TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 11:23
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Pasażer czy załogant? czyli o dylematach laika

Pasażer czy załogant? czyli o dylematach laika

okret

Niektórzy są przekonani, że chodzi o związki zawodowe w parafii, które bronią biednych, uciskanych parafian przed strasznym proboszczem. Dla innych jest to grupa lizusów i obłudników wysługujących się księżom. Dla wielu są przejawem oczekiwanej demokratyzacji Kościoła. Chodzi oczywiście o parafialne Rady duszpasterskie i żadna z zacytowanych opinii nie oddaje ich istoty. Bardzo bliskie prawdy jest natomiast stwierdzenie, że osoby świeckie aktywne w duszpasterstwie, w grupach i Radach parafialnych są solą w oku dla tych wszystkich, którym nie chce się angażować i brać odpowiedzialności za wspólnotę, tych, którzy są świeckimi klerykałami.

Problem doskonale oddaje postawione w tytule pytanie. Bardzo często Kościół jest przedstawiany jako łódź, ostatnio w logo Roku Wiary, który jeszcze się nie skończył, choć wielu już dawno o nim zapomniało. I pytanie, które trzeba sobie postawić dotyczy powodu obecności każdego z nas na tym okręcie zwanym Kościołem: jestem tu pasażerem, czy załogantem? O ile w przypadku księży odpowiedź jest jednoznaczna (nawet jeśli niektórzy z nas chcieliby być, jeśli nie kapitanem na tym okręcie, to chociaż sternikiem, a najczęściej przypada w udziale rola majtków pokładowych), to wielu świeckich oburzy się na tak postawione pytanie. Jest dla nich oczywiste, że są pasażerami, natomiast podyskutować można jedynie, której kategorii. Bo czasami czują się traktowani, jakby płynęli ,,na gapę”. Więc chcieliby być traktowani jako pasażerowie wyższej kategorii, ale broń Boże nie myślą, żeby chwycić za wiosła. Nie po to płacą za bilet, żeby odwalać czyjąś robotę.

Dlaczego świeccy mają brać odpowiedzialność za wspólnotę?

Oczywiście są odpowiednie zapisy w dokumentach Kościoła, ale na nasze potrzeby wystarczy, że zacytujemy odpowiedź, jakiej udzielił na to pytanie abp Stanisław Gądecki na łamach „Przewodnika Katolickiego”. Dlaczego akurat ten hierarcha? Ponieważ archidiecezja poznańska jest pośród tych Kościołów partykularnych, w których niemal wszystkie parafie posiadają Rady duszpasterskie, a na Pierwszym Krajowym Kongresie Parafialnych Rad Duszpasterskich było aż 400 delegatów z tej części Polski. Posłuchajmy więc pasterza, który wie o czym mówi: 

„Wynika to ze zrozumienia konsekwencji sakramentów chrztu i bierzmowania w życiu chrześcijanina. Członkowie Rady parafialnej, mimo iż zazwyczaj nie są teologami, mają jednak takie kompetencje, jakich nie posiada kapłan. To doświadczenie życia wiarą w świecie, gdzie jest ona wystawiana na różnego rodzaju próby i zagrożenia sekularyzacją. To życie wiarą w środowisku rodziny i pracy zawodowej. Tego doświadczenia nie ma proboszcz, którego codzienność toczy się we wspólnocie parafialnej, poza doświadczeniem małżeństwa, ojcostwa, rodziny, czy szeroko rozumianego „świata”. Dlatego proboszcz potrzebuje wokół siebie mądrych ludzi, kochających Boga i Kościół, by z ich pomocą jak najlepiej zrealizować zleconą mu posługę duszpasterską”.

Z wypowiedzi można wywnioskować, że problemy z zaangażowaniem świeckich w życie parafii, nie zawsze są winą tychże. Czasami nieufność i brak zainteresowania pomocą parafian występuje po stronie księży. Dlatego chciałbym teraz zwrócić się do tych wszystkich, również proboszczów, którzy nie widzą potrzeby angażowania ludzi świeckich, a już zwłaszcza w Radzie duszpasterskiej.

Argument dla księży

Wysłuchałem kiedyś konferencji znanego biznesmena Romana Kluski, niegdyś twórcy potęgi Optimusa, a także wielkiego propagatora Bożego miłosierdzia. Otóż, opowiadał on o swoim doświadczeniu związanym ze szkoleniem, które zostało przeprowadzone w zarządzanym przez niego przedsiębiorstwie. Na szkolenie, które miało nauczyć klasę menedżerską firmy lepszego zarządzania, zaproszono instruktorów ze Stanów Zjednoczonych. Sam Kluska nie zamierzał wziąć w nim udziału z powodu innych obowiązków, jednak instruktorzy z Ameryki nalegali, aby i on poddał się chociaż początkowemu testowi. Prezes nie za bardzo chciał, zwłaszcza, że test dotyczył zarządzania kryzysem w jakiejś zupełnie nieprawdopodobnej sytuacji, jednak ostatecznie się zgodził. Po wykonaniu testu okazało się, że na stu uczestników to właśnie Roman Kluska zdobył najwięcej punktów za prawidłowe odpowiedzi ze znaczną przewagą nad drugą osobą w klasyfikacji. Twórca Optimusa skomentował te wyniki z nieskrywaną pewnością siebie, podkreślając, że w końcu nie na darmo jest prezesem, a następnie chciał wrócić do swoich obowiązków. Ku jego zaskoczeniu, instruktorzy znowu uparli się, aby poświęcił im jeszcze kilkadziesiąt minut, aby powtórzyć ten sam test. Nie widział w tym większego sensu, przecież był najlepszy, więc niech inni się uczą. Ostatecznie, ze złością, uległ ich namowom. Tym razem test wypełniano w grupach: do Kluski dołączono grupę osób, która osiągnęła najmniejszą ilość prawidłowych odpowiedzi. Jakież było jego zdziwienie, gdy w tym samym teście, wypełnianym z pomocą najsłabszych w rankingu, uzyskali o kilkadziesiąt procent więcej poprawnych odpowiedzi, niż w jego pierwszej, zwycięskiej próbie. Rozumiemy się? Mądrej głowie dość dwie słowie.

