TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 07:18
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Nie mogłem inaczej żyć

Nie mogłem inaczej żyć

„Andrzejku! Wymodlony, wymarzony i kochany mój synku. Piszę do Ciebie po raz pierwszy i ostatni. W tych dniach bowiem mam być zamordowany. Chciałem być Tobie ojcem i przyjacielem”.

W poprzednim numerze „Opiekuna” tekstem „Bóg i ojciec” Gabriela Maciejewskiego rozpoczęliśmy cykl artykułów poświęcony ojcom, których można nazwać niesamowitymi. Poprzedni tekst o ojcu Karola Wojtyły – Karolu seniorze, ukazał się krótko po jego 80. rocznicy śmierci. Choć bynajmniej tego nie planowaliśmy, dzisiejszy tekst ukazuje się kilka dni po 70. rocznicy śmierci jego bohatera. A jest nim ppłk Łukasz Ciepliński jeden z legendarnych przywódców Polski Podziemnej i Drugiej Konspiracji, który 1 marca 1951 roku, w mokotowskim więzieniu w Warszawie został zamordowany najprawdopodobniej strzałem w tył głowy.
Jeśli przed dwoma tygodniami autor tekstu o Karolu Wojtyle seniorze próbował wywnioskować coś z charakteru pisma i jednej fotografii, to my mamy dzisiaj zadanie łatwiejsze, bo wiedzy dostarczają nam grypsy pisane przez Łukasza Cieplińskiego w celi śmierci i przechowane przez jego kolegę z konspiracji skazanego na dożywocie. Dzięki niemu grypsy te dotarły do adresatów i po dziś dzień pozostają, jak je nazwał prezes IPN śp. Janusz Kurtyka, „poruszającym źródłem historycznym i relikwią polskiego marzenia o wolności i niepodległości jednocześnie”.


Żołnierz z powołania
Zanim przejdziemy do przejmującej treści grypsów warto przybliżyć postać ich autora. Urodził się 26 listopada 1913 roku w Kwilczu w Wielkopolsce jako siódme z ośmiorga dzieci Franciszka i Marii z domu Kaczmarek. Po ukończeniu szkoły powszechnej uczęszczał do Korpusu Kadetów nr 3 w Rawiczu, a w latach 1934–1936 był słuchaczem Szkoły Podchorążych Piechoty w Komorowie-Ostrowi Mazowieckiej, którą ukończył w stopniu podporucznika. Od 1936 roku służył w 62. Pułku Piechoty w Bydgoszczy. Nie mamy tutaj miejsca, aby opowiadać całą jego służbę, ale kilka jej momentów wymaga wspomnienia.
Po wybuchu II wojny światowej uczestniczył w wojnie obronnej. W walkach pod Witkowicami z działka przeciwpancernego zniszczył w pojedynkę sześć niemieckich czołgów i dwa wozy dowódcze, za co jego dowódca gen. Tadeusz Kutrzeba osobiście odznaczył go Orderem Virtuti Militari V (generał odpiął dla niego order od swojego munduru podczas bitwy) oraz awansował do stopnia porucznika. Z resztkami swojego pułku przedarł się do stolicy i brał udział w jej obronie. Po kapitulacji 28 września 1939 roku uniknął niewoli, ale 16 stycznia 1940 roku na skutek zdrady został aresztowany przez policję ukraińską w Baligrodzie pod przybranym nazwiskiem Jan Pawlita i osadzony w więzieniu w Sanoku, z którego zbiegł na początku maja 1940 roku. Dotarł do Rzeszowa, gdzie natychmiast zaangażował się w działalność konspiracyjną. Od początku wykazywał nieprzeciętne zdolności organizacyjne, będąc jednocześnie odważnym i rozważnym w swoich decyzjach, wymagając wiele od siebie i podwładnych. Piętnował zachowania nieetyczne i niemoralne, traktując je na równi ze zdradą ideałów Polski Walczącej. Był też człowiekiem bardzo pobożnym.
Jednym z pierwszych spektakularnych sukcesów było zdobycie przez jego ludzi na stacji niemieckiej w Sędziszowie niemieckich map wojskowych z planami przygotowań do wojny z ZSRS i przekazanie ich aliantom. Na Zachód dostarczył również dokumenty na temat niemieckich doświadczeń z bronią rakietową V-2, prowadził działalność propagandową i informacyjną, wydawał gazetkę „Na posterunku” a w połowie roku 1944 blisko 3500 żołnierzy AK pod jego dowództwem walczyło z Niemcami w ramach akcji „Burza”.

