TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 05:44
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Misja z czerwonym krzyżem

Misja z czerwonym krzyżem

O istnieniu tego domu dowiedziałam się z telewizji. Przyjechałam tutaj i poprosiłam o pomoc. Powiedziałam, że nie mamy z czego żyć. Mąż nie pracuje, jest inwalidą, podobnie jak córka. Poprosiłam i zgodzili się. Teraz z córką przyjeżdżamy tutaj na zajęcia - opowiada mama niepełnosprawnej Gruzinki o Domu św. Kamila w Tbilisi i jego gospodarzach - kamilianach, prawdziwych świadkach miłości.

Ojcowie i bracia kamilianie z Zakonu Posługujących Chorym na habitach mają charakterystyczne, czerwone krzyże. Oprócz ślubów: czystości, posłuszeństwa, ubóstwa, składają dodatkowy czwarty - służenia chorym nawet z narażeniem życia. Są posłani, by pomagać chorym, opuszczonym i dzielić się z nimi nadzieją w wielu miejscach na świecie m. in.: w Polsce, Brazylii, Włoszech, na Madagaskarze czy w Indiach. Na terytorium Gruzji są obecni od początku lat 90-tych.

Centrum dla niepełnosprawnych
Ten kraj cztery razy mniejszy od Polski wielu przyjeżdżających zachwyca górskimi krajobrazami, ale jego historia nie jest tak piękna i łatwa. Nawet ta współczesna naznaczona została wojną. Oprócz Gruzinów mieszkają tam głównie Ormianie, Azerowie, Oseteczyńczy, Abchazowie, Grecy, Ukraińcy i Kurdowie. Większość wierzących należy do prawosławnego, narodowego Kościoła gruzińskiego. Katolików jest niewielu. Kamilianie pomagają wszystkim, nie pytając o wyznanie. Swój udział mają w tym Polacy.
- W kraju panuje potężne bezrobocie, alkoholizm niszczy rodziny, słowo „ubezpieczenie” nie istnieje. Leczenie jest płatne, po wezwaniu karetki pogotowia, pierwsze pytanie, jakie pada to: „Kto płaci?” Ludzie żyją z dnia na dzień, zajmując się przede wszystkim handlem na bazarach, sprzedają wyroby tureckie, a czasami to, co zostało jeszcze w domu. W ten sposób zarabiają na swoje utrzymanie, bądź lekarstwa czy operacje. Odwiedzając rodziny proszące o pomoc, mogłem szybko zorientować się, kto naprawdę jej potrzebuje, a kto próbuje wyłudzić, gdyż zdarzają się i tacy. Na obrzeżach centrum mieszkają ludzie w mieszkaniach, w których nie ma wody ani gazu, a jeżeli jest, nie ma z kolei pieniędzy, by za to zapłacić. Obraz nędzy i rozpaczy. Obecnie zajmuję się pracą z niepełnosprawnymi. Odwiedzając potrzebujących w domach, spotkałem dużo takich ludzi  - opowiada o swojej pracy na Kaukazie kamilianin brat Robert Kukułka.
To właśnie on razem z ojcem Pawłem Dylem tworzył Dom św. Kamila, miejsce dziennego pobytu dla niepełnosprawnych. Niektórzy nazywają je „oazą pośrodku pustyni”, bo tam niepełnosprawni mają szansę na lepsze jutro. Tam mogą schronić się przed szarością codziennego życia, przed brakiem miłości, alkoholem, przemocą, odtrąceniem, ze strony rodziny i społeczeństwa, odrzucenia związanego z ich niepełnosprawnością fizyczną czy umysłową.
- Rozpoczynając działalność, znałem już 6 osób na wózkach. Taki był początek. Dom został zarejestrowany oficjalnie jako Gabinet psychoterapeutyczny i jest częścią naszej polikliniki. Obecnie uczęszcza do naszego gabinetu 25 dzieci podzielonych na 3 grupy. Pierwsza grupa to niepełnosprawni fizycznie w wieku 15-30 lat. Owszem są i starsi, ale zostali przyjęci z wynikającej sytuacji domowej i funkcjonują raczej jako ci, którzy pomagają drugim, a nie pacjenci. Dla tej grupy zorganizowaliśmy zajęcia takie jak: indywidualny kurs komputerowy, wyszywanie, szydełkowanie, nauka krawiectwa oraz zajęcia praktyczne prowadzone pod kierownictwem asystentów psychoterapii. Raz w tygodniu grupa uczęszcza na spotkania młodzieżowe Odnowy w Duchu Świętym. Kiedy z nimi rozmawiam, mówią, że są bardzo zadowoleni, ponieważ mogą wraz z innymi modlić się bez względu na wyznanie wiary czy narodowość. Większość bowiem to Ormianie mieszkający w Gruzji i prawosławni. Dla nich jest to jedyny kontakt z nauką religii, ze słowem Bożym i z Kościołem – stwierdza br. Robert. Na zajęcia przychodzą również dzieci z głębszym upośledzeniem umysłowym. Zajmują się nimi: psycholog, psychiatra oraz asystenci. Dla nich prowadzone są: muzykoterapia, zajęcia praktyczne, gry, zabawy oraz lekcje przyrody. Dzieci realizują początkujący program szkolny, gdyż większość z nich jest analfabetami. Poprzez zabawę rozwijane są ich zdolności oraz umiejętności radzenia sobie z podstawowymi czynnościami jak mycie się, ubieranie, itd.
Kamilianie marzą o wybudowaniu w Tbilisi centrum dla niepełnosprawnych z prawdziwego zdarzenia. - Jednak każda nasza inicjatywa wiąże się z ogromnymi kosztami. Robimy wszystko, aby pozyskać jak najwięcej środków pieniężnych. Szukamy sponsorów i ludzi dobrej woli, którym nie będzie obojętny los i przyszłość naszych podopiecznych. Dlatego zwracamy się do Was z gorącym apelem o pomoc. Każda, nawet najmniejsza pomoc z Waszej strony jest dla nas bardzo ważna i drogocenna. Prosimy o pomoc finansową, jak również o modlitwę – kończy br. Robert.

