TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 07 Października 2025, 03:39
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Niepełnosprawni pełnoprawni

Niepełnosprawni pełnoprawni 

Widząc osobę niepełnosprawną każdy z nas ma różne myśli, czy podejście. Często pojawia się współczucie, ale czy tego oni od nas potrzebują? Nie. Zdecydowanie nie, oni chcą być traktowani jak normalni ludzie, pełnoprawni obywatele.

Pomysł na napisanie tego materiału zrodził się tak właściwie z dwóch powodów, pierwszym było kilka spotkań z pewną panią, z którą często spotykamy się na spacerze z psem. Mimo, iż jest osobą z niepełnosprawnością sama wychodzi z domu. Podczas tych spacerów prowadzimy ciekawe pogawędki, z których to właśnie dowiedziałam się, że każdego dnia rano udaje się ona do pewnego ośrodka na warsztaty terapeutyczne. W ostatnich dniach była bardzo podekscytowana, gdyż została przydzielona do kuchni, gdzie wykonuje lekkie czynności pomocnicze. Kolejnym impulsem do napisania materiału jest przypadający 3 grudnia Międzynarodowy Dzień Osób z Niepełnosprawnościami, który to został ustanowiony przez Zgromadzenie Ogólne ONZ w 1992 roku. Celem obchodów takiego dnia jest przybliżenie społeczeństwu problemów osób z niepełnosprawnościami oraz pomoc we włączeniu tej, jak się okazuje, niemałej grupy społeczeństwa w pełne życie społeczne. Niewątpliwie takie obchody promują zrozumienie problematyki niepełnosprawności oraz dążenie do osiągnięcia pełnego i równego korzystania z praw człowieka, jest integracja osób niepełnosprawnych w każdym aspekcie życia czy to politycznego, społecznego, gospodarczego i na kulturalnym kończąc. 

Dzień jak co dzień

Dzień ten może i jest ważny, ale jak powiedział ostatnio pewien kapłan, nie sztuką jest jednorazowy zryw, jednorazowe zauważenie problemu, ale ciągła atencja wobec tych, którzy mają jakiś problem, a w tym przypadku chorobę, upośledzenie itd. Jak podają różne źródła prawie jedna na dziesięć osób na świecie, to osoba z niepełnosprawnością. W krajach rozwijających się osoby niepełnosprawne stanowią aż 20% populacji ludzi ubogich. Wiele osób z niepełnosprawnościami boryka się z barierami społecznymi. Często są one zmuszone do życia na marginesie społeczeństwa i dyskryminowane. Nie mają możliwości edukacji, zatrudnienia, dostępu do opieki zdrowotnej oraz żywności. Wiele osób z niepełnosprawnościami jest zmuszanych do życia w odrębnych ośrodkach, co stanowi naruszenie ich swobody poruszania się i życia w wybranym środowisku. 

Niepełnosprawność to nie tylko choroba

Tak, to prawda, bo spójrzmy obiektywnie, ile z osób niepełnosprawnych, gdyby nie napotykało na trudności otoczenia, które są niedostosowane dla ich funkcjonowania, czułoby, że są osobami niepełnosprawnymi. Gdyby taka osoba miała wjazd do każdego sklepu, urzędu, czy innych placówek, to nie byłaby niepełnosprawna, tylko inaczej poruszająca się. I takich sytuacji można wiele przytaczać w każdej przestrzeni życia. 

W naszym kraju, z danych wynikających z Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań, który był przeprowadzony w 2011 roku, wynika, że około 4,7 mln osób, czyli 12,2 % ludności to osoby niepełnosprawne. Dlatego odpowiednie przystosowania dla osób z ograniczoną sprawnością stają się coraz częściej (na szczęście) celem normatywnym działań. I tutaj najważniejszym aspektem jest likwidowanie barier i dawanie szansy każdemu bez względu na jego stan. W tej kwestii niezwykle ważną rolę odgrywają placówki, jak choćby: Środowiskowe Domy Samopomocy, Zakłady Aktywności Zawodowej, Warsztaty Terapii Zajęciowej. Dzięki, którym dziesiątki tysięcy osób może lepiej i pełniej uczestniczyć w życiu społecznym. W takich miejscach osoby z różnego rodzaju niepełnosprawnościami mogą uczyć się samodzielności, nabywać różnego rodzaju umiejętności bądź też odkrywać swoje talenty. 

