Matka Boża lwy i niedźwiedzie
Pragniecie ciekawej wyprawy? To poproście o nią Matkę Dobrej Rady, albo Naszych Wypraw, a zanurzycie się w przygodę z naturą, kulturą i religią, do której będziecie chcieli wracać.
Jak już wiecie nasz tegoroczny wakacyjny szlak wiedzie przez miejsca pielgrzymkowe w diecezjach macierzystych, z których powstała nasza kaliska diecezja. Przed dwoma tygodniami Anika Nawrocka zabrała nas do diecezji opolskiej, a ja dzisiaj zapraszam was do archidiecezji wrocławskiej, która nie tylko dała nam kilka dekanatów, ale i… niżej podpisanego, choć wcale nie pochodzę z przyłączonych terenów ;) To oczywiście historia na zupełnie inny artykuł, ale będziecie musieli „znosić” wiele wątków osobistych. Zaczynamy.
Profesor od mistyki gór
Profesorem, który sprawił, że zakochałem się w teologii, był dogmatyk ks. Roman E. Rogowski, który był również pisarzem, poetą i miłośnikiem gór. Dla nas, jego studentów, tak świeckich, jak kleryków, najwspanialszymi chwilami były tzw. odświętne seminaria naukowe, kiedy zamiast rozpatrywać kwestie teologiczne oglądaliśmy slajdy z górskich wypraw naszego mentora. Slajdy nie zawsze były systematycznie poukładane, ale to nam nie przeszkadzało, ponieważ ks. profesor opowiadał po kolei, co tam widzieliśmy. Mała uwaga do milenialsów i późniejszych generacji: nie było jeszcze Internetu i te slajdy to było nasze okno na świat.
I właśnie wtedy zauważyłem pewną prawidłowość: pomiędzy zapierającymi dech krajobrazami z Himalajów, Alp, Gór Diamentowych w Korei i innych pasm górskich, które zdobywał nasz promotor, co jakiś czas zdarzał się slajd, który ks. profesor tłumaczył: „A to Ślęża”. I nie były to fotografie z jednej wizyty, ale ciągle nowe. I zastanawiałem się wówczas, po co ten nasz profesor, po tym jak zobaczył, a często i zdobył, wspaniałe szczyty na całym świecie wraca ciągle na Ślężę? Trochę nam te fotografie „nie przystawały” do „światowych” słynnych pasm. Dzisiaj chyba lepiej rozumiem śp. profesora Rogowskiego, a wy już wiecie, gdzie się wybieramy: na Ślężę!
Matka Naszych Wypraw
Pozwólcie, że nie będę tutaj wracał do słowiańskich kultów, jakich sceną była góra Ślęża nawet już 600 lat przed naszą erą, bo o tym sobie możecie przeczytać gdzie indziej, a ja nie chcę wchodzić w jakieś polemiki (na wieży widokowej na Ślęży nie brak graffiti o treści: „zostawcie Ślężę dawnym bogom”, tudzież epitetów niewybrednych pod adresem Kościoła katolickiego).
Ale wrócę do Ślęży, jaką ją ukochał mój profesor. Oto co napisał w 2007 r.: „Życie nasze jest nieustanną pielgrzymką, a jej znakiem, jest pielgrzymowanie do miejsc świętych na ziemi. Atanazy z Synaju, święty teolog, w Homilii na Przemienienie Pańskie wzywał: „Ku świętej górze trzeba nam podążać. Wejdźmy w obłok!”. Zatem podążam ku górze, ku Ślęży, by w świętym miejscu, na południowych jej stokach, złożyć hołd Maryi, Bożej Rodzicielce, „Matce Naszych Wypraw”. To były trudne czasy, lata 70., ale czasy, które mobilizowały do aktywności do działań zarówno górskich, jak i religijnych. Trzy nasze wyprawy na Kaukaz wymagały szczególnego działania i szczególnej opieki Maryi. Więc na słonecznych stokach Ślęży zainstalowaliśmy piękną płaskorzeźbę Maryi z Dzieciątkiem. Była skromna, ale bardzo ciepła uroczystość poświęcenia płaskorzeźby i nadania jej nazwy „Matki Naszych Wypraw”. Nie było wtedy przeciwwskazań prawnych, bo dopiero w roku 1988 masyw Ślęży został uznany za Ślężański Park Krajobrazowy. Miejsce z początku nieznane, powoli stawało się celem pielgrzymek. (…) Więc pielgrzymujemy, „modląc się nogami”, do świętych miejsc maryjnych: do Matki Bożej Ślężańskiej w postaci małej, drewnianej płaskorzeźby, którą ktoś zainstalował na miejscu dawnej, zniszczonej i do Matki Bożej Dobrej Rady w mszalnej kaplicy u stóp Ślęży”. I właśnie od „mszalnej kaplicy u stóp Ślęży”, o której napisał profesor rozpoczniemy naszą wyprawę.
