TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 17 Sierpnia 2025, 09:29
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Na podsłuchu

Na podsłuchu

„Figurant” to nie jest, a równocześnie jest film o przyszłym papieżu Karolu Wojtyle. Pojawia się on w tle opowieści o agencie komunistycznej Służby Bezpieczeństwa, który przez 20 lat inwigilował krakowskiego Biskupa. 

Oglądając czarno-biały, niedawno nakręcony i wyreżyserowany film „Figurant” widzimy młodego agenta SB Bronka Budnego (gra go Mateusz Więcławek), który według otaczających go ludzi jest elegancki i przystojny, a do tego inteligetny. Wiadomo, że wychował się w domu dziecka prowadzonym przez siostry zakonne, co wpłynęło na jego negatywny stosunek do Kościoła. Obecnie uwielbia robić zdjęcia, zwłaszcza ludziom. Gdy otrzymuje propozycję inwigilowania Karola Wojtyły, bez wahania się zgadza, a podglądanie, podsłuchiwanie krakowskiego Biskupa staje się jego obsesją. Dla pieniędzy i kariery potrafi przesunąć granice moralnych kompromisów. Udaje kogoś, kim nie jest, notorycznie kłamie i manipuluje ludźmi. Co zrobi, kiedy spotka Martę, która go pokocha? Jak zareaguje na przyjaźń ks. Michała, piszącego doktorat pod opieką bpa Wojtyły? Czy dotkną go wtedy moralne niepokoje? By się tego dowiedzieć trzeba obejrzeć film, który trafił do kin pod koniec października. Jesteśmy jako redakcja wśród jego patronów medialnych.

Wiadomo, że film został oparty o prawdziwe wydarzenia. W PRL walka państwa z Kościołem rozpoczęła się już po zakończeniu II wojny światowej, by potem w ramach Służby Bezpieczeństwa zaczął działać Departament IV Ministerstwa Spraw Wewnętrznych – jednostka powołana, by niszczyć Kościół i inne związki wyznaniowe, w jego działaniach dozwolone było wszystko. Jeden z jego wydziałów „zajmował się” wyłącznie Kościołem katolickim – m.in. Prymasem, biskupami i księżmi w parafiach, bo stratedzy PZPR zakładali, że najważniejszym przeciwnikiem komunizmu w Polsce jest Kościół katolicki. Aparat represji, jakim był Departament IV, działał aż do 1989 roku. Na portalu IPN w słowniku terminów dotyczących SB znalazłam też, że figurant to było „funkcjonujące w żargonie SB określenie osoby poddanej inwigilacji – tak ogólnie w ramach sprawy operacyjnej, jak i w trakcie obserwacji czy podsłuchu etc. Określenie „figurant” w zasadzie dotyczyło osób zarejestrowanych jako przedmiot spraw operacyjnych, tzn. zarówno sprawdzanych, kontrolowanych, odnotowanych podczas obserwacji, jak i będących przedmiotem intensywnej pracy operacyjnej („rozpracowania”). (…) Określenie „figurant” może być mylące w przypadku określeń osób będących agentami Departamentu I MSW (wywiadu SB) – agenci Departamentu I MSW byli rejestrowani jako „figuranci rozpracowania operacyjnego” (rozpracowanie operacyjne Departamentu I MSW), co miało służyć wewnętrznej konspiracji pracy operacyjnej wywiadu”.

Reżyser Robert Gliński w materiałach prasowych wyjaśnił, jak trafił na historię esbeka, który inwigilował bpa Wojtyłę - dostał ją od scenarzysty Andrzeja Gołda, a scenariusz filmu czekał na realizację aż 20 lat. Ostatecznie Gliński włączył w niego filmy dokumentalne z lat 60. - Postanowiłem skorzystać z archiwalnych nagrań z kronik filmowych i materiałów ubeckich, które leżą w IPN. Uważam, że dodało to fabule dużo prawdy. Pozwoliło mocno osadzić tę historię w epoce. Zależało mi na tym, by te warstwy: dokumentalna z fabularną, przenikały się wzajemnie, bo to daje spójność narracyjną. Dlatego starałem się robić miękkie przejścia między fabułą a dokumentem. Tak, by widzowie nie wiedzieli, czy konkretne ujęcia są archiwalne, czy nakręciliśmy je teraz – stwierdził reżyser. Czy „Figurant” wiernie oddaje prawdę historyczną? Jak zauważył Gliński, Karol Wojtyła od momentu kiedy został biskupem rzeczywiście cały czas był inwigilowany, ale nie podglądał i podsłuchiwał go jeden esbek, ale wielu pracowników SB, którzy byli nawet wśród jego najbliższych współpracowników. - O ile dobrze pamiętam, Wojtyła za krakowskich czasów miał w sumie 18 sekretarzy, z czego aż 12 było tajnymi współpracownikami SB. Ale w związku z tym, że był on niezwykle inteligentny i przenikliwy, szybko orientował się, kto na niego donosi. Próbował wówczas odsuwać od siebie te osoby, ale nigdy ich nie skreślał. Wiedział, że pogubili się w życiu, wybaczał im i dawał drugą szansę. Oczywiście na potrzeby filmu musieliśmy trochę uprościć i uporządkować tę historię – zauważył Gliński.

Jak ważny w tej historii jest Karol Wojtyła? Z jednej strony jest istotną postacią, a z drugiej – pojawia się nawet nie na drugim, ale gdzieś na trzecim planie. Po prostu jest pretekstem do opowiedzenia o życiu, działaniach i wyborach młodego esbeka. - Od początku założyłem sobie, że Wojtyła ma być w tej historii gdzieś daleko, trochę nieosiągalny. Na pierwszym planie jest Budny lub inni bohaterowie, oni ciągną wszystkie sceny, a Wojtyła cały czas jest w tle. Myślę, że to była dobra decyzja. Karol Wojtyła jest swego rodzaju ikoną. Gdybym miał głębiej wchodzić w jego osobowość i prywatność, musiałbym nakręcić zupełnie inny film – po prostu film o Wojtyle. A to nie było moim celem – tłumaczył Robert Gliński. ■ 

Renata Jurowicz
Zdjęcia: Materiały prasowe

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!