TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 26 Sierpnia 2025, 19:11
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Męka zapisana we krwi nowe badania

Męka zapisana we krwi nowe badania 

Całun z Turynu - słyszał o nim każdy z nas i opinie podważające jego jakikolwiek związek z Jezusem.  Natomiast wyniki ostatnich badań zrewolucjonizowały spojrzenie na to płótno pogrzebowe, w które w Wielki Piątek zostało owinięte ciało Syna Bożego zdjęte z krzyża.

Całun przechowywany jest w kaplicy Świętego Całunu katedry pw. św. Jana Chrzciciela w Turynie. Jak twierdzi wielu jest on jednym z najczęściej analizowanych naukowo przedmiotów w historii ludzkości. I tak na przykład w 2018 roku świat obiegła wiadomość „Całun Turyński to oszustwo? Naukowcy wykluczyli związek z Jezusem Chrystusem”.

W artykułach z tamtych czasów można przeczytać: „Korzystając z manekina i żywego człowieka naukowcy odtworzyli strużki krwi ściekające po ciele Chrystusa z doznanymi przez niego ranami. Badacze doszli do wniosku, że nie pokrywają się one z plamami na całunie”. Ostatnie wyniki badań całunu ogłoszono w zeszłym roku. Znowu chodzi o krew znajdującą się na świętym płótnie i o informacje na temat męki Jezusa, które przeczytamy w Ewangelii.

Z brodą i długimi włosami
Oglądając Całun Turyński zobaczymy kawałek tkanego ręcznie płótna o wymiarach: długość 437 cm, szerokość od 113 do 112,5 cm (po konserwacji w 2002 roku). Jego waga wynosi 2,5 kg. Płótno zostało utkane z nici lnianej ze śladową domieszką włókien bawełny indyjskiej. Widoczne są na nim liczne konserwacje z XVI wieku. Patrząc na ślady pozostawione na całunie zobaczymy wizerunek mężczyzny o atletycznej budowie, z brodą i w długich włosach zaplecionych w wiele luźnych warkoczy.

Na jego ciele znajdują się liczne rany oraz pojedyncza rana kłuta między piątym i szóstym żebrem.
Pierwszym człowiekiem, który otrzymał zgodę na sfotografowanie całunu był Secondo Pia. Ten fotograf w 1898 roku w ciemni zaimprowizowanej w turyńskiej katedrze, zanurzył szklaną kliszę w wywoływaczu. Wtedy zobaczył twarz cierpiącego Chrystusa, zupełnie inną niż oglądał na całunie. Szczegóły oddane były jak na zdjęciu fotograficznym. Pia zrozumiał, że na płótnie oglądał negatyw z twarzą, który powstał w niezrozumiały sposób w grobie Jezusa. Natomiast w ciemni wyłonił się pozytyw. Potem wykazano, że umęczony mężczyzna z całunu doznał ponad 600 ran i urazów, a co najmniej 70 głębokich ran znajdowało się w obrębie jego głowy.

Z oznakami śmierci
Sięgnijmy teraz do najnowszych badań całunu. Dokładnie w sierpniu zeszłego roku świat obiegła informacja, która pojawiła się m.in. na portalu KAI: „Najnowsze badania włoskich naukowców potwierdzają hipotezę, że Całun Turyński jest 2000-letnią relikwią, a nie jak wcześniej twierdzono płótnem pochodzącym z czasów średniowiecza. Odkrycie to jest dziełem prof. Giulio Fantiego z Uniwersytetu w Padwie, który od ponad 25 lat prowadzi badania nad całunem”. Dodam, że jest on specjalistą inżynierii przemysłowej, był m.in. zaangażowany w projekty kosmiczne.

Dzięki najnowocześniejszym mikroskopom ten naukowiec ponownie zbadał próbki płótna pobrane z całunu 50 lat temu i znalazł na nim mikrocząsteczki krwi, które ukazują oznaki męki i śmierci Jezusa, dokładnie takie, jak opisano w Piśmie Świętym. Naukowiec odkrył na całunie dwa rodzaje krwi, czyli tkanina była użyta przez kogoś z krwawiącymi ranami, a nie, jak zakładają krytycy całunu, powstałymi przy użyciu atramentu, barwnika, farby lub innych technik. W krwi profesor dostrzegł kreatyninę, która uwalniana się do krwiobiegu, gdy ktoś doznaje urazu mięśni lub gdy uszkodzone są komórki mózgu, serca lub mięśni szkieletowych. Naukowiec podkreślił, że „odpowiada to bardzo ciężkim torturom, jakich doznał Jezus”. Wysoką zawartość kreatyniny „można wyjaśnić ostatnią godziną życia Jezusa przed śmiercią na krzyżu, która była spowodowana zmniejszonym przepływem krwi do nerek, spowodowanym również hipowolemią (zmniejszeniem ilości krwi w organizmie, które nie zapewnia wystarczających warunków do funkcjonowania układu sercowo-naczyniowego) i poważnym odwodnieniem”. Tu prof. Fanti przywołał fragment z Ewangelii wg św. Jana, w którym Jezus mówił, że jest spragniony.

