O obliczach propagandy i o tym, co czarne oczka ujrzały
Ostatnio pojawił się w naszej rubryce pan Putin i byłem przekonany, że na dłuższy czas będziemy mieć z nim spokój, choć Putin i spokój w jednym zdaniu brzmią dziwnie. Ale całkiem przypadkiem kilka dni temu zobaczyłem na jednym z blogów rosyjski filmik propagandowy i nie mogę go „odzobaczyć”! Koniecznie chcę się z Wami podzielić jego treścią, bo pamiętajcie, że w czym jak w czym, ale w propagandzie oni są naprawdę dobrzy! Co można zobaczyć w rzeczonym filmiku? Otóż mamy przedstawioną sekwencję, jak wyglądają i będą wyglądać Święta w Europie. Najpierw mamy rok 2021 i widzimy rodzinkę jak sobie spokojnie świętuje w ciepłym i rozświetlonym domu, a córeczka otrzymuje w prezencie od swoich rodziców żywego chomika z piękną czerwoną kokardką. Jest pięknie, świątecznie, ciepło, jasno, krótko mówiąc – na bogato. W kolejnej scenie widzimy ten sam pokój, są to Święta w roku 2022 i wygląda wszystko znacznie gorzej. Dekoracji jest mało, wyraźnie jest zimno, a rodzinka zdesperowana i zziębnięta. Tatuś okazuje się być sprytnym majsterkowiczem, bo za pomocą kilku drucików przerabia klatkę chomika z charakterystyczną dla niej bieżnią w małą elektrownię: kiedy chomik kręci kółkiem rozświetla się choinka. Bieda, ale to jeszcze nic. Bo przed nami odsłona ze Świętami w Europie w 2023 roku. Mieszkanie jest w fatalnym stanie, a nasza rodzinka choć ciepło ubrana, ale w bardzo kiepskich nastrojach przygotowuje się do spożycia skromnej wieczerzy. Nie ma już klatki chomika, a mamusia podaje do stołu garnek z zupą, której głównym składnikiem okazuje się być nieszczęsny mały gryzoń... Na koniec pojawia się napis: „Wesołych antyrosyjskich Świąt”. Rozumiecie prawda? Bez rosyjskich paliw mamy przechlapane!
Po obejrzeniu tego filmiku natychmiast sobie pomyślałem: niedoczekanie wasze! I od razu ostrzegam wszystkich ruskich trolli i zwolenników „zdrowego rozsądku”, aby broń Boże nie próbowali mi wciskać kitu, że bez ruskiej ropy i gazu nie damy rady. Co prawda jeszcze nie otrzymałem pierwszego w Nowym Roku rachunku za gaz, ale nawet zawał serca na jego widok nie będzie w stanie zmienić mojej opinii: dość kupczenia ze zbrodniarzami! Na pewno nie będziemy męczyć żadnego chomika, bo to nie jest w naszej cywilizowanej naturze. Jeśli będzie trzeba będziemy cierpieć. Ale już teraz zrobimy wszystko, żeby im nigdy więcej nie przyszło na myśl, że mogą nas szantażować. Jeśli stawiamy na energię atomową, bo daliśmy sobie wmówić, że na węglu nie pojedziemy, to niech będzie atomowa i żaden Niemiec nie będzie nam mówił, że nam nie wolno, bo wiecie, że próbują, prawda? Nie rozumiem dlaczego pracujące w języku niemieckim zwoje mózgowe po tym, jak uzależnili siebie i Europę od ruskiego gazu mogą jeszcze przepuszczać myśli, że cokolwiek w kwestiach energetycznych będą nam narzucać?
