Odkryć na nowo w sobie dziecko
Zanim pojawiła się kinematografia, a co za tym idzie produkcja filmowa bajek, dzieci poznawały świat bajek poprzez teatrzyki domowe, w których główną rolę odgrywały kukiełki, laleczki czy inne zabawki.
Jeśli mielibyście ochotę poznać świat zabawek, nie tylko filmowych, to takie miejsce znajduje się w Kudowie Zdrój, gdzie zgromadzono blisko sześć tysięcy eksponatów.
Tak wiem, nasz cykl wakacyjny prowadził szlakiem bajek, a właściwie miejsc, w których te bajki powstawały. Ja natomiast nieco zbaczam z obranego przez redakcję kursu i zabieram was w świat, który nie jest bezpośrednio związany z powstawaniem bajek, ale jest to z całą pewnością bajkowe miejsce. Miejsce, gdzie można wrócić do beztroskich lat swojego dzieciństwa, ale też pokazać dzieciom, czym się kiedyś bawiliśmy. Dla niektórych odwiedziny tego miejsca to swoista lekcja historii, a dla innych powrót do wspomnień. Tym miejsce, w którym każdy odnajdzie coś dla siebie i to bez względu na wiek jest Muzeum Zabawek w Kudowie-Zdrój.
Z dziecięcej pasji
Muzeum w Kudowie istnieje od 12 grudnia 2002 roku, gdzie na powierzchni 400 m2 ukazana jest największa w Polsce wystawa zabawek. Twórcami tego miniaturowego świata są państwo Maria i Mirosław Ozierańscy, którzy zabawki gromadzili latami. Jedne mieli w swojej kolekcji, inne przywozili z podroży jako pamiątki, a jeszcze inne otrzymali (ciągle otrzymują) w darze od znajomych czy gości muzeum. Wtrącę tylko, że w domu pani Marii zabawki stanowiły rodzinną pamiątkę, były bardzo szanowane i nie były wyrzucane, kiedy się znudziły.
Zapowiadając moją wizytę w muzeum nie spodziewałam się, tak gorącego przyjęcia. Po obiekcie oprowadziła mnie córka pani Marii, Urszula wraz z małżonkiem Piotrem, którzy z ogromną pasją opowiadali o eksponatach, jak i przedstawili historię zabawek na przestrzeni wieków. Bo jak zauważyła pani Urszula, w tym miniaturowym świecie prezentowane są prawie wszystkie znane formy zabawkarstwa europejskiego, począwszy od starożytności po lata 90-te XX wieku. Ekspozycję stanowi blisko 6000 wyjątkowych eksponatów, dawnych zabawek rozmieszczonych w kilkunastu salach, a zatem trzeba zarezerwować sobie trochę czasu, tym bardziej, że czas zwiedzania ekspozycji nie jest ograniczony czasowo. Możesz spędzić w nim tyle czasu ile chcesz za naprawdę niewielkie pieniądze.
Wielopokoleniowa para
Pani Urszula zapraszając mnie do obejrzenia zbiorów muzeum, już na wstępie zaznaczyła, że miejsce to pokaże, jak ważną rolę w życiu człowieka odgrywały zabawki, bo nie jest to tylko atrakcja turystyczna, ale ważne miejsce edukacyjne. - Tworząc muzeum i co za tym idzie kolejne ekspozycje chcieliśmy i chcemy nadal podkreślać, że nauka i zabawa zawsze szły w parze. Chcemy pokazać, jak ważną rolę w życiu każdego człowieka ma ogólnie pojęta zabawa – zauważyła pani Urszula dodając, że sama zabawka jest rzeczą wtórną, która rodzi się z potrzeby zabawy. - Nauka przez zabawę jest pierwiastkiem, który łączy wszystkich ludzi na świecie i dlatego też pierwsza gablota, od której zaczyna się zwiedzanie, to gablota szkolna, ale zdradzając już teraz zakończenie wędrówki po muzeum powiem, że ostatnia z sal także nawiązuje do nauki. Tam bowiem znajduje się nie tyle ekspozycja, ale w 100 % odtworzona sala lekcyjna z lat 60. - zdradza moja przewodniczka, dodając z uśmiechem, że można tam usiąść w oryginalnej 70-letniej ławce i zrobić sobie zdjęcie w szkolnym mundurku z tamtych lat.
