Męczeńska droga wiaryWśród patronów Polski mamy jezuitę św. Andrzeja Bobolę, który żył na przełomie XVI i XVII wieku.
Zginął okrutną śmiercią męczeńską kilka wieków temu, ale jego przesłanie pozostaje aktualne. Niedawno powstał portal poświęcony temu Świętemu i obraz namalowany na podstawie jego czaszki.
Z nich możemy dowiedzieć się nie tylko, jak naprawdę wyglądał Święty.
O powstaniu patronpolski.pl poinformowała w kwietniu KAI. Tam też można przeczytać, dlaczego zainicjowano portal i co wspólnego ma XVI i XVII - wieczny św. Andrzej Bobola ze współczesnym człowiekiem żyjącym w XXI wieku. Twórcy strony internetowej przywołują m.in. obietnicę Świętego: „jeżeli będziecie się modlić i mnie czcić, to ja będę się za wami wstawiał i wam pomagał”. Chociaż jemu nikt z ludzi nie pomógł, kiedy męczony był przez kozaków tak bardzo, że 100 lat później watykańska Kongregacja ds. Świętych Obrzędów i Ceremonii stwierdziła: „w historii Kościoła nie zanotowano drugiego równie tak okrutnego”. Oprawcom nie udało mu się go złamać, nie wyparł się wiary katolickiej.
Kim był?
Św. Andrzej Bobola urodził się 1591 roku. W wieku 20 lat wstąpił do jezuitów w Wilnie i tam otrzymał święcenia kapłańskie. Potem był między innymi rektorem kościoła, kaznodzieją, spowiednikiem, misjonarzem ludowym, prefektem bursy dla ubogiej młodzieży i moderatorem Sodalicji Mariańskiej. Jako misjonarz obchodził zaniedbane wioski, chrzcił, łączył sakramentem pary małżeńskie, wielu grzeszników skłonił do spowiedzi i nawracał prawosławnych. Z kolei gdy był już po 60. trafił do Pińska na Polesiu (obecnie to teren Białorusi). Jako wędrowny misjonarz i kaznodzieja odwiedzał okoliczne wsie - katolików i prawosławnych. Przyczynił się do wielu nawróceń, nazywano go „duszochwatem”, czyli łowcą dusz.
Po wybuchu powstania Chmielnickiego na Ukrainie w 1657 roku zrobiło się niebezpiecznie również na Pińszczyźnie, o. Bobola wyjechał więc z Pińska. Jednak kozacy dopadli go na drodze między wsiami Janów i Peredił, właśnie tam zaczęło się jego męczeństwo. Kiedy czyta się relacje, trudno uwierzyć, że można znieść tak wiele: „Z Andrzeja zdarto suknię kapłańską, na pół obnażonego zaprowadzono pod płot, przywiązano go do słupa i zaczęto bić nahajami. Kiedy ani namowy, ani krwawe bicie nie złamało kapłana, aby się wyrzekł wiary, oprawcy ucięli świeże gałęzie wierzbowe, upletli z niej koronę na wzór Chrystusowej i włożyli ją na jego głowę tak, aby jednak nie pękła czaszka. Zaczęto go policzkować, aż wybito mu zęby, wyrywano mu paznokcie i zdarto skórę z górnej części ręki. Odwiązali go wreszcie oprawcy i okręcili sznurem, a dwa jego końce przymocowali do siodeł. Andrzej musiał biec za końmi, popędzany kłuciem lanc. W Janowie przyprowadzono go przed dowódcę. Ten zapytał: „Jesteś ty ksiądz?”. „Tak” - padła odpowiedź, „moja wiara prowadzi do zbawienia. Nawróćcie się”. Na te słowa dowódca zamierzył się szablą i byłby zabił Andrzeja, gdyby ten nie zasłonił się ręką, która została zraniona. Kapłana zawleczono więc do rzeźni miejskiej, rozłożono go na stole i zaczęto przypalać ogniem. Na miejscu tonsury wycięto mu ciało do kości na głowie, na plecach wycięto mu skórę w formie ornatu, rany posypywano sieczką, odcięto mu nos, wargi, wykłuto mu jedno oko. Kiedy z bólu i jęku wzywał stale imienia Jezus, w karku zrobiono otwór i wyrwano mu język u nasady. Potem powieszono go twarzą do dołu. Uderzeniem szabli w głowę dowódca zakończył nieludzkie męczarnie Andrzeja Boboli 16 maja 1657 roku” (wiara.pl). Jezuici pochowali go w podziemiach kościoła klasztornego. Po latach zapomniano gdzie i w 1702 roku o. Andrzej ukazał się rektorowi kolegium pińskiego i wskazał, gdzie w krypcie kościoła pod ołtarzem głównym znajduje się jego grób. Ciało było nietknięte, chociaż spoczywało w wilgotnej ziemi. Zaczęły się mnożyć łaski i cuda za wstawiennictwem Boboli.
Z okazji 300. rocznicy jego śmierci papież Pius XII wydał encyklikę mu poświęconą. O. Andrzej Bobola został beatyfikowany w 1853 roku, kanonizowany w 1938 roku, a w 2002 roku ogłoszony jednym z patronów Polski. Jego święto obchodzimy 16 maja.
