Ojcostwo i braterstwo
O tym, czy judaiści są ojcami czy braćmi chrześcijan w wierze, czego wyznawcy Chrystusa mogą nauczyć się od religijnych Żydów i odwrotnie oraz o znaczeniu tegorocznego hasła Dnia Judaizmu z ojcem duchownym kaliskiego seminarium ks. drem Jackiem Stefańskim rozmawia ks. Andrzej Antoni Klimek.
Księże Jacku, wyjaśnijmy najpierw, dlaczego za każdym razem, kiedy pojawia się temat dialogu z Żydami czy judaizmu w ogóle, zawsze zwracamy się do księdza?
Pierwsza rzecz, która przychodzi mi na myśl, to sam fakt, że urodziłem się w Izraelu. W sumie od urodzenia spędziłem tam 17 lat. Tam chodziłem do przedszkola, później do szkoły podstawowej, a w końcu do liceum. Ponadto w Ziemi Świętej cały czas mieszkałem wśród Żydów, miałem z nimi codzienny kontakt, a szkoły, do których uczęszczałem były żydowskie, aczkolwiek nie ortodoksyjne. Część mojej rodziny jest żydowska, niektórzy krewni są ortodoksyjnymi Żydami. Jeden z nich jest nawet rabinem. Biorąc więc to wszystko pod uwagę, znam judaizm – w pewnym sensie – od wewnątrz, mimo że zawsze byłem katolikiem. Stąd też wynika moja wiedza o judaizmie i kulturze żydowskiej, a to z kolei jest dla mnie duchowym ubogaceniem.
Jan Paweł II określił Żydów jako naszych, w pewnym sensie, starszych braci w wierze, Benedykt XVI skłania się ku określeniu „ojcowie w wierze”. Które z określeń jest księdzu bliższe?
Zapewne jedno i drugie określenie może być zastosowane, Jezus wywodził się z rodziny Żydowskiej. Najświętsza Maryja Panna oraz św. Józef byli pobożnymi Żydami. Dzięki ojcowskiemu powołaniu Józefa względem Syna Bożego, Chrystus pochodził legalnie z domu Dawida. Ponadto był spokrewniony z rodem kapłańskim. W każdą sobotę uczęszczał do synagogi. Wobec tego, jeżeli zadalibyśmy Jezusowi pytanie, które z określeń jest Mu bliższe, myślę, że nawiązałby i do kwestii ojcostwa i do kwestii braterstwa: ojcostwo ze względu na wspólne korzenie pochodzące od patriarchów, a braterstwo ze względu na pewne podobieństwa między judaizmem a chrześcijaństwem. Te dwa określenia idą w parze: nie ma braterstwa bez wspólnego ojcostwa, a wspólne ojcostwo rodzi braterstwo. Pod tym względem widzimy też mądrość Kościoła: nauczania papieży uzupełniają się i stanowią bogactwo myśli Kościoła.
Mojżesz pozostaje praojcem dla trzech religii monoteistycznych. Co jeszcze łączy nas dzisiaj, a co dzieli?
Święty Jan pisze: „Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa”. Paradoksalnie, to, co nas łączy jest również tym, co nas dzieli: Jezus Chrystus. Może na pierwszy rzut oka ta odpowiedź wydaje się szokująca, zwłaszcza dla chrześcijan, ale taka jest prawda. Nam katolikom wydaje się, że gdy mówimy, iż Jezus był Żydem, to Żydzi widzą w tym pewne dowartościowanie dla siebie. Wręcz przeciwnie! Ortodoksyjni Żydzi nie chcą o tym słyszeć, bo w ich mniemaniu Jezus pozostaje człowiekiem, który „uczynił” siebie Bogiem czyli bluźniercą. To przekonanie jest fundamentalne, bo jeżeli tego nie zrozumiemy, nigdy nie będziemy mogli zrozumieć, dlaczego Żydzi nie przechodzą na chrześcijaństwo. Jednocześnie, patrząc na chrześcijan, Żydzi są gotowi powiedzieć, że Jezus był najwyżej wędrownym rabinem. Wypowiadając te słowa, mogą myśleć, że w ten sposób dowartościowują chrześcijan. Ale tu musimy powtórzyć: wręcz przeciwnie! Przecież cała rzecz polega na tym, że Jezus nie był najwyżej wędrownym rabinem, lecz był i jest Tym, który jest Najwyższym, czyli Bogiem żywym. W zasadzie tu dochodzimy do sedna problemu: Jezus jest Bogiem, albo nie jest. Nie ma w tej kwestii opcji pośredniej. Rodzi się pytanie: czy na tym mamy poprzestać? Oczywiście, że nie. Właśnie w tej kwestii wracam do mądrości Kościoła w słowach sługi Bożego Jana Pawła II oraz Benedykta XVI: łączy nas i Żydów ojcostwo i braterstwo wynikające z wyboru Patriarchów, którzy pozostają początkiem Narodu Wybranego, a spełnieniem tego wyboru jest właśnie Kościół. Z kolei Kościół czerpie swoje nauczanie z Pisma Świętego oraz żywej Tradycji, bo nie wszystkie prawdy wiary są dosłownie ujęte w Piśmie Świętym. Mimo to, nie zapominajmy, że wszystkie Księgi Biblii czczone przez Żydów są również czczone przez nas jako Słowo Boże.
