Małgorzata i król słońce
Św. Małgorzata Maria Alacoque, której wspomnienie obchodzimy w październiku, była dla Europy XVII wieku, tym, czym dzieci z Fatimy dla świata w wieku XX. Zresztą, została kanonizowana dokładnie w trzecią rocznicę pierwszego objawienia Maryi w Fatimie.
Jest grudzień 1870 roku, trwa wojna francusko-pruska, a wojska nieprzyjacielskie otaczają Paryż. Wielu paryżan modli się o ratunek za pośrednictwem św. Genowefy, jednej z czołowych patronek francuskiej stolicy. Stulecia wcześniej modły Genowefy uchroniły Paryż (zwany jeszcze wówczas Lutecją) od rzezi Hunów, więc jej czciciele liczą, że i teraz święta nie zostawi na pastwę Prusaków swego miasta. Gdy imienia św. Genowefy wzywają przerażeni mieszkańcy Paryża, dwóch jego wybitnych przedstawicieli - Alexandre Legentil, przedsiębiorca tekstylny i właściciel domów towarowych oraz Hubert Rohault de Flery, artysta malarz – postanawiają, również szturmując niebo, pójść o kilka kroków dalej. Ślubują Bogu, że jeśli miasto ocaleje wybudują, jako wotum pokutne, kościół poświęcony Sercu Jezusa.
Serce pałające wielką miłością
Dwieście lat wcześniej, wiosną 1671 roku, do zakonu Sióstr Nawiedzenia w Paray-Le-Monial wstępuje 24-letnia Małgorzata Maria Alacoque. Wkrótce zaczyna doświadczać osobistych spotkań z Jezusem, który przekazuje jej misję niesienia ludziom posłannictwa o Jego Najświętszym Sercu. Od grudnia 1673 roku do czerwca 1675 roku Małgorzata ma kilka widzeń Chrystusa, w których Ten mówi jej o Jego nieskończonym miłosierdziu dla ludzi i o potrzebie zwrócenia się wszystkich do Jego Serca poprzez specjalne nabożeństwo, będące dla odprawiających je źródłem wielkich łask. „Moje Boskie Serce płonie tak wielką miłością ku ludziom, że nie może utrzymać dłużej tych gorejących płomieni, zamkniętych w moim łonie – mówi Jezus 27 grudnia 1673 roku. - Ono pragnie je rozlać za Twoim pośrednictwem i pragnie wzbogacić ludzi swoimi skarbami”. Po tych słowach ukazuje zakonnicy swoją otwartą pierś, a w niej Serce pałające wielką miłością do ludzi. W symbolicznym geście bierze serce Małgorzaty i wkłada je do swojego, by chwilę potem oddać je jej wypełnione płomieniem miłości zaczerpniętym z Jego Serca.
16 czerwca 1675 roku Chrystus ponownie opowiada Małgorzacie o bezmiarze łask płynących z Jego Serca i o tym, jak boli Go to, że ludzie często dają Mu ze swej strony jedynie wzgardę i zapomnienie. Prosi zakonnicę, aby przynajmniej ona była dla niego zadośćuczynieniem. Mówi też: „Dlatego żądam, żeby pierwszy piątek po Oktawie Bożego Ciała był odtąd poświęcony jako osobne święto na uczczenie mojego Serca. (...) W zamian za to obiecuję, że Serce moje wyleje hojne łaski na tych wszystkich, którzy w ten sposób Sercu Memu oddadzą cześć lub przyczynią się do jej rozszerzenia”.
Za późno…
W 1689 roku Jezus wysyła Małgorzatę do króla Francji Ludwika XIV ze specjalną wiadomością. Chrystus życzy sobie, by król poświęcił Francję i całą swoją rodzinę Jego Najświętszemu Sercu. Ludwik miał też wznieść świątynię pod wezwaniem Najświętszego Serca, szerzyć Jego kult wśród wojska i ozdobić znakiem gorejącego Serca Jezusowego królewskie sztandary. Niestety, władca rządzący najpotężniejszym wówczas krajem w Europie, nie potraktował słów Małgorzaty poważnie. Król Słońce pozostawił po sobie wielkie, zmodernizowane państwo o scentralizowanej, absolutystycznej władzy królewskiej, będące wzorem dla wielu innych państw Europy, mimo przejściowego krachu gospodarki i finansów królestwa. Natomiast francuski dwór w Wersalu stał się salonem mody i etykiety. Bardzo rozkwitł także Paryż, osiągając ponad ćwierć miliona mieszkańców i uzyskując nowe eleganckie dzielnice, place, bulwary, mosty, parki oraz liczne obiekty architektoniczne. Odtąd na wiele stuleci stolica Francji stała się równocześnie architektoniczną i kulturalną stolicą całej Europy, zaś język francuski stał się językiem dyplomacji i arystokracji europejskiej. Co ciekawe, Ludwik XIV był najdłużej panującym monarchą na francuskim tronie, bo wliczając lata regencji, panował Francją aż 72 lata. Jak widać dostał od Niebios całe mnóstwo czasu, by wypełnić życzenie Chrystusa.