Jak już wspomniałam wcześniej, oglądając kolejne ekspozycje, nie tylko podziwiałam piękno zabawek, ale dzięki ogromnej pasji moich przewodników poznałam zarówno ich historię jak i szereg innych historii z życia ludzi na przestrzeni wieków, bo przecież człowiek i zabawki są ze sobą związane od zarania dziejów. - Zabawki to genialny wynalazek, który był w posiadaniu każdego z nas. Zabawki były i są zminiaturyzowanymi przedmiotami ze świata dorosłych. Zawsze odzwierciedlały epokę, w której powstały: modę, obyczaje, technikę wykonania, czy też wydarzenia historyczne – zaznaczyła pani Urszula podkreślając, że były i są nieprzemijającym dobrem, które uczy i daje radość, ale pozostają wielkim świadectwem rozwoju kultury materialnej ludzkości. I co więcej każdy temat z życia człowieka jest do odnalezienia w świecie miniaturowych zabawek.
Czym skorupka za młodu nasiąknie
Hm. każdy chyba zna to powiedzenie, ale chyba nikt z nas nie łączył go z zabawkami. A tu proszę, znalazło ono swój wkład. Otóż jedna z ekspozycji, która dla mnie wysłanniczki katolickiego pisma była pozytywnym zaskoczeniem, ukazywała zabawki o tematyce religijnej. I jak usłyszałam, tego typu zabawki, to jest właśnie potwierdzenie powyższych słów o skorupce.
- Dawniej ludzie mieli znacznie mniej zabawek, więc były one wybierane z większą dokładnością i wiele osób żyło w przekonaniu, że jaką dziecko otrzyma zabawkę, takiego wychowa się dorosłego człowieka – zaznaczyła przewodniczka dodając, że kiedy rodzina postanowiła, iż ich pociecha ma zostać duchownym, czy też pójść do klasztoru, to dziecko było otaczane takimi właśnie zabawkami. Jakość wykonania zabawek o tematyce religijnej, które widziałam w muzealnej gablocie jest zdumiewająca. Można zobaczyć naczynia liturgiczne w miniaturze, które mają przeszło 200 lat, jest nawet Mszał. I jak zdradziła pani Urszula, jest on w języku łacińskim, odtworzony co do joty i można z niego odprawić Mszę św. Jak zaznaczyła pani Urszula, dziś się już nie robi tego typu zabawek, jedyną tego typu zabawką jest powszechnie produkowana Arka Noego. W muzeum kudowskim znajduje się 100 – letnia z Anglii.
Pozostając jeszcze w tej części sali, ale i w temacie religijnym, można zobaczyć gabloty z szopkami bożonarodzeniowymi. Dziwi was, że w takim miejscu wśród zabawek? Otóż ma to związek z różnymi zawirowaniami odnośnie dyskryminacji religijnej i tego typu działań. I właśnie szopki były symbolem, który pozwalał ludziom w domach podtrzymywać swoją religijność w czasie, kiedy była ona wyrzucana z przestrzeni publicznej. Wśród wielu szopek moją uwagę przykuła ta, która powstała ponad 100 lat temu wykona przez totalnego amatora Franciszka Stepana, który jako rolnik w wolnym czasie tworzył szopki. Nie ma tutaj miejsca, by je opisywać, ale serdecznie polecam, by pojechać i obejrzeć.
Bohaterowie ekranu
Jak już wspomniałam świat bajek i świat zabawek mają wiele ze sobą wspólnego, bo często postaci z książek, czy ekranów znajdują swoje odzwierciedlenie w postaci lalek, misiów, czy innych zwierzątek. I tak nie mogąc napisać o wszystkich lalkach, które nota bene są jedną z najważniejszych zabawek świata, a których w muzeum wierzcie mi jest ogromna ilość i to z różnych krajów, kultur, wierzeń, czy przeznaczenia, przedstawię lalkę z Kalisza.
