Łzy Świętego Wawrzyńca
Spadające gwiazdy nazywane łzami św. Wawrzyńca to nie mit ani poetycka metafora, możemy je zobaczyć na niebie w sierpniu. To niebo z wieży jednego z kaliskich kościołów obserwował jezuita o. Karol Malapert i właśnie tam założył najstarsze obserwatorium astronomiczne na ziemiach polskich.
W letnie wieczory podczas wypraw nad morze czy w góry lubimy wpatrywać się w niebo, szczególnie to rozgwieżdżone, bo wiadomo, że światła wielkich miast potrafią je „przygasić”. W nocy wielkie metropolie są rozświetlone tak ogromną ilością świateł ulicznych, okien, neonów, witryn sklepowych, czy reflektorów samochodów, że uniemożliwia to podziwianie nocnego nieba. Jednak warto sprawdzić, jak wygląda niebo w miejscowości, w której mieszkamy. Szczególnie na jej obrzeżach można obserwować gwiazdy i to spadające. Na dodatek nie potrzeba do tego specjalistycznego sprzętu astronomicznego, wystarczy nasze oko.
Z orbity słonecznej ku Ziemi
Zjawisko spadających gwiazd od zawsze fascynowało astronomów i obserwatorów zjawisk na niebie. Pierwsza wzmianka o nich pochodzi z 36 r. p.n.e. z Chin. Natomiast w Europie opisano je po raz pierwszy w 811 roku, czyli już w czasach Karola Wielkiego.
Wiadomo, że spadające gwiazdy to meteoroidy (meteory), czyli niewielkie fragmenty materii kosmicznej docierające do atmosfery ziemskiej. Krążą one najpierw wokół Słońca po ustalonych orbitach, a potem kiedy ich orbita przetnie orbitę Ziemi, możemy podziwiać niezwykłe zjawisko strumienia meteorów. „Prędkość z jaką docierają do naszej planety waha się od 10 do 70 kilometrów na sekundę (czyli 216 tysięcy kilometrów na godzinę – przyp. ReJ). Większość z nich jest jednak zbyt mała, żeby przetrwać w atmosferze i ulega spaleniu na wysokości od 80 do 120 km. Perseidy pochodzą z rozpadu komety Swift-Tuffl’a. Roje meteorów najlepiej obserwuje się bez użycia przyrządów optycznych, których pole widzenia jest zbyt małe. Odpowiednimi miejscami do oglądania „spadających gwiazd” są tereny pozbawione sztucznego oświetlenia (im ciemniejsze miejsce, tym więcej meteoroidów zobaczymy). Najciemniejsze miejsca w Polsce to Mazury i Bieszczady. Nie koniecznie musimy jechać tak daleko. Wystarczy wyjechać kawałek poza miasto. Maksimum roju Perseidów przypada na noc z 12 na 13 sierpnia” - tak podaje Polska Akademia Nauk Muzeum Ziemi w Warszawie. Oczywiście nie tylko wtedy możemy obserwować to zjawisko. Ich czas zaczyna się od połowy lipca i trwa do końca sierpnia.
Na rożnie
Spadające gwiazdy nazywane są „płaczącym niebem” albo „łzami św. Wawrzyńca” i wiąże się to z datą wspomnienia w Kościele tego Świętego, które przypada 10 sierpnia. Męczennik był jednym z siedmiu diakonów Kościoła rzymskiego za czasów papieża Sykstusa II, został administratorem majątku Kościoła w Rzymie, a także zlecono mu opiekę nad ubogimi. Cesarz Walerian najpierw namową i obietnicami próbował wymusić na nim oddanie majątku kościelnego w jego ręce. Wawrzyniec miał wtedy prosić o kilka dni, aby mógł zebrać „skarby Kościoła” i pokazać je namiestnikowi.
Kiedy nadszedł ten dzień, diakon zgromadził biedotę Rzymu, którą wspierała gmina chrześcijańska. Miał również powiedzieć słowa: „Oto są skarby Kościoła”. Wtedy został poddany wyjątkowym torturom. Walerian nakazał m.in. rozciągnąć go na żelaznych rusztach, wolno podgrzewać i piec żywcem w ogniu. Wawrzyniec miał powiedzieć jeszcze: „Widzisz, że ciało moje jest już dosyć przypieczone. Obróć je teraz na drugą stronę”. Św. Leon Wielki opisując jego życie i śmierć do tych słów dodał komentarz: „Jak silny musiał być ogień miłości Chrystusowej, skoro gasił on żar ognia naturalnego”.
