Kult św. Józefa w wieku VIII (30)
Zrozumienie prawnego charakteru związku Maryi i Józefa jest kluczowe dla duchowej lektury wielu fragmentów Ewangelii. Dlatego powracamy do józefologicznej refleksji św. Jana z Damaszku.
Szczególnie istotne wydają się słowa św. Jana, które zawarł w jednej z maryjnych homilii: „Gdy była już w kwiecie wieku i prawo zabraniało jej dalszego pobytu w świątyni, oddali ją kapłani oblubieńcowi jako opiekunowi dziewictwa, Józefowi, który lepiej od wszystkich, aż do późnego wieku, zachował jej prawo do czystości. U niego tedy przebywała święta i nieskalana dziewczyna, zajęta domowymi sprawami, nie zwracając uwagi na to, co się działo przed jej domem”. Fragment ten zarysowuje stanowiący kontekst narzeczeństwa i małżeństwa Maryi i Józefa.
Intuicja
Zapewne wielokrotnie spotykaliśmy się z jakąś formą definiowania wielkości i wybitności jakichś ludzi. Jeśli chodzi o teologię to wielkość najlepiej definiują słowa, którymi ktoś określił Benedykta XVI: „Umysł dziesięciu profesorów i wiara dziecka pierwszokomunijnego”. Trzeba przyznać, że coś w tym jest. Ile razy mogliśmy przeczytać lub usłyszeć wysublimowane intelektualnie kazania, konferencje czy katechezy, które pomimo „wysokiego poziomu” jakoś nie budziły w nas wiary, nadziei i miłości? Z drugiej strony pewnie zdarzyło się też nam podziwiać czyjąś pobożność, ale gdzieś z tyłu głowy kołatała myśl, że co prawda ten człowiek jest pobożny, ale pobożności tej brakuje jakiejś głębi? Zatem dobrze jest na miarę swoich możliwości łączyć wiarę i wiedzę.
Jednakże do wielkości potrzeba jeszcze dwóch innych rzeczy, które miał św. Jan z Damaszku. Otóż, chodzi o to, by mieć w sobie odwagę do stawiania czoła wyzwaniom i pytaniom trudnym i niewygodnym. Jeszcze nie tak dawno papież Franciszek w adhortacji apostolskiej o powołaniu do świętości pisał o Kościele walczącym, który nie chowa głowy w piasek. Dziś wielu wiernych boli to, że doświadczamy Kościoła milczącego, który gdzieś z horyzontu stracił odwagę bł. kard. Stefana Wyszyńskiego, by światowości i złu powiedzieć mocne i pełne wiary non possumus!
Druga cecha prowadząca to prawdziwej wielkości intelektu i ducha to intuicja. To nie jest tak, że wszystko nas zaskakuje. Wiele spraw, trudności, problemów i ataków jesteśmy w stanie przewidzieć i choć trochę przygotować się na to, co nadchodzi. Prosty Cieśla z Nazaretu i syryjski teolog mieszkający pod Betlejem to osoby, które były pełne wiary, wiedzy, odwagi i intuicji. I choć nie znaczyli nic dla świata to ich przykład znaczy bardzo wiele w kontekście naszej drogi do świętości.
Narzeczeństwo czy małżeństwo?
Wobec tego w jaki sposób wyrażała się odwaga i intuicja św. Jana z Damaszku? Wielkość jego umysłu pozwalała mu przewidzieć, iż wobec dynamicznego tempa zmian w świecie, w przyszłości małżeństwo Maryi i Józefa może być w różny sposób atakowane. Co więcej, mieszkający w klasztorze św. Saby syryjski teolog doskonale zdawał sobie sprawę ze zmian, jakie zachodzą wewnątrz samego judaizmu. Choć dla nas te zmiany mogą wydawać nieistotne i marginalne to jednak józefologia nie może ich lekceważyć. Na co zwraca uwagę św. Jan z Damaszku?