Matka Dobrej Rady
Kiedy kilka lat temu po raz pierwszy z dzieciakami z parafii wybraliśmy się na Ślężę, Mszę Świętą przed „zdobywaniem” góry odprawiliśmy w kościele parafialnym w Sobótce, bo przyznam się szczerze, nie miałem pojęcia o istnieniu kaplicy, a właściwie od 2017 r. sanktuarium, w Sulistrowiczkach. Dopiero kolejna wyprawa rok później nas tam zawiodła. I kiedy na potrzeby tego artykułu, kilka dni temu wybrałem się tam sam, po raz pierwszy mogłem na spokojnie „pokontemplować” to miejsce i zauważyć, jak bardzo jest mi bliskie. Ostrzegałem was, że będzie sporo prywaty, nic nie poradzę.
W roku 2007 (kiedy ks. Rogowski pisał swoje refleksje) ja rozpoczynałem moją amerykańską przygodę, która przez niemal półtora roku była związana z nowojorską parafią Our Lady of Good Counsel, czyli Matki Bożej Dobrej Rady. I czczony był tam wizerunek Maryi, którego oryginał jest przechowywany w sanktuarium Genazzano w Italii, prowadzonym przez augustianów. Wiecie, gdzie swoją pierwszą wizytę złożył nowy papież augustianin Leon XIV? Właśnie tam ;) Papież Leon czyli… lew. A do lwów jeszcze wrócimy.
W kościółku - sanktuarium w Sulistrowiczkach Maryja jest czczona w kopii tego samego obrazu. Świątynia, która została zaprojektowana na planie foremnego siedmiokąta, nawiązującego do siedmiu darów Ducha Świętego, kryje bardzo wiele ciekawych elementów. Warto tam zabrać ciekawskie dzieci i wszystko im tłumaczyć, bo aż tam „ocieka” symboliką. Ołtarz główny, granitowy, zawiera relikwię - kamień z Wieczernika i spoczywa symbolicznie na grzbietach dwóch niedźwiedzi: to nawiązanie do dawnej symboliki Ślęży i pogańskich wierzeń, które dziś są metaforą potęgi Boga nad historią i ludzką naturą. Do dawnych wierzeń nawiązują też krzyż ołtarzowy wsparty na kamiennym mnichu (symbol pierwotnej religijności) i ambonka na bazie tzw. „grzyba kultycznego”. Piękna jest nastawa ołtarzowa z drewna lipowego, która przedstawia Różdżkę Jessego, czyli rodowód Maryi, łączący Stary i Nowy Testament. A to tylko niektóre elementy pośród licznych rzeźb i witraży, więcej wam nie zdradzę.
Chociaż Google Maps sugeruje, że otwarcie jest o 10.00, to już o 9.00 pan Witek, kustosz, otwiera podwoje świątyni, a tuż obok sanktuarium funkcjonuje Ośrodek Kultury Chrześcijańskiej z dużą salą kominkową, czynną przez cały rok – miejsce rekolekcji, warsztatów, spotkań i odpoczynku. Jakbyście mieli ze sobą księdza, to w każdej chwili można odprawić Mszę Świętą (może warto jakiegoś zabrać ;) Bo na Ślęży nie zawsze jest to możliwe.
Chrześcijańska od 900 lat
Kilka kilometrów do sanktuarium w Sulistrowiczkach znajduje się Przełęcz Tąpadła, skąd można rozpocząć swoją wspinaczkę na Ślężę. Można wybrać spokojny szlak żółty, który po około 45 minutach zaprowadzi nas na szczyt (można go też przejść jako Drogę krzyżową). Albo szlak niebieski, dość trudny, którego pokonanie zajmuje około 2 godzin. Z niebieskiego szlaku można dotrzeć ścieżką przyrodniczą do umieszczonej na skale płaskorzeźby Maryi, o której pisał śp. ks. Rogowski. Jak myślicie, który szlak wybrałem? Niestety nie!!! Księże profesorze, litości! Obawiałem się, czy zdążę wrócić do parafii na czas i poszedłem na łatwiznę. Wiem, wstydzę się… Ale jeśli macie czas, nawiedźcie również Matkę Bożą Wędrowców (albo Naszych Wypraw), co i ja mam w planie jeszcze tego lata.