Męczennik zginął 10 sierpnia 258 roku, a nad jego grobem cesarz Konstantyn wybudował ponad 70 lat później kościół San Lorenzo fuori la Mura, czyli Bazylikę św. Wawrzyńca za Murami. Teraz Święty jest patronem osób poparzonych na skutek pożaru, gorączkujących oraz strażaków, kucharzy i piekarzy, a także węglarzy. Dlatego pewnie skojarzenie go ze spalającymi się niewielkimi kawałkami meteorów.
Obserwacja na peryferiach
Gdzie najlepiej obserwować „łzy św. Wawrzyńca”? Czytałam, że jak co roku i tym razem w noc spadających gwiazd z 12 na 13 sierpnia w Warszawie będą przygaszane światła, a Centrum Nauki Kopernik zachęca do wspólnego obserwowania Perseidów. Obserwacja organizowana jest też przez Centrum Turystyczno-Rekreacyjne „Dobra Widawa” nad Zalewem w Stradomi Wierzchniej, na terenie naszej diecezji w rejonie Sycowa. Organizatorzy zapewniają, że w ramach wydarzenia odbędą się warsztaty „Astronomia dla początkujących – obserwacje nieba krok po kroku”. Szczegóły można znaleźć na ich portalu. Można skorzystać z tych i innych propozycji zorganizowanych obserwacji, ale, jak podkreśla Polska Akademia Nauk Muzeum Ziemi w Warszawie, by obserwować spadające gwiazdy można też wybrać niebo tuż za swoją miejscowością. Tam występuje mniejsze zanieczyszczenie świetlne niż w mieście.
Matematyk i astronom
Szukając informacji o spadających gwiazdach, trafiłam m.in. na portal istniejącej od ponad 10 lat kaliskiej Fundacji Karola Malaperta, która prowadzi Koło Astronomiczne Malapert. Okazało się, że wspomniany Karol to jezuita, dzięki któremu w Kaliszu powstało pierwsze na ziemiach polskich obserwatorium astronomiczne. Malapert urodził się w Belgii w 1581 roku. W zakonie zajmował się matematyką i astronomią, był wykładowcą w jezuickich kolegiach w Belgii, Francji i Polsce oraz rektorem kolegium w Douai. Do Polski został wysłany przez przełożonych mimo poważnej choroby. Początkowo o. Karol trafił do kolegium w Poznaniu, a później na przełomie 1613 i 1614 roku do Kalisza, gdzie przez dwa lata uczył matematyki. Zaczął się też zajmować badaniami, które dotyczyły matematyki i astronomii. Jego uczniami i współpracownikami byli polscy jezuici:
o. Szymon Perovius i Aleksy Sylvius. Razem obserwowali plamy znajdujące się Słońcu i dokumentowali wszystko. O. Malapert był pierwszym astronomem w Polsce, który do swoich badań używał lunety.
W uznaniu jego zasług dla nauki król Hiszpanii Filip IV zaoferował mu możliwość wykładania matematyki w kolegium w Madrycie. Jeziuta niestety zmarł w czasie podróży do Hiszpanii. Natomiast w czasach nam współczesnych Międzynarodowa Unia Astronomiczna nazwała od jego nazwiska krater na Księżycu i planetoidę krążącą między Marsem a Jowiszem.
Drewniany pierwowzór
Dzięki działalności o. Malaperta Kalisz stał się najprężniej działającym ośrodkiem astronomicznym w Polsce. O. Karol i jego uczniowie prowadzili obserwacje z obserwatorium astronomicznego, znajdującego się w wieży przylegającej do bocznej nawy kościoła wtedy kolegium jezuitów, a obecnie garnizonowego. Działało ono w latach 1614-1618 i zostało uznane za pierwsze nowożytne obserwatorium astronomiczne założone na ziemiach polskich.
„W celu prawidłowej obserwacji Słońca, w kaliskim obserwatorium powstał pierwszy typ montażu, który umożliwia łatwe i praktyczne podążanie za pozornym ruchem sfery niebieskiej. Determinacja Malaperta, połączona z pasją obserwacyjną Peroviusa oraz zdolnościami konstrukcyjnymi Sylviusa, zaowocowały opracowaniem drewnianego pierwowzoru instalacji lunety na statywie, który ostatecznie stał się tzw. montażem paralaktycznym. Pozostaje on do dzisiaj jednym z podstawowych instrumentów używanych przez astronomów na całym świecie. Dzięki temu rozwiązaniu teleskop może z powodzeniem podążać za obserwowanym obiektem, co w obecnych czasach jest podstawą obserwacji wizualnych, a także astrofotografii” (portal Fundacji Karola Malaperta). Zasługi o. Malaperta i jego obserwatorium zostały upamiętnione przez fundację jego imienia tablicą umieszczoną przy murach kościoła garnizonowego. ■
Tekst Renata Jurowicz
Zdjęcie: ISTOCK
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!