Kult św. Józefa w wieku III po Chr.(8) Św. Józef jest człowiekiem żyjącym w cieniu. Kiedy jest trudno i niebezpiecznie kto z nas zwraca uwagę na cień? Żeby pomyśleć o cieniu potrzebujemy pokoju i bezpieczeństwa. To przyniósł Kościołowi wiek IV po Chr.
Pierwsze trzy wieki Kościoła związane były z olbrzymimi niedogodnościami, częstą niemożnością publicznego wyznawania wiary oraz notorycznie powracającymi brutalnymi prześladowaniami. Do tych trudności zewnętrznych należy dodać wiele problemów natury wewnętrznej takich jak: pojawiające się tu i ówdzie herezje, podziały w Kościoła lokalnych, niespójność doktryny oraz spore utrudnienia komunikacyjne. Wydawałoby się, iż nie jest to klimat sprzyjający rozwojowi kultu św. Józefa. Wiemy jednak, że prosty Cieśla z Nazaretu nie był dla młodego Kościoła kimś anonimowym. Wiele w tej materii miał zmienić cesarz Konstantyn, który w sposób wybitny przyczynił się do umożliwienia swobodnego wyznawania naszej wiary, a co za tym idzie, pośrednio, do wzrostu znaczenia św. Józefa. Ale po kolei…
Przełom konstantyński
Nie jest to odpowiednie miejsce na przywoływanie życiorysu cesarz Konstantyna, ponieważ nie da się tego zrobić rzetelnie w kilku zdaniach. Niemniej jednak warto przyjrzeć się nieco sytuacji chrześcijan za jego czasów. Konstantyn panował od roku 306 po Chr., czyli bezpośrednio po potwornych prześladowaniach zarządzonych przez Dioklecjana. W tekstach dokumentujących tamten okres czytamy, że „edyktem z 299 r. nakazał [Dioklecjan] wszystkim żołnierzom i urzędnikom złożyć bóstwom ofiarę pod groźbą usunięcia ze stanowisk. Odmowa złożenia ofiary pociągać miała za sobą utratę przywilejów stanowych albo niewolnictwo; wszystkich chrześcijan uznano za niezdolnych do spełnienia aktów prawnych. Edykt z 303 roku nakazał zniszczenie świątyń chrześcijańskich, konfiskatę i spalenie ksiąg świętych; surowo zabraniał też gromadzenia się chrześcijan. Początkowo nie przewidywano karania śmiercią, ale od 304 roku, kiedy nakazano wszystkim chrześcijanom złożenie ofiar pogańskich, wielu chrześcijan wystąpiło aktywnie przeciw władzy ponosząc męczeńską śmierć”. W takiej rzeczywistości trudno oczekiwać wzrostu kultu św. Józefa. Jednak Pan Bóg troszczy się o swój Kościół.
Kiedy do władzy dochodzi Konstantyn, zapewne pod naciskiem swojej matki św. Heleny, zmienia podejście cesarstwa do Kościoła. Wiele zmieniło się już w roku 311, kiedy cesarz Konstantyn edyktem zakazał prześladowań w Cesarstwie Rzymskim z przyczyn religijnych, a tym samym dał gwarancję wolności religijnej. Opublikowany w 313 roku słynny „Edykt Mediolański” nakazał zwrot mienia ruchomego i nieruchomego prześladowanym religijnie. Oznaczało to, iż chrześcijanie nie tylko odzyskali mienie, ale przede wszystkim uzyskali po raz pierwszy w historii prawa obywatelskie, a Kościół jako taki uzyskał osobowość cywilno-prawną w państwie rzymskim. Ten opatrznościowy przełom miał pozytywny wpływ na refleksję teologiczną o św. Józefie. Ponieważ także w wieku IV po Chr. zatrzymamy się nieco dłużej, dlatego warto powyższy kontekst mieć na uwadze.
Cyryl Jerozolimski
Życiowe doświadczenie uczy nas, że choć czasem wszystko pięknie wygląda „na papierze” to rzeczywistość nie zawsze jest taka różowa. Przekonał się o tym św. Cyryl Jerozolimski (315-386), który przez 38 lat był biskupem Jerozolimy. Jego dramat polegał na tym, iż pomimo formalnego braku prześladowań religijnych trzykrotnie musiał opuścić swoją diecezję, spędzając na wygnaniu prawie 20 lat. Jedno z tych wygnań związane jest z faktem, iż w czasie wielkiego głodu sprzedawał dobra Kościele otrzymane od cesarza po to, aby mieć za co nakarmić umierających z głody.
