Najstarszy w Europie?
Licząca zaledwie 375 mieszkańców parafia w Milejczycach, szczyci się jednym z najciekawszych obrazów Serca Pana Jezusa w Europie. To Serce nigdy nie pozwoliło się zasłonić i od ponad 300 lat do dzisiaj nie przestało rozlewać łask.
Ten temat sam do mnie przyszedł i sam… odszedł. I potem musiałem za nim chodzić. Piotr Nowicki z TV Dom Józefa zadzwonił do mnie, że jest w naszej diecezji na rekolekcjach pewien ksiądz, w którego parafii jest jeden z najstarszych w Europie obrazów Serca Pana Jezusa i czy nie chciałbym przeprowadzić rozmowy z tym księdzem. Chętnie się zgodziłem. Niestety, kiedy pojawiłem się w studiu telewizji na umówioną godzinę, okazało się, że ks. Jarosław Rosłon, bo tak nazywa się proboszcz parafii św. Wojciecha w Milejczycach, musiał pilnie wracać do swojej parafii. I tak sprawa się rypła. Ale temat mnie zaintrygował.
Wyprawa na Podlasie
W pierwszy wolny dzień wsiadłem w samochód i wyruszyłem w długą drogę do diecezji drohiczyńskiej. Kiedy dojeżdżam na miejsce widzę skąpany w słońcu drewniany kościół, owszem, niedawno wyremontowany, ale o bardzo prostej konstrukcji. Żadna tam bazylika. Zresztą, jak się wjeżdża do Milejczyc to widać drogowskazy do cerkwi, do synagogi, ale nie do kościoła katolickiego. Ale nie powinniśmy się dziwić. Gmina liczy około 1700 mieszkańców, z czego 375 osób to katolicy, a reszta prawosławni. W każdym razie znajduję kościół, a potem plebanię i mam szczęście - ks. Jarosław jest na miejscu. Ma właśnie umówione wcześniej spotkanie, ale daje mi klucze od kościoła, abym mógł w spokoju przyjrzeć się obrazowi.
Rzeczywiście jest on jedyny w swoim rodzaju (widzicie na naszej okładce i na zdjęciu obok). Dość ciemne tło, ale wyraźnie rozjaśniona sylwetka Jezusa. Twarz jest lekko zwrócona w jego prawą stronę w kierunku głowy owieczki, którą ma na ramionach, a ona też patrzy Mu w oczy. Jak potem doczytam, czerwony kolor szaty oznacza godność królewską Chrystusa i cierpienie Jego ludzkiej natury, niebieski płaszcz wskazuje na „okrywającą” człowieczeństwo Jego boską naturę oraz godność wiecznego Kapłana. W samym centrum obrazu znajduje się odsłonięte gorejące i oplecione cierniem Serce, symbol nieskończonej miłości Boga do człowieka. Na moje oko obraz jest piękny.
Najpierw Matka Boża
Ks. Jarosław został proboszczem tej niewielkiej parafii w 2018 r. - Od początku czułem, że ten kościół coś w sobie ma - opowiada, kiedy siadamy do rozmowy. - Jest tu taka srebrna sukienka od obrazu Matki Bożej. I ta sukienka jakoś mi tak zasugerowała, że jeśli coś tutaj ma się dziać, to będzie to kult Matki Bożej. Bardzo szybko zdarzył się pierwszy cud, bo już w listopadzie 2018 r. Młody chłopak, Kuba, uległ wypadkowi motocyklowemu i był tak zmasakrowany, że własna matka z trudem go rozpoznawała. Lekarze nie dawali mu wielkich szans na przeżycie, zaledwie 2 %, a nawet wówczas będzie wegetował jak roślina. Wtedy poczułem, że powinienem prosić o cud Matkę Bożą. Zacząłem szukać w archiwach parafialnych, jakie wezwanie miała Matka Boża czczona w naszej świątyni i znalazłem tam tytuł Matka Boża Wspomożenie Wiernych, natomiast w kartach konserwatorskich Matka Boża Pocieszenie Wiernych. Niewiele myśląc postanowiłem połączyć te dwa tytuły i odprawiłem Mszę Świętą, a właściwie dwie, o zdrowie Kuby przez wstawiennictwo Matki Bożej Wspomożenia i Pocieszenia Wiernych. Okazało się, że chłopiec wyszedł z tej tragedii bez szwanku - opowiada ks. Jarosław.
Po tym pierwszym dość ewidentnym cudzie zdarzają się dwa kolejne uzdrowienia i ksiądz nabiera przekonania, że jego świątynia będzie miejscem kultu Matki Bożej. Okazało się jednak, że wola Boża była inna. Ks. Jarosław twierdzi, że Matka Boża wskazała na Syna.
Renowacje i archiwa
Obecny kościół w Milejczycach (najprawdopodobniej trzeci) datuje się na okres pomiędzy 1650 - 1720. To zabytek i ks. Jarosław postanowił poddać renowacji ołtarze i obrazy. Udało się pozyskać dofinansowanie, ale na pierwszy ogień miał pójść tylko jeden ołtarz. - Chciałem zacząć od Matki Bożej, bo przecież to za jej przyczyną działy się cuda, ale w sercu poczułem, że jednak na pierwszym miejscu powinien być Pan Jezus i ostatecznie to ten ołtarz oddałem do renowacji jako pierwszy - opowiada.
