TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 25 Sierpnia 2025, 13:51
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Odkrycie i podjęcie drogi prawdy

Odkrycie i podjęcie drogi prawdy

Wydaje się, że Teresa była bystrym obserwatorem i potrafiła z właściwym sobie wyczuciem widzieć w innych bardziej dobro niż zło i widzieć bardziej to, co od innych otrzymywała zastanawiając się nad tym, co innym mogła ofiarować. 

Warto wsłuchać się w to, co Teresa mówi o swoich rodzicach. Święta stwierdza: „już samo to, że miałam prawych i głęboko wierzących rodziców, wraz z tym, że Pan mnie wspierał, wystarczyłoby, abym była dobra, gdybym ja nie była tak nielojalna” (Ż 1,1) i dodaje dalej: „przykład ojca, razem z troską naszej mamy o zachęcanie nas do modlitwy i nabożeństwa do Naszej Pani i niektórych świętych, zaczął przebudzać mnie - jak mi się zdaje - w wieku sześciu lub siedmiu lat oraz pomagało mi w tym i to, że u moich rodziców nie widziałam akceptacji dla niczego innego, jak tylko dla prawości. Mieli jej w sobie wiele” (Ż 1, 1).

Wspomnienia o rodzicach

Podaje także oceny rodziców każdego z osobna. Najpierw ojca: „Mój ojciec miał wielkie zamiłowanie do czytania dobrych książek i posiadał ich wiele, również w naszym rodzimym języku, aby i jego dzieci mogły je czytać. Ale nie tylko to: Mój ojciec był człowiekiem wielkiej miłości względem ubogich i współczucia dla cierpiących, w tym również wobec służących. Z tego powodu nigdy nie zgodził się na posiadanie niewolników, gdyż bardzo im współczuł, a gdy raz przebywała u nas w domu jedna z niewolnic jego brata, traktował ją z takim samym uczuciem, jak własne dzieci. Mówił, że fakt, iż nie jest ona wolnym człowiekiem rodzi w nim ból nie do zniesienia. Był człowiekiem prawdomównym. Nikt nigdy nie słyszał, aby przeklinał lub obmawiał kogokolwiek. Bardzo uczciwy w wielkiej mierze” (Ż 1, 1). A co do matki: „Moja matka również była osobą bardzo prawą, a przez całe życie ciężko chorowała. Była bardzo skromna i powściągliwa. A choć była osobą wyjątkowej urody, nigdy nie słyszałam, aby dała komukolwiek odczuć, że zwracała na to uwagę, i chociaż w chwili śmierci miała zaledwie trzydzieści trzy lata, to sposób jej ubierania się był typowy dla osób znacznie starszych. Była pogodna i bardzo inteligentna. Wielkie były trudy, które przeszła w ciągu swojego życia. Umarła w sposób wielce chrześcijański” (Ż 1, 2).

To wspomnienie o rodzicach Teresa pisze jako 50-letnia kobieta, jej wspomnienia są formą spowiedzi z całego życia. W tym pisaniu o swoich rodzicach mówi również o tym, jaka była w okresie dzieciństwa wobec nich, czy potrafiła od nich przyjąć dobro, czy potrafiła w nich dostrzec coś więcej, bo to będzie dalej stanowiło punkt wyjścia do tego, jaka będzie wobec innych, najpierw wobec rodzeństwa. „Miałam dwie siostry i dziewięciu braci. Wszyscy - dzięki dobroci Boga - byli podobni do rodziców w prawości, oprócz mnie; pomimo, że byłam tym najukochańszym dzieckiem ojca…Tak więc moje rodzeństwo w niczym nie utrudniało mi służenia Bogu. Jeden z braci, będący prawie w moim wieku (oboje razem wczytywaliśmy się w żywoty Świętych) był tym, którego kochałam najbardziej, chociaż wszystkich darzyłam wielką miłością, a oni mnie” (Ż 1, 3).

Pobożność wyrażana czynami

Wiemy tylko, kiedy Teresa została ochrzczona - 28 marca 1515 roku w kościele parafialnym św. Jana Chrzciciela, a co do pozostałych sakramentów nie mamy żadnych informacji. Pewnie odbywało się to zgodnie z ówczesnym zwyczajem. Już w okresie dzieciństwa zaznaczyło się to, co było obecne w ciągu jej całego życia. Pobożność dla Teresy musiała zawsze wyrażać się w czynach i dziełach. Pobożność zawsze musiała też być przeżywana wspólnie z innymi.