Czego chrześcijanie mogą się nauczyć dzisiaj od religijnych Żydów i odwrotnie, co może pociągać Żydów w naszej religijności i naszym przeżywaniu wiary?
Odpowiadając na to pytanie muszę po raz kolejny wrócić od prawdy zasadniczej: Kościół jest spełnieniem judaizmu i jako taki posiada wszystko, co jest potrzebne dla zbawienia i dla przeżywania wiary. Błąd popełniłby ten, który pomyślałby, że judaizm oferuje mu coś, czego nie ma w Kościele katolickim. Pod tym względem od razu przychodzą na myśl osoby, które co roku przechodzą z katolicyzmu na judaizm. Twierdzą, że odkryły prawdę, bo znalazły coś, czego wcześniej nie miały w Kościele. Rzecz jasna, że w judaizmie jest prawda, której Kościół nie odrzuca. Święty Tomasz z Akwinu podkreślał, że prawda pochodzi od Ducha Świętego, bez względu na to, kto ją głosi. W konsekwencji w judaizmie są dobra duchowe, ale nie wszystkie dobra duchowe. Człowiek, który przechodzi z katolicyzmu na judaizm rezygnuje z pełni, aby cieszyć się cząstką. Przecież jeżeli Stare Przymierze było przygotowaniem do Nowego Przymierza; jeżeli Nowe Przymierze jest spełnieniem Starego Przymierza; jeżeli Stary Testament zawiera liczne zapowiedzi odnośnie – między innymi – chrztu i Najświętszego Sakramentu, to nie można zrezygnować z tych najcenniejszych darów, aby wrócić do Starego Testamentu. Jaki jest wniosek? Czy nie możemy się niczego nauczyć od religijnych Żydów? Możemy się nauczyć! Czego? Odpowiadam: zobaczmy jak ortodoksyjni Żydzi zachowują szabat. Żaden ortodoksyjny wyznawca judaizmu nie będzie pracował w sobotę. Dlaczego? Bo takie jest przykazanie Boże: „Sześć dni będziesz pracować i wykonywać wszystkie twe zajęcia. Dzień zaś siódmy jest szabatem ku czci Pana, Boga twego. Nie możesz przeto w dniu tym wykonywać żadnej pracy”. Praca w szabat dla ortodoksyjnego Żyda jest tym samym, co zbezczeszczeniem Słowa Bożego. Poza tym szabat, to dzień poświęcony rodzinie: wszystkie posiłki w dniu szabatu są spożywane przez ortodoksyjną rodzinę uroczyście przy stole. Każdemu posiłkowi towarzyszy modlitwa prowadzona przez ojca rodziny. Cała rodzina udaje się w każdą sobotę do synagogi.
Warto też zauważyć, że w mentalności żydowskiej (ogólnie w mentalności semickiej), spełnienie obowiązków religijnych jest przede wszystkim obowiązkiem mężczyzny, czyli ojca rodziny. Rola matki pod tym względem jest też znamienna, ale ojciec ponosi pod tym względem największą odpowiedzialność przed Bogiem. W związku z tym, modlitwa jest przede wszystkim zadaniem ojca, który w ten sposób wstawia się przed Bogiem za swoją żonę i dzieci, podobnie jak starotestamentowy kapłan. Ponadto w każdej religijnej żydowskiej rodzinie studiowanie Słowa Bożego jest niezbędną powinnością. Warto wspomnieć, że jednym z obowiązkowych przedmiotów maturalnych dla wszystkich uczniów izraelskich szkół w Izraelu jest Stary Testament. Każde izraelskie dziecko – bez względu na to, czy pochodzi z religijnej czy niepraktykującej żydowskiej rodziny – zaczyna studiować Biblię hebrajską w starożytnym hebrajskim oryginale w drugiej klasie szkoły podstawowej i kończy w ostatniej klasie liceum.