Konspiracja wobec komunistów
Po zajęciu Rzeszowa przez Armię Czerwoną 2 sierpnia 1944 struktury AK stały się przedmiotem intensywnego rozpracowywania przez służby radzieckie w tym NKWD. Rozpoczęły się aresztowania, terror i próby przejęcia żołnierzy AK do armii Żymierskiego, na podstawie rozkazu wydanego przez aresztowanego dowódcę Podokręgu Rzeszów płk. Kazimierza Putka „Zwornego”. Wtedy na czele struktur stanął Ciepliński, który wydał 13 stycznia 1945 roku rozkaz następującej treści: „Wróg zmusił niektórych spośród nas do złożenia przysięgi i podporządkowania się czynnikom samozwańczego „Tymczasowego Rządu” w Lublinie. W związku z tym podaję do wiadomości tych wszystkich, którym honor Polaka i honor żołnierza polskiego jest drogi, że rozkaz mobilizacyjny wydany z więzienia nie ma mocy prawnej. Dowódca organizacji konspiracyjnej, który został aresztowany, tym samym przestał być dowódcą. Jesteśmy częścią składową Polskiej Siły Zbrojnej, którą dysponuje Wódz Naczelny WP za pośrednictwem podległych sobie organów AK w kraju i tylko jego rozkazy są dla nas obowiązujące”. Dzięki tej akcji Cieplińskiego próba przechwycenia żołnierzy rzeszowskiej konspiracji dla „ludowego” WP zakończyła się niepowodzeniem.
Później Ciepliński był angażowany do różnych poakowskich organizacji niepodległościowych, ale my przeskoczymy tutaj do ostatniej z nich, mianowicie utworzonego we wrześniu 1945 roku Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, w którym kierował okręgiem Kraków.
W tym niesamowicie trudnym okresie zmienia się jego stan cywilny, ponieważ 5 sierpnia 1945 roku w parafii św. Józefa w Staromieściu w Rzeszowie zawiera sakrament małżeństwa z Jadwigą Sicińską. Z tego związku urodzi się ich jedyny syn Andrzej. Wracając natomiast do Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, działania bezpieki coraz bardziej osaczały jego zarząd i na przełomie listopada i grudnia 1947 roku aresztowano niemal wszystkich członków łącznie z prezesem Łukaszem Cieplińskim. Podczas uwięzienia w mokotowskim więzieniu był wielokrotnie przesłuchiwany i przynoszony do celi nieprzytomny, na skutek bicia w głowę częściowo stracił słuch. 14 października 1950 roku został skazany pięciokrotnie na karę śmierci.

Testament zaszyty w chusteczkach
Jak pisze Elżbieta Jakimek – Zapart, Łukasz Ciepliński mając świadomość zbliżającej się egzekucji oraz późniejszych działań bezpieki, która ukrywała ciała zamordowanych, by ułatwić rodzinie ewentualną identyfikację, miał tuż przed wykonaniem wyroku połknąć noszony na szyi srebrny medalik z wizerunkiem Matki Bożej. To jej zawierzył swoją przyszłość, rodzinę oraz przyjaciół z konspiracji. Modlił się i pisał w grypsach: „Cieszę się, że doczekałem dnia dzisiejszego i miesiąca Matki Bożej. Wierzę, że gdy mnie w nim zamordują, zabierze moją duszę Królowa Polski do swych niebieskich hufców – bym mógł Jej dalej służyć i bezpośrednio meldować o tragedii mordowanego przez jednych, opuszczonego przez pozostałych narodu polskiego”.
Tak pisał natomiast do swojego wówczas trzyletniego synka Andrzeja: „Odbiorą mi tylko życie. A to nie jest najważniejsze. Cieszę się, że będę zamordowany jako katolik za wiarę świętą, jako Polak za Polskę niepodległą i szczęśliwą. Jako człowiek za prawdę i sprawiedliwość. Wierzę dziś bardziej niż kiedykolwiek, że Idea Chrystusowa zwycięży i Polska niepodległość odzyska a pohańbiona godność ludzka zostanie przywrócona. To moja wiara i moje wielkie szczęście. Gdybyś odnalazł moją mogiłę, to na niej możesz te słowa napisać”.


A w innym grypsie: „Andrzejku! Kochaj Boga i bądź wiernym katolikiem. Jednak staraj się poznać Jego wolę, przyjąć za prawdę i realizować w życiu. Kochaj Polskę i miej Jej dobro na uwadze zawsze. Ona musi zająć w świecie właściwe miejsce i uzyskać dobrobyt oraz szczęście wszystkich obywateli. - Kochaj i bądź posłuszny Matce – Twemu Aniołowi Stróżowi, która marzy, modli się i żyje Tobą i Twoim szczęściem. Darz Ją dobrocią za siebie i za mnie. Naczelnymi zasadami twego życia niech będą: dobro, prawda, sprawiedliwość i miłość”.
I jeszcze słowa napisane do żony: „Najlepsza Wisiu! Musisz pogodzić się z wolą Bożą i Krzyż nieść dzielnie. Celem Twoim – szczęściem i radością będzie Andrzejek. Kochaj go za siebie i za mnie, ale nie rozpieść. Nie mam słów którymi bym mógł wyrazić uczucia jakimi Ciebie darzę. Żegnaj w bezsennych nocach wymarzona i wymodlona Wisiu. Łukasz”.
Łukasz Ciepliński przekazał grypsy swojemu koledze z konspiracji Ludwikowi Kubikowi, który nie został skazany na karę śmierci i przechował je zaszyte w brzegach chusteczek (kawałki płótna o wymiarach 20x20 cm.). Ciepliński został stracony strzałem w tył głowy 1 marca 1951 roku o godz. 20.00. Nie odnaleziono jego mogiły. Jego ukochany syn Andrzej, jako chłopiec w szkole podstawowej był często wybierany do recytowania na akademiach wierszy, w tym takich, które wychwalały komunistów. Niestety nie doczekał wolnej Polski, ponieważ zmarł w wieku 25 lat.

Andrzej, syn Łukasza Cieplińskiego w wieku kiedy ojciec pisał do niego grypsy

Ks. Andrzej Antoni Kklimek

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!