TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 26 Lipca 2025, 08:58
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

O zagrożeniach popularności i o tym, co wolno Dalajlamie

O zagrożeniach popularności i o tym, co wolno Dalajlamie

Dzisiaj trochę się „pochylimy” nad gwiazdami estrady. Pamiętam, jak niemal dziesięć lat temu pewna urszulanka z Italii siostra Cristina Scuccia wzięła udział w programie The Voice of Italy i odniosła niebywały sukces, a jej nagrania umieszczone w serwisie YouTube osiągały niemal 100 milionów wyświetleń w ciągu tygodnia.
Nie ukrywam, że wtedy nawet trochę naciskałem na naszego naczelnego, że może warto byłoby przeprowadzić wywiad z tą siostrzyczką, bo jak
wiadomo siostra, która się modli nikogo nie pociągnie do Pana Jezusa (jestem tu ironiczny, jakby się ktoś nie domyślił), ale taka milutka, która jeszcze pięknie śpiewa, to jak najbardziej! Całe szczęście naczelny jest mocno ostrożny wobec medialnych gwiazd Kościoła i sprawa spaliła na panewce, a i ja, kiedy się okazało, że s. Cristina w międzyczasie wzięła udział we włoskiej edycji „Tańca z gwiazdami” pomyślałem, że parcie na szkło jednak zbyt wielkie (tanecznie siostrzyczka już nie była tak przekonująca jak wokalnie). No ale twierdziła, że za zgodą przełożonych chce ewangelizować właśnie w taki sposób. OK.
Po „Tańcu z gwiazdami” trochę słuch zaginął o śpiewającej siostrzyczce, aż tu gruchnęła wiadomość pod koniec ubiegłego roku, że s. Cristina już nie jest w zakonie. Z kolczykiem w nosie pracuje jako kelnerka w Hiszpanii i marzy o dalszej karierze. Oto co mówi na ten temat: „Teraz jestem Cristiną. Siostra Cristina jest we mnie. Jeśli jestem tym, kim jestem dzisiaj, to także dzięki niej. Moja droga była dobra, ale skomplikowana i trudna. Napotkałam na trudności, a dziś zachowuję uśmiech. Mam promienny uśmiech i jeszcze bardziej wierzę w życie. Oczywiście, Bóg jest dla mnie nadal w centrum wszystkiego i absolutnie w Niego wierzę. Należałam do sióstr urszulanek, ale już do nich nie należę. To było piętnaście lat zakonnego życia, wspaniałe lata. Dla mnie było to intensywne doświadczenie, które sprawiło, że się rozwinęłam. Nie było żadnej przyczyny tej zmiany, to było coś we mnie”.
A dlaczego ja dzisiaj piszę o Cristinie? Trochę dlatego, że pojawiły się teksty we włoskiej prasie, na podstawie rzekomych źródeł z miasteczka, z którego pochodzi Cristina, że od zawsze chciała ona zostać piosenkarką, ale ponieważ nie odniosła sukcesu od razu, miała celowo wybrać życie zakonne i w ten sposób „się przebić”, a potem dalej kultywować wymarzone życie. Nie chodziłoby więc o żadne powołanie, ale wystudiowany plan. Osobiście nie wierzę w te „rewelacje”, natomiast pojawiły się one teraz, ponieważ właśnie dzisiaj, kiedy piszę te słowa w Italii rusza kolejna edycja telewizyjnego reality show L’Isola dei Famosi, czyli „Wyspa Celebrytów”, a w nim jedną z uczestniczek będzie właśnie ex siostrzyczka. Na tej wyspie występuje się często w bikini, ale Cristina zastrzegła się, że na razie pewniej będzie się czuła w spodenkach. Cóż, zobaczymy. Jakby nie było, ciągle wraca teza, że popularność medialna bardziej naraża na kontakt z diabelskimi pokusami niż praca egzorcysty. Tam trzeba naprawdę mieć żeliwny kręgosłup!
Pozostajemy w show-biznesie, ale wracamy na polskie podwórko. Roksana Węgiel, bo teraz o niej kilka słów, już jako dziecko stała się gwiazdą po wygraniu dziecięcej Eurowizji, więc nie miała takich dylematów jak s. Cristina. Mogła od razu piąć się po szczeblach kariery. Ale jak Cristina jest osobą wierzącą i często dawała temu wyraz wprawiając nieraz w osłupienie przeprowadzające z nią wywiad dziennikarki, które musiały się zarzekać, że nie widzą w tym nic złego, że Roksana lubi chodzić do kościoła. Oczywiście stała się też ulubienicą wielu medialnych księży i jak zawsze zaczęto z niej robić totem pod tytułem „Taka zdolna, ładna, bogata i gwiazda na dodatek a wierzy w Boga i się tego nie wstydzi”. Ja już nie będę się wyzłośliwiał nad tą postawą, ale widać my, katolicy się wstydzimy i potrzebujemy jakiegoś Roberta Lewandowskiego albo Roksany Węgiel, żeby nam pomogli „nie wstydzić się” (uwaga, ironia!). Ale, na Boga, Roksana dopiero co skończyła 18 lat... No ale fajnie się z gwiazdą pokazać, jak śpiewa też „kościołowe” piosenki, jeden z księży po rozmowie z nią wyznał na swoim profilu: „Dziękuję za mega szczerą i duchową rozmowę. Wierzę, że płyta będzie totalnym sztosem, już się nie mogę doczekać i jaram się jak paschał”. No i fajnie, też uważam, że jeśli ktoś ma talent i tworzy coś pięknego to się można „jarać” tym, chociaż niekoniecznie bym tu wstawił paschał, no ale ja, pleban ze wsi jestem i może zacofany.