Potrzeba niezłomnego
Portal o św. Andrzeju pojawił się w kwietniu tego roku w sieci w kolejną rocznicę kanonizacji męczennika. Głównym jego inicjatorem jest Benon Wylęgała, o którym mówi się - świecki misjonarz z Bielska-Białej. Należy on także do Zakonu Rycerzy św. Jana Pawła II, jest założycielem Filmowego Ruchu Ewangelizacyjnego i od ponad 10 lat prowadzi filmowe rekolekcje ewangelizacyjne.
„Po raz kolejny w naszej historii, potrzebujemy niezłomnego, wyjątkowego patrona, patrona danego nam z nieba, przez wstawiennictwo którego możemy otrzymać tak wiele łask – Świętego Andrzeja Bobolę” - podkreślili na portalu jego twórcy. Przywołali również wspomnianą już encyklikę Piusa XII, w której papież zauważył pisząc o Polakach i Boboli. „Skoro bowiem Andrzej Bobola z ich narodu wyszedł i ich ziemię nie tylko blaskiem rozlicznych cnót, ale i krwią męczeńską uświetnił, jest on dla nich wspaniałą ozdobą i chlubą. Niechże więc idąc za jego świetlanym przykładem nadal bronią ojczystej wiary przeciw wszystkim niebezpieczeństwom, niech usiłują obyczaje do norm chrześcijańskich dostosować, niech to sobie mają mocnym przekonaniem za największą chwałę swojej Ojczyzny, jeżeli przez nieugięte naśladowanie niezachwianej cnoty przodków to osiągną, żeby Polska zawsze wierna była dalej przedmurzem chrześcijaństwa. Zdaje się bowiem wskazywać historia, (…) jako świadek czasów, światło prawdy (…) i nauczycielka życia, że Bóg tę właśnie rolę narodowi polskiemu przeznaczył” - napisał Ojciec Święty w Invicti Athletae Christi.
Dodam też, że według twórców poralu geneza jego powstania i idea szerzenia kultu św. Andrzeja Boboli szła dwutorowo: z jednej strony to rezultat działalności i aktywności pana Wylegały jako misjonarza świeckiego, z drugiej zaś strony to historia powstania obrazu namalowanego przez znawcę sztuki sakralnej Andrzeja Boja Wojtowicza.
Przy relikwiach
W kościołach mamy już trochę wizerunków św. Andrzeja Boboli, dlaczego ten namalowany przez Wojtowicza jest inny? Oddaję głos malarzowi, który na portalu podzielił się swoimi przemyśleniami.
„Podczas spotkania z Benonem pada pytanie, czy podejmę się namalowania obrazu naszego Wielkiego Orędownika, Świętego Andrzeja Boboli. Wizerunków świętego jest wiele, jak więc podejść do tego tematu?” - wspominał artysta. Ostatecznie zgodził się i tak rozpoczyna się jego droga ze Świętym. Zbierając materiały trafił do kościoła ojców jezuitów w Warszawie, gdzie znajduje się trumna z relikwiami św. Andrzeja Boboli. Tak od szkiców czaszki Świętego rozpoczął się proces powstawania wizerunku. Zrodziła się też myśl, by na obrazie umieścić intencje podawane przez ludzi. „Odzew był ogromny, a przepisanie 1000 intencji na płótno zajęło mi sześć dni. Sześć dni pracy oraz modlitwy za tych ludzi i w ich intencjach. Intencje te będą istniały dopóki będzie istniał obraz, a kiedy zabraknie modlących sam obraz będzie się modlił” – podkreślił pan Wojtowicz. Twarz z obrazu można zobaczyć tuż obok, tak wyglądał według artysty św. Andrzej Bobola. Malując artysta zastanawiał się też nad postawą jezuity: „Andrzej Bobola nie ucieka przed oprawcami, lecz modli się za nich, napomina ich i wzywa do nawrócenia w czasie, kiedy oprawcy dokonują na nim bestialskich, nieludzkich tortur. Jak ogromna musiała to być jego wiara i miłość do Chrystusa, jak wielka łaska i wsparcie z nieba, by móc znieść takie męki, tyle cierpienia?”
Co na portalu?
Na patronpolski.pl znajdziemy nie tylko wizerunek Świętego i jego historię, ale również modlitwy za jego wstawiennictwem, jak na przykład litanię. Można też wpisywać swoje intencje, w których inni będą się modlić. A także znajdziemy Różaniec z rozważaniami i inne modlitwy w wersji audio. W realizacji nagrań swojego głosu użyczył aktor Teatru Polskiego w Bielsku-Białej Kuba Abrahamowicz. Na portalu umieszczono encyklikę Piusa XII o św. Andrzeju Boboli Invicti Athletae Christi. Do tego jeszcze znajdziemy informacje o spotkaniach, pielgrzymkach czy wydarzeniach związanych ze św. Andrzejem Bobolą. Twórcy strony zachęcają również do włączenia się w dzieło szerzenia kultu Świętego. ■
Renata Jurowicz
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!