TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 11 Października 2025, 19:59
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Leon XIV pokorny sługa Boga i braci i nic więcej

Leon XIV pokorny sługa Boga i braci i nic więcej 

Tym razem to miał być ponownie Włoch, a już na pewno nie Amerykanin. W 80. rocznicę zakończenia, dzięki interwencji USA, II wojny światowej w Europie, papieżem został Robert Francis Prevost. Amerykanin, o którym w Peru mówią, że jest… Peruwiańczykiem.

Tak naprawdę dopiero na dzień przed wyborem uległem pewnej „gorączce” i zacząłem przeglądać informacje dotyczące kardynałów, którzy już byli „pod kluczem”, czyli zebrali się na konklawe i zostali odcięci od zewnętrznych wpływów. Na stronie internetowej College of cardinals report próbowałem się zorientować, jakie poglądy mają purpuraci uważani za papabili.

Jakkolwiek osobiście stawiałem na kard. Pizzaballę to jednak zupełnie przypadkowo przeczytałem też notkę dotyczącą Roberta Francisa Prevosta. I tam znalazłem taką oto informację: „Przed konklawe w 2025 r. kardynał Prevost był promowany jako możliwy kandydat kompromisowy, jeśli czołowi kandydaci nie uzyskają wystarczającej liczby głosów. Jego długa służba misyjna w Peru pozwoliła mu być postrzeganym jako kandydat bardziej uniwersalny niż amerykański, co w jego przypadku złagodziło problemy związane z ewentualnym wyborem papieża z supermocarstwa. Niemniej jednak istniały też obawy, że może być uznany za zbyt młodego i że zbyt krótko jest kardynałem, aby poważnie brać pod uwagę jego szanse na wybór”. Dodam jeszcze, że co do kard. Prevosta pojawiły się zarzuty, że nie dość skutecznie prowadził sprawy związane z przypadkiem księdza dopuszczającego się nadużyć seksualnych w jego diecezji, ale jego właściwa postawa została udokumentowana. Zapraszam do nieco bliższego poznania Leona XIV.

Zakorzeniony w duchowości augustiańskiej
Po wyborze pojawiły się głosy z różnych stron, że był to kandydat koncyliacyjny, dobrze widziany zarówno przez kardynałów liberalnych, jak i konserwatywnych, kandydat umiarkowany, a dzisiaj już papież środka. Miałem okazję zapytać swojego przyjaciela, który z racji pracy w korpusie dyplomatycznym Stolicy Apostolskiej miał dość częste kontakty z prefektem dykasterii ds. biskupów, czy rzeczywiście papież Leon XIV może być uważany za kogoś o umiarkowanych poglądach i otrzymałem taką odpowiedź: „Przede wszystkim bardzo się cieszę z tego papieża, uważam że to jest świetny wybór. Jest to człowiek bardzo bezpośredni w kontaktach i bardzo utwierdzony w swojej duchowości augustiańskiej, a to oznacza, że w pewnych kwestiach można się spodziewać, że będzie on nawet bardziej konserwatywny niż umiarkowany”.

Wygląda więc na to, że kardynałowie elektorzy dostrzegli w biskupie misjonarzu Peru i członku Zakonu św. Augustyna, którego reguła wzywa swoich członków do „życia razem w harmonii, bycia jednym umysłem i jednym sercem na drodze do Boga” cechy, których oczekiwali od papieża w skomplikowanym momencie historii, czyli pokorę, opanowanie, misyjne serce i zdolność budowania mostów w podzielonym Kościele.
Jako podstawowe zasady, którymi będzie się kierował podczas swojego pontyfikatu papież Leon XIV wymienił: powrót do prymatu Chrystusa w przepowiadaniu, misyjne nawrócenie całej wspólnoty chrześcijańskiej, wzrost kolegialności i synodalności, dbałość o sensus fidei, zwłaszcza w jego najbardziej autentycznych i inkluzywnych formach, takich jak pobożność ludowa, pełna miłości troska o najmniejszych i odrzuconych, odważny i pełen zaufania dialog ze współczesnym światem.

