Kult św. Józefa w wieku XV (54)
Życie i twórczość Jeana Gersona to prawdziwa „perła w koronie” rozwoju kultu św. Józefa na przestrzeni wieków.

W historii rozwoju kultu św. Józefa rzadko zdarzały się wydarzenia spektakularne. Zazwyczaj osoby pokorne i skromne z miłości do Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny w ciszy biblioteki lub archiwum pisały teologiczne traktaty i teksty. Duchowni przygotowywali kazania, homilie i konferencje na plebani lub przed Najświętszym Sakramentem. Rodzice coraz częściej nazywali swoich synów imieniem Józef. Malarze i rzeźbiarze z większą częstotliwością w swej artystycznej twórczości nawiązywali do motywów związanych ze Świętą Rodziną i św. Józefem. W pewnym sensie nie było w tym nic niezwykłego. Kult św. Józefa rozwijał się stopniowo, spokojnie i konsekwentnie.
Jednak na początku wieku XV miało miejsce wydarzenie, które jest gotowym scenariuszem do filmu o św. Józefie. Otóż działo się to w Paryżu w roku 1413. Wówczas w życiu 50-letniego wielkiego kanclerza paryskiej Sorbony Jeana Gersona wydarzyło się coś tajemniczego, co sprawiło, że szczerą miłością pokochał św. Józefa, którego przez wszystkie lata swojego dotychczasowego życia nie zauważał. Do tej pory Jean Gerson był zajęty robieniem kariery akademickiej i kościelnej. I trzeba przyznać, że był w tym bardzo skuteczny. Wynikało to przede wszystkim z dwóch powodów. Po pierwsze Gerson był naprawdę wybitnym intelektualistą i chyba najlepszym żyjącym wówczas teologiem wspomagającym geniusz ciężką pracą. Po drugie miał skutecznego protektora, który jako biskup pomagał swojemu protegowanemu i promował go już w wieku 32 lat na stanowisko kanclerza Uniwersytetu Paryskiego, czyli słynnej Sorbony i kanonika katedry Notre Dame.
Uczciwość
Początki kościelnej i akademickiej drogi Jeana Gersona zdumiewały. Wielu widziało w nim potencjalnego arcybiskupa Paryża. Paryżanie doskonale pamiętali epokę francuskich papieży, dlatego o Gersonie myślano również w kategoriach następcy św. Piotra. Co więc się wydarzyło, iż kanclerz Sorbony zamiast mitry lub tiary na głowie nosił w sercu gorące pragnienie głoszenia chwały św. Józefa?
Można powiedzieć, że przyczyną tego była najszczersza uczciwość Jeana Gersona. Okazuje się, że wysoka pozycja osiągnięta w młodym wieku i kusząca perspektywa kariery nie zgubiły go. Przecież nawet dzisiaj nie brak ludzi w różnym wieku, którzy dla doczesnych korzyści rezygnują z wyznawanych przez siebie wartości i łamią swoje kręgosłupy moralne i duchowe dla stanowisk, pieniędzy, pochwał i „świętego spokoju”. Szczęśliwie do tego grona nie należał Jean Gerson. Najlepszym dowodem potwierdzającym wartość kanclerza Sorbony jest sprawa z roku 1407, która na wiele lat położyła się cieniem na życiu Jeana Gersona.
Chodzi o zabójstwo Ludwika I, księcia Orleanu, który został zamordowany na ulicach Paryża z rozkazu księcia Burgundii, Jana bez Trwogi. Jego adwokat Jean Petit, twierdził, iż był to usprawiedliwiony akt tyranobójstwa. Wielu uwierzyło wówczas w ideę „zbrodni sprawiedliwej” lub wiedziało, że przynajmniej warto jej publicznie nie kontestować, bo „mogą być problemy”. Wtedy do akcji wkroczył Gerson, który otwarcie i wielokrotnie w sposób publiczny skrytykował linię obrony zaprezentowaną przez Petita i potępił jego teorię tyranobójstwa. Powtarzał wielokrotnie, że „zbrodnia sprawiedliwa” nie istnieje. Te słowa stały się punktem odniesienia, a sam Gerson stał się moralnym autorytetem. Wypowiadając te słowa zdawał sobie sprawę z konsekwencji. Nie było już mowy o kolejnych akademickich i kościelnych stanowiskach.
Lepiej zachować urząd czy godność? Gerson wolał zachować godność. Kolejne sześć lat to okres coraz większej wrogości wobec kanclerza Uniwersytetu Paryskiego. Punkt kulminacyjny prześladowań miał miejsce wiosną 1413 r. W jednej z jego licznych biografii czytamy: „Był rok 1413 i nie można było wybaczyć kanclerzowi, że sprzeciwił się nadmiernym działaniom partii burgundzkiej”.
Dramat i św. Józef
Rosnąca niechęć wobec Jeana Gersona, który wówczas obok pracy akademickiej oddał się duszpasterstwu pełniąc funkcję proboszcza w jednej z paryskich parafii sprawiła, że postanowiono się z nim w końcu rozprawić. Ten dramatyczny moment opisuje rzeczowo jeden z jego biografów: „[…] Był także znakomity i sławny doktor teologii, mistrz Jean Gerson, kanclerz Notre-Dame w Paryżu i proboszcz Saint-Jean-en-Grève, który zwykł wiernie się tym obowiązkom wywiązywać. Ponieważ jednak w towarzystwie, w jakim się znajdował, miał odwagę powiedzieć, że sposoby, jakie się stosowało, nie były ani uczciwe, ani zgodne z Bogiem, a mówił to z dobrej woli, chciano go pojmać; lecz ukrył się w wysokich krużgankach Notre-Dame w Paryżu, a jego dom został całkowicie splądrowany i obrabowany. Szanowane mury wielkiej katedry ocaliły go przed gniewem kaboszan”.
Możemy wyobrazić sobie dramat szanowanego profesora i gorliwego proboszcza, który przed dwa miesiące musiał ukrywać się na poddaszu pięknej paryskiej katedry Notre-Dame. Niewielka grupa wtajemniczonych przyjaciół w tym czasie dostarczała mu żywność potrzebną do przeżycia.
Moment przełomowy
Osiem tygodni pobytu na ciemnym i chłodnym o tej porze roku poddaszu monumentalnej katedry złamałoby wiele osób. Jednak w tym czasie w życiu duchowym Jeana Gersona wydarzyło się coś tajemniczego co sprawiło, że ostatnie 15 lat jego życia były inne.
Po zmianie sytuacji politycznej i pojawieniu się perspektywy w miarę bezpiecznego życia Gerson opuścił katedralne poddasze i mógł powrócić do normalnego funkcjonowania. Od tej pory wszędzie i wszystkim powtarzał, że ratunek zawdzięcza św. Józefowi. Musiało to być niezwykle mocne poczucie bliskości ze św. Józefem skoro od tego momentu kanclerz Sorbony zajął się uprawianiem teologii św. Józefa. W ciągu 15 ostatnich lat życia napisał osiem obszernych i głębokich traktatów teologicznych o św. Józefie, którym przyjrzymy się w kolejnych artykułach. Wydaje się dziwne, że przez ponad 50 lat życia Gersona św. Józef nie odgrywał w nim szczególnej roli. Mam swoją prywatną teorię na ten temat. Otóż Jean Gerson nie mówił o Józefie, ale tak jak św. Józef był człowiekiem sprawiedliwym i zdolnym do poświęceń. Wobec tego prosty Cieśla z Nazaretu wybrał sobie odważnego i skromnego kanclerza Sorbony na jednego z największych w historii propagatorów jego kultu.
ks. Jakub Bogacki
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!