TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 26 Lipca 2025, 17:26
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

O koniach w telefonach, politycznych woltach i zwykłej głupocie

O koniach w telefonach, politycznych woltach i zwykłej głupocie

Przed chwilą wyłączyłem swojego smartphona, na wszelki wypadek. Chociaż, co to da, skoro piszę na komputerze? To może chociaż chwilowo odłączę się od Internetu. Ale czy to coś da? No nie wiem...

W sumie to patrzę też cały czas w okno, czy może jakiś dron nie krąży... Bo ponoć podsłuchują strasznie, a wiadomo, że jak to pleban ze wsi ja się nie certolę i walę prosto z mostu. A i tak to co piszę, to zaledwie mała część z tego co mamroczę pod nosem w trakcie pisania (właśnie dlatego wolałbym nie być podsłuchiwany), a wręcz mikroskopijna część tego co myślę! Z jednej strony to jestem też zadowolony, że diecezji nie stać na takiego Pegasusa, obsługa jednego podsłuchiwanego to ponoć około 100 tysięcy zielonych na start, bo nie powiem, ale nieraz parę gorzkich słów padnie, a z drugiej to sobie myślę, że ci podsłuchiwani to muszą być trochę zadowoleni, że tak wysoko ich władza ceni.
Już wiecie jaki temacik dzisiaj bierzemy na pierwszy ogień. Bo jest afera wielka! Panie, podsłuchują! Władza podsłuchuje! No i na bank spadłbym z krzesła, gdybym nie miał jako takiej pamięci. Pozwólcie, że całkiem z głowy, bez sięgania do źródeł przypomnę, jak to było, gdy upadał pierwszy rząd PiS, którego przez jakiś czas członkiem prominentnym był niejaki Giertych Roman (o którym wówczas pewne media i środowiska nie mówiły inaczej jak polityk o twarzy konia, albo „Giertych do wora, wór do jeziora” - tak był szanowany!). A więc jedną z przyczyn był właśnie ten ciężki klimat podsłuchów, porannych interwencji służb i tego zaduchu opresji, w którym nie dało się żyć. No i wziął i walnął ten rząd wtedy, bo tak podsłuchiwał i uciskał. I wszyscy, co to już mieli z tego zaduchu uciekać za granicę, odetchnęli i zostali. Potem się okazało, że to dopiero kolejny rząd PO-PSL, ten to dopiero nazakładał tych podsłuchów! Więc kiedy i ten upadł, ale nie z powodu „zaduchu opresji” i znowu nastał PiS, to ci też musieli założyć jeszcze więcej, a co? I tak się oni, proszę państwa, nawzajem podsłuchują, a przy okazji i nas, więc ja tu nie widzę żadnej nowości. Nie poruszam tu kwestii etycznych, bo to inna sprawa, czy techniki pomocne w walce z terroryzmem, mogą być używane do codziennej walki politycznej. Na pewno nie. Z żadnej strony. Ale niestety są używane. Z każdej strony. I tu mogę tylko z zadowoleniem dodać, że w Kościele, na którym wiesza się psy za różne rzeczy, przynajmniej tego nie mamy. Chyba ;) Ale wracając do polityki, to oni się podsłuchiwali, podsłuchują i będą podsłuchiwać. Więc jeszcze raz, nic nowego.
Jak to nic nowego? Przecież PiS podsłuchuje Pegasusem! Jak śmie? Aha, tu cię boli, kotku... Bardzo ładnie to skomentował Rafał Ziemkiewicz, który przyrównał tę sytuację do bicia pałkami manifestantów. Niby wszystkie rządy stosowały tę formę przemocy wobec wyjątkowo agresywnych manifestantów, no, ale tylko za PiS-u były to pałki teleskopowe! I to jest dopiero przestępstwo, bo jak biją to biją, ale teleskopowymi??? No nic, ale w sumie to nie o tym chciałem mówić, tylko zainteresowały mnie nazwiska tych na których „nasłano” tego Pegasusa. Aha, jeszcze zanim przejdziemy do nazwisk, to krótka dygresja. Państwo wiedzą co to jest Pegasus? W mitologii greckiej był to skrzydlaty koń zrodzony z krwi Meduzy, która trysnęła, gdy Perseusz odciął jej głowę. Jest on, uwaga, uwaga, symbolem natchnienia poetyckiego i plastycznego. Taki był program nawet o kulturze w telewizji za komuny, co się zwał „Pegaz”. Przyznacie, że wyjątkowo perfidna nazwa, bo co ma wspólnego kultura z podsłuchiwaniem? Ale tak to już jest, że wyjątkowo perfidne, a czasem śmiercionośne obiekty mają takie wprowadzające w błąd nazwy, że wspomnę tylko bombę atomową zrzuconą na Hiroszimę nazwaną Tłuścioszkiem, albo Chłopczyka, czyli bombę, która zniszczyła Nagasaki.
