TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 26 Sierpnia 2025, 16:31
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Niezawodny patron małżeństw - Cuda Świętego Józefa

Niezawodny patron małżeństwJozefologia

Nakładem Wydawnictwa WAM ukazała się druga część książki „Cuda św. Józefa” w opracowaniu Katarzyny Pytlarz, tym razem są to świadectwa związane z cudownym obrazem Świętej Rodziny z kaliskiego sanktuarium. Przez całe wieki prosząc w tym miejscu, różne osoby otrzymują liczne łaski. Szczególną grupę wśród nich stanowią małżeństwa.

Co roku do sanktuarium św. Józefa pielgrzymują małżonkowie i ci, którzy poszukują dobrego męża lub żony i zamiast uciekać się do portali randkowych, czy przypadkowych spotkań, szukają przede wszystkim woli Bożej i proszą Go za wstawiennictwem św. Józefa o odpowiedniego małżonka.

Ślub u św. Józefa
Beata i Tadeusz, Kalisz 2014 roku
Beata: Od 7 czerwca 2014 roku jestem ponownie mężatką. Mój pierwszy mąż zmarł w 2010 roku. Moje życie legło w gruzach. Zostałam z dwuletnim synem, bez pracy i domu. Sytuacja zmusiła mnie do tego, że wróciłam do domu rodziców.
Moja przygoda ze św. Józefem zaczęła się na początku 2014 roku, kiedy poznałam mojego obecnego męża. Pierwszy raz spotkaliśmy się w Łodzi. Mówił, że mieszka niedaleko Kalisza, w którym jest Polski Nazaret - sanktuarium św. Józefa. Nasze spotkanie trwało około trzech godzin. Kiedy już wyszliśmy z restauracji i pożegnaliśmy się, to pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy, to ta, że chciałabym, żeby ten mężczyzna został moim mężem. Po powrocie do domu usiadłam do komputera i znalazłam stronę internetową kaliskiego sanktuarium. A tam wśród wielu modlitw natrafiłam na modlitwę o dobrego męża i od tego dnia zaczęłam się nią modlić codziennie. Za wstawiennictwem św. Józefa Bóg dał mi nową rodzinę, dobrego męża i ojca dla mojego dziecka. Niedawno nasunęła mi się pewna refleksja, że od dawna nieświadomie modliłam się do św. Józefa. Za każdym razem, gdy szłam do swojego kościoła, zawsze stawałam w bocznej nawie, gdzie w ołtarzu znajduje się obraz św. Józefa. Święty Józefie, dziękuję za twoją opiekę nade mną i moją rodziną.
Tadeusz: We wrześniu 1985 roku przyjechaliśmy razem z tatą do Kalisza na Mszę Świętą, która była sprawowana na placu przed sanktuarium z okazji odbywającego się wtedy kongresu i rekoronacji obrazu. Miałem wtedy jedenaście lat i pamiętam, że coś (teraz wiem, że Ktoś) mnie wtedy zaintrygowało. Po wielu latach od tego pamiętnego dnia rozpocząłem pracę w Kaliszu i często wstępowałem do św. Józefa, aby powierzać Bogu za jego wstawiennictwem swoje życiowe sprawy. Z czasem zauważyłem, że ten milczący Święty jest moim przyjacielem. Czułem namacalnie, jak po każdej wizycie i modlitwie w Polskim Nazarecie działy się w moim życiu mniejsze i większe cuda.
Takim spektakularnym wydarzeniem była moja modlitwa u św. Józefa, gdy w pewnym momencie szukałem pracy. Przyjechałem do niego, aby pomógł. Wyszedłem z sanktuarium i nie wiedzieć czemu pojechałem do firmy, której w ogóle nie brałem pod uwagę w poszukiwaniu zatrudnienia. Po rozmowie z właścicielem okazało się, że otrzymam u niego pracę, ale z powodu jego wyjazdu wyznaczył datę rozpoczęcia na następny dzień. Po powrocie do domu zerknąłem w kalendarz. Dzień, w którym miałem rozpocząć nową pracę, to 19 marca. Przepracowałem w tej firmie dziesięć lat.
Także św. Józefowi powierzałem moje powołanie, a raczej brak jego realizacji. Wiedziałem, że małżeństwo to moja droga, że chcę być mężem i ojcem. Modliłem się wiele lat. Na początku 2014 roku spotkałem Beatę. Po jakimś czasie naszej znajomości przyjechaliśmy oboje do Polskiego Nazaretu. Jak się później okazało, każdego z nas właśnie ta wizyta w sanktuarium utwierdziła w przekonaniu, że chcemy być małżeństwem i chcemy, aby nasza wspólna droga rozpoczęła się u św. Józefa.

