Odkryć na nowo Ojca, by stać się dzieckiem
i odnaleźć życie
Wchodząc coraz głębiej w tajemnicę chrześcijaństwa odkrywamy, że nasza wiara nie jest jakimś zbiorem bezdusznych praw czy przepisów moralnych, ani nie jest też zbiorem pobożnych rytów składających się na kult. Chrześcijaństwo to przyjęcie całym życiem Dobrej Nowiny o Bogu, który jest kochającym Ojcem i wejście w relację miłości z Nim.
Trudno się dziwić, że wielu ludzi nie żyje dziś przykazaniami, rezygnuje z uczestnictwa w niedzielnej Mszy Świętej, czy zapomina o codziennej modlitwie…, bo jeśli człowiek nie odkrył, że jest kochany, że Bóg jako jedyny może mu dać to, czego on pragnie, to trudno się spodziewać, że taki ktoś, będzie do Boga przychodził i będzie Bogu posłuszny…
Jak Piotr i Jan
Być chrześcijaninem to przyjąć Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego w swojej historii życia, przyjąć Go w niemocy własnego grzechu, w samotności, w cierpieniu… Aby doświadczyć zmartwychwstania trzeba zejść do grobu, miejsca gdzie jestem umarły, zobaczyć swoją śmierć, swój grzech, swoją niemoc kochania Boga i bliźniego… Trzeba zobaczyć w sobie „zabójcę”, który każdego dnia odrzuca i rani Chrystusa w drugim bracie i siostrze. Trzeba zapragnąć nowego życia, które nie pochodzi od nas, nie otrzymujemy go dzięki naszym wysiłkom, ale jest ono darmowym darem łaski. Nasza współpraca polega jedynie na pragnieniu, na otwieraniu się na tę łaskę i na pozwoleniu, by ona w nas pracowała i owocowała. Jesteśmy w czasie Wielkiego Postu zaproszeni, by odnaleźć się w tych, którzy opuszczają każdego dnia cierpiącego w bliźnim Pana, jak uczniowie, którzy uciekli z Oliwnego ogrodu. Trzeba, byśmy mieli odwagę zobaczyć siebie w tłumie, który każdego dnia chce uwolnienia Barabasza, a wybiera śmierć Chrystusa, gdy nie potrafimy przyjąć niesprawiedliwego cierpienia, żądając zemsty, nie potrafiąc przebaczyć naszym krzywdzicielom, ale osądzając, porównując się z innymi. Potrzeba, byśmy przeszli drogę Piotra, który najpierw licząc na własne siły obiecuje, że nigdy nie opuści Mistrza i odda swoje życie, a potem ze strachu o swoje życie zapiera się Go trzykrotnie… Wreszcie, by odkryć się w Dobrym Łotrze, który nie ma żadnych zasług, ale staje w prawdzie o swojej nieprawości, nie usprawiedliwia się, ale liczy jedynie na miłosierdzie Pana… Być może nawet trzeba, byśmy zeszli jak Piotr i Jan do grobu i zobaczyli pustkę śmierci w naszym życiu, by odnaleźć i uwierzyć, że prawdziwe życie daje tylko Bóg… chodzi więc o to, byśmy pozwolili Bogu odnaleźć się w naszej słabości, w naszym grzechu i odkryli, że tacy jesteśmy kochani za darmo oraz to, że mocą tej miłości możemy rozpocząć nowe życie…
Prawdziwa miłość
Jezus Chrystus przyszedł na świat, aby dać nam nowe życie… to jest to życie, którym żyje On w relacji z Ojcem. Treścią tego życia jest osobowa MIŁOŚĆ – Duch Święty, posłany nam od Ojca i Syna. Nowy sposób życia, przestrzeganie przykazań, prawdziwa miłość, która nie boi się umrzeć dla drugiego jest możliwa nie mocą naszych wysiłków, ale jest owocem działania Ducha Świętego w nas. Święty Paweł powie o uczynkach ciała, czyli o grzechu i owocach Ducha, a nie o dobrych uczynkach. Nie można przywiązać gruszek do wierzby. Trzeba, by zmieniło się serce. I owszem prawdą jest to, co pisze św. Jakub, że nie ma wiary bez uczynków, ale uczynki są owocem wiary. Bo mogą być uczynki dobre, które wcale nie świadczą o mojej wierze. Faryzeusze czynili wiele dobrych uczynków na zewnątrz, ale bez przemiany serca. Jedynym znakiem upodabniającym nas do Chrystusa i świadczącym, że wraz Nim przeszliśmy ze śmierci do życia jest prawdziwa miłość. To była treść życia pierwszych chrześcijan – zobaczcie, jak oni się miłują - mówili. Całą resztę: cuda, znaki jest w stanie naśladować zły duch. Jedyne, czego nie potrafi to kochać, a szczególnie kochać nieprzyjaciół, przebaczać… Bóg daje nam nowe życie właśnie w tym, że chrześcijanin umie kochać całą swoją historię życia, umie przebaczyć i pokochać tych nawet którzy go niszczą i krzywdzą. To jest dobra nowina. Możemy być w świecie podobni do ukrzyżowanego Chrystusa i wołać ze św. Pawłem: „Żyję już nie ja, lecz żyje we mnie Chrystus”. W Nim mogę kochać nawet tych, którzy mnie niszczą. To jest nowość chrześcijaństwa, której nie daje żadna inna religia i tego potrzebuje dziś zimny, pełen nienawiści świat.
Uwierzyć i zaufać Bogu
Lekarstwem dla tego świata jest miłości Boga dana nam w Jezusie Chrystusie, którą mogą kochać Jego uczniowie w ten sposób zmieniając świat. Nie drogą rewolucji, siłą, czy przemocą jak Barabasz, ale drogą tego, że mocą Jezusa oddają swoje życie za ten świat. To nasza misja w świecie. Skąd brać do niej siłę? Jezus obiecał, że pozostanie z nami po wszystkie dni. Jest obecny w swoim Kościele, który jest naszą Matką, Domem, w którym możemy znaleźć uzdrowienie, w którym mocą tajemnicy chrztu, mogę narodzić się na nowo, w którym jestem uzdrawiany i uwalniany z moich grzechów. To dlatego, że Bóg nie zostawia nas samych na drogach naszego życia, ale daje nam przestrzeń spotkania się z Nim właśnie w Kościele. Wielu atakuje dziś Kościół, odrzuca go. Diabeł obrzydza dziś Kościół, ale tylko tam możemy odnaleźć nowe życie i Bogu dzięki, że w kościele jest miejsce dla grzeszników, bo przez to jest w nim miejsce dla mnie i dla ciebie… Co daje mi Kościół? – pyta wielu. Daje zbawienie, które przychodzi w słowie Bożym, w sakramentach i we wspólnocie. Bez tych trzech rzeczywistości nie mamy w sobie życia. Niech słowo Boże, do którego rozważenia zachęcam, budzi w nas wiarę i pomaga odkrywać obecność Zmartwychwstałego Pana na drogach naszego życia. Ono jest konkretną obietnicą, która spełnia się w życiu każdego, kto uwierzy i zaufa Bogu.
ks. Marcin Wiśniewski
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!