyśmy chcieli poruszać się na gruncie tzw. chłopskiego rozumu, to wygnańcem jest ten, kto jest wygnany, zmuszony przez kogoś do opuszczenia własnego kraju. Rozumując w ten sposób zauważymy, że Józefa nikt nie wyganiał, on sam uciekł w obawie o życie małego Jezusa, a więc dzisiaj powiedzielibyśmy, że był uchodźcą. Od razu więc widać, że jego patronat nad wygnańcami należy rozumieć znacznie szerzej niż by to sugerowała nazwa. Dzisiaj na całym świecie korzysta się z definicji „uchodźcy” ustanowionej w Konwencji Genewskiej z roku 1951, która jak pamiętamy powstała w odpowiedzi na wielkie ruchy migracyjne związane z ludźmi, którzy musieli uciekać ze swoich domów w czasie II wojny światowej. Zgodnie z tą definicją uchodźcą jest każda „osoba, która na skutek uzasadnionej obawy przed prześladowaniem z powodu swojej rasy, religii, narodowości, przekonań politycznych lub przynależności do określonej grupy społecznej zmuszona była opuścić kraj pochodzenia oraz która z powodu tych obaw nie może lub nie chce korzystać z ochrony swojego kraju”.
Pozostając jeszcze przez chwilę na polu semantycznym, wyjaśnijmy, że emigrantem jest ten, kto wyjeżdża z kraju swego pochodzenia, bez względu na powód. Z kolei imigrantem nazywamy osobę, która przyjeżdża do kraju innego niż jej kraj pochodzenia. Każdy uchodźca jest więc emigrantem (i imigrantem), ale nie każdy emigrant (i imigrant) jest uchodźcą, ponieważ powodem opuszczenia własnego kraju nie zawsze jest ucieczka przed prześladowaniem. Ale to wcale nie znaczy, że emigracja z powodów zawodowych czy edukacyjnych nie może stać się przeżyciem ekstremalnie nieprzyjemnym, jakkolwiek trudno tu mówić o uchodźstwie. I jeszcze żeby zamknąć ten temat przypomnijmy, że według Biura Wysokiego Komisarza ds. Uchodźców na całym świecie jest obecnie ponad 65 milionów uchodźców oraz osób, które musiały przenieść się do innej część swojego kraju w obawie przed prześladowaniami. Jest to niemal 1% ludzkości, z czego ponad połowę stanowią dzieci. Wszyscy oni mogą się uciekać do św. Józefa, jako swojego patrona. A czego mogą oczekiwać od ludzi?