Chodzi o starotestamentalny obrzęd zaślubin. Przypomnę, iż składa się on z dwóch części, które mógł dzielić nawet rok. Pierwszy etap żydowskich zaślubin nazywano erusin, drugi zaś nissuin. Z Ewangelii wiemy, że Maryja i Józef, w momencie zwiastowania anielskiego, byli już po erusin, ale jeszcze przed nissuin. Nie będę w tym miejscu opisywał szczegółowo tych dwóch etapów zaślubin, ograniczę się tylko do tych najbardziej charakterystycznych. Jest to konieczne, ponieważ współczesny język hebrajski używa słowa erusin w kontekście narzeczeństwa. Niestety oderwanie tłumaczów od kontekstu, w którym powstała dana księga biblijna doprowadziło to tego, że dziś wiele zachodnich tłumaczeń (zwłaszcza anglojęzycznych) zamiast o Dziewicy poślubionej Józefowi, mówi o „Dziewicy, która była w narzeczeństwie”.
Tymczasem jest to wprowadzanie w błąd, ponieważ w momencie, w którym Maryja i Józef celebrowali pierwszy etap zaślubin, czyli erusin, było to równoznaczne z zawarcie związku małżeńskiego. Doskonale rozumiał to znający dogłębnie żydowskie zwyczaje ewangelista Mateusz pisząc: „Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie”. Zobaczmy, że w wiarygodnym polskim tłumaczeniu nie ma mowy o narzeczeństwie i narzeczonym, tylko zgodnie z oryginalnym znaczeniem mówi się o małżeństwie i mężu.
Prawo
Pierwszy etap zawarcia związku małżeńskiego w świecie Starego Testamentu wiązał kobietę i mężczyznę nie w sposób umowny, lecz prawny. Warto zauważyć, iż od momentu erusin małżeństwo cieszyło się już ochroną prawną. Eksperci żydowscy piszą, że od chwili erusin pannę młodą traktowano tak, jak kobietę zamężną. Związek nie mógł zostać rozwiązany inaczej niż w drodze prawnego rozwodu; brak wierności traktowano jako cudzołóstwo; a majątek kobiety praktycznie stał się własnością jej męża, chyba że wyraźnie się go wyrzekła. Ale nawet w tym przypadku był naturalnym spadkobiercą.
Poprawne zrozumienie prawnego statusu związku Maryi i Józefa staje się kluczowe dla właściwej teologicznej refleksji nad wydarzeniami z pierwszych dwóch rozdziałów mateuszowej i łukaszowej Ewangelii. W tej perspektywie szczególnie dramatyczny staje się dylemat św. Józefa, który zrodził się w nim po informacji o stanie błogosławionym Maryi: „Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie” (Mt 1, 19).
W zacytowanym wersecie z Ewangelii św. Mateusza znaczenie ma każde, nawet najbardziej niepozorne słowo. Cieszy fakt, iż coraz więcej osób czyta regularnie Pismo Święte. Jestem przekonany, że w przyszłości przyniesie to Kościołowi wiele świeżości i radości. Jednakże czytając Słowo Boże musimy pamiętać o bardzo ważnej zasadzie, a mianowicie: żeby przeczytany tekst zawsze odnosić do Pisma Świętego w jego pełni. To bardzo pogłębia nasze rozumienie tekstu natchnionego. W tym konkretnym przypadku lektura tylko i wyłącznie dosłowna może prowadzić do wniosku, że Józef powątpiewał w moralność Maryi. Wspominam o tym co jakiś czas, ponieważ niestety często słyszę kazania w ten sposób „wyjaśniające” dylemat Józefa. Jeszcze częściej można przeczytać artykuły i komentarze napisane w tym duchu. Dlatego za dwa tygodnie zaproponuję lekturę tego biblijnego fragmentu w kontekście Starego Testamentu i w świetle żydowskich zwyczajów z tego okresu. Ufam, że będzie to ciekawe i pozwoli inaczej spojrzeć na dramat św. Józefa.
ks. Jakub Bogacki
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!