Korzenie w Chicago
Chicago to największe na świecie polskie miasto poza Polską, więc z sympatią odnotowujemy fakt, że stamtąd pochodzi nowy papież, ale jednak w jego backgroundzie nie ma polskich śladów. Robert Francis Prevost urodził się 14 września 1955 r., a jego rodzicami byli Louis Marius Prevost, weteran II wojny światowej w marynarce wojennej i administrator szkoły, którego rodzice wyemigrowali z Francji i Włoch, i Mildred Martinez, szkolna bibliotekarka, której rodzina przybyła do Chicago z Nowego Orleanu i wywodzi swoje korzenie z Hiszpanii i Haiti. Wraz z dwoma braćmi, Louisem i Johnem, Robert był ministrantem w parafii NMP Wniebowziętej na południu Chicago, w której matka należała do Stowarzyszenia Ołtarzowego i Różańcowego, śpiewała też w chórze parafialnym. Portal Chicago Sun -Times zacytował koleżankę Prevosta ze szkoły Mariannę Angarolę, która tak opisała mamę przyszłego papieża: „Była jedną z pań, które nazywaliśmy damami kościelnymi. Codziennie chodziły na Mszę, sprzątały ołtarze, kościół, zakrystię. Ona była zaangażowana we wszystko, łącznie ze zbieraniem funduszy. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek nosiła spodnie”.

Robert uczęszczał najpierw do szkoły parafialnej, a potem, gdy jego bracia wybrali szkołę, w której pracowała ich mama, on postawił na St. Augustine Seminary High School w Michigan, aby wraz z setką innych chłopców rozważyć drogę powołania kapłańskiego. Jeden z jego ówczesnych kolegów, Bob Schick, wspomina go jako „lidera” i „prymusa” pomagającego zwłaszcza młodszym uczniom, którzy szczególnie tęsknili za domem w szkole z internatem, „był jednym ze studentów, którzy brali ludzi pod swoje skrzydła”.

Po college’u przyszły studia matematyczne na Uniwersytecie Villanova w pobliżu Filadelfii, gdzie Prevost dał się zapamiętać jako działacz pro-life, który zawsze brał udział w dorocznym Marszu dla Życia w Waszyngtonie. Aby opłacić swoje studia pracował wówczas dla Archidiecezji Filadelfijskiej jako ogrodnik na cmentarzu Saint Denis w Havertown.

Misjonarz w Peru
Do Zakonu Augustianów Robert wstąpił w 1977 r., a święcenia kapłańskie przyjął w 1982 r. w Rzymie, gdzie na Papieskim Uniwersytecie św. Tomasza z Akwinu (popularne Angelicum, gdzie studiował wcześniej również Karol Wojtyła) uzyskał doktorat z prawa kanonicznego. Swoje powołanie misyjne mógł w pełni zacząć realizować w Peru, które stało się jego drugą Ojczyzną począwszy od roku 1985.

Przez kolejnych 15 lat w misji augustiańskiej w Trujillo pełnił wiele funkcji: był dyrektorem formacji, instruktorem dla profesów, a w archidiecezji Trujillo wikariuszem sądowym i profesorem prawa kanonicznego, patrystyki i teologii moralnej w Wyższym Seminarium Duchownym, a także proboszczem parafii w biednej dzielnicy miasta i administratorem parafii w innym kościele. Dał się poznać jako budowniczy wspólnot i wysunął na pierwszy plan duchowość augustiańską: wizję jedności, miłosierdzia i pokory.