Argument dla świeckich

Przez osiem lat byłem proboszczem we Włoszech i nie mogłem się nadziwić, że Włosi znani ze swojego zamiłowania do muzyki i posiadający wielkie tradycje muzyczne, tak rzadko śpiewają w kościele. Jako remedium na tę bolączkę wprowadziłem śpiewanie Nieszporów na początku każdego spotkania duszpasterskiego, czy chodziło o mniejsze grupy, czy o większe zgromadzenia, jak comiesięczne spotkania rodziców dzieci katechizowanych. Na początku spotkałem się z miażdżącą krytyką. Jak mogłem proponować zwykłym ludziom coś, co jest właściwe księżom? Ja jednak byłem nieugięty i z wielkim uporem forsowałem swoją decyzję. Na początku było bardzo trudno. Mężczyźni ostentacyjnie zaciskali usta, żeby mi pokazać, że nie będą śpiewać. Kobiety z kolei, z ich manią protagonizmu, przekrzykiwały się nawzajem. Z czasem ich opór zelżał i po wielu miesiącach nasze Nieszpory zaczęły brzmieć może nie pięknie, ale przynajmniej czuło się ducha modlitwy. Pewnego dnia po spotkaniu z rodzicami dzieci katechizowanych miałem mieć jeszcze jedno spotkanie. Ogłosiłem więc na początku, że dzisiaj nie zaśpiewamy Nieszporów, ponieważ mamy mało czasu, a dużo ogłoszeń i temat formacyjny jest szeroki. Jeszcze dobrze nie skończyłem mówić, kiedy wstał jeden z tych, co kilka miesięcy temu robili gest zamykania buzi na kłódkę i powiedział: ,,Na gadanie czasu wystarczy, a na śpiewanie modlitwy nie? My cały miesiąc czekamy na te Nieszpory...”

Są takie rzeczy, które wydają się być poza naszym zasięgiem i poza naszymi zainteresowaniami. Często rezerwujemy pewne aktywności dla pewnych ludzi bądź grup. Czasami myślimy, że wszystkie pozycje w parafii są już zajęte, że nikt już nie jest potrzebny. Czasami myślimy, że z nas nie będzie żadnego pożytku. I pozostajemy bierni, wierni swoim uprzedzeniom. A wystarczy po prostu podejść do księdza i powiedzieć: ,,Księże Proboszczu, w czym mogę pomóc?” I może się później okazać, że nie da się być li tylko niedzielnym pasażerem, bo tyle się dzieje we wspólnocie przez cały tydzień. Ze mną na pokładzie.

Wskazówki praktyczne

Rozmawiamy o generalnym zaangażowaniu świeckich w życie parafialnej wspólnoty, ale na zakończenie warto podać kilka konkretnych wskazówek dla działalności parafialnych Rad duszpasterskich. Przede wszystkim pamiętajmy, że rady nie rządzą i nie decydują, ale starają się czynić parafię bardziej wspólnotą, pobudzają inicjatywy i oczywiście doradzają proboszczowi. Członkowie rad powinni formować siebie i innych, pomagać wszystkim w wyrażeniu ich opinii. Rady powinny się spotykać systematycznie (na przykład raz na dwa miesiące) i każde spotkanie powinno być właściwie przygotowane. To nie może być tylko spotkanie przy kawie. Musi być jasno nakreślony cel, podane motywacje, rozdzielone kompetencje i obowiązki. Takie spotkania powinny być wcześniej komunikowane (z programem włącznie, aby wszyscy wiedzieli, o czym będzie się dyskutować) i nastawione na rozwiązywanie problemów i programowanie przyszłości. Może się wydać zbytnią biurokracją, ale spotkania rady powinny być też protokołowane, aby się nie powtarzać i aby, tak tak, rozliczać się z przyjętych zobowiązań.

Na koniec przypomnienie rzeczy oczywistej, choć nieuświadomionej: pierwszą świecką osobą głęboko zaangażowaną w życie Kościoła, bez której trudno sobie wyobrazić historię zbawienia była... Maryja. 

Od Maryi i innych świeckich naprawdę wiele zależy w Kościele.

ks. Andrzej Antoni Klimek

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!