Warto wiedzieć, że już za panowania Króla Słońce, we Francji zaczęły kiełkować – by później ujawnić się z okrutną siłą - antychrześcijańskie prądy intelektualne, które otwarcie sprzeciwiały się Bogu, Kościołowi oraz katolickiemu dziedzictwu swej ojczyzny. Zwróćmy uwagę, że dokładnie 100 lat po tym jak Małgorzata przekazała Ludwikowi słowa Chrystusa dotyczące zawierzenia Francji, wybuchła Wielka Rewolucja Francuska, która utopiła we krwi nie tylko arystokratów i ludzi związanych z władzą, ale zapoczątkowano także bezwzględne prześladowanie duchownych i zakonników. W powszechnej świadomości rewolucja ta funkcjonuje jako przewrót hołdujący najpiękniejszym humanistycznym wartościom, jako niezwykły zwrot w historii, który dał ludzkości wolność, równość i braterstwo.
W czasach PRL krążył żart, który mówił, że skrót PZPR (Polska Zjednoczona Partia Robotnicza) zawiera w sobie aż cztery kłamstwa, bo nie jest ani polska, ani zjednoczona, ani robotnicza, ani nie jest partią. I parafrazując, właściwie to samo możemy powiedzieć o wiodących hasłach Wielkiej Rewolucji Francuskiej, bo fakty, które się z nią wiążą, przeczą i wolności, i równości i braterstwu. W sierpniu 1792 roku prawnuk Króla Słońce, Ludwik XVI, został zawieszony w swej władzy przez Zgromadzenie Narodowe i osadzony w średniowiecznej twierdzy Temple w centrum Paryża. Jako więzień Temple postanowił nadrobić to, czego nie uczynił jego królewski pradziadek i spełnił życzenie Jezusa dotyczące zawierzenia Francji, jednak wtedy było już za późno.
40 lat trudności
Wróćmy do roku 1871. Paryż ocalał. Więc 1875 roku wmurowano kamień węgielny pod budowę świątyni Najświętszego Serca, a rok później rozpoczęły się prace budowlane. Dla mieszkańców Francji, było oczywiste, że tytuł bazyliki musi wiązać się Najświętszym Sercem Jezusa. W całym kraju ogłoszono zbiórkę na budowę świątyni, zachęcano do wykupienia choć cegiełki, a najhojniejsi darczyńcy byli upamiętniani inicjałami, wyrytymi na białych blokach budulca. Katolicy nie zawiedli – wielką sumą 42 milionów franków w całości pokryli koszty budowy. Na miejsce dla świątyni wybrano szczyt Montmartre, czyli Wzgórza Męczenników.
Świątynię wznoszono 40 lat, konsekrowano ją dopiero w 1919 roku. Opóźnienia spowodowane były nie tylko wybuchem i przebiegiem I wojny światowej, ale także przez francuskich przeciwników Kościoła. W ciągu jednego pokolenia, licząc od roku 1875, gdy parlament przyjął uchwałę o budowie bazyliki, Francję zalała fala gwałtownej laicyzacji. W 1905 roku radykalnosocjalistyczny rząd jednostronnie zerwał podpisany ponad 100 lat wcześniej konkordat ze Stolicą Apostolską. Ogłosił rozdział Kościoła od państwa, skonfiskował kościelne budynki, skazał na banicję wspólnoty i zgromadzenia zakonne. Modlące się na Wzgórzu Montmartre benedyktynki musiały opuścić swoją siedzibę, a władze Republiki zaczęły snuć projekty, na jaki budynek „użyteczności publicznej” przerobić wznoszoną bazylikę.
Wieża Eiffla. Konkurentka.
Kiedy jeszcze biała świątynia rosła nad miastem, wiadomo było, iż będzie widoczna z odległości 40 kilometrów i stanowić będzie najwyższy punkt Paryża. Dziś mało znany jest fakt, że idei stworzenia wieży Eiffla, (wieży, która została wzniesiona z okazji wystawy światowej, zorganizowanej w stulecie wybuchu rewolucji francuskiej) towarzyszył także zamysł zrobienia z niej „konkurencji” dla bazyliki. Wieża miała ją bowiem przewyższyć. Władający wówczas Francją masoni i tzw. wojujący ateiści, nie wyobrażali sobie, by nad Paryżem górowała, niczym jego ukoronowanie, świątynia symbolizująca miłość Chrystusa. ■
Aleksandra Polewska – Wianecka
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!