TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 20:59
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Odkryć na nowo Ojca, aby stać się dzieckiem

Odkryć na nowo Ojca, aby stać się dzieckiem

Kościół nasza Matka zaprasza nas na pustynię, byśmy zobaczyli prawdę o sobie, o swoim sercu. Chrystus na pustyni, tam właśnie, gdzie doświadcza ludzkiego głodu, pomaga nam rozpoznać kusiciela. Często jesteśmy zabiegani w świecie, karmimy się ochłapami, które podsuwa nam duch tego świata, szukając w nich życia, a nie widzimy tego, który jest jedynym źródłem życia i miłości – Boga. Tylko człowiek, który pozwoli wyprowadzić się Duchowi Świętemu na pustynię oraz zostawi, to czym się karmi na co dzień, może zobaczyć prawdziwe głody swojego serca i poznać Ojca, który jako jedyny jest w stanie te głody w nas zaspokoić.

Po grzechu pierworodnym łudzimy się, że do szczęścia potrzebujemy pieniędzy, dobrej pracy, prestiżu, zdrowia…; szukamy raju tu na ziemi, a taki nie istnieje… Jezus, który przyjmuje historię życia każdego z nas na siebie, z całym jej trudem oraz bólem i nie odrzuca jej, ale ufa Ojcu, demaskuje prawdziwego zabójcę człowieka – szatana. Syn Boży daje świadectwo, że człowiek do szczęścia wcale nie potrzebuje chleba tego świata, ale potrzebuje relacji z Ojcem. 

 

Relacja z Nieskończonym

Ujawnia w ten sposób oszustwo, w które uwierzyliśmy i z powodu którego nie akceptujemy swojego życia takiego jakim jest. Zawsze w życiu doczesnym znajdziemy głody i braki, ponieważ jesteśmy stworzeni do relacji z Nieskończonym. Diabeł oszukuje nas, że te głody zaspokoimy doczesnymi środkami. Dlatego gdy nam źle często sięgamy po różnego rodzaju „znieczulacze”, które na chwilę nas zadowalają. Dziś tak łatwo dajemy się zwieźć, że nasze głody zaspokoją rzeczy lub drugi człowiek. Wielu dziś znieczula się alkoholem, narkotykami lub wszechpanującym bożkiem źle rozumianej wolności seksualnej. Nie wyzwolimy się sami z tych grzechów, jeśli nie znajdziemy Boga, który jest w stanie dać nam naprawdę to, czego w złudny sposób szukamy w grzechu.

Im bardziej jesteśmy zranieni przez życie i nasi bliscy, a więc przede wszystkim rodzice, nie przekazali nam tego doświadczenia miłości Boga, która nas stwarza i pragnie naszego istnienia, tym bardziej dajemy się oszukać i szukamy życia w grzechu. Diabeł pasożytuje na naszych zranieniach i głodach miłości. Nasza walka z grzechem ma być przede wszystkim zaproszeniem Boga do historii swojego życia, bo tylko On – Dobry, Kochający Ojciec z całą czułością i delikatnością może w nas uzdrowić te miejsca, które wykorzystuje zły duch. Nie odwrócimy się więc od grzechu, jeśli nie rozpoznamy najpierw w Bogu kochającego Ojca. Nie zostawimy tego, co w fałszywy sposób podtrzymuje nas na tym świecie, jeśli nie rozpoznamy Boga, który jako jedyny może nas nasycić. Już w Starym Testamencie Bóg zanim daje swojemu ludowi Prawo, daje mu się poznać jako troskliwy, jako Ten który nie chce cierpienia swego ludu i wyprowadza z Egiptu. Czyni to nie dlatego, że lud na to zasłużył.

