Kult św. Józefa w wieku VIII (27)
Św. Beda Czcigodny dzięki swojej rozległej wiedzy biblijnej i teologicznej ubogacił naukę o św. Józefie oraz pozostawił po sobie „narzędzia” do poważnego uprawiania józefologii.
W naszej wędrówce śladami rozwoju kultu św. Józefa na przestrzeni wieków ponownie udajemy się na Wyspy Brytyjskie, aby zaczerpnąć nieco z nauczania św. Bedy Czcigodnego. Nauka o św. Józefie angielskiego mnicha jest najlepszym dowodem na to, iż prostego Cieśli z Nazaretu nie da się poznać bez znajomości Pisma Świętego. Im lepiej znamy Biblię, tym lepiej znamy św. Józefa. Wydaje się, iż tej reguły bardzo mocno trzymał się św. Beda Czcigodny. Życzyłbym sobie, aby każdy nasz dzień był naznaczony lekturą Słowa Bożego. Kilka minut dziennie poświęconych na kontakt z Pismem Świętym wiele zmienia oraz przybliża do Pana Boga, Maryi i Józefa.
Błąd fotynian
Jednym z najważniejszych zadań i obowiązków kapłanów i biskupów jest troska o czystość i nieskazitelność nauczania. Nauka wiary musi być wykładana w sposób klarowny oraz jednoznaczny. Zasada ta obowiązuje wszystkich kapłanów, od zwykłego wikariusza, przez proboszczów i biskupów, aż po papieża. Niezależnie od możliwości intelektualnych i tytułów naukowych każdy kapłan wezwany jest do wierności wobec wykładni Urzędu Nauczycielskiego Kościoła. Dlatego mamy prawo wymagać od duchownych wiary i wiedzy. Mamy prawo oczekiwać, iż w sposób przystępny i jednoznaczny będą głosić Słowo Boże, a gdy zajdzie taka potrzeba wskażą nam fałszywych proroków i zwodzicieli. Z całą pewnością takim kapłanem był św. Beda Czcigodny. Z jednej strony jako wytrawny znawca Biblii i teologii karmił wiernych ortodoksyjnym nauczaniem, z drugiej strony potrafił wskazać na tych, którzy z różnych powodów głosili herezje. Piszę o tym, ponieważ jedna z herezji przeciw, której stanowczo wystąpił brytyjski mnich pośrednio uderzała w rozumienie roli św. Józefa w życiu Jezusa.
U początku tej herezji stał Focjusz, którego zwolenników nazywano fotynianami. Ich zasadniczym błędem było wykluczanie realnego istnienia Syna i Ducha jako odrębnych Osób. W jaki sposób ta błędna zasada odnosi się do św. Józefa? Otóż, przyjmując w pełni nauczanie Focjusza i jemu przychylnych należałoby stwierdzić, że Józef jest również biologicznym ojcem Jezusa. I choć rozwój józefologii doprowadził do tego, że św. Jan Paweł II nazywał Józefa „autentycznym ojcem”, a papież Franciszek po prostu „ojcem” Jezusa to wiemy, iż ojcostwo Józefa nie obejmowało wymiaru biologicznego. Dlatego właśnie postanowił zainterweniować św. Beda Czcigodny i komentując Ewangelię św. Łukasza napisał: „[Św. Łukasz] Ojcem Zbawiciela nazywa Józefa nie dlatego, żeby naprawdę był jak uczą fotynianie jego ojcem, lecz dlatego, że dla ochrony dobrego imienia Maryi przez wszystkich był za ojca uważany. Przecież Ewangelista nie zapomniał o tym, co już opowiedział, że poczęła z Ducha Świętego i jako Dziewica porodziła, lecz wyrażając opinię ludu, co jest rzetelnym prawem historyka, nazywa Józefa ojcem Chrystusa. Zresztą ojcem jego mógł być uważany na tej samej zasadzie, na jakiej słusznie uważano go za męża Maryi, a więc na zasadzie związku małżeńskiego, choć nie było połączenia cielesnego”.
