TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 19:16
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Naród i jego historia w myśli Prymasa (I)

Naród i jego historia w myśli Prymasa (I)

Składnikiem myślenia Prymasa o Narodzie były wyobrażenia, które zawdzięczał polskiej tradycji narodowodemokratycznej. Kardynał nie bał się bronić zdyskredytowanego pojęcia Polak-katolik, a nade wszystko występował jako rzecznik szacunku dla polskiej historii i świadek jej wielkości przeciw dyktatowi ciasnego pragmatyzmu.

Ks. Prymas Wyszyński bardzo często nauczał o Narodzie, jego prawach, obowiązkach, świadomości, odpowiedzialności, o jego obronie. Słowo ,,Naród” pisał zawsze wielką literą. W słynnym kazaniu na Jasnej Górze, w dniu 26 sierpnia 1980 roku mówił: ,,Jeżeli kiedy tej pomocy (ze strony Maryi – dop. mój) potrzeba to właśnie teraz, gdy Naród w jakiś sposób dochodzi do świadomości swojej odpowiedzialności, a więc do rozeznania swoich obowiązków i praw w Ojczyźnie (…). Mamy już swoje historyczne doświadczenie, że Jasnogórska Królowa Polski dana jest ku obronie naszego Narodu”. Podczas rekolekcji dla ludzi kultury w warszawskim kościele św. Anny, w konferencji wygłoszonej dokładnie dwa miesiące przed śmiercią, 28 marca 1981 roku, zauważył, że aktualnie ,,szukamy porównań pomiędzy tym, co przeżywamy dziś, a co Naród przeżył przed blisko 200 laty. Wydaje się, że wtedy, wobec skromnych wymiarów świadomości narodowej i odpowiedzialności za Naród, czasy były groźniejsze. A jednak to dodaje nam ducha. Nie ma takich sytuacji, z których Naród nie umiałby się wydobyć”. Historyczny kontekst tych wypowiedzi tłumaczy, rzecz jasna, ich powagę, dramatyzm, zasadniczy i wzniosły ton. Słowa powyższe padały w okresie narodowego przebudzenia związanego z powstaniem i działalnością pierwszej „Solidarności”. Wtedy istotnie Naród oczekiwał na miarodajną ocenę wydarzeń i toczącego się dziejowego procesu ze strony Kościoła i jego pasterzy. Liczył na określenie przez Prymasa własnego stanowiska i wsparcie ruchu odnowy przez jego ugruntowany autorytet. Prymas wiedział o tym bardzo dobrze. Był świadomy potrzeby solidarności Kościoła z Narodem. Postulował kiedyś wyraźnie: ,,Kościół musi trzymać z Narodem, wyczuwać dobrze jego stany duchowe, rozumieć je i umiejętnie korygować, pogłębiać religijnie”.
Z powtarzanych wielokrotnie tego rodzaju wystąpień można wysnuć wniosek, że Prymas myślał w skali Narodu, traktował go jak jedną wielką historyczną osobowość, poniekąd żywy organizm wyposażony we własne pragnienia, potrzeby, cechy i zdolności. Zadanie Kościoła i swoje własne postrzegał jako służbę Polakom, wierzącemu od tysiąca lat Narodowi. Prymas pracował usilnie w tym kierunku, aby Naród był wierny Bogu, Krzyżowi i Ewangelii i, dzięki temu, najgłębszej swej tożsamości. Aby właśnie poprzez więź z Kościołem zachował swą podmiotowość.


