Kult św. Józefa w wieku IX (33)
Pokora Józefa i wiara Maryi to fundament relacji tych Świętych Małżonków. Kiedy Józef dowiedział się o stanie błogosławionym Maryi, postanowił całą odpowiedzialność za to co się stało, wziąć na siebie. Czy jego decyzja była owocem braku zaufania dla wersji przedstawionej przez Maryję? I dlaczego ona zamiast starać się przekonać Józefa, udała się do św. Elżbiety?
Od kilku tygodni staramy się zrozumieć istotę dramatu św. Józefa. W duchowy sposób towarzyszymy Cieśli w Nazaretu w tym strasznym zmaganiu, które stało się jego udziałem tej nocy, która nadeszła po informacji, iż jego kochana Miriam jest w stanie błogosławionym. Przecież nie tak miało być. Zapewne św. Józef ufał, że u swoich krewnych w Ain Karem jego Ukochana będzie bezpieczna. Czerpiąc z najlepszych źródeł żydowskiej tradycji chciałbym zwrócić uwagę na dwie sprawy, które zazwyczaj „umykają” lekturze katolickiej. Pierwsza sprawa to status Zachariasza. Ludzie zakorzenieni w judaizmie w nim widzą przede wszystkim kohena, czyli kapłana, który miał zaszczyt służyć w Świątyni Jerozolimskiej. Ponadto, z pierwszego rozdziału Ewangelii wg św. Łukasza dowiadujemy się, że zarówno Zachariasz, jak i jego żona Elżbieta „byli sprawiedliwi przed Bogiem, postępując nienagannie według wszystkich przykazań i ustaw Pańskich” (Łk 1, 6). Wczytując się wnikliwie w tekst natchniony dochodzimy do wniosku, iż byli także ludźmi w podeszłym wieku. W związku z tym, na wieść o ciąży Elżbiety, Maryja z pośpiechem udaje się do swej kuzynki, aby służyć jej pomocą. W tym miejscu pozwólmy wybrzmieć interpretacji żydowskiej.
Tajemnica
Korzystając jedynie ze źródeł, nie dysponujemy wiedzą, kiedy dokładnie Maryja poinformowała św. Józefa o tym, że poczęła w swoim łonie Syna Bożego. Przeczytałem sporo książek, których autorzy twierdzą, że było to natychmiast po odejściu Archanioła Gabriela. Z drugiej strony jeszcze więcej osób stwierdza, że miało to miejsce dopiero po powrocie z Ain Karem. Jedni i drudzy swoje hipotezy usiłują poprzeć starannie wyselekcjonowanymi argumentami. My jednak trzymając się wiernie tradycji biblijnej z ciekawością wsłuchujemy się w interpretację judaistyczną. Pojawia się tam bardzo interesujący wątek, ponieważ niektórzy żydowscy autorzy twierdzą, iż drugim powodem dalekiej wyprawy Maryi, była chęć szukania rady i mądrości u Zachariasza i Elżbiety, gdyż zgodnie z przekazem żydowskim, byli jedynymi w całym Izraelu, którzy mogliby uwierzyć w świadectwo Maryi.
Jest jeszcze jeden wątek, którego my, katolicy, nie zauważamy. Gdyby Maryja została w Nazarecie, większość ludzi, na podstawie obserwacji związanych z rozwojem ciąży założyłaby, że nowożeńcy nie zachowali czystości, do której prawo zobowiązywało ich aż do ceremonii nisuin (o niej opowiemy sobie w następnym numerze). Ale dlaczego Maryja opuściła Nazaret aż na trzy miesiące? Przyznam, że odpowiedź, którą odnalazłem w Misznie bardzo mnie zaskoczyła. W tym miejscu po raz kolejny przypominam, że zdaję sobie sprawę z faktu, iż w formie skodyfikowanej Miszna powstała już po dylemacie Józefa. Niemniej jednak była wyrazem żywej tradycji, dlatego mamy prawo korzystać z niej w naszych rozważaniach. Okazuje się, że trzymiesięczna nieobecność Maryi to nie zbieg okoliczności. Otóż, taka absencja spełniła wymóg dotyczący ustalenia ojcostwa dziecka. Czytamy w Misznie: „Żona zmarłego brata nie powinna przeprowadzać halizy, ani zawierać małżeństwa lewirackiego przed upływem trzech miesięcy. Podobnie wszystkie inne kobiety nie powinny być zaręczane, ani wychodzić za mąż przed upływem trzech miesięcy, niezależnie od tego, czy były dziewicami, czy nimi nie były, rozwódkami czy wdowami, niezależnie od tego, czy były zamężne, czy zaręczone”.
