Nie tylko ludziki…
Jesień zawitała do nas na dobre. Jesienią swój czas mają oczywiście grzybiarze. Wrócić do domu z koszykiem pełnym grzybów to powód do dumy i wielka frajda. Pamiętam mojego wujka, który, no cóż… Chcąc zrobić wrażenie na sąsiadach wkładał do koszyka pogniecione gazety, a na wierzchu układał znalezione grzyby.
Nie było to uczciwe, ale wujek chyba zawsze się przyznawał do tego „grzybowego” oszustwa i sąsiedzi wiedzieli, że koszyk ciężki nie jest. Jesienią swój czas mają też… jakby ich nazwać? Liściarze? O tak! Bukiety z kolorowych liści nie wychodzą z mody. Kto jeszcze? Nie można zapomnieć o kasztaniarzach. Sama do nich należę i nie wyobrażam sobie jesieni bez zbierania kasztanów. Zawsze się śmieję, że to silniejsze ode mnie i co roku zbieram ich naprawdę dużo. Tylko co z nimi robić?
- Tato – oznajmił Hubuś, gdy tylko wrócił ze szkoły, – idę dziś na kasztany z Bartkiem i Oliwką.
Pan Piotr nie zdziwił się słowami syna, bo ten, jak co roku, przynosił do domu znaczne ilości kasztanów.
- Zbieracie dla siebie, czy zaniesiecie do szkoły?
- Ani dla siebie, ani dla szkoły – odpowiedział zagadkowo Hubuś, a widząc zdziwioną minę taty, ciągnął dalej.
- Zbiórkę organizuje ks. Filip, no wiesz, ten nowy, co przyszedł na początku wakacji – wyjaśnił chłopiec.
Po chwili tata już wiedział, że kasztany będą potrzebne do zrobienia ogromnego różańca, który dzieci ze scholi i ministranci złożą w darze na koniec października.
- Przecież ty nie śpiewasz w scholi i ministrantem też nie jesteś – stwierdził pani Piotr.
- Tak, ale przypomniałem sobie, że masz tą super wiertarkę z tym malutkim wiertłem, więc możemy razem nawiercić dziurki w kasztanach, wiesz o co mi chodzi?
Pan Piotr wyobraził sobie, co go czeka, ale widząc błysk w oczach syna pomyślał, że nie ma wyjścia. Wiertarka pójdzie w ruch!
- Nie martw się – uspokoił go Hubuś,
– tata Oliwki ma taką samą i zgodził się pomóc - wyjaśnił.
Temat kasztanów przeciągną się do wieczora, kiedy to mama zażartowała, że przyjdzie jej chyba gotować z nich zupę na obiad.
- A to tak można? - zapytała Agatka.
- Można, ale musiałabym wykorzystać kasztany jadalne, które z naszymi, polskimi kasztanami nie mają nic wspólnego.
- Opowiedz mi! - zawołała Agatka.
Dzieci z ciekawością wysłuchały tego, co o jadalnych kasztanach wiedziała ich mama, a resztę informacji znalazły w internecie. Bardzo ich to zaciekawiło i tata obiecał zamówić małe opakowanie tego niecodziennego przysmaku. Naszymi, polskimi kasztanami zajadać się będą dziki i daniele. Dzieci, zwłaszcza przedszkolaki, zrobią z nich urocze figurki, a te które posłużą do wykonania różańca nabiorą zupełnie innego znaczenia.
Jesteście „kasztaniarzami”? Nigdy nie jadłam jadalnych kasztanów, ale czuję, że miałabym ochotę ich spróbować. Nie wiem ile zbierzecie kasztanów w tym roku, ale jeśli będziecie ich mieć wystarczająco dużo to może tak jak Hubuś i Agatka zrobicie z nich różaniec. Październik jest miesiącem modlitwy różańcowej. Poczytajcie o kasztanach, jednych i drugich. Warto dowiedzieć się czegoś więcej o tym darze jesieni.
Ewa Makowska
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!