Wróćmy jednak do naszego sympatycznego, skrzydlatego konika, który tyle zamieszania spowodował i zobaczmy do kogo, czy też za kim on w Polsce fruwał. Pierwsze nazwisko już dzisiaj padło. Chodzi o, jak go dzisiaj nazywają te media i środowiska, które wcześniej mówiły o koniu i worze w jeziorze, pana mecenasa Romana Giertycha. Bo pan mecenas obecnie już się nie kumpluje z PiS-em i zasługuje na szacunek. A nie na podsłuchiwanie! Dlaczego tego pana podsłuchiwano, Bóg mi świadkiem nie wiem, jedyne co mi przychodzi do głowy, to że to jakaś samowolka Pegasusa, bo swój do swojego, znaczy koń do... Nie, przepraszam, nawet jeśli to jedyny możliwy powód, to nie przystoi, aby go wymieniać. Natomiast drugie nazwisko, które pojawiło się w mediach, to niejaki Krzysztof Brejza. I powiem wam, że to właśnie to nazwisko zmusiło mnie do czujności, bo jak podsłuchują kogoś mi zupełnie nieznanego, to czemu nie mnie? Ale okazało się, że jednak człowiek aż tak nieznany nie jest, całe szczęście, a wręcz przeciwnie, ktoś właśnie taki był potrzebny do afery podsłuchowej. Już wyjaśniam. Tenże pan był szefem sztabu wyborczego swojej partii w 2019 roku i właśnie wtedy „skrzydlaty konik” miał się koło niego kręcić. Już łapiecie? Nie? W sumie rozumiem, bo kto by tam jeszcze pamiętał aferę Watergate ze Stanów Zjednoczonych. Przypomnę pokrótce, że chodziło o nielegalne działania administracji Richarda Nixona skierowane w jego przeciwników politycznych, które wyszły na jaw po nieudanej próbie założenia podsłuchu w siedzibie sztabu wyborczego Partii Demokratycznej w Waszyngtonie w 1972 roku. W wyniku tej afery Nixon, mimo że wygrał drugą kadencję dużą większością głosów, ustąpił ze stanowiska. Tak więc sobie myślę, że cała ta afera jest pompowana głównie na użytek tzw. opinii publicznej Zachodu, która powinna być wyczulona na „podsłuchiwanie sztabów wyborczych”. No, ale jeśli nasza opozycja ma tylko takie pomysły na przejęcie władzy, to naprawdę czarno to widzę. Ja wiem, że dla mnie to dobrze. Nie, bynajmniej nie dlatego, że mam jakąś słabość do obecnej ekipy rządzącej, ale dlatego, że w tematach do tej rubryki będę mógł przebierać jak w ulęgałkach i będzie się z czego pośmiać, bo śmiech to zdrowie. A wiadomo, że ze zdrowiem ostatnio dobrze nie jest.
I na koniec taka perełka, co nam połączy i zdrowie, i politykę. Otóż drodzy Czytelnicy, w naszej przestrzeni politycznej funkcjonuje niejaki pan Janusz dwojga nazwisk i jest jednym z przywódców ugrupowania znajdującego się w parlamencie. Różne bzdury mówił, ale w dalszym ciągu ma spory posłuch, więc nie możemy nie zauważyć jednej z ostatnich jego wypowiedzi na temat szczepień na koronawirusa. Stwierdził mianowicie, że coś jest z nimi nie tak. I teraz cytat: „Sam nie wiem co... Są podejrzenia, że tu chodzi o to, żeby te mRNA dawało większe skłonności do homoseksualizmu” Koniec cytatu. I ja naprawdę nie wiem panie Januszu, czy te pana „rewelacje” powstrzymają ludzi od szczepień, czy może jednak zachęcą?


Pleban ze wsi

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!