Nie wiem, czy wiecie, że Kalisz do II wojny światowej słynął z produkcji zabawek, które były doceniane na całym świecie. Fabryka Szrajera produkowała najpiękniejsze lalki w Polsce, a co więcej Kalisz mógł sie pochwalić produkcją lalki Shirley Temple, gdyż otrzymał jako jedyny w Polsce licencję na jej produkcję, jako drugiej oryginalnej laleczki, która odzwierciedliła małą amerykańską aktorkę, pierwsze dziecko grające w filmach. W innych gablotach znaleźć można bohaterów znanych bajek, jak pingwinki z animowanej bajki „Pingwin Pik Pok”, czy bohaterów „Misia Colargola”.
Z łezką w oku
Nie wiem, o czym dalej pisać, bo zarówno misie, koniki na biegunach, czy też klasyki takie jak kolejki, klocki, akcesoria różnego rodzaju poprzez całe mieszkanka dla lalek, a do tego masa zabawek militarnych i szereg innych zabawek zgromadzonych w muzeum zasługuje na kilka zdań opisu, ale.... Pozwólcie zatem, że zabiorę was do sali wspomnień, krainy PRL. W tej sali umieszczone zostały zabawki, które były bohaterami bajek, a które opisywane były we wcześniejszych materiałach wakacyjnych, czyli: koziołek Matołek, Bolek i Lolek, czy Jacek i Agatka. Swoje miejsce znalazły tam też miniaturowe pojazdy z dawnych lat. Ta część stanowi niebywałą gratkę dla fanów motoryzacji. I właśnie w tej sali głównymi odbiorcami są nieco starsze „dzieci”, które wypatrują swoje ulubione marki.
Modele przedstawione w muzeum odsłaniają cykl ich produkcji, od pierwszych produkowanych w latach 50, które były z blachy aż po lata 80., gdzie głównym surowcem był plastik. Najwyższej klasy modele były sterowane na pilota, który był na kablu. Kiedyś modele te były zabawkami, dziś stanowią obiekt kolekcjonerski i pożądany przez ich miłośników.
Kolejne sale nie tylko cieszą oko ogromnymi zbiorami zabawek, ale też pokazują jak je używano, jak wprawiano je w ruch, jak choćby kolejki, czy koniki na biegunach, rowerki, a nawet hulajnogi. Zapewniam, że żadne dziecko, ani też dorosły nie będzie się nudził odwiedzając to magiczne miejsce, które nie tylko przeniesie nas w beztroski czas, ale ujawni wiele tajników ich produkcji, ich wzornictwa, przeznaczenia i związanych z nimi historii.
A gdy już zwiedzicie całe muzeum, to czeka na was przygoda stworzenia własnoręcznie zabawki na warsztatach, które proponują właściciele obiektu. To właśnie tam nieprzerwanie od wielu, wielu lat powstaje zabawka dzięciołek. Ale nie zdradzam już więcej szczegółów, tylko serdecznie zachęcam do wyprawy do Kudowy-Zdrój i do odwiedzenia tego niesamowitego muzeum.
Specyficzne dekoracje
Miasto to ma wiele jeszcze ciekawych miejsc do zobaczenia, jak choćby szlak ginących zawodów, czy mieszczącą się kilka minut drogi od muzeum Kaplicy Czaszek, która jest unikatowym dziełem kultury religijnej. Słynie ona ze specyficznej „dekoracji” i jest jednym z niewielu takich obiektów nie tylko w skali regionu czy Polski, ale całej Europy.
Na wspomnianą dekorację składają się bowiem szczątki walczących prawdopodobnie z okresu wojny trzydziestoletniej w XVII wieku oraz siedmioletniej w XVIII wieku, a także ofiary epidemii cholery, która nawiedziła region w XVII i XVIII wieku. Gromadzenie kości i czaszek trwało około 20 lat.
Może nie każdy będzie chciał zabrać tam dziecko, ale wierzcie mi kolejka do tejże kaplicy osiąga często kilka metrów. No i były w niej całe rodziny.
Kaplica położona jest niedaleko kościoła pw. św. Bartłomieja. Ceny biletów są przystępne. Zwiedzanie odbywa się od wtorku do niedzieli. Czas zwiedzania wynosi od kilku do kilkunastu minut, co zazwyczaj wystarcza, by zobaczyć całe jego wnętrze. Ubolewam jednak, że w kaplicy tej obowiązuje zakaz fotografowania i filmowania. Tak więc musicie sami pojechać i zobaczyć, a ja daje zdjęcie z zewnątrz. ■
Tekst i zdjęcia Arleta Wencwel-Plata
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!