Według analiz osoba z całunu cierpiała na zespół mocznicowy, może on być spowodowany tępym urazem narządów. Według włoskiego naukowca wystąpił on, gdy Jezus był biczowany. Czytamy o tym w Ewangelii wg św. Jana: „Wówczas Piłat wziął Jezusa i kazał Go ubiczować”.

Kupił płótno i owinął
Profesor wyjaśnił, skąd wzięły się dwa rodzaje krwi na całunie. Pierwsza wypłynęła ze zwłok Jezusa, druga prawdopodobnie powstała, gdy był na krzyżu lub wszedł na Kalwarię. Oba rodzaje krwi zawierają ślady materiałów ziemistych, podobnych do tych znajdujących się w Jerozolimie. Tu naukowiec przytoczył fragment Ewangelii wg św. Marka o Józefie z Arymatei, który „kupił płótno, zdjął Jezusa z krzyża, owinął w płótno i złożył w grobie, który wykuty był w skale”. Według profesora słowa te wyjaśniają obecność materiałów ziemnych, ponieważ jest bardzo prawdopodobne, że ciało Jezusa nie zostało umyte, ale szybko złożone w grobie wykutym w skale. - Kiedy pojechałem do Jerozolimy, aby przeanalizować pyłki pobrane z całunu geolog Amir Sandler z Geological Survey of Jerusalem rozpoznał między innymi smektyty i illit, które są grupą minerałów typowych dla gleby jerozolimskiej, a także inny materiał pochodzący z wiatrów saharyjskich – podkreślił.

Pisząc o badaniach włoskiego naukowca Agencja CNA przytoczyła wypowiedź o. Roberta Spitzera o tym, że średniowieczny fałszerz nie mógł przewidzieć badań naukowych prowadzonych nad całunem w XXI wieku. - Nie użyłby więc w swej pracy surowicy krwi ofiary, która doświadczyła ciężkiego urazu wielonarządowego - podkreślił jezuita. Przypomniał też, że w 2022 roku zespół naukowców z włoskiego Instytutu Krystalografii zbadał degradację strukturalną całunu i naturalne starzenie się celulozy. Okazało się, że nić pobrana z turyńskiego płótna jest podobna do pochodzącej z Masady, którą Rzymianie oblegali w 73 r. po Chr. Pozwoliło to im określić wiek tkaniny: powinien wynosić około 2000 lat - co odpowiada czasowi śmierci Chrystusa. Dodam jeszcze, że zagadką dla współczesnej nauki nadal pozostaje powstanie, charakter i sposób utrwalenia wizerunku Jezusa na całunie.

Krew to życie
Oficjalnie Kościół nie wypowiada się w dyskusjach naukowców na temat autentyczności Całunu Turyńskiego. Przypomnę więc słowa Jana Pawła II z 1998 roku: „Całun jest wyzwaniem dla rozumu. (...) Kościół (...) nie posiada właściwej kompetencji, by wypowiadać się w tych sprawach. Dlatego powierza uczonym zadanie prowadzenia dalszych badań, mających na celu znalezienie odpowiedzi na pytania związane z całunem, w który - wedle tradycji - miało być owinięte ciało naszego Odkupiciela po zdjęciu z krzyża.

Kościół zachęca, by przystępować do badań nad całunem bez żadnych uprzedzeń, by nie uznawać za pewnik niczego, co nie zostało udowodnione. Wzywa, by zachowywać wewnętrzną wolność w działaniu, skrupulatnie przestrzegać zasad naukowej metodologii, a zarazem szanować wrażliwość wiernych”. Natomiast Benedykt XVI nazwał Całun Turyński „ikoną tajemnicy Wielkiej Soboty, która jest dniem ukrycia Boga”. - Oto tajemnica Wielkiej Soboty! Właśnie tam, w mroku śmierci Syna Bożego rozbłysło światło nowej nadziei: zmartwychwstania. (…) Całun przemawia krwią, a krew to życie! Jest ikoną, napisaną krwią: człowieka ubiczowanego, ukoronowanego cierniami, ukrzyżowanego i z przebitym bokiem – podkreślił.

 

Tekst Renata Jurowicz
Obraz Giovanni Battista/Zdjęcie Wikipedia

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!