TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Lipca 2025, 10:58
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Kult św. Józefa w wieku VI (19)

Kult św. Józefa w wieku VI (19)

Starożytni Rzymianie powtarzali za Cyceronem „O tempora, o mores!” (O czasy, o obyczaje!). Rzeczywiście zmieniają się czasy i obyczaje, ale zmienia się również nasz stosunek do śmierci. Czy św. Józef może nauczyć nas „sztuki umierania”?

Żyjemy w czasach bardzo paradoksalnych. Z jednej strony coraz więcej mówi się o sprawach wstydliwych i deprawujących, z drugiej strony najbardziej egzystencjalne tematy dotyczące życia ludzkiego stają się tematami tabu. 

Z pewnością jednym z najbardziej unikanych zagadnień naszej cywilizacji jest śmierć. Ludzie boją się rozmawiać o śmierci, wielu drży na samą myśl o tym, że kiedyś każdy z nas umrze. Słuchałem jakiś czas temu wykładu pewnego profesora, który wykłada filologię polską. Jego wystąpienie dotyczyło zmian zachodzących w naszym ojczystym języku w XXI w. Tenże profesor zwrócił uwagę na fakt, iż wraz ze spadkiem odsetka osób regularnie praktykujących swoją wiarę zmieniła się również forma mówienia o śmierci. Kiedyś mówiło się „śmierć”, dzisiaj mówi się „odejście” lub „koniec”. Zamiast słowa „umierać” używa się „zanikać”. Nie mówi się, że ktoś „nie żyje”, lecz „odszedł” lub „nie ma go tu”. Kiedyś rodzinę i znajomych zapraszano na pogrzeb, dzisiaj zaprasza się na „pożegnanie”. Po pogrzebie jechało się na „stypę” lub „konsolację”, a dziś na „pożegnalny obiad”.

Oczywiście nie ma nic złego w używaniu tego typu sformułowań. Jednakże warto zwrócić uwagę na konkretny fakt. Tak jak wyrzuca się temat śmierci z naszych rozmów, tak samo „wyrzuca się” śmierć z naszych domów i mieszkań. Coś o tym wiem. Ponad dwa lata byłem kapelanem szpitalnym. W zasadzie każdego dnia odwiedzałem oddział medycyny paliatywnej. Spowiadałem i namaszczałem umierających, udzielałem Wiatyku i zachęcałem rodziny, by były do końca przy umierających. Jeszcze 20 lub 30 lat temu większość tych osób, którym towarzyszyłem umarłaby w domu trzymana za rękę przez swoich najbliższych. Któreś z dzieci zamknęłoby dłonią oczy i wszyscy w ramach pożegnania ucałowaliby z miłością i szacunkiem ciepłe jeszcze ciało. Nie zawsze jest to możliwe. Ale jeśli lekarz pozwala, warto najbliższymi zajmować się do samego końca. Śmierć w otoczeniu najbliższych to spokojniejsza śmierć.

Patron dobrej śmierci

Pozwoliłem sobie na nieco rozbudowany wstęp, ponieważ dzisiaj jak pewnie nigdy wcześniej trzeba w św. Józefie odnaleźć również patrona dobrej śmierci. Przyznam, że jako dziecko św. Józefa kojarzyłem przede wszystkim ze śmiercią, ponieważ w mojej rodzinnej parafii pw. Wszystkich Świętych w Droszewie znajduje się kaplica przedpogrzebowa, której patronuje św. Józef. Dzisiaj spoglądając po raz kolejny do „Historii Józefa Cieśli” postaramy się odpowiedzieć na pytanie, kiedy i dlaczego prostego Cieślę z Nazaretu zaczęto nazywać patronem umierających i dobrej śmierci?

Cóż, we wrześniu minie 10 lat odkąd św. Józefa staram się poznawać nie tylko duchowo, ale też naukowo. Odpowiadając na zadane wyżej pytanie stwierdzam, parafrazując znane powiedzenie, że wszystkie drogi prowadzą do Egiptu. To właśnie tam, poczynając od wieku VI, na podstawie „Historii Józefa Cieśli” zaczęto czcić Józefa jako patrona umierających.

Opis śmierci

Naturalnie sformułowania mówiące o pięknej śmierci Józefa żywiły się przekonaniem (moim zdaniem bardzo zasadnym), że prosty Cieśla umierał w ramionach Jezusa i Maryi. Taka śmierć miała być nagrodą za piękne i święte życie. Autor „Historii Józefa Cieśli” na podstawie koptyjskiej tradycji kultu św. Józefa postanowił podzielić się z nami wyobrażeniem agonii i śmierci naszego Patrona. Pozwolę sobie zacytować dwa dłuższe fragmenty.

