Magiczne dyplomy
Kryształowa Kula, John William Waterhouse
Uniwersytet w Exeter będzie pierwszą uczelnią na świecie, oferującą magisterium z zakresu magii i okultyzmu. Bo specjalizacje lub certyfikaty związane z tą tematyką można już uzyskiwać na wielu prestiżowych zachodnich uczelniach w tym m.in. w Amsterdamie, Los Angeles czy Houston.
Mimo, że brytyjski Uniwersytet w Exeter jest stosunkowo młodą uczelnią, to już w swoje 60. urodziny, czyli w roku 2015, trafił do pierwszej setki światowego rankingu szkół wyższych magazynu The Times plasując się na 93. miejscu. W tym samym roku ranking CWTS Leiden umieścił University of Exeter na 9. miejscu w kategorii uczelni europejskich i 34. w klasyfikacji uczelni światowych. Wśród najsławniejszych absolwentów uniwersytetu - i to zwykle w ścisłej czołówce tj. od pierwszej do piątej pozycji – wymieniana jest J.K. Rowling, czyli autorka spektakularnie wręcz popularnej serii książek o Harrym Potterze, która przed laty uzyskała tu licencjat z filologii klasycznej i francuskiej.
Wspominam o niej nie bez kozery, bowiem kilka tygodni temu, Uniwersytetowi w Exeter międzynarodowe media nadały tytuł Hogwartu w Realu. (Niewtajemniczonym wyjaśniam, że Hogwart to stworzona przez Rowling w powieściach o Harrym Potterze, uczelnia kształcąca młodych czarodziejów. Nauka w Hogwarcie zastępowała edukację w regularnej szkole i przyjmowano do niej wyłącznie osoby przejawiające zdolności magiczne. Do przedmiotów, których uczono w Hogwarcie zaliczano m.in. zaklęcia i uroki, transmutację, eliksiry, zielarstwo, obronę przed czarną magią, wróżbiarstwo, numerologię, starożytne runy, latanie na miotle czy historię magii.) I by najmniej nie z tego powodu, że ukończyła go tzw. mama Harry’ego Pottera, a dlatego, że University of Exeter, w nadchodzącym roku, uruchomi jako pierwszy w świecie kurs akademicki, po ukończeniu którego będzie można uzyskać tytuł magistra magii i okultyzmu.
Kurs magii i okultyzmu
W październiku br. rozpoczęto nabór na rok akademicki 2024/2025. Zajęcia będą prowadzone w Instytucie Studiów Arabskich i Islamskich. Kurs będzie połączeniem nauk humanistycznych (takich jak historia, literatura czy socjologia), w którym główny nacisk będzie kładziony na poznawanie tego, jak przez wieki wyglądała rola postrzegania magii i okultyzmu w różnych kulturach na świecie.
Do przedmiotów jakie będą wykładane zaliczane są „Zasady historii mówionej”, „Filozofia psychodelików”, czy „Ezoteryka i tradycja magiczna”. Studenci mają dowiedzieć się w trakcie nauki, skąd wzięła się wiara w magię, jak powstawały mity i jak ewoluowały religie. Natomiast autorzy kursu „Magia i okultyzm” na Uniwersytecie w Exeter podkreślają, że ma on także uzmysłowić studentom, jak magia i przesądy do dziś są popularne w każdym miejscu na Ziemi.
Czarownice symbolem feminizmu?
