TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 21 Lipca 2025, 19:47
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Papież Franciszek: „Kim jestem, aby osądzać?” a Kościół jednak osądza!

Papież Franciszek: „Kim jestem, aby osądzać?” a Kościół jednak osądza!

Taka wypowiedź: „Moja córka oświadczyła, że jest lesbijką, a ja się właśnie rozwiodłam. Kościół nie chce żadnej z nas”. Czy aby na pewno?

Coraz częściej powody związane z chrześcijańską moralnością są wymieniane, jako przyczyny odchodzenia młodych ludzi z Kościoła i od sakramentów, często jeszcze opatrzone komentarzem, że tak naprawdę to nie ci ludzie rezygnują, ale Kościół ich „wyrzucił”. Tutaj mamy na myśli sytuacje, które dotyczą kogoś bezpośrednio, ale taka motywacja pojawia się również wtedy, gdy ktoś mówi o osobach trzecich, ale nie chce być w Kościele, który czepia się innych za to, że chcą być szczęśliwi. Wymieniony przykład podaje Brandon Vogt w książce o tym, co robić, gdy dzieci odchodzą z Kościoła. I obecnie podejmujemy obiekcje moralne, które często mogą być trudniejsze do przezwyciężenia, niż obiekcje teologiczne czy osobiste.

Co naprawdę powiedział papież?
Słowa papieża Franciszka „Kim jestem, aby osądzać?” zrobiły karierę i stały się dla wielu ludzi podstawą do odrzucenia jakichkolwiek kategorii moralnych. Skoro papież uznał, że jemu nie wypada osądzać postaw innych, to znaczy że nikt nie może tego robić, a stąd krok do stwierdzenia, że w takim razie wszystko wolno, byle nie szkodzić innym. Wypada więc na początku przypomnieć całą wypowiedź.
Papież rzeczywiście użył takiego sformułowania w ramach konferencji prasowej podczas lotu z Brazylii do Rzymu. Dziennikarz zapytał wówczas o rzekome „lobby gejowskie” w Watykanie, czyli grupę księży i biskupów homoseksualnych, którzy mieli tam działać i chronić siebie, a także innych o podobnej orientacji. Papież powiedział: „Cóż, tak dużo się pisze o lobby gejowskim. Jak dotąd nie spotkałem w Watykanie nikogo, kto by miał w dowodzie tożsamości zapisane: »gay«. Mówią, że tacy są. Sądzę, że jeśli ktoś ma do czynienia z osobą o takiej orientacji, musi odróżnić fakt homoseksualizmu od uprawiania lobbingu, bo wszelkie lobbowanie jest niedobre. To jest złem. Jeśli ktoś jest homoseksualistą, a poszukuje Pana Boga i ma dobrą wolę, kimże ja jestem, aby go osądzać? Katechizm Kościoła Katolickiego wyjaśnia to bardzo pięknie, że tych osób nie należy z tego powodu marginalizować, powinny być włączone do społeczeństwa. Problemem nie jest posiadanie tej skłonności, nie. Musimy być braćmi”. Widzimy więc, że pełna wypowiedź jest o konkretniejsza i bardziej zrozumiała, a ponadto przestaje być „furtką” dla znoszenia zasad moralnych.