Na podstawie powyższego komentarza widać wyraźnie, iż fotynianie w swym błędnym nauczaniu dotyczącym Patriarchy z Nazaretu powoływali się na drugi rozdział łukaszowej Ewangelii, szczególnie na słowa: „A ojciec jego i Matka dziwili się temu, co o nim mówiono” (Łk 2, 33). Beda Czcigodny podkreśla, że nie było potrzeba biologicznego ojcostwa, ponieważ Józef, poprzez związek małżeński z Maryją, stał się w pełni ojcem Jezusa Chrystusa. Ojcostwo to zdecydowanie więcej niż biologia. Mężczyzna ojcem staje się przez całe życie, dlatego ojcostwa nie można nigdy redukować tylko do biologii.
„Miecz” Józefa
Być może część czytelników zastanawia się teraz, co wspólnego z mieczem ma św. Józef? Aby to zrozumieć należy odnieść się do doświadczenia Najświętszej Maryi Panny. Większość z nas myśląc o „mieczu” Maryi, z pewnością w swej wyobraźni przywołuje ewangeliczną scenę ofiarowania Pana Jezusa w Świątyni Jerozolimskiej. Wtedy to właśnie, z ust proroka Symeona, Matka Boża usłyszała zatrważające proroctwo: „A Twoją duszę miecz przeniknie” (Łk 2, 35). Pisząc o „mieczu” św. Józefa brytyjski benedyktyn rozpoczyna właśnie od tego biblijnego wersetu: „Żadne dzieło historyczne nie mówi nam, żeby błogosławiona Maryja zeszła z tego świata wskutek zabicia jej mieczem tym bardziej, że nie dusza, lecz ciało da się zabić żelazem. Zatem trzeba to rozumieć w odniesieniu do miecza, o którym jest powiedziane: „A miecz w ustach ich” (Ps 58, 8), tzn. ból męki Pańskiej przeszył jej duszę. Jakkolwiek [Maryja] doskonale wiedziała, że Chrystus jako Syn Boży pójdzie na śmierć z własnej woli oraz że zwycięży samą śmierć, to przecież nie mogła patrzeć bez uczucia bólu na ukrzyżowanie tego, który narodził się z jej ciała”. Beda Czcigodny stosując podobną metodę spogląda na św. Józefa i w krótkiej wypowiedzi dodaje: „Albowiem i przez żelazo, które według słów pieśni, przeszyło duszę Józefa, niczego innego nie da się rozumieć, jak twardą udrękę duchową”.
Szczególnie intrygujące wydają się ostatnie trzy słowa tego zdania. Dowiadujemy się, że Józef doświadczał „twardej udręki duchowej”. Powaga i dramat tych słów zobowiązuje do pogłębionej refleksji. Uczynimy to za dwa tygodnie kiedy to po raz ostatni zajrzymy do nauczania św. Bedy Czcigodnego. Wtedy też rozpoczniemy nasze rozważania od zastanowienia się nad tym co miał na myśli brytyjski benedyktyn pisząc o „twardej udręce duchowej” św. Józefa.
Nowa metoda
Wraz ze św. Bedą Czcigodnym w nauce o św. Józefie pojawia się nowa metoda. Oczywiście jest to pewien anachronizm, jednakże wydaje się, że Beda jako pierwszy w sposób tak wyraźny zastosował metodę per analogiam (przez analogię). Upraszczając, można powiedzieć, że polega ona na interpretowaniu spraw związanych ze św. Józefem w analogiczny sposób jak czyni się to w przypadku Maryi. Oczywiście, metoda ta posiada wiele ograniczeń, niemniej jednak wielokrotnie staje się bardzo pomocna, czego przykładem jest tekst Bedy o „mieczu” św. Józefa.
Jeszcze kilka słów do Czytelników. Mija rok odkąd rozpoczęliśmy przyglądanie się rozwojowi kultu św. Józefa na przestrzeni wieków. Wobec tego, staje się jasne, że potrzebujemy jeszcze około półtora roku, aby dotrzeć do naszych czasów. Ufam, że z pomocą Bożą i św. Józefa będzie to możliwe. Z mojej strony daję słowo, że powoli wchodzimy w okres, w którym „zacznie się dziać”. Pojawi się wiele nowych miejsc, osób i perspektyw. Dlatego zachęcam do wytrwałości, ponieważ będzie coraz ciekawiej.
ks. Jakub Bogacki
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!