Siła nowenny
Maria, Kalisz 2015 roku
Beata i Tadeusz: 7 czerwca 2014 roku zawarliśmy sakrament małżeństwa w sanktuarium św. Józefa w Kaliszu. Zawierzyliśmy tym razem jako małżeństwo naszą przyszłość opiekunowi Zbawiciela i Maryi. W tym czasie przy wejściu do świątyni był zawieszony plakat Świętej Rodziny z napisem: „Idźcie do św. Józefa. On wam dopomoże”.
Musimy powiedzieć, że te słowa głęboko zapadły w nasze serca i ze wszystkimi sprawami idziemy do niego. Widzimy jego pomoc i prowadzenie we wszystkich aspektach naszego życia. Najlepszym przykładem jest nasza firma. Pilnie potrzebowaliśmy dofinansowania. Odwiedziliśmy wszystkie możliwe banki w Kaliszu i w każdym spotkaliśmy się z odmową. Zrezygnowani poszliśmy do św. Józefa, żeby przedstawić mu naszą sprawę. Po wyjściu Tadek zaproponował, żebyśmy odwiedzili ostatni bank, który znajduje się na placu św. Józefa, i nie zawiedliśmy się. Każdą inwestycję, decyzję polecamy jego prowadzeniu i zawsze nam pomaga.  
Jako młoda dziewczyna w wieku 17-18 lat często chorowałam na zapalenie przydatków. Zdiagnozowano u mnie zespół jajników policystycznych (PCOS). Dwa razy byłam operowana, usunięto mi nawet jedną trzecią jajnika. Lekarze nie dawali dużych szans na urodzenie w przyszłości dziecka. Gdy poznałam mojego przyszłego męża, dużo rozmawialiśmy. Musiałam go przygotować, że możemy mieć problem z potomstwem. Pamiętam jego słowa: „Zobaczymy, jak to jeszcze będzie. Musimy zaufać”.
Bardzo pragnęłam mieć dzieci, ale gdy rok po ślubie nic się nie zmieniło, zaczęłam się niecierpliwić. Wciąż jednak mocno wierzyłam, że doczekamy się potomstwa. Niestety trzech lekarzy stwierdziło, że jest to niemożliwe z powodu mojej postępującej choroby.
W listopadzie 2006 roku z małżonkiem polecieliśmy do Fatimy, do Matki Bożej, by prosić Maryję o potomstwo. Modliliśmy się bardzo gorliwie. Wróciliśmy do Polski, przyszedł grudzień, styczeń, luty i nic się nie działo. Na wrzesień umówiłam się do specjalisty, żeby rozpocząć leczenie farmakologiczne. W marcu, przed świętem św. Józefa, mąż, który należał do Wspólnoty św. Józefa, powiedział: „Do tylu świętych się uciekamy, a do naszego patrona nie”. I wtedy zaczęliśmy się modlić do św. Józefa własnymi słowami i za pomocą innych modlitw. Tak powstała nowenna o uproszenie potomstwa. Odmawialiśmy ją bardzo gorliwie od 10 do 19 marca, ale również później, do czerwca. Codziennie modliliśmy się z mężem tą nowenną, prosząc św. Józefa o potomstwo, jeśli jest to zgodne z wolą Bożą. W czerwcu 2007 roku, w imieniny męża, poczułam natchnienie, by pójść do apteki. Kupiłam test ciążowy, choć nie było żadnych podstaw, żebym mogła spodziewać się dziecka. Test wyszedł pozytywnie. To było dla mnie niesamowite zaskoczenie. Kiedy Krzysztof pojawił się na świecie, nasza wiara się wzmocniła. Postanowiliśmy pomóc pewnemu małżeństwu, które też nie mogło mieć dzieci. Razem z mężem odmawialiśmy w ich intencji nowennę do św. Józefa o uproszenie potomstwa. Po niecałym miesiącu okazało się, że ja jestem ponownie w ciąży. To było takie niezwykłe! Mąż żartując, powiedział, że na razie nie będzie odmawiał tej nowenny. Wtedy pomyśleliśmy, że warto byłoby ją upowszechnić, ponieważ dzięki wstawiennictwu św. Józefa mamy dwóch wspaniałych synów, owoc naszej modlitwy i zawierzenia. Mało tego, teraz, gdy jestem matką samotnie wychowującą dzieci, gdyż mąż odszedł już do Boga, św. Józef dodaje mi sił, udziela łask mojej rodzinie. Jest dla mnie niesamowitą podporą i ogromnym orędownikiem. Uważam, że to wspaniały patron na nasze trudne czasy, szczególnie dla młodych małżeństw. Musimy się tylko modlić z ufnością. Oddać się całkowicie i prosić o otwarcie serca. Jeśli nasze prośby są zgodne z wolą Pana Boga, to św. Józef jest w stanie zdziałać cuda.
Z własnego doświadczenia wiem, że nie wszystko, co sobie wymarzymy, o co Pana Boga prosimy, jest dobre dla nas. Nie mogłam mieć dzieci, nagle mam wspaniałą dwójkę, ale te dzieci nie mają teraz taty. Mogłabym się obrazić na Pana Boga i na św. Józefa, bo to nie było po mojej myśli. Ale wiem, że skoro tak się stało, to była wola Boża. A wola Pana Boga jest zawsze dla nas najlepsza. W trudnościach pomaga mi wiara. Nie jest przecież tak, że życie mamy usłane różami i wszystko nam wychodzi. Ufność i wiara polegają na tym, że pomimo wszystko wierzymy, że Pan Bóg i święci nam dopomagają, by walczyć z przeciwnościami dnia codziennego.
Takiej wiary nauczył mnie mój mąż i takiej wiary uczył nasze dzieci. Na ile Pan Bóg mi pozwoli, będę moją rodzinę podtrzymywać w tej wierze każdego dnia. Wiara daje mi siłę. Chciałabym, by inne małżeństwa, zwłaszcza młode, otrzymywały tę siłę przede wszystkim od św. Józefa. W czasach, gdy jesteśmy tacy zabiegani, mamy mało czasu dla bliskich, św. Józef może być również - i zapewne jest - patronem dla ojców, którzy każdego dnia pracują na chleb codzienny. Może być wzorem, jak być świętym ojcem. Wszystkie trudy i tęsknoty za rodziną uczą nas pokory. A św. Józef był świętym ogromnej pokory.

opracowanie Katarzyna Pytlarz

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!