Do Chicago powrócił w 1999 r. jako prowincjał prowincji augustiańskiej w Chicago, a w 2001 r. został wybrany przeorem generalnym dla braci w 50 krajach. Tę funkcję pełnił przez dwie kolejne sześcioletnie kadencje, a następnie w 2014 r. już papież Franciszek odesłał go z powrotem do Peru, jako administratora apostolskiego i rok później biskupa diecezji Chiclayo. Jego biskupim mottem były słowa: In Illo uno unum - „W jednym Chrystusie jesteśmy jedno”, pochodzące z wykładu św. Augustyna na temat Psalmu 127, gdzie wyjaśnia, że ​​„chociaż nas chrześcijan jest wielu, w jednym Chrystusie jesteśmy jedno”. Przez osiem lat prowadził on ogromną diecezję w czasie politycznych i społecznych niepokojów, chwalony za mediację i ochronę instytucjonalnej stabilności Kościoła. Augustianin z Peru, Alexander Lam, powiedział: „Nawet biskupi Peru nazywali go świętym, świętym Północy, a on miał czas dla każdego. Był osobą, która znajdowała cię po drodze. Był takim biskupem”.

Spokojny, zaangażowany
i nieideologiczny
Zdaniem ludzi, którzy znają go od dawna, nowy papież jest osobą, która podchodzi do swojego powołania z wielką powagą. José De Urquidi, który przez wiele tygodni był sąsiadem Prevosta podczas obrad synodalnych, powiedział: „Jest człowiekiem refleksyjnym. Głębokim myślicielem. Nigdy nie chciał być w centrum uwagi, nie miał potrzeby wyskakiwania, żeby mówić coś za każdym razem, gdy uważał, że ​​nie miał nic do powiedzenia”.

Ojciec Robert Hagan, przyjaciel Prevosta, tak określił go w czasach, gdy był jego przełożonym w Wisconsin: „Miał błysk w oku, spokój na twarzy. To człowiek skupiony. Nie interesowały go dramaty. Był spokojny. (…) Kiedy pojawił się na tym balkonie, było tak, jakby pojawił się tam członek rodziny”.

Mimo swojej niekonfrontacyjnej osobowości i sprzeciwu wobec wtrącania ideologii do sfery religijnej, jeszcze jako kardynał wyraził swoje zastrzeżenia co do konserwatywnego katolicyzmu obecnego wiceprezydenta USA JD Vance'a i jego odwołania do ordo amoris (jako uzasadnienie polityki imigracyjnej Trumpa) retweetując kilka krytycznych artykułów. Jednocześnie otwarcie sprzeciwiał się ideologii płci i bronił rodziny. „Różnorodności nie można rozumieć jako sposobu życia bez kryteriów czy porządku. Te ostatnie tracą z oczu fakt, że od samego stworzenia świata dar natury, dar ludzkiego życia, dar tak wielu różnych rzeczy, którymi faktycznie żyjemy i które celebrujemy, nie może być utrzymany poprzez tworzenie własnych reguł i robienie rzeczy tylko po swojemu”. Chociaż nie był zarejestrowany w żadnej partii politycznej, zapisy głosowań pokazują, że głosował w prawyborach Partii Republikańskiej w 2012, 2014 i 2016 r.

Nowy papież jest zagorzałym fanem drużyny bejsbolowej Chicago White Sox, świetnie gra w tenisa, lubi też czytać, chodzić na długie spacery, podróżować i spędzać czas z przyjaciółmi. Jak sam powiedział: „Posiadanie, jako augustianin, bogatej wspólnoty zbudowanej na umiejętności dzielenia się z innymi tym, co nam się przytrafia, bycia otwartym na innych, było jednym z największych darów, jakie otrzymałem w tym życiu. Dar przyjaźni przywraca nas do samego Jezusa. Posiadanie umiejętności rozwijania autentycznych przyjaźni w życiu jest piękne. Bez wątpienia przyjaźń jest jednym z najwspanialszych darów, jakie dał nam Bóg”.


tekst Ks. Andrzej Antoni Klimek
Zdjęcie: Grzegorz Gałązka

 

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!