Wyjaśnienie Majmonidesa
Zapis Miszny wyjaśnia w sposób bardzo zrozumiały Majmonides, który należał do awangardy interpretatorów prawa żydowskiego. W traktacie Hilchot Gerushin czytamy: „Każda kobieta, która jest rozwiedziona lub wdową, oto nie może wyjść za mąż ani zostać zaręczona, dopóki nie odczeka dziewięćdziesięciu dni, z wyłączeniem dnia, w którym została rozwiedziona lub w którym zmarł jej mąż, oraz dnia, w którym się zaręczyła; aby było wiadomo, czy jest w ciąży, czy nie, w celu rozróżnienia między potomstwem pierwszego a potomstwem drugiego męża”.
Myślę, że dzięki Majmonidesowi zupełnie jasne staje się, dlaczego Maryja u swej krewnej spędziła trzy miesiące. Właśnie w taki sposób zaplanował to Bóg. Wspomniane trzy miesiące stają się gwarantem tego, iż przyczyny ciąży Maryi należy szukać w wydarzeniach, które miały miejsce w Nazarecie.
Wewnętrzna batalia
Postaramy się teraz ponownie odczytać myśli, które pojawiały się w głowie Józefa TEJ nocy. Miejmy na uwadze fakt, iż Józef był człowiekiem sprawiedliwym, w pełnym i biblijnym tego słowa znaczeniu. Dlatego mamy prawo zakładać, iż przeżywając duchowy dramat, światła i wsparcia szukał w Słowie Bożym. Przecież opowieść Maryi przypominała liczne cudowne narodziny opisane w Biblii Hebrajskiej. Jakie fragmenty mogły pojawiać się głowie prostego Cieśli? Pomimo dość ubogiego życia, które prowadził, zdawał sobie sprawę, jaką obietnicę otrzymał jego pradziad Dawid. Czytamy w Drugiej Księdze Samuela: „Kiedy wypełnią się twoje dni i spoczniesz obok swych przodków, wtedy wzbudzę po tobie potomka twojego, który wyjdzie z twoich wnętrzności i utwierdzę jego królestwo. On zbuduje dom imieniu memu, a Ja utwierdzę tron jego królestwa na wieki. Ja będę mu ojcem, a on będzie Mi synem, a jeżeli zawini, będę go karcił rózgą ludzi i ciosami synów ludzkich. Lecz nie cofnę od niego mojej życzliwości, jak ją cofnąłem od Saula, twego poprzednika, którego opuściłem. Przede Mną dom twój i twoje królestwo będzie trwać na wieki. Twój tron będzie utwierdzony na wieki” (2Sam 7, 12-16). A przecież w myślach Józefa musiało być obecne proroctwo Izajasza: „Dlatego Pan sam da wam znak: Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel” (Iz 7, 14). Grecka Septuaginta w tym samym fragmencie mówi o Dziewicy. Jednakże, żaden cytat ze Starego Testamentu nie mówi, że Zbawiciela świata porodzi poślubiona dziewica… Tego nigdy wcześniej nie spotkano ani w Izraelu, ani nigdzie indziej na świecie…
Sen i decyzja
Jak wiemy z Ewangelii tej nocy Józef zasnął, mając w sercu postanowienie, by oddalić się w tajemnicy. Postanowił całą odpowiedzialność za to, co się stało, wziąć na siebie. Czy decyzja Józefa była owocem braku zaufania dla wersji przedstawionej przez Maryję? Czy po wielu godzinach wewnętrznej, duchowej walki Józef nie chciał mieć już z Maryją nic wspólnego? Dlaczego Maryja zamiast starać się przekonać Józefa, udała się do św. Elżbiety?
Osobiście uważam, że Józefowi najbardziej pomogła ogromna i głęboka wiara Maryi. Najświętsza Dziewica nie chciała tego rozwiązywać po ludzku. Skoro to wszystko pochodziło od Boga, to z całą pokorą swojego czystego serca wierzyła, że to sam Bóg znajdzie najdoskonalsze słowa, aby Józef nie przeraził się powołaniem, które otrzymał. Wtedy gdy wszyscy myśleli, że Józef zastanawia się na prawdomównością Maryi, prosty Cieśla czuł się niegodny życia obok Jezusa i Maryja. A ona, darząca Józefa najpiękniejszym i najszlachetniejszym uczuciem, milczała pełna wiary w to, że Bóg przemówi. I przemówił…: „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów. A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy: „Bóg z nami”. Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie” (Mt 1, 20-24).
Ks. Jakub Bogacki
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!