Niesakramentalni w Kościele
Św. Jan Paweł II mówił, że „dla miłości prawdy”, duszpasterze mają obowiązek właściwego rozeznania sytuacji każdej osoby w Kościele, dotyczy to również osób żyjących w związkach niesakramentalnych - przypomina o. Grzegorz Słowikowski, opiekun duszpasterstwa tych osób.
Gościmy u ojca Grzegorza Słowikowskiego w Sadowiu, który od zeszłego roku pełni opiekę duszpasterską nad osobami będącymi w związku niesakramentalnym. Wcześniej jak wiemy pełnili tą opiekę ojcowie jezuici. Skąd ta zmiana?
O. Grzegorz Słowikowski: Tak, rzeczywiście dokładnie pół roku temu ks. bp Damian Bryl zwrócił się do mnie z prośbą, bym podjął się tej posługi w ramach decyzji. Wcześniej osoby te spotykały się w Kaliszu u ojców jezuitów, natomiast z pewnych względów duszpasterstwo w tym miejscu przestało funkcjonować. W związku z tym padła propozycja, by takie duszpasterstwo powstało przy sanktuarium Matki Bożej Pięknej Miłości w Sadowiu, gdzie posługujemy my, ojcowie pasjoniści. Zgodziłem się, ale przyznam szczerze miałem obawy i lęk, czy podołam temu zadaniu, gdyż jest to naprawdę ogromna odpowiedzialność.
Kościół, jak wiemy chcąc naśladować postawę swojego Mistrza Dobrego Pasterza musi stwarzać każdemu człowiekowi warunki do spotkania z Bogiem, zachowując jednocześnie atmosferę miłości, ale też nie pomijając prawdy.
Właściwie to powiedziałbym tak, każdy ochrzczony jest dzieckiem Boga. I dlatego każdy ochrzczony należy do rodziny dzieci Bożych niezależnie od tego, jak to życie mu się ułożyło. Dotyczy to również osób, które żyją w związkach niesakramentalnych. Trzeba zaznaczyć, że często są to osoby zranione, nierzadko pokrzywdzone przez los, a czasami wręcz przez różne, niezależne od nich sytuacje. Osoby żyjące w takich związkach, jeśli tylko wierzą i dbają o żywą więź z Bogiem, jak najbardziej przynależą do Kościoła. Dlatego ważne jest, by dawać im to miejsce w Kościele, by nie stracili wiary i nadziei. I właśnie temu służy m.in. to duszpasterstwo, które ma służyć podtrzymywaniu ich na duchu i w modlitwie, a jednocześnie też, by szukać dróg wyjścia z sytuacji, w której się znaleźli.
Niestety, wielokrotnie słyszy się opinie, że osoby żyjące w związkach niesakramentalnych decydują się na życie w permanentnym grzechu, a co za tym idzie stawia się ich poza Kościołem.
A któż z nas jest bez grzechu. Każdy z nas ma jakąś słabość. W tym przypadku słabość, o której mówimy pojawia się często nawet nie z winy danej osoby, bo np. kobietę zostawił mąż. Ona sama jest osobą jeszcze młodą, mającą dzieci na wychowaniu, wówczas w parze często idzie lęk przed życiem samotności, a także troska o los dzieci. I może właśnie ta sytuacja popchnęła ją do tego, że zdecydowała się na taki, a nie inny krok. Dlatego każdy przypadek trzeba rozpatrywać indywidualnie, a przy tym trzeba patrzeć na człowieka z miłością. O czym wielokrotnie przypominał św. Jan Paweł II, mówił, że „dla miłości prawdy”, duszpasterze mają „obowiązek właściwego rozeznania sytuacji” (FC84). Oczywiście wszystkich sytuacji nie można traktować jednakowo. To duszpasterstwo ma także uczyć miłości do bliźniego, bo te osoby w niejednym przypadku utraciły wiarę w miłość i w nią nie wierzą. A jak wiemy wszyscy potrzebujemy nadziei i miłości.
Święty Jan Paweł II mówił także, że każdy człowiek jest drogą Kościoła, a zatem tam gdzie jest człowiek, będący dzieckiem Bożym, tam powinien dotrzeć Kościół?
Dużo się zmieniło i ciągle zmienia zarówno w życiu ludzi, jak i w życiu Kościoła. Ostatnie czasy, choćby pandemii pokazały wiele obliczy człowieka i Kościoła. Człowiek zawsze był drogą Kościoła, ale czasami, my ludzie tego nie dostrzegamy. Jednak ku uciesze Kościoła wiele osób na powrót to dostrzega i każdy potrzebuje tej wyciągniętej ręki Kościoła niezależnie gdzie, by się znalazł i w jakiej sytuacji, by się znalazł. Każdy, kto w jakiś sposób zagubił się w życiu potrzebuje pomocy i myślę, że właśnie takie duszpasterstwo dla osób żyjących w związkach niesakramentalnych jest tą wyciągniętą ręką ze strony Kościoła.
Zatem, jak będą wyglądały spotkania tutaj u ojców w Sadowiu, a zwłaszcza Eucharystia i samo przyjęcie Komunii Świętej, bo przecież osoby te z wiadomych względów nie mogą przystępować do Komunii Świętej.
Jeśli ktoś żyje w związku niesakramentalnym to nie znaczy, że nie ma wiary, czy też tą wiarę zatracił. Owszem, może rzeczywiście jest ona okrojona, ale często są to ludzie bardzo religijni. Czasami wręcz poprzez sytuacje, w jakich się znaleźli jeszcze bardziej zbliżają się do Boga i jeszcze bardziej starają się podtrzymać wiarę w sobie, czy też wzbudzać ją w partnerze, i w dzieciach, które wychowują.
