O felix culpa czyli szczęśliwa wina
Chodzi o takie działanie Bożej Opatrzności, Mądrości, Miłosierdzia, które – paradoksalnie – z dużego zła wyprowadza jeszcze większe dobro. Z podobną logiką mamy do czynienia w powieści „Błogosławiona wina”.
Wydawnictwo PAX kilka lat temu wznowiło książkę Zofii Kossak „Błogosławiona wina” z 1924 roku. Warto wrócić do tego utworu choćby z okazji jego setnego jubileuszu. Autorka jest współcześnie znacznie niedoceniana, by nie rzec: zapomniana, co stanowi godną pożałowania niesprawiedliwość. Bliska krewna Wojciecha Kossaka i Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, odnosząca sukcesy literackie w międzywojniu (m.in. jej „Pożoga” czy „Bez oręża” były tłumaczone na języki obce), aktywna działaczka niepodległościowa, założycielka Frontu Odrodzenia Polski, współzałożycielka „Żegoty”, więziona w niemieckim obozie Auschwitz-Birkenau, uczestniczka Powstania Warszawskiego, cenzurowana w czasach stalinizmu. Jednak nie tylko jej biografia zasługuje na zainteresowanie. Inspirowana legendą „Błogosławiona wina” to jedna z najpoczytniejszych powieści historycznych Zofii Kossak.
Autorka przenosi nas do Rzeczypospolitej początku XVII wieku, do litewskiego Kodnia, gdzie poznajemy głównego bohatera utworu, brzeskolitewskiego i mińskiego wojewodę Mikołaja ze sławnego rodu Sapiehów, pięćdziesięcioletniego magnata, osławionego polityczną, dyplomatyczną i militarną służbą dla Polski, ale - co nie mniej istotne - wiernego obrońcę katolickiej wiary i fundatora licznych świątyń na podległej sobie ziemi, męża noszącego przydomek „Pius”, czyli „Pobożny”.
Ten ideał szlachcica sarmaty poznajemy jednak, gdy od dłuższego czasu bohater zmaga się z dziwną niemocą - depresyjnym, paraliżującym stanem, przypisywanym urokowi. Chociaż Mikołaj Sapieha jest tylko cieniem dawnego siebie, cały czas ma obowiązki wobec Kościoła, poddanych i rodziny, którym to powinnościom - jak się okazuje - nie potrafi sprostać. Rozgoryczony zawstydzającymi doświadczeniami, chcąc zapobiec popadnięciu w niesławę, za namową bliskich i przyjaciół, decyduje się na pielgrzymkę do Rzymu, w nadziei na cud uzdrowienia. Mimo że Wieczne Miasto to nieoczywisty kierunek podróży duchowych, właśnie tam, przed obrazem Matki Bożej Gregoriańskiej, Sapieha doświadcza Bożego działania. Zachwycony cudownym uzdrowieniem z choroby, wobec niezgody kard. Barberiniego, by papież przekazał obraz kościołowi kodeńskiemu, wojewoda decyduje się skraść wizerunek Maryi z kaplicy, za co zostaje ukarany ekskomuniką. Ale to nie koniec jego drogi wiary.
Utwór z jednej strony zaprasza czytelnika do poznania bardzo ciekawie oddanych realiów epoki, jej kultury, światopoglądu, historycznego i społecznego kontekstu rzeczywistości Kościoła oraz ówczesnej Rzeczypospolitej. Ale wydaje się, że przede wszystkim pozwala dotknąć wierzącemu (lub niekoniecznie) odbiorcy cudowną i trudną do pojęcia tajemnicę tytułowej „błogosławionej winy” - określenia zaczerpniętego ze śpiewanego w Wigilię Paschalną „Orędzia wielkanocnego”:
„O, jak przedziwna łaskawość Twej dobroci dla nas!
O, jak niepojęta jest Twoja miłość: aby wykupić niewolnika, wydałeś swego Syna.
O, zaiste konieczny był grzech Adama, który został zgładzony śmiercią Chrystusa!
O, szczęśliwa wina, skoro ją zgładził tak wielki Odkupiciel!”