Osądzać i osądzać
Razem z Vogtem zastanówmy się co oznacza słowo „osądzać”. Twierdzi on, że są przynajmniej dwa sensy tego terminu. W Kazaniu na górze Jezus nakazuje: „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni” (Mt 7, 1). Gdzie indziej jednak, w Ewangelii Jana, Jezus nakazuje: „Nie sądźcie z zewnętrznych pozorów, lecz wydajcie wyrok sprawiedliwy” (J 7, 24). „Jak Jezus może jednocześnie zakazywać i wymagać osądzania? Czy nie jest to sprzeczność? Problem ten znika, gdy uświadomimy sobie, że Jezus odnosi się do dwóch rodzajów osądzania” - uważa Vogt. Pierwszy rodzaj osądzania, od którego Jezus nas odwodzi, odnosi się do osądzania duszy. Powinniśmy być ostrożni w sądzeniu ludzkiej duszy – w spekulowaniu na temat jej wiecznego przeznaczenia, przesądzaniu o motywach wewnętrznych albo określaniu, czy zasługuje ona na potępienie przez Boga: gdyż nie możemy zajrzeć do jej wnętrza.
Jest jeszcze inny sens osądzania, od którego Jezus nas nie powstrzymuje. „Ten odnosi się do osądzania uczynków, oceniania moralnej wartości konkretnego czynu. By użyć tu skrajnego przykładu: jeśli odkryjemy, że jakiś człowiek dręczy dziecko dla zabawy, możemy szybko ocenić jego czyn i w sposób uzasadniony stwierdzić: takie działanie jest naganne i bezspornie złe. Jest to przykład osądu w tym drugim sensie. Nawet jednak osądzając niemoralność dręczenia dziecka, nie możemy osądzać duszy dręczyciela (w pierwszym sensie), ponieważ nie jesteśmy w takiej sytuacji, aby określać, jak bardzo winny jest ten człowiek – czy cierpi na chorobę psychiczną, czy może ktoś inny zmusza go do dręczenia dziecka”. Tyle tłumaczenia Vogta.

Nauczanie Kościoła
A wracając do papieża, przypomniał on po prostu nauczanie Kościoła, a także, że nikt z nas nie ma prawa potępiać kogoś ze względu na orientację seksualną czy poglądy. Zobaczcie zresztą sami co mamy w Katechizmie Kościoła Katolickiego. W pkt. 2357 czytamy, że geneza psychiczna homoseksualizmu „pozostaje w dużej części nie wyjaśniona. Tradycja, opierając się na Piśmie św., przedstawiającym homoseksualizm jako poważne zepsucie, zawsze głosiła, że „akty homoseksualizmu z samej swojej wewnętrznej natury są nieuporządkowane”. Są one sprzeczne z prawem naturalnym; wykluczają z aktu płciowego dar życia. Nie wynikają z prawdziwej komplementarności uczuciowej i płciowej. W żadnym wypadku nie będą mogły zostać zaaprobowane”. Dalej w pkt. 2358 zaleca, aby osoby, które odczuwają taką skłonność „traktować z szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji. Osoby te są wezwane do wypełniania woli Bożej w swoim życiu i - jeśli są chrześcijanami - do złączenia z ofiarą krzyża Pana trudności, jakie mogą napotykać z powodu swojej kondycji”. Wreszcie w pkt. 2359 wzywa osoby homoseksualne do czystości. „Dzięki cnotom panowania nad sobą, które uczą wolności wewnętrznej, niekiedy dzięki wsparciu bezinteresownej przyjaźni, przez modlitwę i łaskę sakramentalną, mogą i powinny przybliżać się one - stopniowo i zdecydowanie - do doskonałości chrześcijańskiej”.
Jeśli w kimś w tym momencie ożywia się tryumfujący Savonarola sugerujący, że takie osoby nie starają się, aby żyć inaczej, zachęcam do wejrzenia we własne życie i oceny swoich postępów w walce z grzesznymi przyzwyczajeniami. A teraz wróćmy do wspomnianych na samym początku kobiet. Czy Kościół ich i im podobnych rzeczywiście nie chce i „wypycha” je ze wspólnoty? Taka teza jest absolutnie nieuprawniona. Kościół wszystkich traktuje „z szacunkiem, współczuciem i delikatnością”, odróżnia orientację od aktywności, zachęca do pracy nad sobą, do porzucenia grzesznej aktywności (każdej! Plotkowania i potępiania też) i nie wyrzuca tych, którym się to średnio udaje. ■

 

Ks. Paweł

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!