Jakkolwiek byście nie dotarli na szczyt, dokładnie 717,5 m n.p.m., możecie być z siebie dumni, bo oto zdobyliście jeden ze szczytów Korony Gór Polski. Tradycja chrześcijańska na Ślęży liczy sobie niemal 900 lat. Trafiło tu za sprawą sprowadzonych przez Piotra Własta z Francji w XII wieku - uwaga - augustianów! W latach 1121 - 1138 Piotr Włast założył na szczycie Ślęży klasztor pw. Panny Maryi, który w połowie XII wieku został przeniesiony na wyspę Piasek we Wrocławiu. Za panowania księcia świdnicko - jaworskiego Bolka II (którego posąg możecie zobaczyć przed sanktuarium w Sulistrowiczkach) na szczycie wybudowano warownię, która przetrwała do XV wieku. Dzisiaj jej fragmenty są widoczne pod szklaną posadzką kościoła. W drugiej połowie XVI wieku augustianie w miejscu rycerskiego zamku wznoszą drewnianą kaplicę, a w 1702 r. kościół Nawiedzenia NMP, do którego wiodą monumentalne schody. W 1834 r. strawił go pożar wywołany piorunem.
Od niedźwiedzi do lwów
Kościół odbudowano w latach 1851-1852 w formie w jakiej stoi po dziś dzień. Jednak po II wojnie światowej był zamknięty i tak naprawdę dopiero w roku 1967 klerycy wrocławskiego seminarium i pracownicy Kurii (!) rozpoczęli remont. Niestety w 2004 r. archeolodzy z Uniwersytetu Wrocławskiego rozpoczęli prace związane z poszukiwaniem przejawów starożytnej słowiańskiej cywilizacji, które porzucili w 2006 r. (skończyły się fundusze) pozostawiając wielką dziurę i kościół zamknięto, bo naruszono statykę świątyni. Dewastacja trwała do roku 2012, kiedy to ks. Ryszard Staszak, budowniczy sanktuarium i proboszcz Sulistrowiczek zgodził się przejąć kontrolę nad obiektem. I dał radę: na rok przed 1050. rocznicą Chrztu Polski kościół poświęcono, a potem obchodzono ten jubileusz w obecności prezydenta RP.
Kościół Nawiedzenia NMP na Ślęzy jest otwarty tylko w niedzielę, a Msza jest o godz. 14.00. Tym, co od razu zwraca uwagę są dwa lwy romańskie wykonane ze złotego piaskowca, które podtrzymują mensę ołtarzową. Ołtarz nawiązuje do ślężańskich lwów z kościołów w Starym Zamku oraz Sobótce, symbolika, która przybyła tu z Francji. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa symbolika Chrystusa jako Lwa Judy była obecna w pismach Ojców Kościoła, którzy interpretowali biblijne proroctwa w świetle wypełnienia ich w osobie Jezusa. Święty Augustyn, na przykład w swoich komentarzach do Księgi Rodzaju, podkreślał królewską godność Chrystusa jako Lwa z pokolenia Judy.
Ponadto w kościele obok ołtarza mamy też figury św. Antoniego i św. Jakuba, a nie brakuje i innych elementów wystroju, włącznie z szybą w posadzce, gdzie widać fundamenty. Ktoś może powiedzieć, że kustosz obu świątyń ks. Ryszard Staszak, ma skłonność do przesady, ale biorąc pod uwagę dokonania, można mu wybaczyć. Zresztą od kilku dni jest na zasłużonej emeryturze, a jego następcą został dotychczasowy wikariusz, znany również jako raper ks. Jakub Bartczak. Na Ślęży i w Sulistrowiczkach będzie się na pewno działo! Wybierzcie się tam, a jakbyście chcieli zabrać jakiegoś księdz, to nieśmiało się proponuję, bo kocham to miejsce!
ks. Andrzej Antoni Klimek
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!