Oryginalna synteza myślenia o Narodzie
W kształtującej się w ciągu dziesięcioleci myśli Stefana Wyszyńskiego widać próbę dokonania syntezy tej ,,organicznej” koncepcji Narodu, swoistej jego personifikacji z tradycyjną chrześcijańską nauką na temat ordo caritatis, czyli porządku, ładu w dziedzinie miłości i miłowania. Z jednej strony pisał o narodach niczym odrębnych podmiotach, które wyróżniają się znamionami właściwymi osobie, z drugiej wiązał patriotyzm z powinnościami wynikającymi z przykazania miłości. Narody ukazywane są wielokrotnie jako ,,dzieci Boga”, które mają wspólnego Ojca i Stwórcę i są względem siebie braćmi, a zarazem pośród ich wielości ,,bardziej trzeba kochać własną Ojczyznę aniżeli wszystkie inne”. Narody występują w charakterze zbiorowych osobowości, z których każda ma swoje indywidualne cechy. W wypełnionym przez nie świecie nasz własny naród jest nam najbliższy. Dlatego ,,bardziej musimy kochać to, co naród sam przez wiarę wykształtował”. Patriotyzm, przywiązanie do własnej ziemi, języka, historii i kultury stanowi naturalną drogę osiągania miłości uniwersalnej, czyli takiej, która obejmuje wszystkich ludzi a nawet całe stworzenie. Wydaje się, że zbiegnięcie się i połączenie w wizji Prymasa nurtu ,,organicznego”, takiego, który traktuje narody jak osobne jednostki odznaczające się własnymi dążeniami z tradycyjnym postulatem respektowania hierarchii w sferze miłości należy przypisać dwu różnym źródłom, z których czerpała i pod wpływem których kształtowała się umysłowość Stefana Wyszyńskiego. Pierwszym był polski romantyzm, a następnie, w pewnej mierze, dziedzictwo polskiej myśli narodowej, drugim filozofia tomistyczna. Laboratorium, w którym weryfikowano związaną z tomizmem naukę społeczną Kościoła stanowiły rozwijane przez przyszłego Prymasa we Włocławku Chrześcijańskie Związki Zawodowe, a wcześniej jego aktywność w młodzieżowym ,,Odrodzeniu”. Co do romantyzmu, to jest rzeczą oczywistą, że Prymas był wychowany, jak większość polskich dzieci tamtych czasów, przez wielką, patriotyczną literaturę. Ale nie jest też przypadkiem, że u szczytu swej życiowej drogi, w latach 60. powoływał się na dorobek polskiej myśli nacjonalistycznej i zalecał warszawskiej inteligencji lekturę dzieł Romana Dmowskiego. Proponował przepracować i unowocześniać jego idee, wspominał o katolickiej etyce narodowej i oryginalnej koncepcji ,,Kościoła Narodu”. Wskazuje to jednoznacznie, że Prymas znajdował się pod wpływem intelektualnych osiągnięć wyklinanej i powszechnie obrzydzanej Polakom Narodowej Demokracji.


Zjadliwość czarnej legendy Polski
To zresztą wywoływało zgorszenie zarówno w kręgach katolickiej inteligencji warszawskiej jak i krakowskiego środowiska ,,Znaku” i ,,Tygodnika Powszechnego”. Oburzony sposobem myślenia Prymasa był czołowy teolog epoki Soboru o. Yves Congar, który spotkał się z nim w listopadzie 1963 roku. W notatce z rozmowy z kardynałem zamieszczonej w dzienniku napisał: ,,Oddźwięk nacjonalizmu polskiego, najbardziej prymitywnego i najbardziej monolitycznego: być między Polakami. To, co polskie, to wspaniałe”. Ciekawe, czy podobną reakcję był w stanie wywołać u Congara, skądinąd bardziej niebezpieczny, nacjonalizm zachodni, francuski lub niemiecki? Kulturowy dyktat Zachodu w czasach nowożytnych sprawiał bowiem, że Polacy wielokrotnie musieli tłumaczyć się z tego, co w krajach uchodzących za rozwinięte, oświecone i dojrzałe było czymś naturalnym i nie budziło emocji. Na przykład narodową megalomanię Francuzów, ich manię wielkości i przeświadczenie, że stworzyli model państwa wraz z ideą praw człowieka przydatny dla całego świata, przyjmowano – również w Polsce - jako zjawisko sympatyczne i oczywiste, uprawomocnione przez cywilizacyjne osiągnięcia kraju, podczas gdy narodowe poczucie dumy Polaków było piętnowane i pogardzane jako przejaw zacofania, wstecznictwa i prymitywizmu. Patriotyzm Polaków był inaczej mówiąc gorszy niż patriotyzm Francuzów czy innej zachodniej nacji. W tę pułapkę, będącą swego rodzaju produktem rozwijanej w ciągu wieków w Europie czarnej legendy Polski, wpadała duża część polskich opiniotwórczych elit, która zwracając się przeciw narodowej tradycji umacniała w trakcie swojej działalności szkodliwy polski kompleks. Nie tylko wypierała się powinności zapewnienia wsparcia i promocji dla odrębnej tożsamości kulturowej Polaków, ale wpływała skutecznie na powstanie dziwacznego fenomenu, polegającego na tym, że wielu z nich zaczęło w końcu postrzegać siebie przez pryzmat wrogiej im propagandy. W efekcie, Polacy ci, poddani oddziaływaniu ,,pedagogiki wstydu”, poniechali więzi łączącej ich z rodzimą kulturą, a nawet gotowi stali się uważać ją za obciążenie i ,,nienormalność”. Preparowana na zewnątrz, zwłaszcza w ościennych państwach, czarna legenda Polski dokonała duchowego podboju, zawłaszczyła znaczne obszary duszy polskiej i w takim znaczeniu okazała się zjawiskiem wyjątkowo groźnym, przewrotnym i ,,toksycznym”.

Ks.Piotr Jaroszkiewicz

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!