Niebezpieczna słodycz
Jeszcze w XVII wieku otyłość i dzisiejsze choroby przewlekłe, w tym cukrzyca były w Europie praktycznie nieznane. Oczywiście, pewne znaczenie miał fakt, że mało kto dożywał wówczas sędziwego wieku. Jednak począwszy od wieku XVIII, najpierw na Wyspach Brytyjskich, a wiek później już w całej Europie otyłość, cukrzyca czy choćby podagra stały się dosyć powszechne. Już wtedy winowajcą okrzyknięto cukier.
Cukier nie był wcześniej całkiem nieznany w Europie. W Indiach, gdzie technologia jego produkcji z trzciny cukrowej dotarła z Polinezji, wytwarzano go już w czasach przed Chrystusem, a na Bliski Wschód dotarł w średniowieczu i stąd również do Europy. Jednak był wówczas bardzo drogi, dostępny jedynie dla najbogatszych i to raczej jako przyprawa niż produkt spożywczy. Ludzie biedniejsi, jeśli w ogóle używali czegoś do słodzenia to raczej miodu, a i ten nie był przecież łatwo dostępny ani tani. Jednak kolonizacja Ameryk i rozwój produkcji cukru tamże dało krajom posiadającym kolonie w tych rejonach świata dostęp do cukru relatywnie taniego. Być może z tego powodu już w XVIII wieku odsetek otyłych lub cierpiących na podagrę był w Anglii czy Holandii wielokrotnie wyższy niż w Niemczech, a nawet we Francji, której ekspansja kolonialna w tamtych regionach świata wówczas akurat osłabła. W XIX wieku Europa przestała być zależna od dostaw cukru zza oceanu dzięki rozwinięciu technologii jego produkcji z buraków cukrowych. Od tego czasu cukier znacząco potaniał, a jego spożycie w kolejnych latach rosło.
Zmiana stylu życia
Z samego faktu, że jakieś dwa zjawiska współwystępują w czasie i przestrzeni nie wynika, że istnieje między nimi związek przyczynowo-skutkowy. Życie Europejczyków w XIX wieku zmieniło się względem wieków poprzednich w wielu aspektach, większe spożycie cukru było tylko jedną z tych zmian. Stąd przez wiele lat nie uznawano cukru jako takiego za przyczynę epidemii otyłości, choroby niedokrwiennej serca czy cukrzycy. Winowajcę ich wszystkich upatrywano przede wszystkim w tłuszczu, zwłaszcza pochodzenia zwierzęcego. Dodatkowo nie ulega wątpliwości, że niezależnie co konkretnie będziemy jeść, dopóki w rozumieniu bilansu energetycznego nie będziemy jeść za dużo, otyłość nam nie grozi.
Stąd przyczyną epidemii otyłości, która wybuchła w XX wieku z całą pewnością były też zmiany stylu życia skutkujące zmniejszeniem wydatku energetycznego przeciętnego człowieka, który coraz mniej musiał się ruszać, tak w pracy, jak i w drodze do niej. Dodatkowo rozwijano technologie, które zniechęcały do ruszania się również w czasie wolnym. Pierwszą z takich niezdrowych rozrywek przykuwających ludzi do foteli była zapewne telewizja, ale w międzyczasie oferta w tym zakresie znacząco się wzbogaciła.
Podstępny owoc owoców
Jednak cukier odzyskał w ostatnich latach swoje miejsce naczelnego winowajcy chorób cywilizacyjnych, a główne podejrzenie skierowało się na jego składnik – fruktozę, inaczej cukier owocowy. Cukier spożywczy, czyli sacharoza, jest bowiem dwucukrem i składa się w równych częściach z dwóch cukrów prostych – glukozy oraz fruktozy. Przez wiele dziesięcioleci nie uważano akurat fruktozy za związek szczególnie szkodliwy. Owszem, jest ona słodsza od glukozy, ale spożyta solo, zwłaszcza w nadmiarze u większości ludzi wywoła biegunkę, więc przez wiele lat była uważana za słabo przyswajalną i w związku z tym nieszkodliwą, także w kwestii otyłości i chorób metabolicznych.
Jednak badania prowadzone w drugiej połowie XX wieku, a zwłaszcza te najnowsze prowadzone już w obecnym stuleciu, wykazały, że wątrobowy metabolizm fruktozy jest przyczyną nie tylko stłuszczenia wątroby, ale sprzyja również rozwojowi insulinooporności, a później cukrzycy oraz otyłości, przede wszystkim brzusznej. Nadmierne spożycie fruktozy jest współcześnie uznawane za czynnik ryzyka praktycznie wszystkich chorób cywilizacyjnych, z otyłością i cukrzycą na czele.