Pierwszą próbą jej konkretnej dziecięcej pobożności była wyprawa do Maurów podjęta razem z bratem, aby ponieść śmierć męczeńską. A inspiracją do takiego działania była wspólna lektura książki „Flos sanctorum”: „Gdy widziałam męczeństwa, które święte męczennice przechodziły dla Boga, wydawało mi się, że bardzo tanio kupiły sobie przejście do cieszenia się Bogiem i ja również bardzo pragnęłam umrzeć w ten sposób; nie z miłości, którą mogłabym do Niego odczuwać, ale dla cieszenia się po tak krótkim czasie tymi wielkimi dobrami, które - jak czytałam - znajdują się w niebie. I razem z tym moim bratem zastanawialiśmy się nad sposobem osiągnięcia tego. Uzgodniliśmy, że udamy się do ziemi Maurów, żebrząc po drodze w imię miłości Boga, aby tam ucięli nam głowy. I wydaje mi się, że Pan dawał nam hart duszy, w tak młodym wieku, jeśli tylko znaleźlibyśmy środki, tyle że największą przeszkodą - jak nam się wydawało - byli rodzice”.

W tym, co czytali wielce zdumiewało ich stwierdzenie, że kara i chwała są na zawsze. „Często zdarzało nam się spędzać wiele czasu rozprawiając o tym i z przyjemnością powtarzaliśmy po wiele razy: na zawsze, na zawsze! Pan zechciał, aby dzięki wypowiadaniu tego przez dłuższy czas, w tym okresie dzieciństwa odcisnęła się we mnie droga prawdy” (Ż 1, 4).

Wiele dróg do nieba

Skoro jednak nie udało się im udać do Maurów, Teresa w swojej pobożności, jako sposobu życia, które ma podążać drogą prawdy - będąc przecież jeszcze dzieckiem szukała innej formy wyrazu, gdyż wiele jest dróg, które prowadzą do nieba, stąd postanowiła razem ze swoim bratem, a zapewne wciągnęła w to jeszcze pozostałe swoje młodsze rodzeństwo, co innego: „A ponieważ widziałam, że niemożliwym było udanie się tam, gdzie zabito by mnie ze względu na Boga, uradziliśmy, że będziemy pustelnikami; i w przydomowym ogrodzie staraliśmy się, jak mogliśmy, zbudować pustelnię, układając jeden na drugim małe kamienie, które zaraz się rozsypywały. I tak w niczym nie mogliśmy znaleźć żadnego sposobu dla zrealizowania naszego pragnienia” (Ż 1, 5). Ale gdy to nie wyszło, Teresa podjęła jeszcze inne konkretne działania: „Wspierałam ubogich na ile mogłam, a mogłam niewiele. Starałam się o samotność, aby odmawiać moje praktyki pobożne, które były liczne, a zwłaszcza Różaniec, któremu moja matka była bardzo wierna, i nas również tego uczyła. Gdy bawiłam się z innymi dziewczynkami, bardzo lubiłam zakładać klasztory, jak gdybyśmy były zakonnicami, i wydaje mi się, że pragnęłam nią być, choć nie tak bardzo, jak tych innych rzeczy, o których mówiłam” (Ż 1, 6). To co dopełnia jej pobożności dzieciństwa, to oddanie się Maryi jako Matce, po śmierci rodzonej matki: „Pamiętam, że gdy umarła moja matka, miałam mniej więcej dwanaście lat, niewiele mniej. Gdy tylko zaczęłam uświadamiać sobie, co straciłam, zasmucona udałam się przed figurę Matki Bożej i ze łzami błagałam ją, aby była moją Matką. Wydaje mi się, że choć dokonało się to z dziecięcą naiwnością, to jednak było skuteczne; gdyż najwyraźniej spodobało się Tej królewskiej Dziewicy to, że poleciłam się jej opiece” (Ż 1, 7). Jej pobożność jest próbą odpowiedzi na głos, który dociera do jej serca, czy to przez lektury, postawę rodziców, czy bolesne wydarzenia, jakim była śmierć matki.

Piękno Teresy jest kształtowane przez dom nacechowany troską rodziców o właściwe wychowanie dzieci, piękno Teresy wyraża się w ocenie swoich rodziców i dostrzeżeniu w nich tego, co najlepsze i piękno Teresy wyraża się w pobożności, która nie jest chwilowym nastrojem, jakąś fazą, ale odkryciem i podjęciem drogi prawdy, czyli podjęcia tego wszystkiego, co prowadzi do nieba.

Tekst o. Wojciech Ciak

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!