Prace rozpoczynają się w kwietniu 2019 r. i 30 listopada tego samego roku odnowiony ołtarz w pierwotnym pięknym wyglądzie wraca na swoje miejsce. Podczas odpustowego obiadu w sąsiedniej parafii ks. Jarosław opowiada o zakończonych pracach nad obrazem przedstawiającym Serce Pana Jezusa i Dobrego Pasterza i wówczas obecny tam archiwista kurii, ks. Zenon Czumaj opowiada, że kilka tygodni wcześniej natknął się w archiwach na bardzo ciekawe informacje o tymże obrazie. Słynął on łaskami i cudami już przed zaborem rosyjskim, a pielgrzymowali do niego nie tylko katolicy, ale również prawosławni. Okazało się, że kościół przez pewien czas funkcjonował jako cerkiew. Oczywiście nie z woli katolików. Oficjalną przyczyną zaboru kościoła była kara za Powstanie Styczniowe, ale w rzeczywistości chodziło pewnie o to, że spaliła się usytuowana nieopodal cerkiew św. Mikołaja.
Serce, którego nie wolno zasłonić
Tu warto wspomnieć, że chociaż po raz pierwszy obchody ku czci Najświętszego Serca Pana Jezusa miały miejsce w 1672 r. we Francji, to oficjalnie papież zatwierdził je w 1765 r. tylko dla diecezji polskich. I dopiero po niemal 100 latach Pius IX rozszerzył ten przywilej na cały Kościół, dokładnie w 1856 r. Dziesięć lat później władze carskie likwidują parafię katolicką w Milejczycach, kościół zamieniają na cerkiew i chcą usunąć obraz Serca Jezusa. Ludzie nie chcieli się zgodzić, ale przepisy cerkiewne zakazywały umieszczania na ikonach Serca Jezusa. Znalazł się jednak człowiek, który wykonał złoconą zasłonę z drewna lipowego, mającą otwory na twarz i ręce Zbawiciela oraz głowę baranka. Jak podaje ks. Czumaj ze źródeł wynika, że ten człowiek stracił wzrok i spadło na niego wiele nieszczęść, a on sam utrzymywał, że była to kara za jego czyn. W 1900 r. świątynia wraca do katolików.
Kiedy ks. Jarosław usłyszał historię tego obrazu zaczął - jak mówi - „omadlać” go. I już w lutym 2020 r. jest pierwszy cud: dziewczynka miała się urodzić z zespołem Downa i z naroślą na nerce, która miała jej uniemożliwić oddawanie moczu. Babcia prosi o modlitwę, odprawiona jest Msza i dziecko urodziło się bez Zespołu Downa i mimo narośli funkcjonuje normalnie. A potem cuda, twierdzi ksiądz Jarosław, posypały się lawinowo.
Skąd ten obraz w Milejczycach?
Wspomniany ks. Czumaj zakłada, że skoro od połowy XVII w. na Podlasiu działali jezuici, szerzący kult Serca Jezusa, i mieli klasztor w Drohiczynie, to można przypuszczać, że pierwotnie obraz znajdował się w obecnej katedrze. Ze źródeł pisanych wiadomo, że w Milejczycach był już około 1740 r. Natomiast wyniki badań podczas renowacji przeprowadzonej w 2019 r., przez Joannę Polaską
z Warszawy, wskazują że jest znacznie starszy, najprawdopodobniej
z końca XVII w.
- Na dzień dzisiejszy to jest najstarszy obraz Serca Pana Jezusa w Polsce, może w Europie - uważa ks. Jarosław. - Wydaje się, że został namalowany na Podlasiu, świadczą o tym choćby rysy twarzy Jezusa przypominające typowego młodego szlachcica a także owca na ramionach Jezusa, wrzosówka, czyli typowa polska owca nizinna - tłumaczy proboszcz.
Chciał być trenerem
Zastanawiam się, czy ks. Jarosław trochę nie forsuje cudowności miejsca.
- Księże, ja tutaj nie chciałem przyjść - wyjaśnia ks. Jarosław. - Rękami i nogami się broniłem. Ponieważ przez jakiś czas byłem administratorem pewnej parafii, prosiłem biskupa, abym po zakończeniu tej administratury już nie wracał na pozycję wikariusza, ale mógł otrzymać jakieś probostwo, a jednocześnie byłem głęboko przekonany, że nie chcę Milejczyc.
- Dlaczego ksiądz nie chciał? - pytam.
- Niedaleko stąd działała słynna szeptucha z Orli, która niedawno zmarła. Pomagałem wielu osobom, które z jej powodu popadły w duchowe zniewolenia i szczerze mówiąc nie chciałem trafić w okolice, w których ona działała. Natomiast chciałem być blisko Siemiatycz z prostego powodu, ponieważ założyłem tam katolicki klub piłkarski i jestem w nim trenerem. Chciałem być proboszczem w pobliżu, aby nadal tam pracować. Nawet udało mi się przekonać radę personalną biskupa co do konkretnej parafii, która się zwalniała. Tymczasem kiedy pojechałem do księdza biskupa okazało się, że zaproponował mi Milejczyce. Nie byłem szczęśliwy, a biskup widząc moją nietęgą minę wytłumaczył, że albo Milejczyce, albo nic. No i się zgodziłem - opowiada ks. Jarosław.
Być może w jakiejś niedalekiej przyszłości ten kościół stanie się sanktuarium, już dzisiaj przybywa tu wielu pielgrzymów, a cuda dzieją się nawet w innych miejscach (dzięki Mszy tu odprawionej), ostatnio choćby w Ostrowie Wielkopolskim, uzdrowienie chłopca, u którego niemal stwierdzono śmierć mózgu (brakowało podpisu jednego lekarza).
Sprawa jest rozwojowa: ostatnio ks. Jarosław zauważył pojawiające się na obrazie obok Jezusa sylwetki ludzkie. Może trzeba będzie do tematu powrócić.
Ks. Andrzej Antoni Klimek
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!