 

Zdemaskować Oskarżyciela

Najpierw jest darmowa miłość Jahwe - Boga, który jest bliski, potem odpowiedź człowieka. W końcu Ojciec daje się poznać jak nigdy dotąd w swojej czułości i trosce oraz bliskości, gdy daje nam Syna. Bóg wchodzi radykalnie w moją i Twoją historię, bierze na siebie moje i Twoje cierpienie, by na zawsze zdemaskować Oskarżyciela, byśmy już nigdy nie wierzyli, że Bóg jest daleko, że nas zostawił, że cierpimy sami… i że musimy sami od tego cierpienia uciekać, często wchodząc w grzech, który zdaje się być prostą i łatwą drogą ucieczki od bólu. 

 

Niezdolni, by kochać

Bóg w swoim Synu pochyla się nad naszą biedą, niemocą i bezradnością. Jest z nami w cierpieniu aż po krzyż, a właściwie cierpi w nas, a nawet zamiast nas. Jezus nawet uzdrawiając chorych pokazuje, że największą chorobą jest ślepota, która nie pozwala nam wierzyć i widzieć w Bogu kochającego Ojca, a co za tym idzie czyni nas ta ślepota sparaliżowanymi i niezdolnymi, by kochać. Boimy się stracić swoje życie dla Boga i dla drugiego, który żyje obok nas. To nas czyni naprawdę nieszczęśliwymi. Jezus przychodzi po to, aby nam uświadomić, co jest naszym prawdziwym nieszczęściem. Tym nieszczęściem jest to, że nie znamy prawdziwego oblicza Boga, a co za tym idzie szukamy szczęścia w grzechu. Grzech przykrył w nas nawet to prawdziwe i ukryte na dnie naszego serca pragnienie relacji z Bogiem. Patrząc dziś na ateistów widzimy, że zło tego świata zdaje się jakby zabijać w człowieku tę pierwotną tęsknotę za Bogiem.

Celem misji Jezusa od zwiastowania po zesłanie Ducha Świętego jest objawienia nam Jego relacji z Ojcem. Pan chce obudzić w swoich uczniach na nowo tę tęsknotę. Uczniowie obserwują relację Jezusa z Ojcem, Jego modlitwę i zaczynają mieć nowe serce. To serce nie pragnie już grzechu, ale pragnie poznać Ojca… Zaczynają widzieć, że to jest pokarm, którym żyje ich Mistrz – relacja z Ojcem. Najpiękniej wyraża to Filip, gdy mówi do Jezusa: „Panie pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy”. To jest pokarm, który pokazał im Jezus, to jest prawdziwy chleb z nieba – pełnić wolę Ojca… Czujemy opór, boimy się stracić swoje życie, ale czujemy, że tam jest Źródło, które się nie wyczerpie…Uczniowie rozpoznają, że to, co nasyci naprawdę, to relacja Ojciec - dziecko. Nie jest jednak nikt z nas zdolny wejść samemu w tę relację. W uczniach też był strach nawet po zmartwychwstaniu – bo to droga przyjęcia krzyża, który nas niszczy i zabija. 

 

Oddać życie do dyspozycji Ojcu

W Jezusie mamy dostęp do Ojca i tylko w Nim. W Synu stajemy się synami. Jeśli naprawdę chcemy się nawrócić z naszych grzechów, nie wystarczą pełne wysiłku postanowienia i wyrzeczenia,  trzeba wejść w głęboką relację z Jezusem – aż po krzyż, by z Nim umrzeć i w Nim oddać swoje życie do dyspozycji Ojcu. To jest jedyna droga do tego, byśmy kochali naszych braci i siostry. Droga chrześcijańska to droga, na której Jezus dzieli się i wprowadza nas w swoją relację z Ojcem. Tylko w ten sposób zaczyna w nas bić Jego Serce, nasza modlitwa nie jest już obowiązkiem, ale pełnym pokoju odpoczynkiem w dłoniach Tego, który nas miłuje, a miłość bliźniego nie jest wysiłkiem o własnych siłach, ale owocem Ducha.

ks. Marcin Wiśniewski

 

Oz 1-2

Oz 11

Mt 4, 1 – 11

Wj 3, 1 – 12

Mt 9, 1 – 8

Mt  11, 25 – 27

Łk 11, 1 – 4

J 14, 4 – 6

J 14, 8 – 9

J 4, 31 – 34

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!