Możemy domyślać się, że umysł tak szlachetnego człowieka był bardzo przygotowany Bożą łaską na zgłębianie prawdy dotyczącej św. Józefa. Cyryl Jerozolimski w sposób oficjalny czyni to co najmniej trzy razy.
Poczęcie Jezusa
W jednej ze swoich biblijnych katechez św. Cyryl Jerozolimski rozważa tajemnicę poczęcia Zbawiciela. Wyraża to następującymi słowami: „Wypadało, aby najczystszy i nauczyciel czystości wyszedł z czystych komnat. Jeśli ten, który u Jezusa jest dobrym kapłanem, wstrzymuje się od kobiety, czyż mógł sam Jezus wyjść z mężczyzny i kobiety? «Ty mnie wydobyłeś – mówi Psalmista – z matczynego łona» (Ps 21, 10). Zwróć uwagę na wyrażenie «wydobyłeś mnie z łona». Jest tu zaznaczone, iż bez mężczyzny został wzięty i zrodzony z łona i ciała Dziewicy”.
Ten krótki fragment mówi nam w sposób wyraźny o dwóch sprawach. Po pierwsze, co w dalszej części katechezy potwierdza sam Cyryl, w wieku IV po Chr. wciąż istniały herezje uderzające w dziewicze poczęcie Maryi Panny. Po drugie, co oczywiste, biskup Jerozolimy zaznacza, iż ojcostwo Józefa nie miało charakteru biologicznego.
Następnie wychodząc od starotestamentowego opisu małżeństwa Racheli i Jakuba, Cyryl zwraca uwagę na interesującą grę słów: „Bacz, jak jasno wyraża się Ewangelista: «W szóstym miesiącu posłał Bóg Anioła Gabriela do miasta galilejskiego zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, któremu było na imię Józef» (Łk 1, 26). Cóż mówi potem Pismo Święte po pójściu Józefa do spisu? «Przyszedł też i Józef z Galilei, aby się zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna» (Łk 2, 4-5). Choć była brzemienną nie mówi Pismo: «że z żoną swoją», ale «z poślubioną sobie»”. Poprzez podkreślenie tej subtelnej różnicy Cyryl pragnie powiedzieć nam, że relacja Maryi i Józefa miała odmienny charakter niż inne związki. Było to dziewicze małżeństwo chciane przez Boga w takiej formie i hojnie obdarowane działaniem Ducha Świętego. Katecheza ta jest aktualna szczególnie w naszych czasach, w których rozpada się tak wiele małżeństw. Tam gdzie nie będzie wzajemnego respektu, szacunku dla życia, miejsca dla Ducha Świętego, tam nie będzie trwałości. Bóg nie błogosławi i nie utrwala grzechu.
Ojciec
Cyryl nawiązał do św. Józefa jeszcze w dwóch innych katechezach, jednakże odniosę się tylko do tej, która opisuje relacje łączące Jezusa z Maryją i Józefem. Biskup Jerozolimy mając na uwadze biologiczną więź Jezusa i Maryi poszerza swoją refleksję o następujące stwierdzenie: „Jak Maryja nazwana została matką Jana, nie jakoby się z niej narodził, lecz dla jej czułej miłości, tak Józef nazwany został ojcem Chrystusa, nie jakoby Go zrodził (bo jej [Maryi] według Ewangelii nie poznał) „aż porodziła Syna” (Mt 1,25). Zwał się Ojcem Chrystusa, ponieważ się starał o jego wychowanie.
Jest to bardzo ważny fragment, świadczący o tym, iż wraz z upływem czasu św. Cyryl Jerozolimski rozwijał swoją refleksję o św. Józefie. Od twierdzenia o charakterze negatywnym (Józef nie był biologicznym ojcem Jezusa) Cyryl dochodzi do twierdzenia o charakterze pozytywnym (ojcostwo to nie tylko biologia, Józef jest ojcem, ponieważ wychowywał). Weźmy sobie te słowa głęboko do serca i tak jak św. Cyryl Jerozolimski dajmy sobie czas na to, żeby poznać św. Józefa i tych, których spotykamy. W ocenie drugiego człowieka lepiej być zbyt zachowawczym niż zbyt raptownym. ■
Ks. Jakub Bogacki
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!