Przyjmować, promować i integrować
Nie ma sensu ukrywać, że jest to problem, który dzisiaj bardzo nas dotyczy. Nigdy byśmy w Polsce nie pomyśleli, że będziemy się z tym problemem mierzyć, nie jako uchodźcy, którzy szukają gościnności w innych krajach w obawie przed komunistycznymi represjami w Polsce, czy nawet w ucieczce przed biedą, ale jako kraj, którego granice są szturmowane przez imigrantów. Którzy może niekoniecznie szukają u nas ziemi obiecanej, ale z jakichś przyczyn właśnie tędy prowadzi ich droga do lepszego (bezpieczniejszego) świata. Papież Franciszek stawia sprawę jasno: „Każdy cudzoziemiec, który puka do naszych drzwi jest okazją do spotkania z Jezusem Chrystusem, utożsamiającym się z cudzoziemcem przyjętym lub odrzuconym każdej epoki. Pan powierza macierzyńskiej miłości Kościoła każdą osobę ludzką zmuszoną do opuszczenia swojej ojczyzny w poszukiwaniu lepszej przyszłości. Troska taka musi być wyrażona w sposób konkretny na każdym etapie doświadczenia migracyjnego: od wyruszenia w drogę, od początku do końca. To wielka odpowiedzialność, którą Kościół pragnie dzielić ze wszystkimi wierzącymi oraz ludźmi dobrej woli, którzy są powołani do odpowiedzi na wiele wyzwań stawianych przez współczesną migrację z wielkodusznością, skwapliwie, mądrze i dalekowzrocznie, każdy według swoich możliwości”. I dalej Franciszek pisze, że nasza odpowiedź mogłaby być osnuta na czterech czasownikach: przyjmować, chronić, promować i integrować. I tłumaczy: „przyjęcie oznacza przede wszystkim zapewnienie imigrantom i uchodźcom szerszych możliwości bezpiecznego i legalnego wjazdu do krajów przeznaczenia”. Dalej „drugi czasownik, chronić, wyraża się w całej serii działań w obronie praw i godności imigrantów i uchodźców, niezależnie od ich statusu migracyjnego”. Promować zaś to „przede wszystkim starać się, aby wszyscy migranci i uchodźcy, jak i społeczności, które ich przyjmują, byli w stanie realizować się jako osoby we wszystkich wymiarach stanowiących człowieczeństwo według planu Stwórcy. Pośród tych wymiarów należy uznać należne znaczenie wymiaru religijnego, zapewniając wszystkim cudzoziemcom obecnym na danym terytorium swobodę wyznawania i praktykowania religii. Wielu uchodźców i migrantów posiada umiejętności, które należy odpowiednio poświadczyć i docenić”. I wreszcie integrowanie jest traktowane jako „szansa ubogacania międzykulturowego zrodzonego przez obecność imigrantów i uchodźców. Integracja nie jest „asymilacją, która prowadzi do zniszczenia albo wymazania z pamięci własnej tożsamości kulturowej. Kontakt z drugim człowiekiem pozwala raczej odkryć jego «sekret», otworzyć się na niego, aby przyjąć to, co jest w nim wartościowe, a w ten sposób przyczynić się do lepszego poznania każdego. Jest to proces długotrwały, którego celem jest takie kształtowanie społeczeństw i kultur, aby coraz bardziej stawały się odzwierciedleniem wielorakich darów, jakimi Bóg obdarza ludzi”.
Słowa papieża Franciszka wydają się być jednoznaczne, co zresztą nie powinno nas dziwić znając całość nauczania papieża, a także los jego rodziny, która przecież wyemigrowała z Włoch do Argentyny. Los imigranta jest mu więc doskonale znany.

Imigranci czy najeźdźcy?
Czy jednak każdy imigrant jest biednym, potrzebującym pomocy człowiekiem? Ks. Jacek Stefański na przykład zauważa, że „sytuacja przybyszów z krajów arabskich (stojących obecnie u naszych granic) nie ma nic wspólnego z wygnaniem (lub imigracją). Koczujący ludzie zostali tu celowo umieszczeni, aby realizować polityczny plan uderzający w autonomię oraz integralność państwa polskiego. Całe to zdarzenie wpisuje się w szersze aspiracje domagające się ruiny chrześcijańskiej tożsamości Europy. Natomiast autentyczna imigracja zakłada chęć włączenia się przybyszów w budowę i rozwój przyjmującego ich kraju. Gdy cel przesiedleńców jest sprzeczny z tym założeniem, wówczas nie mamy do czynienia z imigrantami, lecz z najeźdźcami, przed którymi państwo ma moralny obowiązek się bronić. Doświadczenie niesprawiedliwego wygnania lub przymusowej imigracji jest zatem czymś innym. Autentycznym wygnańcom z pewnością należy pomóc z przyczyn ewangelicznych i humanitarnych”.
Z kolei br. Damian Wojciechowski TJ zadaje pytanie: „Jaka jest sytuacja setek tysięcy młodych, muzułmańskich mężczyzn, którzy kilka lat temu zalali Europę? Na ile poddają się oni asymilacji, jak mają stosunek do kultury i zwyczajów kraju, który ich przygarnął? Ilu z nich pracuje, a ilu żyje z zasiłku? Jaki jest wśród nich poziom przestępczości? To są pytania, które powinny mieć jasną odpowiedź przy dyskusji nad otwarciem tamy dla kolejnej fali migracji”. Wiemy doskonale co odpowiedziałby papież Franciszek, ale służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo narodu i rodzin nie mogą nie dostrzegać tych kwestii. A my możemy się tylko modlić i prosić św. Józefa, aby wybłagał nam u Boga łaskę rozeznania i miał w opiece wszystkich, którzy szczerze szukają lepszego losu i bezpieczeństwa dla siebie i swoich dzieci.

Ks. Andrzej Antoni Klimek

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!