TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 04 Sierpnia 2025, 03:22
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Najtrudniejsze słowo

Najtrudniejsze słowo

Mówić uczymy się już jako małe dzieci, ale są słowa, których wypowiedzenie pozostaje niezwykle trudne nawet wówczas, gdy biegle posługujemy się językiem (i to nie jednym). Dlatego warto sobie o nich przypominać i jak najczęściej ich używać, by nie zniknęły z naszego słownika na zawsze.

Chyba niemal każdy język ma swoje łamańce, które jego użytkownikom sprawiają mniejsze lub większe trudności w ich wypowiedzeniu. Ich celem jest sprawdzenie, na ile sprawnie posługujemy się językiem mówionym, a przy tym niezmiennie od lat bawią i łączą pokolenia. Bo kto nie zna tych o królu Karolu, lojalnej Joli, chrząszczu czy stole, którego ktoś pozbawił nóg? Oczywiście łamańców w naszym języku jest o wiele więcej i trudno byłoby wymienić tutaj wszystkie. Mają różny charakter i oczywiście poziom trudności, ale nawet jeśli z niektórymi początkowo możemy mieć problem, to trening z pewnością przyniesie zamierzony efekt. Są jednak w naszym języku słowa, które z pozoru łatwe do wymówienia, wymagają niekiedy od nas więcej wysiłku niż najtrudniejszy zwrot. Tymi słowami są „proszę”, „przepraszam” i „dziękuję”. Czasem jest tak, że jak ognia unikamy ich użycia wyłącznie wobec niektórych osób. Może są to rodzice, dziadkowie, nauczyciel lub niezbyt lubiani znajomi. Z różnych przyczyn mamy problem, by kogoś przeprosić, podziękować mu lub poprosić o pomoc. Może być tak, że to ta druga strona „zapracowała” na takie nasze nastawienie. Bywa też, że to nasza duma, ego, roszczeniowość czy zarozumialstwo sprawiają, że zwroty grzecznościowe przysłowiowo nie chcą przejść nam przez gardło. Proszenie o pomoc i przyznanie się do własnych słabości wymaga pokory, zejścia z podium. To nie jest coś, za co dostaniemy wielkie brawa. Nie podbudujemy tym poczucia wartości. Ale to dzięki nim jesteśmy ludźmi, a nie superbohaterami z głośnych filmów. Ranimy innych, a później niekiedy potrzebujemy pomocy tych, których skrzywdziliśmy. Doświadczamy wówczas przebaczenia, warto jednak by było ono przez nas docenione. Wyrażeniem tego jest wdzięczność. Bardzo prosta, ale nieustannie przypominająca nam, że nie jesteśmy samowystarczalni i tego co mamy nie zawdzięczamy jedynie sobie. Na nasze szczęście. Niestety możemy tego wszystkiego zaniechać, pielęgnując w sobie roszczeniowość, z którą tak często utożsamiani są młodzi ludzie. Z czasem, gdy się zgodzimy na taką postawę, te powyższe trzy słowa na dobre mogą zniknąć z naszego słownika. Nieważne wówczas, jaką pozycję w życiu człowiek osiągnie, jakie będzie miał wykształcenie, czy ile pieniędzy będzie posiadał – pozostanie niewychowanym trepem i bucem. Czy tak chcemy być postrzegani? Czy nie lepiej mieć „klasę” bez względu na to, kim będziemy? Każdy decyduje za siebie.

Zarówno jednak łamańce, jak i zwroty grzecznościowe są niczym wobec najtrudniejszego słowa świata. I chociaż znamy je od dzieciństwa i wydaje się najprostszą modlitwą, którą umie wypowiedzieć nawet całkiem małe dziecko, niech nas to nie zmyli. To bardzo trudna modlitwa, z którą nie raz w życiu musimy się zmierzyć i ciągle do niej dorastać. Zajmuje nam to niekiedy całe życie, bo nieustannie przychodzą problemy lub wyzwania, na które powinniśmy powiedzieć „Amen”, czyli „tak, zgadzam się na Twoją wolę”. „Amen” tylko z pozoru jest dziecinnie proste. Tak naprawdę wiele razy wymaga od nas ogromnego wysiłku, pokory i zaufania. Zarówno wówczas, gdy mamy zgodzić się na coś trudnego w naszym życiu, jak i wtedy gdy mamy przyjąć coś dobrego. Wiadomo, że nikt nie chce kłopotów, ale one czasem po prostu przychodzą… Ale dobro? Przecież każdy chce go dla siebie. Może jednak pojawić się myślenie, że na dobro nie zasługujemy, zmarnujemy je albo nie umiemy go przyjąć z jakiegoś powodu. W takim momencie „amen” wcale nie jest łatwą sprawą. Gdy zatem zbliża się najważniejszy w Kościele czas Triduum Paschalnego warto się z tą modlitwą zaprzyjaźnić, by umieć przyjąć to, co jest krzyżem w naszym życiu oraz to co jest pełnią życia, miłości i wielkiej radości. Czy dzięki temu nasze święta będą spokojne i radosne, jak wielu sobie tego życzy? Niekoniecznie, ale na pewno będzie w nich więcej miłości, bo przecież to Duch Święty nas nią napełnia, a „amen” nas na miłość otwiera.

Katarzyna Kędzierska

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!