A skoro już jesteśmy przy Niemcach i ich mądrzeniu się, to napatoczył mi się taki tytuł: „FAS: Kościół katolicki w Polsce to tonący okręt. Politycy pstrykają palcami, a biskup przybiega”. No dobra, odszyfrujmy: FAS to Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung. Nie wiem, czy ma to coś wspólnego z bardziej znaną Frankfurter Allgemeine Zeitung, może to jakaś wersja niedzielna, ale nie mam zamiaru sprawdzać. Autorem artykułu jest pan Gerhard Gnauck, który jest warszawskim korespondentem niemieckiej gazety. Bardzo czarno widzi przyszłość Kościoła w Polsce, no tonący okręt po prostu. Jak napisał. Przez chwilę się zastanawiałem, że może pan Gnauck patrzy na nasz Kościół z perspektywy swojego niemieckiego, więc ma dobry widok, bo jeśli my toniemy, to oni już dawno na dnie... Ale potem czytam, że wszystkie swoje mądrości usłyszał on od pana... Terlikowskiego! I to nasz spec od wszystkiego mu wyjaśnił między innymi, że „dawniej wystarczyło, że biskup kiwnął palcem i politycy ze wszystkich partii zjawiali się u niego. Teraz to raczej politycy pstrykają palcami, a biskup przybiega w podskokach”. A to wszystko zrelacjonował portal gazeta.pl, czyli internetowe ramię Wyborczej. To nie mogli od razu do Terlika uderzyć? No ale jak Niemiec mówi, to od razu brzmi jak Goethe przynajmniej...
A na koniec powróćmy jeszcze do Sylwestra Marzeń w Zakopanem, bo tam się fajne rzeczy działy. Najpierw gwiazdą miała być Brytyjka z dawnego Spice Girls - Mel C (nie znam, nie słucham), ale jak tylko pojawiła się o tym informacja, posypały się komentarze, że wspierająca LGBTQ artystka nie powinna przyjeżdżać na imprezę firmowaną przez „reżimową faszystowską telewizję”, która przecież „nienawidzi” literek. No i pani Mel posłuchała i oświadczyła: „W świetle tego, czego właśnie się dowiedziałam, a co nie idzie w parze z wyznawanymi przeze mnie wartościami i wspieranymi przeze mnie społecznościami, z żalem informuję, że nie wystąpię w Polsce na sylwestrowym koncercie”. TVP wzięła cios na klatę i zaprosiła w jej miejsce ponoć jeszcze większą gwiazdę, amerykański zespół Black Eyed Peas! Czarnookie Groszki, bo chyba tak można przetłumaczyć nazwę zespołu (nie znam, nie słucham), przyjechali, zagrali koncert, mało tego, nie zwinęli się od razu po występie. Ale zostali aż do północy i świetnie się bawili z innymi artystami. A co najciekawsze przez cały występ mieli na ramionach opaski symbolizujące LGBTQ. Chciałoby się napisać tęczowe opaski, ale nie! Tęcza biblijna ma siedem kolorów, a ta literkowa tylko 6, brakuje w niej koloru indygo, który symbolizuje prawdę, lojalność, pewność, poświęcenie i oddanie. Dlaczego go wyrzucili? A nie wiem, mogę się domyślać ;) No i sobie te Groszki Czarnookie w tych opaskach śpiewali, opowiadali o miłości, tolerancji i nic! Nikt do nich nie strzelał, nikt im nie ubliżał, nikt ich nie zaaresztował, nikt nie zaciemnił obrazu, nikt nie zakrywał krzyżykiem ich kolorowych opasek. A nie! W sumie to się jednak zdarzyło, zdaje się że Justyna Steczkowska robiąc sobie zdjęcie z frontmanem grupy przez nieuwagę chwyciła go pod ramię ZASŁANIAJĄC opaskę, ale potem niemal ze łzami w oczach musiał się tłumaczyć, że to przypadkiem: „Jestem zdruzgotana tym, jak bardzo uwierzyliście w manipulacje i jak niesprawiedliwie oceniliście fragment filmu, w którym rzekomo zasłaniam tęczową flagę. Większej abstrakcji nie mogłam sobie nawet wyobrazić w najgorszych koszmarach”. Więc nikt Groszkom w opaskach słowa nie powiedział ani przykrości nie sprawił. Normalnie normalnie było. Ja tam nie wiem, czy chłopaki się na jakieś męczeństwo szykowali, ale mi nie wyglądali... A na pewno się nie doczekali. Bo Polska jest była i będzie tolerancyjna. Ta właśnie nasza katolicka Polska taka jest. I niech Groszki o tym opowiadają!
Pleban ze wsi
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!