Chodzi o takie działanie Bożej Opatrzności, Mądrości, Miłosierdzia, które - paradoksalnie - z dużego zła wyprowadza jeszcze większe dobro. Istnieje spór teologiczny dotyczący tego, czy Syn Boży stałby się człowiekiem, gdyby nie było to konieczne dla naszego zbawienia. Bardziej uzasadnione jest jednak zdanie, że Pan Bóg postanowił tak, przewidując grzech Adama. Zamierzył rozwiązanie, które miało przewyższyć winę pierwszego człowieka i naprawić jej skutki. Dlatego właśnie wina jest szczęśliwa, że została zgładzona większym od siebie aktem miłości, jakim jest Wcielenie, Śmierć i Zmartwychwstanie Pana Jezusa. Pan Bóg, jako wszechmocny, może wyprowadzić dobro ze zła.
Z podobną logiką mamy do czynienia w „Błogosławionej winie”. Widzimy to przede wszystkim w historii życia i drogi wiary, jaką przechodzi główny bohater. Autorka ukazuje całą gamę uczuć, przeżyć wewnętrznych i stanów duszy z godną podziwu głębią, dzięki czemu możemy autentycznie podziwiać przemianę Mikołaja Sapiehy jako proces, który w żadnym stopniu nie jest naiwny albo uproszczony. Wydaje się jednak, że ta szczególna wyrazistość dobra, gdy kontrastuje ono ze złem, koresponduje również z kreacją świata przedstawionego. W ową logikę niewątpliwie wpisuje się ukazana na kartach utworu trudność wiary w Kościół wobec dostrzeganego w nim zła, wobec zgorszenia postawą duchowieństwa i głębokich rozczarowań. Spotykamy się tu też z poczuciem beznadziejnej prozy życia, w której nie ma miejsca na cudowność, na konkretne działanie Pana Boga. Są to jak najbardziej doświadczenia współczesnego człowieka wierzącego, ale - jak pokazuje książka - nie tylko współczesnego. Zofia Kossak nie omieszkała wpleść w powieść głęboką myśl teologiczną, która pomaga odnaleźć w zawiłych kolejach losu sens, podbudowuje wiarę i zachęca do odpowiedniej postawy.
Obok wspomnianych uniwersalnych motywów w „Błogosławionej winie” spotykamy też refleksję narodową, mianowicie namysł nad sarmatyzmem, charakterystycznymi cechami Polaków i kwestią stosunków społecznych. I te rozważania zasługują na uznanie ze względu na swój obiektywizm. Wymowa powieści jest daleka od typowego dla polskiej literatury epoki oświecenia i romantyzmu odsądzania szlachty od czci i wiary, choć w żaden sposób nie można jej czytać jako panegiryku na cześć tej warstwy społecznej. Autorka wydaje się raczej kłaść nacisk na osobistą odpowiedzialność i obowiązki względem ojczyzny, współobywateli, poddanych i rolę, którą wśród tych wartości odgrywa katolicka tożsamość i osobista wiara. Wszystkie te zagadnienia powieść porusza w kontekście XVII-wiecznej Polski i Europy, dyplomacji, panowania dynastii Wazów, konfliktu między katolikami a protestantami, polityki rozgrywanej przez rody i stronnictwa na sejmie.
Chociaż główna oś fabularna powieści prawdopodobnie jest fikcją literacką, to z perspektywy wiary (i nie tylko) utwór kryje wiele cennych prawd, co sprawia, że warto po niego sięgnąć. Wartka akcja przyciągnie niemal każdego czytelnika. Uwiarygodniona stylizacją archaiczną barwna kreacja świata przedstawionego, zwłaszcza bohaterów, osadzona mocno w realiach szlacheckiej Rzeczpospolitej z pewnością spodoba się nie tylko entuzjastom twórczości Henryka Sienkiewicza, ale także wszystkim miłośnikom historii. ■
Artykuł jest pokłosiem warsztatów literaturoznawczych prowadzonych w ramach zajęć roku propedeutycznego w Wyższym Seminarium Duchownym w Kaliszu przez dr Małgorzatę Judę-Mieloch.
Szymon Jewartowski
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!