Odmienny metabolizm
Problem z fruktozą polega także na tym, że jako słodsza od glukozy jest też chętniej spożywana, tak przez ludzi, jak przez zwierzęta. Jest to zresztą najpewniej naturalny mechanizm ewolucyjny, bo wiele zwierząt, które na zimę gromadzą tłuszcz, wytwarza go z pochodzącej z owoców fruktozy. Fruktoza wzmacnia także szlaki prowadzące do wytwarzania tłuszczu z innych składników pokarmowych i gromadzenia go. Jej spożywanie wywołuje zaś nie tylko rodzaj efektu uzależniającego w mózgu, ale z uwagi na swoiste ścieżki metaboliczne sprzyja także zmniejszaniu się zasobów naszego własnego paliwa dla mięśni i narządów – adenozynotrójfosforanu (ATP).
Skutkiem jest uczucie zmęczenia i niechęć do podejmowania wysiłku, co dodatkowo sprzyja otyłości. Mechanizm prowadzący do niedoboru ATP odpowiedzialny jest również za uszkodzenia narządów, przede wszystkim wątroby i nerek poprzez nadmierne spożywanie fruktozy. Z tego samego powodu bardziej szkodliwe jest zjadanie jej w dużej ilości naraz niż przyjmowanie niewielkimi porcjami.
Szczególnie niezdrowe wydaje się zaś spożywanie fruktozy w postaci płynnej. I nie chodzi tu jedynie o słodzone syropem glukozowo-fruktozowym napoje gazowane, ale nawet soki owocowe. Zdecydowanie zdrowiej jest zaspokajać pragnienie wodą, a owoce spożywać w ich naturalnej postaci. I w tej formie zawierają one wprawdzie fruktozę, ale jest jej odsetkowo stosunkowo niewiele, bo owoce składają się w głównej mierze z błonnika i wody. Warto jednak pamiętać, że ich nadmiar w diecie także będzie prowadził do otyłości.
Trudne umiarkowanie
Na szczęście u ludzi zdrowych wszystkie te zjawiska zachodzą w niewielkim stopniu, przynajmniej dopóki zachowa się choć odrobinę umiaru w łakomstwie. Przede wszystkim chronią nas żyjące w jelitach bakterie oraz same zdrowe jelita. Są one w stanie metabolizować nawet spore ilości fruktozy, tak że niemal w ogóle nie dociera ona wówczas do wątroby. Nie ma wtedy okazji wywołać w niej swoich szkodliwych skutków. Niestety u ludzi chorych, z cukrzycą i otyłością czy zespołem metabolicznym te ochronne mechanizmy są w dużej mierze upośledzone. Co więcej, u takich osób może dochodzić do zwiększonej własnej syntezy fruktozy z innych składników pokarmowych. U nich także większą rolę odgrywa poboczna ścieżka metabolizmu fruktozy prowadząca do zwiększonej syntezy kwasu moczowego. Ten zaś, odkładając się m.in. w stawach, może być przyczyną ich stanu zapalnego i bólu.
Ból, w tym ból przewlekły to zresztą częsta dolegliwość u ludzi z zespołem metabolicznym, a obserwuje się w nim także upośledzoną tolerancję glukozy, więc zwłaszcza dla chorych z bólem przewlekłym cukier oraz syrop glukozowo-fruktozowy są produktami niepożądanymi w diecie. Jest to jednak dosyć trudne do przestrzegania, bo sam cukier ma pewne właściwości przeciwbólowe, wykorzystywane nawet praktycznie, choćby w leczeniu bólu u dzieci.
Niesłodki post
Chrześcijańskie zasady życia z umiarem mają praktyczne, w tym biologiczne uzasadnienie, a grzech łakomstwa niesie całkiem doczesne konsekwencje. Wobec aktualnej wiedzy o szkodliwości cukru może warto byłoby pomyśleć także nad praktyczną stroną piątkowego postu, który katechizm wszak nadal zaleca. Być może oprócz niespożywania mięsa zdrowo i z korzyścią dla ducha byłoby odrzucić w piątki także cukier oraz wszelkie słodycze. A z całą pewnością warto ograniczyć spożycie słodkości na co dzień. ■
Tekst: Dr Jarosław
Zdjęcie: pexels-andres-ayrton
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!