Mamy 25 lat!
Od ćwierćwiecza pismo „Opiekun” towarzyszy wiernym diecezji kaliskiej i jest to dobra okazja do refleksji nad przeszłością i przyszłością naszej gazety. Czy można to zrobić na dwóch stronach?
Jubileusze są ważne. Papież Franciszek w liście z okazji zbliżającego się Jubileuszu Roku 2025 napisał tak: „Jubileusz zawsze w życiu Kościoła był wydarzeniem o wielkim znaczeniu duchowym, kościelnym oraz społecznym. Odkąd Bonifacy VIII w 1300 roku ustanowił pierwszy Rok Święty, który miał być powtarzany co 100 lat – co na wzór biblijny zostało zmienione na 50, a następnie na 25 lat – święty, wierny Lud Boży przeżywał tę celebrację jako wyjątkowy dar łaski, charakteryzujący się przebaczeniem grzechów, a w szczególności odpustem, pełnym wyrazem Miłosierdzia Boga”. Natomiast 25 lat wcześniej św. Jan Paweł II zauważył: „Niektóre z rocznic obchodzi się także na sposób świecki, ale chrześcijanie nadają im zawsze charakter religijny. W znaczeniu chrześcijańskim bowiem, każdy Jubileusz 25-lecia kapłaństwa czy małżeństwa nazywany srebrnym, 50-lecia natomiast złotym, a 60-lecia diamentowym - stanowi szczególny rok łaski, którą dana osoba otrzymała poprzez jeden z wymienionych sakramentów. To, co powiedzieliśmy o indywidualnych Jubileuszach, odnosi się również do poszczególnych wspólnot czy instytucji”.
Jeśli więc nasz diecezjalny dwutygodnik właśnie świętuje jubileusz 25-lecia istnienia, to jest to również dla nas czas szczególny, a nawet szczególny rok łaski, taką mamy nadzieję, dlatego nie można nie zatrzymać się na chwilę refleksji.
Nieskromnie można zauważyć, że nasze pismo ze swoimi ponad 650 wydaniami spokojnie może stać się tematem niejednej magisterki (chętnym mogę podsunąć gotowe tematy) i trudno będzie na dwóch szpaltach oddać to wszystko, co się przez te łamy w ciągu 25 lat przewinęło. Siłą rzeczy trzeba sobie narzucić jakiś klucz w tej refleksji i ja sobie wybrałem trzy takie klucze, a właściwie trzy imiona. Pierwszym jest Stanisław.
Pierwszy biskup kaliski
Jeśli wspominam tu biskupa Stanisława to może się wydawać, że do głosu dochodzą argumenty personalne, bo sam bardzo wiele mu zawdzięczam: to on przyjął mnie w poczet kleryków kaliskich, kiedy w mojej rodzinnej diecezji uznano, że na księdza raczej się nie nadaję, to on mnie wyświęcił, a potem wysłał na studia specjalistyczne do Rzymu otwierając tym samym niesamowitą dla mnie przygodę z doświadczeniem Kościoła powszechnego w różnych kulturach, więc tak, jest tu trochę prywaty. Ale chyba nikt nie zaprzeczy niezwykłej roli pierwszego Biskupa kaliskiego, który 25 lat temu zdecydował się, można powiedzieć wbrew wszystkim, na utworzenie własnej gazety diecezjalnej (i kilka miesięcy później również radia). Był to czas popularności wkładek diecezjalnych w ogólnopolskich tygodnikach katolickich i wiele diecezji na takie się decydowało, zwłaszcza diecezje nowo powstałe. Mało tego, niektóre szacowne pisma, jak choćby znany w naszej diecezji włocławski „Ład Boży” przeżywały swój etap schyłkowy, a nie pojawiały się nowe tytuły. Warszawski tygodnik „Idziemy” wydawany przez diecezję warszawsko-praską powstał dopiero w roku 2005, a nawet wtedy słynna była anegdota, że zaproponowano jego dystrybucję również w archidiecezji warszawskiej: „Wydajemy tygodnik „Idziemy”, wchodzicie