Miłosierdzie na co dzień 

I tutaj znów wrócę do pani, o której pisałam na początku, bo to od niej, jak wspomniałam, dowiedziałam się o ośrodku dla osób niepełnosprawnych. Drążąc temat dziś już wiem, że jest to ośrodek terapii zajęciowej, który działa w ramach Fundacji Inwalidów i Osób Niepełnosprawnych „Miłosierdzie”. Choć dziś już, jak zaznaczył podczas spotkania prezes fundacji Marek Konwiński, nie używa się sformułowania inwalidów. Spotkanie, o którym mowa, odbyło się w jednej z placówek kaliskich przy ulicy Granicznej, druga taka placówka mieści się przy ul. Złotej. W obu tych miejscach na terapię uczęszcza 50 osób. Tak uczęszcza, bo nie jest to ośrodek, gdzie mieszkają i żyją te osoby, a jest to placówka pobytu dziennego. Tym, co urzekło mnie po przekroczeniu progu tegoż miejsca, była życzliwość osób pracujących tam, jak i podopiecznych. Już od progu przywitał nas jeden z panów, chwaląc się zdjęciem swojej dziewczyny i zdradzając sekret, że wkrótce poprosi ją o rękę. Inna z pań przyszła pochwalić się zdjęciem pieska i tym, że szyje ubranka dla piesków.
Piszę pan, pani dlatego, że osoby uczęszczające na warsztaty terapii zajęciowej to osoby dorosłe, które ukończyły 24 rok życia. Skąd taki pułap wiekowy, ano stąd, jak tłumaczył wiceprezes fundacji pan Mariusz Patysiak, że wcześniej osoby te,  a przynajmniej większość z nich, uczęszczały do ośrodka szkolno-wychowawczego, bądź do szkoły specjalnej, w której mogą być aż do osiągnięcia wieku 24 lat. - Potem przechodzą do nas spełniając oczywiście wymagane kryteria, czyli muszą posiadać orzeczenie o niepełnosprawności w stopniu umiarkowanym lub znacznym i mieć wskazanie do terapii zajęciowej - zaznaczył pan Patysiak. - Jest niestety pewien paradoks, gdyż warsztaty te powstały po to, żeby przygotować ludzi do pracy, a jednocześnie osoby, które by się najlepiej do tej pracy nadawały , ich nam przyjmować nie wolno - dodał wiceprezes fundacji. Dalej zauważył, że z tego względu też wynika fakt, że bardzo niski procent osób z warsztatów prowadzonych przez nich znajduje zatrudnienie, gdyż kryterium, które musieli spełnić, by brać udział w zajęciach, z góry wyklucza ich z rynku pracy. Mimo to jak można było zauważyć w ośrodku, że nikt nie próżnuje, bo przy głównym zamierzeniu, którym jest, by podopieczni mogli po prostu spędzić fajnie czas, to terapeuci robią wszystko, by czuli się oni potrzebni społecznie i robią pożyteczne rzeczy. Mowa tu chociażby o różnego rodzaju akcjach wspierania zwierząt w schroniskach czy psierocińcach. Np. grupa osób w pracowni krawieckiej przygotowuje koce, poduszki, kurteczki dla psiaków, które potem są rozwożone po placówach. Ponadto całkiem niedawno podopieczni byli z wizytą w bibliotece, gdzie zawieźli wykonane przez siebie zakładki do książek. Tych akcji i prac jest bardzo wiele. 

Ale jak zaznaczył prezes Marek Konwiński, poza zajęciami w pracowniach organizowane są różne ciekawe wydarzenia, by przełamać tą monotonię życia codziennego, w czym podopieczni  bardzo chętnie uczestniczą. - Mają organizowane wycieczki zarówno zagraniczne, jak i krajowe, czy różnego rodzaju wyprawy rowerowe. Organizujemy i prowadzimy turnusy rehabilitacyjne, imprezy rekreacyjno - sportowe czy kulturalno- artystyczne. Właśnie 24 listopada nasi podopieczni uczestniczyli w zawodach lekkoatletycznych wraz z podopiecznymi z podobnych ośrodków z rejonu południowej Wielkopolski – podkreślił pan Konwiński dodając, że w ramach terapii, którą proponują w siedmiu placówkach naszej fundacji, dużo się dzieje dla dobra tych ludzi.

Na zakończenie wizyty w tej placówce jedna z pań zaśpiewała piosenkę po angielsku bez akompaniamentu i trzeba podkreślić, że nauczyła się jej ze słuchu nie znając angielskiego. W tej grupie 50 podopiecznych jest wiele osób z talentem muzycznym i nie tylko. I podkreślę jeszcze raz, moja świadomość, jak i pewnie większości społeczeństwa o takich placówkach i o osobach niepełnosprawnych jest bardzo niska. Dobrze, że spotkałam panią Anię z pieskiem i mogłam zobaczyć jak mijają im dni. ■

Arleta Wencwel-Plata

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!