Sam kurs ma być prowadzony w mocno lewicującym nurcie. „Dekolonizacja, eksploracja alternatywnych epistemologii, feminizm i antyrasizm są podstawą tego programu” – wyliczyła w wywiadzie dla BBC profesor Emily Selove, kierowniczka kursu. Dlaczego feminizm? Ta sama profesor, w wypowiedzi dla The New York Times’a wyjaśniła, że w związku z tym, iż w społeczeństwach zachodnich wciąż wzrasta zainteresowanie czarownicami/wiedźmami, feminizm i popkultura zaczęły uznawać je za symbole kobiecej niezależności. Real Hogwart wzbudza wśród Brytyjczyków mieszane uczucia. Część społeczeństwa twierdzi, że powstał kolejny kierunek studiów, którego absolwenci nie będą mieli żadnych szans na znalezienie pracy. Żartują nawet, że nie ma przecież w Londynie Ministerstwa Magii. Inni dodają, że kurs nie znajdzie odpowiedniej liczby zainteresowanych. Studia nie są finansowane przez państwo i wymagają przedpłaty. Zagraniczni studenci za cały rok studiowania magii muszą zapłacić 24 300 funtów, czyli ponad 120 tysięcy złotych. Brytyjczyków kosztuje to „tylko” 12 000 funtów. Wykładowcy z Exeter twierdzą, że choć po studiach magicznych nikt nie zdobędzie umiejętności rzucania czarów (sic!), to wiedza zdobyta w czasie kursu na pewno nie pójdzie w las. Po zdobyciu tytułu magistra magii absolwent ma mieć wiedzę, pomocną m.in. w pracy nauczyciela, doradztwie, turystyce, organizacjach artystycznych, branży wydawniczej i oczywiście w działalności usługowej (lub handlowej) prowadzonej na nieustannie rozkwitającym rynku ezoterycznym. Doktor Oakley Harrington, badaczka historii średniowiecza i założycielka jednej z londyńskiej księgarni specjalizującej się w tematyce magii i okultyzmu, twierdzi, że wśród samych klientów jej księgarni, zainteresowanie nowymi studiami w Exeter jest spore.
- Ludzie myślą, że wróżki czy wiedźmy, których wiele przychodzi do mojego sklepu, to idiotki – mówi Harrington. – Że myślą, że na uniwersytecie nauczą ich machać różdżkami albo latać na miotle. Tymczasem to cudowne kobiety, bardzo otwarte i ogromnie ciekawe świata, także tego niewidzialnego. Chcą pozyskać nową wiedzę, a że będzie ona akademicka to tylko tym lepiej – zapewnia Harrington. – Te dziewczyny będą miały teraz po prostu naukową podbudowę.
Naukowa podbudowa
- Magia jest często uznawana za błędne myślenie, bywa wręcz synonimem fałszu - wyjaśnia dziennikarzowi The New York Times prof. Jeffrey J. Kripal, współtwórca certyfikowanego kursu magii i okultyzmu na Rise University w Teksasie. - Studia nad magią i okultyzmem mają uświadomić studentom, że to nieprawda. Magia, magiczne praktyki i rytuały były znane ludzkości wcześniej niż religie i były naturalną częścią człowieczej codzienności – podkreśla. Na uniwersytecie w Exeter studenci będą badać wpływ magii na życie społeczeństw i nauki poprzez pryzmat tradycji judaistycznej, chrześcijańskiej i islamskiej. Można się tylko domyślać, że konkluzją tych badań będą stwierdzenia, iż judaizm i chrześcijaństwo (o islamie się nie wypowiem, bo go nie znam) już na poziomie doktrynalnym są otwarcie przeciwne magii i okultyzmowi, a więc są wrogami czegoś, co dla człowieka od zarania dziejów było naturalne. Przy tym wielu uczonych (dawnych i współczesnych) stoi na stanowisku, że pojęcia magia i religia są właściwie synonimami. Jeśli powyższy problem przedstawi się pod „odpowiednim” kątem będzie można wyciągnąć wniosek, że skoro chrześcijaństwo jest religią, a religia w gruncie rzeczy magią, to wrogość chrześcijaństwa wobec magii nie ma sensu, bo byłaby wrogością wobec samego siebie. Jako przykład podam tu fakt, że istnieje wielu astrologów, którzy twierdzą, że Bóg może przemawiać do ludzi nie tylko przez słowa Pisma Świętego, ale również przez znaki, w tym te, które dają gwiazdy. (I nie jeden przywołuje na potwierdzenie swych słów przypadek Gwiazdy Betlejemskiej…)
Św. Hieronim powiedział, że nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa. Smutna prawda jest taka, że przeciętny katolik zna Pismo Święte niezwykle powierzchownie i zwykle nie ma pojęcia o tym, iż na kartach Biblii magia, czary itp. są wielokrotnie potępiane i zakazywane przez Boga, a Gwiazda Betlejemska nie ma w sobie nic z magii ani astrologii w dzisiejszym rozumieniu. Mimo, że Mędrcy ze Wschodu byli w swoich czasach astrologami. Przeciętny katolik często wie dziś więcej o ascendentach, descendentach i numerologii niż o tym, dlaczego magia jest dla niego zagrożeniem. Również ta z tzw. naukową podbudową. ■
Tekst Aleksandra Polewska–Wianecka
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!