Owoce świętych

W polskiej tradycji ludowej „owoce świętych” to owoce dojrzewające późną jesienią, które symbolicznie łączono z uroczystością Wszystkich Świętych (1 listopada) i Zaduszkami (2 listopada).
Ich obecność miała chronić dom, zdrowie i dusze zmarłych, a także pełnić rolę dekoracyjną w listopadowych obrzędach.
Wierzono, że te barwne, długo utrzymujące się owoce niosą w sobie ciepło życia w czasie, gdy przyroda zamiera, a także są znakiem pamięci o tych, którzy odeszli. W dawnych polskich zwyczajach ludowych, owoce odgrywały ważną, symboliczno-duchową rolę właśnie w tych dniach. To, co dziś jest dniem zadumy i refleksji na cmentarzach, kiedyś było również świętem wspólnoty żywych i zmarłych, a owoce i pokarmy miały pomóc w utrzymaniu więzi między tymi światami. Wierzono, że dusze zmarłych powracają w listopadowe noce, by zajrzeć do domów swoich bliskich, ogrzać się przy ogniu i posilić zapachem chleba, suszonych owoców czy też miodu. Do najważniejszych owoców świętych w tym okresie należały: jarzębina, głóg, dzika róża i jabłka. Jarząb pospolity (Sorbus aucuparia), bardziej znany jako jarzębina, którego pomarańczowoczerwone owoce utrzymują się długo na drzewach, bywał nazywany „ognistymi jabłuszkami świętych”. Gałązkę z owocami wieszano na grobach lub w domach, wierząc, że chroni przed złymi duchami i przynosi zdrowie. Głóg jedno- i dwuszyjkowy (Crataegus monogyna, C. laevigata) nazywano „owocem świętego serca”.
Czerwone owoce głogu symbolizowały ochronę życia, sił witalnych i domowego ogniska. Jego gałązki wieszano nad drzwiami, by odgonić choroby i złe moce. Dzika róża (Rosa canina), zwana „różą świętych” lub „jabłuszkiem świętych”, symbolizowała zdrowie i błogosławieństwo. Jej owoce suszono na zimę, przygotowując z nich herbaty i napary lecznicze, które miały chronić domowników. Z kolei małe, czerwone lub purpurowe jabłuszka (Malus spp.), dojrzewające w październiku i listopadzie, nazywano „rajskimi” lub „ognistymi jabłuszkami”. Wieszano je w domach, by chroniły przed chorobami i złymi duchami, a w dniu Wszystkich Świętych zdobiono nimi groby. Dzieci otrzymywały je od dziadków „na pamiątkę świętych”, jako znak błogosławieństwa i miłości rodzinnej. Cechą wspólną wszystkich tych owoców było jaskrawe, czerwone zabarwienie, które symbolizowało życie, ciepło i ochronę w czasie ciemności oraz przejścia między światem żywych, a światem zmarłych.
Dawniej, by upiększyć groby, tworzono wieńce i bukiety z jarzębiny, głogu, dzikiej róży czy rajskich jabłuszek, dodając do nich gałązki świerku, sosny, suszone kwiaty i liście. Te naturalne ozdoby zanoszono na cmentarze.
Dziś, gdy w listopadowe dni niesiemy na groby znicze i kwiaty, możemy w tych dawnych zwyczajach dostrzec echo mądrości przodków, a także przekonanie, że między światem, który trwa, a światem, który odszedł, istnieje nieprzerwana nić. A jeśli położymy na grobie „owoce świętych”, prosty dar ziemi, będzie w tym cicha modlitwa o pamięć, jedność, spokój i o to, by życie i śmierć nie były sobie obce.
Tomasz Dymny
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!