Papiestwo wobec Holocaustu
W naszym przeglądzie reakcji instytucji i środowisk kościelnych na zło nazizmu i II wojny światowej czas na koniec przypomnieć stanowisko i działania podjęte w obliczu zagłady Żydów przez Stolicę Świętą i papieża Piusa XII. Wielu oczekiwało od niego mocnych, wstrząsających słów. Tych nie padło zapewne dużo, ale papież wierzył szczerze, że Żydom powinien pomagać inaczej, bezpośrednio i zarazem skutecznie.
Stolica Apostolska właściwie na bieżąco była informowana o losie zgotowanym przez reżim hitlerowski Żydom i wiadomości te sprawiały ogromne cierpienie papieżowi. Pius XII kilkakrotnie oficjalnie poruszał w czasie II wojny światowej temat eksterminacji. Uczynił to w Orędziu wigilijnym z 24 grudnia 1942 roku, w alokucji konsystorialnej do kardynałów z 2 czerwca 1943 roku, w liście do biskupa Berlina Preysinga z 30 kwietnia 1943 roku. Prawdą jest jednak, że były to wypowiedzi ogólne, że nie zwracały się bezpośrednio ani do zbrodniarzy, ani ich ofiar, aby tym ostatnim dodać otuchy, że formułowane były przeważnie językiem starannej dyplomacji. Niemniej Pius XII nie był obojętny wobec zagłady, szczerze współczuł Żydom i starał się na różne sposoby nieść im pomoc, najczęściej poprzez zakulisowe działania dyplomatyczne oraz za pośrednictwem placówek i instytucji kościelnych. Żydzi mogli znaleźć schronienie w wielu klasztorach i kościelnych zakładach opiekuńczych, w tym na terenie samego Państwa Watykańskiego, co zwłaszcza po wkroczeniu Niemców do Rzymu jesienią 1943 roku i przy ich znanej determinacji w dążeniu do konsekwentnego i skutecznego przeprowadzenia ludobójstwa, łączyło się z ryzykiem dla samego papieża. Kryjówki dla rodzin żydowskich przygotowywał m. in. znany nam już substytut w Sekretariacie Stanu mons. G. B. Montini, przyszły papież Paweł VI. Na wielką skalę wydawano Żydom cenne w ratowaniu życia dokumenty, np. poświadczające chrzest. Mówi się w sumie o kilkuset tysiącach ocalonych w ten sposób od zagłady.
Przerażające raporty
Watykan posiadał wyczerpujące informacje na jej temat najpóźniej latem 1942 roku. W marcu 1942 roku watykański charge dd affaires w Słowacji Giuseppe Burzio zawiadamiał kard. Maglione o mającej nastąpić deportacji Żydów z terenów Galicji i Lubelszczyzny. Satelicki względem Rzeszy rząd słowacki domagał się, aby dołączyć do nich transport 80 tysięcy Żydów z terytorium republiki. 25 marca Burzio donosił, że wywieziono właśnie do Lublina (na Majdanek) 10 tysięcy osób. Wcześniej, 13 marca interwencji Stolicy Apostolskiej dopraszał się nuncjusz na Węgrzech Rotta. Z kolei Żydzi z gminy bratysławskiej, wiedząc co ich czeka, wystosowali do papieża rozpaczliwą i wzruszającą prośbę: ,,Całą nadzieję pokładamy w zaufaniu do Waszej Świątobliwości jako pewnej ucieczki wszystkich prześladowanych”.
W odpowiedzi kard. Maglione interweniował u prezydenta Słowacji ks. Tiso. Bezskutecznie. Również rząd polski na emigracji dostarczał Stolicy Apostolskiej dokładnych informacji o tym, co dzieje się na terenie Generalnego Gubernatorstwa. Wiadomości rozpowszechniały światowe organizacje żydowskie. We wrześniu 1942 roku wysłannik prezydenta Roosevelta Myron Taylor badał, w jakim zakresie Stolica Święta dysponuje wiedzą na temat losu Żydów. Kardynał Sekretarz Stanu przedstawił mu 581 dokumentów, w których Watykan w latach 1941-1942 zajmował się ich położeniem. Czy jednak te dokumenty w wystarczającym stopniu spełniły swoje zadanie?