w to?” Odpowiedź miała brzmieć „Postoimy”. Tajemnicą poliszynela jest również fakt, że usiłowania Episkopatu, aby utworzyć ogólnopolski dziennik katolicki spełzły na niczym. W tamtych czasach naprawdę potrzebny był wizjoner, aby podjąć pewne kroki z sukcesem, i na większą skalę takim wizjonerem był o. Tadeusz Rydzyk, któremu udało się stworzyć ogólnopolski dziennik (pośród wielu innych dzieł), a w naszej diecezji był nim ks. biskup Stanisław. Mimo „dobrych rad” uparł się i tak powstał Dwutygodnik Diecezji Kaliskiej „Opiekun”. A skoro o uporze ks. bpa Stanisława, to jeszcze odrobina prywaty: bo on się jeszcze uparł, aby dokładnie wtedy kiedy powstawała gazeta, wysłać na studia specjalistyczne z mass mediów niżej podpisanego, by w przyszłości przejął prowadzenie czasopisma. Również ta decyzja biskupa była absolutnie samodzielna i wbrew wszystkim doradcom, którzy szczerze odradzali (niektórzy sami mi o tym powiedzieli, więc nie jest to przypuszczenie) i mogę tylko mieć nadzieję, że tej decyzji nie pożałował.
Bp Stanisław zawsze żywo interesował się „Opiekunem”, czasami dawał mi to do zrozumienia lekko „podniesionym” głosem, ale za każdym razem wiedziałem, że są to jego refleksje wynikające z osobistej lektury, a nie reakcje po donosach „życzliwych” i oburzonych osób trzecich. Wątek można ciągnąć, ale nie mamy miejsca. Czas na drugie imię.
Święty Józef
Nasze pismo miało od samego początku dwa najważniejsze zadania: szerzyć cześć św. Józefa (fakt, że nie było żadnego pisma związanego ze św. Józefem był jednym z istotnych argumentów, które brał pod uwagę bp Stanisław tworząc nowy periodyk o takim właśnie tytule), a także przez informacje promować scalanie się nowej diecezji. Ale przez te wszystkie lata okazało się, że to nie tyle my szerzymy cześć św. Józefa, co on troszczy się o nas.
Nasze największe sukcesy zawsze mają związek ze Świętym Józefem i z wydarzeniami z nim związanymi. To on „przyprowadził” na nasze łamy znamienitych autorów, którzy w sposób przystępny (no, może nie zawsze ;-) tłumaczyli nam ważne misteria, jak choćby śp. ojciec Tarcisio Stramare, który przypomniał nam, że „Kościół potrzebował nauczyć się od św. Józefa, jak szukać własnej tożsamości, jak słuchać i być posłusznym Jezusowi, jak służyć zbawieniu”. Ks. prof. Konecki zapewniał: „to nic, że Biblia mówi o św. Józefie tak niewiele, bo mówi o nim liturgia, będąca uobecnieniem zbawczych czynów i słów Jezusa”, a o. Joseph M. Verlinde, podkreślił, że w uzdrowieniu wewnętrznym „św. Józef jest szczególnie pomocny, kiedy zranienia pochodzą od własnego ojca, tak samo jak Maryja jest kanałem Bożej miłości w zranieniach spowodowanych, często nieświadomie, przez własną matkę”. I można tak wymieniać jeszcze bardzo długo. Ale otwierając się też na przyszłość, to milczącej i kontemplacyjnej postawie św. Józefa zawdzięczamy nasze coraz bardziej wyraźne „otwarcie” medytacyjne: codzienne komentarze do Ewangelii, czy zamieszczane w marcu, maju i czerwcu codzienne refleksje właściwe pobożności tych miesięcy. W nim ma swego patrona również pomoc, którą chcemy świadczyć rodzinie, a mam na myśli katechezy, które mają pomóc rodzicom w towarzyszeniu dzieciom w drodze do sakramentów Eucharystii i bierzmowania. Innymi słowy – bez św. Józefa nas nie ma. Czas na trzecie imię.
