TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Lipca 2025, 07:28
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Kult św. Józefa w wieku IX (34)

Kult św. Józefa w wieku IX (34)

Czy zastanawialiśmy się kiedyś, w jaki sposób przebiegał obrzęd zaślubin Maryi i Józefa? Jakie były tradycje związane z drugim elementem żydowskich zaślubin, czyli nissui?

W naszej refleksji nad rozwojem kultu św. Józefa na przestrzeni wieków od kilku tygodni przyglądamy się rytuałowi zawierania małżeństwa w judaizmie. Jest to nam potrzebne do poprawnego spoglądania na relację łączącą Maryję i Józefa. Wiemy już, iż obrzęd małżeństwa żydowskiego składał się z dwóch części. Pierwsza z nich to erusin, o którym sobie już sporo powiedzieliśmy. Po erusin następował dłuższy lub krótszy okres kiedy nowożeńcy pozostawali w domach swoich rodziców i przygotowywali się do wspólnego życia. Okres, który poprzedzał drugi element żydowskich zaślubin, czyli nissuin był także określony przez prawo. Zasadniczo nie mógł być dłuższy niż rok. 

Nissuin

Ceremonia nissuin polegała na wprowadzeniu panny młodej do domu pana młodego z zachowaniem określonych formalności, z których większość miała bardzo starożytne korzenie. Bardzo ciekawy wydaje się temat dotyczący dnia zaślubin. Czy ktokolwiek zastanawiał się kiedyś, w jaki dzień tygodnia Maryja i Józef dopełnili obrzędu zaślubin i zamieszkali razem?

Wielu pewnie stwierdzi, że takie pytanie niewiele wnosi do naszego życia. Jednakże skoro znamy odpowiedź to warto zadać pytanie. Tym bardziej, że odpowiedź jest nieco zaskakująca. Zasadniczo jesteśmy przyzwyczajeni do ślubów zawieranych w sobotę. W zdecydowanej większości parafii dniem ślubów jest właśnie sobota. Małżeństwo zawierane w sobotę umożliwia rozciągnięcie świętowania również na niedzielę. Zatem mając na uwadze tradycję żydowską moglibyśmy pomyśleć, że skoro szabat jest w sobotę to zaślubiny były w piątek, aby można było rozciągnąć wesele również na szabat. Nic z tych rzeczy!  

Więc kiedy?

W tym miejscu należy wprowadzić dość istotne rozróżnienie. Otóż dzień tygodnia, w którym zawierano żydowskie małżeństwo zależał od tego, czy kobieta była panną czy wdową. Zaślubiny z panną zwykle obchodzono w środowe popołudnie. Dlaczego akurat w środę? Otóż, ma to swoje zarówno religijne, jak i praktyczne źródła. Jeśli chodzi o stronę praktyczną to umożliwiało to odpowiednie przygotowanie uroczystości zaślubin w pierwszych dniach tygodnia. Co więcej, środowe zaślubiny, umożliwiały mężowi, jeśli miał zarzut dotyczący braku dziewictwa swojej żony, natychmiastowe zgłoszenie skargi przed lokalnym Sanhedrynem, który obradował w każdy czwartek.

Skupmy się teraz na argumencie natury religijnej. Łatwo zauważyć, że środa to dzień najbardziej oddalony od soboty, czyli szabatu. Dla wyznawców judaizmu ma to ogromne znaczenie. Studiując zwyczaje żydowskie zauważamy, że ceremonie zaślubin nie były obchodzone ani w szabat, ani w dniu bezpośrednio przed nim lub po nim. Zgodnie z Bożym przykazaniem chodziło o to, aby nie naruszyć dnia szabatu. Ponadto nie było również dozwolone zawieranie nissuin w czasie trzech najważniejszych świąt. Znawcy prawa żydowskiego tłumaczyli to w ten sposób, że nie należy mieszać jednej radości (czyli tej związanej z małżeństwem) z drugą radością (czyli tą, która jest związana ze świętem). 

Pozwolę sobie teraz na smutną refleksję. Pewnie wielu Czytelników ma podobne przemyślenia. Ilu gości, którzy w sobotę biorą udział w ceremonii zawarcia sakramentu małżeństwa i weselu pojawia się kolejnego dnia na niedzielnej Eucharystii? Zupełnie nie twierdzę, że należy zmienić dzień ślubu. Odnoszę się do istoty problemu. Czy aby na pewno nie zatraciliśmy już tego, co zawsze stanowiło o sile naszego społeczeństwa, czyli szacunku wobec Dnia Pańskiego? Czy niedziela dla katolików znaczy dzisiaj tyle co szabat dla żydów? Czasem warto korzystać z pięknego przykładu, którzy dają nam inni. Jak porównać przepełnione galerie handlowe w tzw. niedziele handlowe z pustymi jerozolimskimi ulicami w czasie szabatu? Zostawiam to jako zachętę do refleksji. 