Chleb z masłem
Oprócz Domu dla niepełnosprawnych kamilianie mają jeszcze pod swoją opieką parafię w Chizabawre i Wargawi, położone w górach na wysokości powyżej 1500 metrów n.p.m. - Mamy pod opieką parafię pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa i kościół filialny pod wezwaniem Matki Bożej Uzdrowienia Chorych. Dojeżdża tam o. Zygmunt Niedźwiedź posługujący na stałe jako kapelan w kamiliańskim szpitalu w Armenii. Co tydzień musi pokonać 100 km okropnej drogi. Tam i z powrotem 200 km – podkreśla o. Paweł Dyl. Kamilianie sprawują sakramenty, odwiedzają chorych i biednych, katechizują, prowadzą modlitewne spotkania. Podobnie jak w parafiach w wielu miejscach na świecie. Ale tu praca nie jest łatwa, bo mieszkańcy parafii przez dziesiątki lat poddawani byli przymusowej ateizacji, kiedy Gruzja była jedną z republik ZSRR. Teraz na nabożeństwa przychodzi niewiele osób starszych, reszta to dzieci i młodzież.
Na co dzień kamilianom w pracy pomagają siostry ze Zgromadzenia Córek św. Kamila. - Codziennie odwiedzamy rodziny w potrzebie. Pomagamy ludziom starszym, rodzinom wielodzietnym, przede wszystkim poprzez adopcję na odległość. Dajemy im odzież, artykuły spożywcze  - mówi siostra Corina pochodząca z Peru. W czasie pracy w Gruzji kamilianie szukali różnych rozwiązań jak pomagać. W wiosce należącej do parafii udało się doprowadzić wodę, założyć przedszkole.
Tak powstał również „Chleb z masłem” czyli apel o pomoc skierowany do osób, których serca są otwarte na cierpienia. Do akcji mogą włączyć się osoby samotne, małżeństwa, rodziny, klasy szkolne, stowarzyszenia i grupy kilku osób, które chcą zapewnić chleb z masłem jednemu dziecku w Gruzji. Na zakup 25 bochenków chleba i pięciu kostek masła dla jednego dziecka wystarczy 30 zł miesięcznie. - Od możliwości i wielkoduszności ofiarodawcy zależy ilość dzieci objętych pomocą oraz czas ich dokarmiania. Pieniądze prosimy przesyłać na konto: Misje kamiliańskie? Zakon OO. Kamilianów?Prowincja Polska? 42-606 Tarnowskie Góry, ul. Bytomska 22? BS Tarnowskie Góry ?26 8463 0005 2001 0050 4898 0001 ?z dopiskiem: „Chleb z masłem dla dzieci z Gruzji”. Osobom, które pragną zapewnić chleb z masłem przynajmniej dla jednego konkretnego dziecka na rok, zostanie wysłane zdjęcie wraz z krótkim życiorysem. (Jeżeli ktoś chciałby pomóc niepełnoprawnym wystarczy, że dopisze to na przekazie – przyp. red.). Wszystkich Was bardzo prosimy o modlitwę w intencji dzieci Gruzji. Jeden dziesiątek Różańca Świętego w ciągu tygodnia może dokonać cudu przemiany serc! - prosi o. Paweł Dyl ze współbraćmi.

Renata Jurowicz

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!