Wyważone słowa ukryte działania
Pius XII, którego szczerości intencji nie możemy w sposób odpowiedzialny podważać, powstrzymywał się od otwartych wystąpień, będąc przekonany, że ważniejsza niż słowa jest cicha, pracowita, systematyczna pomoc bezpośrednia. Uważał, że tą drogą więcej można osiągnąć niż za sprawą wypowiedzi, które pogorszyć mogą los prześladowanych. Charakterystyczny dla tej postawy jest list papieża do biskupa Preysinga z kwietnia 1943 roku: ,,Pociechą było dla Nas, gdy słyszeliśmy tylko jeden podany przykład, że katolicy, w tym także katolicy berlińscy okazali tak zwanym niearyjczykom wiele miłości w ich uciśnieniu i w związku z tym kierujemy specjalne słowo ojcowskiego uznania i z głębi płynącego współczucia dla znajdującego się w więzieniu prałata Lichtenberga (...). Miejscowym arcypasterzom pozostawiamy do rozważenia czy i w jakim stopniu niebezpieczeństwo aktów odwetowych i stosowanie środków nacisku w przypadku apeli biskupich, jak i inne spowodowane przedłużaniem się i psychologią wojny okoliczności sprawiają, iż wskazana byłaby, wbrew wszystkim przytoczonym racjom, ad maiora malo vitanda, powściągliwość”. W dokumencie tym spotykamy większość cech właściwych słownym reakcjom papieża w czasach II wojny: pasterskie zwrócenie się tylko do wiernych Kościoła, świadectwo wrażliwości na cierpienie prześladowanych, bez jasnego określania ich etnicznej przynależności i tożsamości, wreszcie powściągliwość, motywowaną ad maiora malo vitanda (dla uniknięcia większego zła). Ta powściągliwość, którą później wielokrotnie wypominano papieżowi, nie była nigdy podyktowana małostkową taktyką czy bezdusznością, ale wynikała niejako z nadmiaru poczucia odpowiedzialności, ze świadomości, że stawką w toczącym się, także za pośrednictwem słów, zmaganiu jest życie milionów.
Przykłady zachowań ,,niestandardowych”
Na koniec warto przypomnieć, że Piusowi XII nie brakowało odwagi, tam gdzie w grę wchodziło jego własne bezpieczeństwo, że wbrew stereotypowej ocenie był gotów podejmować osobiste ryzyko. Gdy wiosną 1940 roku rząd włoski ostrzegał go przed skutkami wysłania telegramów do monarchów Beneluxu w chwili zaatakowania ich państw przez Niemcy, Ojciec Święty odpowiedział, że ,,nawet jeśli zostanie umieszczony w obozie koncentracyjnym nie przestanie protestować przeciwko temu, co dzieje się w Polsce i co stało się z Belgią, Holandią i Luksemburgiem”. Istnieją dane przemawiające za tym, że papież w zimie 1939/1940 pośredniczył w kontaktach między niemiecką opozycją wojskową a rządem brytyjskim w celu usunięcia Hitlera. Wiosną 1940 roku usiłował powstrzymać Mussoliniego przed przystąpieniem do wojny po stronie Niemiec, a kiedy powiadomiony został o planach ataku Włoch na Francję, zdecydował się uprzedzić o tym zachodnich aliantów, choć narażał się tym samym na zarzut zdrady narodowej (papież był przecież Włochem!). Sprawy skomplikowały się po wybuchu wojny niemiecko - sowieckiej w czerwcu 1941 roku. Kiedy u katolików angielskich i północnoamerykańskich pojawiły się obiekcje w kwestii udzielenia pomocy mocarstwu komunistycznemu, papież oświadczył na prośbę Roosevelta, że Encyklika Piusa XI Divini Redempotoris (przeciwko komunizmowi) nie sprzeciwia się wspieraniu Sowietów bronią. Należy tu dodać, że Pius XII nigdy nie krył swego potępienia dla komunizmu i obaw przed sowieckim modelem totalitaryzmu, który uważał za istotne zagrożenie dla ludzkości. Oparł się jednak zabiegom Niemiec, aby wojnę przeciw Sowietom uznać za antybolszewicką krucjatę. Podobnie w lutym 1943 roku odrzucił żądania premiera Węgier, aby potwierdzić chrześcijańskie oblicze obozu antysowieckiego.
Tekst ks. Piotr Jaroszkiewicz
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!