Święty Jan Paweł II
Pierwszy numer „Opiekuna” wyszedł dokładnie w pierwszą rocznicę pobytu w Kaliszu papieża Polaka. W jakimś sensie jego niesamowita kaliska homilia stała się dokumentem programowym naszego czasopisma: opowiadanie się po stronie cywilizacji życia, promowanie godności każdego życia, służba rodzinie, która jest „źródłem pokoju i szczęścia dla rodziców i dzieci, prawdziwym gniazdem życia i jedności”. To wszystko staramy się czynić w każdym kolejnym numerze. Ale właśnie w ostatnim czasie dochodzę do wniosku, że chyba jesteśmy winni coś więcej samemu Janowi Pawłowi II. Bo przecież Jan Paweł II to nie tylko: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi”, czy „Każdy ma swoje Westerplatte”, a dla wielu ludzi na tym kończy się znajomość jego nauczania. Może jeszcze większa rzesza Polaków w ogóle nie wyszła poza kremówki, a dzisiaj wiele się czyni – kłamiąc i manipulując – aby jedynym skojarzeniem z papieżem Polakiem była ukrywana pedofilia. Dlatego w tym naszym roku jubileuszowym chcemy podjąć się zadania, aby św. Jan Paweł II nie kojarzył się tylko z debilnymi memami i podobnie jak w ostatnich latach przybliżaliśmy nauczanie najpierw bł. kard. Wyszyńskiego, a ostatnio śp. papieża Benedykta XVI, tak spróbujemy się zmierzyć ze spuścizną naszego papieża. Jesteśmy mu to winni.
To tyle o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości „Opiekuna”. A na koniec jedno wielkie „DZIĘKUJEMY” naszym współpracownikom na przestrzeni wszystkich tych lat i przede wszystkim naszym CZYTELNIKOM. Z Wami jak ze Świętym Józefem: bez Was nas nie ma. ■
Ks. Andrzej Antoni Klimek
Komentarze
Szczęść Boże !
Z okazji zacnego jubileuszu 25-lecia dwutygodnika “Opiekun” proszę przyjąć szczere gratulacje ! Pragnę też ponowić życzenia o których już kiedyś pisałem aby “Opiekun” ewaluował w stronę czasopisma ogólnopolskiego, szerząc tym samym w całym kraju kult tego świętego. Kalisz jest do tego predysponowany a obecny Redaktor Naczelny ( wraz z ekipą) gwarantuje jakość. Moim zdaniem jest to realne , gdyż pierwotny cel do którego został powołany dwutygodnik ( scalanie nowej diecezji) został osiągnięty. Sam jestem tego przykładem , gdyż początki przynależności do nowej , kaliskiej diecezji nie wywoływały we mnie entuzjazmu... Teraz nie mam z tym problemu, wręcz przeciwnie podróżując po Polsce biorę z sobą numery kaliskiego“Opiekuna” by pokazać innym z jakiej jestem ... diecezji !
z życzeniami kolejnych jubileuszy
Sławomir Antczak z Rodziną
Jarocin
Szczęść Boże !
Z okazji zacnego jubileuszu 25-lecia dwutygodnika “Opiekun” proszę przyjąć szczere gratulacje ! Pragnę też ponowić życzenia o których już kiedyś pisałem aby “Opiekun” ewaluował w stronę czasopisma ogólnopolskiego, szerząc tym samym w całym kraju kult tego świętego. Kalisz jest do tego predysponowany a obecny Redaktor Naczelny ( wraz z ekipą) gwarantuje jakość. Moim zdaniem jest to realne , gdyż pierwotny cel do którego został powołany dwutygodnik ( scalanie nowej diecezji) został osiągnięty. Sam jestem tego przykładem , gdyż początki przynależności do nowej , kaliskiej diecezji nie wywoływały we mnie entuzjazmu... Teraz nie mam z tym problemu, wręcz przeciwnie podróżując po Polsce biorę z sobą numery kaliskiego“Opiekuna” by pokazać innym z jakiej jestem ... diecezji !
z życzeniami kolejnych jubileuszy
Sławomir Antczak z Rodziną
Jarocin