Łaski za wstawiennictwem bł. Edmunda (10)
Prezentujemy łaski otrzymane za wstawiennictwem bł. Edmunda Bojanowskiego, które spisano na przestrzeni lat tj. przed rozpoczęciem procesu beatyfikacyjnego aż do czasów współczesnych.
UZDROWIENIE 11 - letniego Czesława Kuberki - ur. 10 lipca 1929 roku, Szpital św. Józefa w Pleszewie.
Relacja dr. Sureny, Pleszew, 14 listopada 1940 roku
Opis zdarzenia: Spadł z dachu uderzając brzuchem o kamień. Stan - Pacjent bardzo blady, tętno słabo wyczuwalne, przyspieszone, wyraz twarzy bardzo cierpiący, typowe objawy krwawienia wewnętrznego, liczne potłuczenia; wyjątkowo silny ból w okolicy wątroby.
Opis zabiegu operacyjnego: Cięcie w linii pośrodkowej ciała. Po otworzeniu otrzewnej wyciek dużej ilości krwi. Szczególnie duża ilość krwi w prawym i lewym podżebrzu. Podczas badania górnej części jamy brzusznej stwierdzono głębokie pęknięcie (rozerwanie) wątroby na wysokości więzadła obłego. Poza tym: rozerwanie więzadła wątrobowo-żołądkowego, w sieci krwiak wielkości kłębu kciuka. Śledziona nie uszkodzona. Trzustka rozdarta na wysokości kręgosłupa.
Wykonano: Zszycie trzustki dwoma szwami sytuacyjnymi, resekcję sieci brzusznej, zszycie pękniętej (rozerwanej) wątroby.
Po podwiązaniu wiązadła obłego krwawienie ustało. Osuszenie jamy brzusznej, płukanie roztworem soli, założenie drenażu i tamponów na rozdartą trzustkę. Zamknięcie rany chirurgicznej szwami warstwowymi.
Stan przy wypisie: Niewielka wydzielina z przetoki. Wypryskowe zmiany na skórze wokół przetoki wielkości pięciomarkowej monety. Stan ogólny dobry.
Relacja Marii Kuberki, 9 maja 1960 roku
Syn mój przed nieszczęśliwym wypadkiem był zdrowy. Wypadek miał miejsce w listopadzie 1940 roku w Pleszewie. Dzieci bawiły się w chowanego. Syn wszedł na dach chlewa, by następnie z niego zeskoczyć. Dach znajdował się na wysokości 3,5 m. Schodząc Czesław uchwycił się gzymsu z cegieł, który się oberwał i spadł z chłopcem na ziemię przygniatając mu brzuch. Gzyms był bardzo ciężki. Od dzieci dowiedziałam się o wypadku, więc wyszłam na podwórze i zobaczyłam chłopca stojącego pod murem i wymiotującego. Przyprowadziłam go do domu, gdyż był bardzo słaby. Tam nadal wymiotował i to nawet z krwią. Ponieważ widziałam, że Czesław robi się siny pod oczami, udałam się po lekarza. Przyszedł lekarz Niemiec, i po zbadaniu oświadczył mi, że nie chce straszyć, ale stan dziecka jest bardzo groźny i trzeba je oddać do szpitala. Taksówką odwiozłam dziecko do szpitala. Tam zjawił się lekarz wojskowy, który powiedział mi, że konieczna jest operacja; kazał mi się podpisać, że zgadzam się na operację, bo on za nią nie gwarantuje. Chłopiec liczył wtedy 11 lat. Po opercji zobaczyłam go, a następnie około godz. 22.00 wraz mężem odwiedziłam ponownie. Siostra zakonna czuwała nad dzieckiem przez całą noc. Lekarz oświadczył mi, że nie ma nadziei na wyleczenie i dziecko może dożyć najwyżej rana.
Chłopiec pozostał w szpitalu dwa miesiące, po czym wrócił do domu. Miał jeszcze duży brzuch i trzeba go było bandażować. Po 3 – 4 miesiącach syn był już całkowicie zdrowy.
Służebniczka w szpitalu poleciła mi, abym odmawiała Nowennę do Edmunda Bojanowskiego. Od Siostry tej otrzymałam obrazek Sługi Bożego wraz z nowenną. Rozpoczęłam tę nowennę z moją siostrą i matką. Siostra powiedziała mi, że przerwiemy nowennę, jeśli nie będzie poprawy. Ponieważ poprawa następowała, odmawiałyśmy nowennę przez dziewięć dni. Nowennie tej przypisuję poprawę stanu zdrowia Czesława. Do innych świętych wówczas się nie modliłam. Mówiłam też Różaniec do Maryi i Litanię do Najświętszego Serca Pana Jezusa.
Lekarz, który operował chłopca, powiedział mi, że syn musiał mieć bardzo zdrowe serce, że to wszystko przetrzymał i wyrażał z tego powodu zdziwienie. Poprawa w stanie zdrowia następowała stopniowo. Przez pierwsze dwa dni po operacji chłopiec był słaby, oczy miał zamknięte i nie rozmawiał. Od trzeciego dnia stal się żywszy (…).
Relacja siostry Marii Witoldy Pilawy, 9 maja 1960 roku
Znam Czesława Kuberkę od dnia, w którym uległ nieszczęśliwemu wypadkowi. Przywieziono go w listopadzie 1940 roku. Miał wszystkie objawy krwawienia wewnętrznego. Lekarz kazał przygotować operację. Mówił, że stan jest bardzo ciężki i był przekonany, że dziecko umrze. Przygotowano rozczyn solny i środki nasercowe, które operowany dostał w kroplówce dożylnej. Równocześnie przeprowadzono transfuzję krwi. Z sali operacyjnej przewieziono chłopca do separatki dla umierających. Wiem, że potem stan zdrowia coraz bardziej się poprawiał. Razem z innymi Siostrami brałam udział w Nowennie do Sługi Bożego o uzdrowienie Czesława. Nowennę rozpoczęłyśmy jednego z następnych dni po operacji. Uzdrowienie Czesława Kuberki przypisywałyśmy wstawiennictwu Sługi Bożego.
Siostry Służebniczki
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!