Pierwszy z nich to przepiękny dialog ojca (Józefa) z Ojcem (Bogiem): „Boże, Ojcze wszelkiego miłosierdzia i Boże wszelkiego istnienia, Panie mojej duszy, mojego ciała i mojego ducha. Kiedy wypełnią się dni mojego życia, które dałeś mi na tym świecie, proszę Cię, Panie Boże, abyś mi posłał Archanioła Michała, aby był przy mnie aż do wyjścia mojej strapionej duszy z mojego ciała bez cierpienia i trwogi. Bo śmierć jest wielką bojaźnią i uciskiem dla każdego człowieka, zwierzęcia domowego, dzikiego, dla robaka i ptaka. Tak, dla każdego stworzenia pod niebem posiadającego duszę żyjącą jest cierpieniem i udręką aż ich dusza rozłączy się od ciała. Teraz więc, o Panie mój, niech Twój anioł stoi przy mojej duszy i moim ciele, aby rozłączyły się od siebie bez bólu. Nie pozwól, aby anioł, który był mi przeznaczony od dnia, w którym mnie stworzyłeś aż dotąd, zwrócił swoje zagniewane oblicze przeciw mnie na drodze kiedy pójdę do Ciebie, lecz aby obdarzył mnie pokojem. Nie pozwól, aby ci, których oblicze jest zmienne prześladowali mnie na drodze kiedy pójdę do Ciebie”.

Św. Józef i Boże miłosierdzie

Zacytowany wyżej fragment mówi o tym, że św. Józef świadomy tego, że zbliża się dzień jego śmierci postanawia zwrócić się do Boga z prośbą, o jak najlepsze przygotowanie. Umierający Józef prosi o pomoc Michała Archanioła i Anioła Stróża. Ma przy sobie Jezusa i Maryję, więc prosi jeszcze o pomoc Kościół Niebiański, ponieważ wie, że każdego człowiek musi zdać sprawę ze swojego życia samemu Bogu. Bliski śmierci Józef woła: „Nie pozwól, aby ci przy bramie zatrzymali moją duszę i nie zawstydzaj mnie przed Twoim strasznym sądem. Nie dopuszczaj fal rzeki ognistej przeciw mnie, w której oczyszczają się wszystkie dusze zanim ujrzą boską chwałę. O Boże, który sądzisz każdego w prawdzie i, teraz więc, Panie mój, niech Twoje miłosierdzie będzie dla mnie pociechą, bo Ty jesteś źródłem wszelkiego dobra. Tobie niech będzie chwała na wieki wieków. Amen”. 

Święty Józef w modlitwie mówi o „tych przy bramie”. Wie, że zły duch walczy do samego końca, dlatego prosi o wsparcie. Sąd i oczyszczenie to w rycie koptyjskim wyraźne nawiązanie do sakramentu pokuty i pojednania. Mając w pamięci powyższe dwa cytaty z „Historii Józefa Cieśli” zwróćmy uwagę, że Józef daje nam konkretne wskazówki, jak dobrze i pobożnie przygotować się do śmierci.

Spoglądając teologicznie i duchowo na powyższe słowa możemy powiedzieć, że dobra śmierć to taka, kiedy człowiek umiera zaopatrzony sakramentami (spowiedź, Eucharystia, namaszczenie chorych), zwracając się często do Matki Bożej i świętych oraz otoczony kochającą rodziną wzywającą Bożego miłosierdzia. Oczywiście ktoś powie, że to ideał, i że niewiele osób tak umiera. To prawda, ale można odwrócić pytanie i zapytać: „ A ile osób modli się o taką śmierć”? Być może wielu to przeraża, ale naprawdę warto modlić się o dobrą śmierć. 

W tym kontekście trzeba odpowiedzieć sobie szczerze w sumieniu, kiedy ostatnio modliłem się o to, bym umarł opatrzony sakramentami i otoczony rodziną? Każdy z nas zna osoby chore i umierające. Takim ludziom trzeba towarzyszyć. Nie bójmy się tematu śmierci, nie bójmy się cierpiących i umierających oraz nie bójmy się każdego dnia modlić się o dobrą śmierć dla nas i naszych najbliższych. Niech św. Józef nam w tym pomaga! ■

ks. Jakub Bogacki
Zdjęcie: Katedra w Toledo, zakrystia

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!