 

 

 

 

 

 

 

Natomiast Roksana, młoda jeszcze, a przecież już na głębokich wodach, dość klarownie wskazała, że w kwestii aborcji ma zdanie nieco odmienne od Kościoła: „Jak się wypowiedziałam na temat aborcji, to ludzie zaczęli mnie hejtować, wytykać, że jak ja się śmiem nazywać katoliczką. Nie zrobiłabym aborcji, chociaż to jest tak ciężki temat. Jestem pewna, bo mam mocne przekonanie, że nic nie dzieje się bez powodu, chociaż są różne sytuacje, jeśli płód jest uszkodzony. Nie chcę się nawet stawiać w tej sytuacji, więc uważam, że każda kobieta powinna mieć wolną wolę, bo to nie jest łatwy temat. Najprościej skomentować to z boku. W Piśmie Świętym jest jasno zaznaczone, że Bóg daje nam wolną wolę”. Cóż, mam nadzieję, że ci wszyscy księża, którzy troszkę się pogrzali w blasku popularności Roksany, nadal będą przy niej i może wskażą jej też inne fragmenty Pisma Świętego, jak choćby ten „Nie zabijaj”, albo „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych braci moich, mnieście uczynili”.
Czasami ludzie, którzy mają wspaniały talent robią bardzo wiele, aby trafić na „Wyspę Celebrytów”, bo umówmy się, nie wszyscy utalentowani tam docierają, ale trzeba pamiętać, że tam wokół mnóstwo rekinów krąży, a od „znanego na wyspie” do „rozbitka w otchłani” często jest niewielki krok. Ja dzisiaj tak byłą siostrzyczkę Cristinę, jak i naszą sympatyczną Roksanę zawierzam opiece św. Michała Archanioła i św. Józefa. A na koniec taka bomba: oto Dalajlama, człowiek, którego autorytet (mimo że dostawał milionowe pensje z amerykańskich trzyliterowych agend) jest ponad religijny i wszechświatowy (nie to co papież) ostatnio wsławił się prośbą do chłopczyka, żeby mu... possał język. Hmmm. Ale to jest Dalajlama, no i ponoć to są tam takie tradycyjne igraszki z dziećmi. Normalka!


Pleban ze wsi

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!