A Jeśli chodzi o spotkania, to głównym ich celem jest Eucharystia. Natomiast jeśli chodzi o przyjmowanie Komunii św. należy zaznaczyć, że wśród tych osób są także osoby, które mogą przystąpić w sposób rzeczywisty do Komunii św. Są to pary żyjące w tak zwanym białym małżeństwie, a osoby, które nie mogą w sposób rzeczywisty przyjmują komunię duchową. Ponadto słuchanie słowa Bożego i sama obecność na Mszy św. jest dla tych ludzi budowaniem wiary, a poczucie wspólnoty z Kościołem i z innymi podnosi ich na duchu. Powtarzam, być w związku niesakramentalnym, to nie oznacza być poza Kościołem, czy być osobą niewierzącą.
Mówi Ojciec tutaj o przyjmowaniu Komunii Świętej przez te osoby, chociażby tej duchowej, ale rodzi się pytanie o spowiedź. Przecież żyjący w związkach niesakramentalnych nie dostaną rozgrzeszenia?
Tak, spowiedź sakramentalna rzeczywiście ma pewne warunki i osoby, które żyją w grzechu w tym danym momencie nie mogą z niej skorzystać, ale to nie oznacza, że są kimś gorszym. Praktykuje się bowiem coś na zasadzie spowiedzi, a mianowicie rozmowę z kapłanem, gdzie wierny prosi go o błogosławieństwo. To dla wielu osób bardzo wiele znaczy. Natomiast komunia duchowa jest niczym innym, jak pragnieniem spotkania się z Panem Jezusem. Myślę, że Kościół ma wiele bogactwa, jeśli chodzi o spotkanie z Panem Jezusem, jak chociażby wspomniane słuchanie słowa Bożego. Bywa, że nie doceniamy skuteczności zbawczej słowa Bożego, które jest nośnikiem Bożego Ducha, bo jest natchnione. Żyć w związku niesakramentalnym to nie znaczy nie uczestniczyć w życiu Kościoła. Przecież taka osoba może modlić się w różnych intencjach, czynić dobro wobec drugiego. Często te osoby może nawet bardziej dają świadectwo głębokiej wiary w innych dziedzinach życia, poprzez post, jałmużnę czy pomoc biednym.
Zatem można powiedzieć, że Kościół może nie błogosławi, ale pomaga parom, które znalazły się w tej sytuacji?
Ja myślę, że Kościół ciągle widzi nawet w tych osobach dzieci Pana Boga. Przecież Pan Jezus nie przychodzi tylko do tych, którzy dobrze się mają, ale przede wszystkim do tych, którzy mają się źle, którzy się pogubili i go szukają. Jesteśmy tak skonstruowani, że człowiek potrzebuje drugiego i najłatwiej jest stanąć z boku i oceniać, że ktoś podjął dany krok. Myślę, że trzeba wejść w sposób myślenia danej osoby, a zobaczymy że sytuacja wygląda zupełnie inaczej niż wyglądała z boku. Ocenę tych ludzi zostawimy Panu Bogu. Jako ludzie starajmy się bardziej pomagać i dawać nadzieję, bo wśród tych osób jest ciągłe pragnienie bycia z Panem Bogiem. Jestem głęboko przekonany, że oni też mają szansę na zbawienie, na miłosierdzie Pana Boga.
Tym samym wyprzedził Ojciec moje kolejne pytanie, a mianowicie czy osoby żyjące w związku niesakramentalnym będą zbawione?
Nie jest to wykluczone, ale najważniejsze jest, żebyśmy, my, ludzie nie dokonywali osądu, bo zbawiać tak naprawdę może tylko Pan Bóg. Owszem Pan Bóg daje Kościołowi pewne instrumenty, którymi są np. sakramenty, ale tak naprawdę to sam Bóg zbawia i Jemu pozostawiamy tą ostateczną decyzję. Są osoby którym, gdy coś z jednej strony się nie udało, powstała w nich słabość, to potrafią to nadrabiać innymi drogami. I co najważniejsze chcą trwać przy Panu Bogu. To tak, jak w ludzkim organizmie, gdy jeden zmysł szwankuje inne to nadrabiają, np. gdy wzrok jest gorszy nadrabia to słuch.
Proszę zaprosić wszystkie osoby, które chcą uczestniczyć w spotkaniach, chcą należeć do tej wspólnoty.
Jeszcze raz powiem, że mogę być tylko wdzięczny ks. biskupowi Damianowi Brylowi, który widzi potrzebę pracy z tymi osobami i pomagania im. A także za to, że zaufał mi, a co za tym idzie ojcom pasjonistom, którzy posługują tutaj w Sadowiu. I głęboko wierzę, że Duch Święty będzie mnie wspierał, i samo miejsce w sąsiedztwie Golgoty nie jest bez znaczenia. Serdecznie zapraszam wszystkie osoby, które czują potrzebę wspólnoty, a żyją w takich związkach niesakramentalnych na spotkania w każdą ostatnią niedzielę miesiąca. Spotkanie rozpoczyna się o godzinie 16.00 Mszą Świętą z homilią. Jest także chwila medytacji przed Najświętszym Sakramentem, a po Mszy św. wspólna agapa i spotkanie formacyjne. Na każde spotkania chcemy zapraszać różnych gości, którzy służąc swoją wiedzą czy doświadczeniem, będą mogli pomóc rozwiązać pewne sytuacje, w których znalazły się osoby żyjące w związkach niesakramentalnych. ■
Rozmawiała Arleta Wencwel-Plata
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!