Nic więc dziwnego, że w swojej nowej adhortacji o Słowie Bożym, Verbum Domini, Benedykt XVI zaznacza, iż gdy my chrześcijanie badamy i próbujemy zrozumieć Pismo Święte, możemy korzystać – do pomocy – z żydowskiego rozumienia Biblii. Z własnego doświadczenia wiem, jak cenne mogą być żydowskie komentarze traktujące o hebrajskim tekście Starego Testamentu. Wielowiekowa styczność Żydów z biblijnym językiem hebrajskim zaowocowała cennymi uwagami na temat niuansów językowych, których inni by nie zauważyli. Korzystając z takich komentarzy w świetle Nowego Testamentu możemy wyraźniej odkryć, jak Stare Przymierze spełnia się w Nowym.
Co natomiast może pociągnąć Żydów w naszej religijności i naszym przeżywaniu wiary?
Na pewno nie przyciągniemy Żydów poprzez naśladowanie ich obyczajów. Taka postawa byłaby błędna. Dlaczego? Ktoś mi zadał kiedyś pytanie: dlaczego ani Jan Paweł II ani Benedykt XVI nie przemawiali w Izraelu w języku hebrajskim? Chodzi o to, że dla ortodoksyjnych Żydów, język hebrajski jest językiem świętym. Talmud poucza, że Bóg, stwarzając świat, wypowiedział pierwsze słowa w języku hebrajskim. Jest to język Narodu Wybranego. W związku z tym, jeżeli Ojciec Święty, jako namiestnik Kościoła katolickiego, zacytowałby jakiś psalm w języku hebrajskim, albo powiedziałby coś więcej w tym języku, to jego gest byłby odebrany jako rzecz obraźliwa, bo on nie wywodzi się z Narodu Wybranego! Dla nas brzmi to dziwnie, bo przecież wiemy, że każdy się cieszy, gdy zaproszony gość z obcego kraju stara się coś powiedzieć w języku gospodarza. W przypadku ortodoksyjnych Żydów tak nie jest, a Stolica Apostolska dobrze o tym wie. Stąd też stała praktyka: Papież nie przemawia po hebrajsku w Izraelu, bo to wcale by nie przyciągnęło jego słuchaczy. Wręcz przeciwnie!
Nawiązuje do tego przykładu, bo jeżeli chcemy przyciągnąć wyznawców judaizmu do Kościoła, to musimy przede wszystkim być sobą jako katolicy: musimy znać swoją wiarę i tradycję. Musimy być biegli w nauczaniu Kościoła i dobrze wiedzieć, na czym polega życie duchowe po myśli Chrystusa i Kościoła. Gdy zapraszamy Żydów, czy wyznawców innych religii do Kościoła katolickiego, ważne jest abyśmy im pokazali to, co Kościół wypracował jako swoje przez setki lat, zwłaszcza pod względem liturgicznym. W tej dziedzinie Papież jest naszym nauczycielem i wzorem. On wskazuje kierunek – liturgiczny, dogmatyczny i duszpasterski. On przypomina nam – słowem i gestem – że Kościół ma głębokie poczucie sacrum. To bogactwo duchowe jest dziedzictwem, które trzeba pokazywać innym i z którego trzeba być dumnym.
Poza tym jako chrześcijanie musimy być odważni w głoszeniu prawdy. Odwaga w głoszeniu prawdy jest czymś pociągającym, zwłaszcza, gdy towarzyszy temu żywe świadectwo życia - przejrzyste i jednoznaczne. Popatrzmy na świadectwo wiary polskich męczenników z czasów II wojny światowej i okresu stalinowskiego. Popatrzmy na dzisiejszych katolików, prześladowanych i torturowanych w obozach koncentracyjnych w Chinach. Popatrzmy na katolików w Iraku i innych rejonach świata, którzy, wiedząc, że czeka ich śmierć za wyznanie wiary, nie idą na kompromis. Nie przeklinają swoich prześladowców, lecz starają się zwyciężać zło dobrem. To jest inspirujące i dlatego też świadectwo wiary w Zmartwychwstanie i miłość chrześcijańska pozostają niezawodną atrakcją dla innych wyznań.
Ksiądz osobiście ma jakieś szczególne zainteresowania, fascynacje dotyczące kultury judaistycznej?