Kończąc wątek, dodam, że nieco inaczej sprawa miała się ze ślubem wdowy, który odbywał się w czwartek popołudniu, pozostawiając trzy dni tygodnia na „radowanie się z nią”. 

Ceremonia

Konkretna data ceremonii zaślubin była niespodzianką dla przyszłych nowożeńców. Jest to bardzo mocno związane z tradycją żydowską tamtego czasu. Zazwyczaj, gdy o datę ślubu pytano mężczyznę, ten odpowiadał jedynie coś w stylu: „Nikt tego nie wie, tylko mój ojciec”.

W związku z tym, kiedy już wszystko było gotowe, ojciec pana młodego wydawał zgodę na rozpoczęcie ceremonii. Od tego momentu możemy mówić o pięknej tradycyjnej uroczystości weselnej. Co ciekawe można odnotować różnicę pomiędzy tradycją weselną w Judei i Galilei. Jednakże nie może to dziwić. Podobnie jest w Polsce, gdzie w zależności od regionu pojawiają się lokalne zwyczaje, które na swój sposób ubogacają ceremonię. Pamiętajmy, że nissuin pozwalało małżonkom na rozpoczęcie wspólnego zamieszkania i pozwalało na realizację pełni obowiązków małżeńskich. To było motywem przewodnim ceremonii.

Zazwyczaj odbywało się to tak, że mężczyzna dopełniający obrzęd małżeństwa wraz ze swoimi gośćmi (głównie rodzina i sąsiedzi) opuszczał swój dom, aby udać się po swoją oblubienicę. Wówczas przyjaciele pana młodego wołali: „Oto nadchodzi pan młody!” i dęli w szofar (czyli róg wykorzystywany na specjalne okazje). Pewnie wielu z nas pamięta przypowieść o mądrych i nieroztropnych pannach. Odnajdujemy ją w Ewangelii św. Mateusza. Wspominałem już, że ten Ewangelista świetnie znał świat judaizmu. W  25 rozdziale czytamy: „Gdy się pan młody opóźniał, zmorzone snem wszystkie zasnęły. Lecz o północy rozległo się wołanie: Pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie!” (Mt 25, 5-6). Czy dostrzegamy podobieństwo? W tym kontekście zupełnie nowego znaczenia nabierają również słowa podsumowujące ten fragment Ewangelii. Pan Jezus mówi: „Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny” (Mt 25, 13).

W domu oblubieńca na nowożeńców czekała chuppa (czyli baldachim, pod którym zawierany był związek małżeński). Ceremonia ślubna, czyli nissuin, odbywała się pod chuppą. Wówczas kończono przysięgi, które zostały złożone podczas erusin. Ceremonia była ponownie przypieczętowana kielichem wina, co symbolizowało wielką radość towarzyszącą uroczystości.

Uczta weselna stanowiła kulminacyjny moment ceremonii zaślubin i była bardzo okazała. Był  to czas wypełniony obfitym jedzeniem, muzyką, tańcami i radosnym świętowaniem. Jej głównym celem było oddanie czci panu młodemu. Goście tworzyli wiersze i śpiewali pieśni na jego cześć. Po zaślubinach szczęśliwy pan młody miał za zadanie zaprezentować wszystkim obecnym piękno i wdzięk swojej żony. Panna młoda, aby uhonorować męża, zakładała w tym celu piękne stroje ślubne, które przygotowywała przez cały okres pomiędzy dwoma obrzędami zaślubin, i ukazywała swoją urodę przyjaciołom pana młodego. W odpowiedzi uczestnicy uczty wyrażali wobec niej szacunek i podziw. Po zakończeniu uczty nowożeńcy rozpoczynali wspólne życie, które mieli dzielić przez resztę swoich dni.

Jak było z Maryją i Józefem?

Kończąc trzeba odpowiedź sobie na pytanie. Czy tak właśnie przebiegał obrzęd nissuin Maryi i Józefa? Zaczerpnijmy teraz z najlepszych źródeł tradycji i egzegezy katolickiej. Od samego początku w Kościele panowało przekonanie, że dopełnienie ich zaślubin wyglądało trochę inaczej. Mianowicie w Kościele żywi się wiarę, iż to co dotyczyło prawa żydowskiego i obrzędów religijnych zostało przez Maryję, Józefa ich bliskich wypełnione co do joty. Jednakże tradycja katolicka mówi, iż Święci Małżonkowie zrezygnowali z hucznego i długotrwałego przyjęcia. Byli wierni temu co boskie, a nie temu co ludzkie. Wielu wielkich komentatorów Pisma Świętego  utrzymuje, że Maryja w ciszy Nazaretu została wprowadzona do domu Józefa. Przyznam, że wierzę w ten przekaz. 

Tekst ks. Jakub Bogacki

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!