TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Kwietnia 2024, 14:36
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Papież jezuita

Papież jezuitafot. Grzegorz Galazka

Może to wydawać się całkowicie nieprawdopodobne, ale o ks. kard. Bergoglio jako o kandydacie na papieża zacząłem rozmawiać tuż po otrzymaniu informacji o rezygnacji z posługi Piotrowej Ojca Świętego Benedykta XVI. Jak to możliwe? W momencie, gdy znajomi zaczęli telefonicznie przekazywać mi tę wiadomość, oprowadzałem po rezydencji królewskiej w Wilanowie jednego z kapłanów z Argentyny, ks. Marcelo Abrey. 

Księdza tego poznałem w sierpniu 1982 r. podczas pierwszej audiencji generalnej z bł. Janem Pawłem II, w której uczestniczyłem. Mam z niej nawet jedno zdjęcie. Powrócił on z Rzymu do Argentyny w 1983 r. i nasz kontakt całkowicie się urwał. Odnalazł mnie na Skypie dokładnie po 30 latach i zapragnął zrealizować, przy mojej pomocy, swe marzenie odwiedzenia i poznania Ojczyzny Jana Pawła II, którego bardzo sobie cenił. To on udzielał mu święceń kapłańskich. To podczas wielu liturgii sprawowanych przez tego papieża pełnił on różne posługi. Spotkali się także podczas jednej z wizyt Jana Pawła II w Argentynie. Gdy ten ksiądz przybył do Polski, pokazałem mu Warszawę, Kraków, Wadowice, Oświęcim, Częstochowę i mój rodzinny region Warmię i Mazury.

Gdy tylko została potwierdzona nieprawdopodobna wieść, że Benedykt XVI kończy swą posługę Piotrową, natychmiast zaczęliśmy rozmawiać o potencjalnych przyczynach tej niezwykłej decyzji papieskiej oraz oczywiście o liczących się kandydatach na kolejnego papieża.
Ks. Marcelo wymieniał jako jednego z dwu potencjalnych kandydatów z Ameryki Południowej Arcybiskupa stolicy Argentyny Buenos Aires, o którym już od lat słyszałem wiele dobrych rzeczy dotyczących jego posługiwania, które dziś są już powszechnie znane. Uznałem jednak, że nie może to być liczący się kandydat na Stolicę św. Piotra z dwóch względów: Po pierwsze, ma już 76 lat, a kardynałowie zebrani na konklawe tym razem wybiorą raczej młodszego kandydata. Po drugie, jest jezuitą, a jest rzeczą niemożliwą, by jezuita został papieżem. Moje myślenie okazało się jednak bardziej podporządkowane logice tego świata, niż logice Bożej. Tu na marginesie chciałbym zaznaczyć, że przynajmniej niektórych jezuitów cechuje w tym zakresie większa otwartość na Ducha Świętego. Jeden z mych współbraci, odpowiedzialny za Redakcję Katolicką Polskiej Telewizji, w przeddzień wyboru jednoznacznie sygnalizował, że nowym papieżem będzie ks. kardynał Bergoglio, inny natomiast od poranka tego dnia, w którym go wybrano, starał się, z mizernym oczywiście skutkiem, przekonywać o tym współbraci.

Marzena Nykiel napisała: „Na naszych oczach rozgrywało się podwójne konklawe. To prawdziwe, przesiąknięte mądrością, wielowiekową tradycją Kościoła i światłem Ducha Świętego oraz to fałszywe - naiwne, przegadane, zmanipulowane i rozmiękczone zeświecczoną płycizną. Rozegrało się konklawe Kościoła i konklawe medialnego świata. 