Jeżeli chodzi o szczególne zainteresowania, to codziennie dziękuję Bogu za to, że mogę otworzyć Księgę Starego Testamentu i czytać ją w moim hebrajskim języku. W ten sposób ciągle odkrywam rzeczy, których nigdy nie zauważyłbym w przekładzie. Właśnie to jest dla mnie jakaś nieustanna fascynacja, która zachęca mnie do dalszych przemyśleń.
Mottem tegorocznego Dnia Judaizmu są słowa: „Weź twego syna jedynego, którego miłujesz, Izaaka, idź do kraju Moria i tam złóż go w ofierze na jednym z pagórków, jak ci wskażę” (Rdz 22, 2). Jak możemy je odczytać z perspektywy obu różnych wyznań?
Wsłuchując się w te słowa nie sposób nie przywołać trudnych przeżyć Żydów podczas II wojny światowej. Wśród wielu wyznawców judaizmu można się spotkać z przekonaniem, że Żydzi zamordowani przez hitlerowców oddali życie na chwałę Bożą i są w niebie. Oczywiście, że to stwierdzenie jest bardzo ogólne, bo przecież w każdym narodzie są różni ludzie – bardziej religijni, mniej religijni, lepsi i gorsi. Natomiast wyznawcy judaizmu widzą w losach, które spotkały ich naród ponowne doświadczenie Izraelitów w Egipcie. Dlatego też wśród ortodoksyjnych Żydów panuje przekonanie, że tak jak po wyjściu z Egiptu trzeba było zachować absolutną wierność Bogu – co niestety nie zawsze się spełniało podczas wędrowania na pustyni – to tak samo dzisiejszy judaizm przetrwa tylko dzięki wierności swojej tożsamości. Jest to tożsamość, która wymaga wielu wyrzeczeń – zwłaszcza w dzisiejszym świecie. Niemniej zauważmy, że wszędzie można zobaczyć ortodoksyjnych Żydów, również i w Polsce, ubranych inaczej, często mówiących między sobą w języku Jidysz (język, którym posługują się Żydzi pochodzenia europejskiego) lub po hebrajsku i przestrzegających licznych przepisów kulinarnych i obyczajowych. Oni wiedzą, że to budzi zdziwienie, zaciekawienie, może nawet szydzenie, ale taka reakcja ich nie interesuje. Dla nich życie wiernego Żyda jest codzienną ofiarą, którą trzeba złożyć podobnie jak Abraham złożył ofiarę ze swojego syna. Przykład Abrahama pozostaje dla wyznawców judaizmu punktem odniesienia: w jego wierności widzą motywację i wzór. Dla nich tożsamość to wierność, a wierność to tożsamość. Tylko przez naśladowanie Abrahama trwającego przy Bogu widzą nadzieję, że ich naród będzie dalej żył i rozwijał się.
Jeżeli chodzi o nas, katolików, to nie ma wątpliwości, że doświadczenia II wojny światowej też powinny nam pokazać, iż bez chrystusowego krzyża nie da się wytłumaczyć trudnych losów człowieka. Zobaczmy jak wiele razy powtarza się w naszym życiu pytanie: Boże, dlaczego? A tak naprawdę, jest to ciche pytanie Abrahama. Co prawda, nie widzimy tego pytania w opisie o Abrahamie składającym ofiarę z syna, ale, gdy czytamy ten biblijny fragment w języku hebrajskim, odkrywamy, że Abraham przeżywał straszny dramat wewnętrzny. Mimo to, szedł na górę Moria z umiłowanym synem, nie rozumiejąc Boga. Kierował się świadomością, że Bóg wszystko wie, wszystko widzi, a przedziwna Opatrzność wszystkim pokieruje.
Często jest tak, że nam też nie pozostaje nic więcej, chociaż, paradoksalnie, w tym „nic więcej” właśnie mamy wszystko! W jaki sposób? Otóż podobnie jak Maryja pod krzyżem, my też patrzymy na niektóre sytuacje, czasami ze smutkiem, z bólem serca, z pytaniem, Panie Boże, dlaczego? Ale robimy to z zaufaniem Maryi stojącej pod krzyżem; z myślą o Abrahamie wołającym z dalekich czasów; z Hiobem dochodzącym do najwłaściwszego wniosku: „Dał Pan i zabrał Pan. Niech będzie imię Pańskie błogosławione!” (Hi 1, 21).
rozmawiał ks. Andrzej Antoni Klimek
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!