Jakie owoce? Przebogate w treść. Kościół wybrał papieża, który choć nie pojawił się w gronie medialnych faworytów, jest doskonałą odpowiedzią na potrzeby współczesnego świata. Łączy w sobie wiele różnych charyzmatów, dysponuje potężną wrażliwością na ludzkie potrzeby, dostrzega ubóstwo duszy i ciała, któremu trzeba przynieść realną pomoc, jest człowiekiem głębokiej modlitwy i autentycznego czynu, a jednocześnie intelektualistą, którego pasje poznawcze rozpościerają się w szerokim horyzoncie od nauk ścisłych, poprzez psychologię, aż po teologię. Do tego zakonnik, jezuita, kardynał ubogich. Na Tronie Piotrowym zasiada jako pierwszy Argentyńczyk, pierwszy mieszkaniec Ameryki Łacińskiej, pierwszy jezuita i pierwszy Franciszek w historii papiestwa. Kombinacja nie do przewidzenia! Duch Święty wieje kędy chce! Czy się to podoba domorosłym pseudoznawcom Watykanu czy nie.

Mój przyjaciel stwierdził przed rozstrzygnięciem konklawe, że światu potrzeba nowego św. Franciszka. Miał na myśli Biedaczynę z Asyżu, który usłyszał swego czasu w kościółku św. Damiana przesłanie ukrzyżowanego Chrystusa: ,,Franciszku, idź i napraw mój Kościół, który, jak widzisz, cały jest w ruinie. (...) grono kardynałów, kierowane światłem Ducha Świętego, wybrało papieża, jakiego potrzebuje dzisiejszy świat. Wbrew spekulacjom, wbrew oczekiwaniom, wbrew przepowiedniom i zaklinaniom.

Jak duchowość ignacjańska może nam pomóc zrozumieć obecnego papieża? Jak przez jej pryzmat spojrzeć na niego? Już pierwsze minuty jego pojawienia się wobec świata na balkonie Bazyliki
św. Piotra objawiały go jako jezuitę żyjącego dogłębnie sugestiami przekazanymi przez św. Ignacego w książeczce Ćwiczeń duchowych. Słusznie zauważył to
ks. Guillaume de Tanouarn: „Czuje się, że jest on utwardzony wolnością duchową, którą daje praktyka Ćwiczeń duchowych św. Ignacego. On naprawdę wygląda na ‹‹obojętnego››, zgodnie z radą św. Ignacego” wypowiedzianą już na początku drogi Ćwiczeń, „byśmy z naszej strony nie pragnęli więcej zdrowia niż choroby, bogactwa więcej niż ubóstwa, zaszczytów więcej niż wzgardy, życia długiego więcej niż krótkiego, i podobnie we wszystkich innych rzeczach” (ĆD 23). Ten sam ton objawia się w drugim stopniu pokory, który też proponuje św. Ignacy Loyola pośród drogi Ćwiczeń. To, z jakim spokojem, zdrowym dystansem i pogodną łagodnością reagował on na wiwatujący tłum zebranych na Placu św. Piotra, jest tego jednoznacznym przykładem.

Od początku pontyfikatu coraz bardziej uwidacznia się, że nowy papież żyje dogłębnie duchem trzeciego, najwyższego stopnia pokory, który św. Ignacy określa następująco: „Ta pokora jest najdoskonalsza (...), w wypadku gdyby równa przynajmniej była cześć i chwała Boskiego Majestatu, chcę i wybieram raczej ubóstwo z Chrystusem ubogim, niż bogactwo; zniewagi z Chrystusem pełnym zniewag, niż zaszczyty (...); a to wszystko dla większego naśladowania Chrystusa Pana naszego i dla większego (...) upodobnienia się do Niego” (ĆD 167). Duch trzeciego stopnia pokory sprawił, że posoborowe Kongregacje Generalne Towarzystwa Jezusowego (jezuitów), tak mocno wyakcentowały preferencyjną opcję na rzecz ubogich. Także tą opcją dogłębnie żyje od lat nasz nowy papież i miejmy nadzieję, że będzie nią żył i „zarażał” nią wielu ludzi dobrej woli we współczesnym świecie.

Rzadko można spotkać jezuitów żyjących najwyższym - trzecim stopniem pokory, ale z całą pewnością jest nim nasz nowy papież.

ks. Aleksander Jacyniak SJ

Fot. Grzegorz Gałązka

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!