Kult św. Józefa w wieku VI (17)
Czy dialog ekumeniczny i poznawanie teologii Kościołów wschodnich może być pomocą w uprawianiu józefologii? Okazuje się, że tak!
Zacznę od wspomnienia z XIII Międzynarodowego Kongresu Józefologicznego, który dwa lata temu odbył się w Meksyku. Po każdym wykładzie teologowie stanowiący audytorium mieli możliwość zdawania pytań poszczególnym prelegentom. Właśnie wtedy ktoś zapytał mnie o to, czy św. Józef może pomagać w dialogu ekumenicznym? Przyznam, że to pytanie było dla mnie zaskakujące. Wówczas moje myśli skierowałem ku śp. ks. prof. Wojciechowi Hancowi sądząc, że tylko on mógł właściwie opracować to zagadnienie. W mojej odpowiedzi wspomniałem również o roku 2013 oraz 44. Ogólnopolskim Sympozjum Józefologicznym, w czasie którego wystąpił przedstawiciel rosyjskiej Cerkwi prawosławnej o. prof. Joseph Kryukov przedstawiając w języku angielskim bardzo ciekawy wykład zatytułowany „Obraz św. Józefa w liturgicznych tekstach Kościoła prawosławnego”.
Nie chcę jednak w tym artykule rozwodzić się nad zagadnieniem dotyczącym „przydatności” św. Józefa w dialogu ekumenicznym. Moim zdaniem jest to sprawa oczywista. Skoro Prosty Cieśla z Nazaretu nazywany jest oficjalnie Patronem Kościoła Powszechnego to w naturalny sposób patronuje wszystkim wysiłkom zmierzającym do jedności Kościoła. Nie mniej jednak myśląc o św. Józefie i ekumenizmie warto zastanowić się, czy od naszych braci i sióstr z innych Kościołów i denominacji moglibyśmy się czegoś nowego o naszym patronie dowiedzieć.
Pierwsze ślady obecności Józefa w liturgii
Od kilku miesięcy pochylamy się nad zagadnieniem rozwoju kultu św. Józefa na przestrzeni wieków. Dziś, rozpoczynając refleksję nad wydarzeniami z wieku VI, skupimy się na pierwszych liturgicznych wzmiankach o św. Józefie.
W gruncie rzeczy do tej pory mieliśmy do czynienia z rozwojem myśli, który prowadził do rozwoju nabożeństwa i pobożności. Można śmiało stwierdzić, iż nabożeństwa ku czci św. Józefa posiadają solidny fundament biblijno-teologiczny. W przypadku Patriarchy z Nazaretu refleksja teologiczna przerodziła się w modlitwę i liturgię. Dziś niestety bardzo często jest odwrotnie. Robi się wszystko, żeby modlitwę opracować naukowo.
Kiedyś nauka „otrzymywała” ducha dzięki modlitwie. Dziś modlitwa „traci serce” przez sztywne ramy żargonu naukowego i „punktozy” akademickiej. Tymczasem rozwój myśli ma prowadzić do rozwoju modlitwy i pobożności. Tak było i tak jest z pobożnością dedykowaną św. Józefowi. Jeśli przyjrzymy się rzetelnie samemu tylko rozwojowi nabożeństw do Józefa z Nazaretu to zobaczymy, jak bardzo trafne są słowa św. Jana Pawła II zapisane we wstępie do encykliki Fides et ratio. Nasz wielki papież pisze: „Wiara i rozum (Fides et ratio) są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy. Sam Bóg zaszczepił w ludzkim sercu pragnienie poznania prawdy, którego ostatecznym celem jest poznanie Jego samego, aby człowiek - poznając Go i miłując - mógł dotrzeć także do pełnej prawdy o sobie”.
Ukryty klasztor
Można w sposób publicystyczny powiedzieć, że św. Józefowi „nie śpieszyło się”, aby zająć miejsce w kalendarzu liturgicznym. Nie mniej jednak w wielu publikacjach na temat Cieśli z Nazaretu możemy natrafić na informację, iż już w IV w. po Chr. Kościół raz w roku celebrował wspomnienie św. Józefa. Wnikając nieco w to zagadnienie dowiadujemy się, iż wcale nie chodzi o cały Kościół, lecz jedynie jeden z Kościołów lokalnych. Ponadto poświęcając na kwerendę dostępnych źródeł nieco więcej czasu, spotykamy informację, że już począwszy od wieku VI, w klasztorze św. Saby w okolicach Jerozolimy rozwijał się kult św. Józefa. To bardzo interesujące, ponieważ okazuje się, że kult św. Józefa wśród chrześcijan wschodnich zasadniczo miał swoją genezę w ośrodkach monastycznych. Jest to pewne przeciwieństwo wobec praktyki zachodniej, która w tym czasie troskę o rozwój liturgii przypisywała biskupom. Dlatego, w odróżnieniu od wschodniej liturgii monastycznej, mówiły o zachodniej liturgii katedralnej. Z czasem to wszystko się „wymieszało”, ale to już temat na zupełnie inną historię, ponieważ my zajmujemy się obecnością św. Józefa w liturgii.
Otóż to bardzo niezwykłe i charakterystyczne dla św. Józefa, iż zamiast pięknych katedr wybrał skromny, ukryty pomiędzy skałami Doliny Cedronu klasztor założony pod koniec wieku V przez św. Sabę. Możemy powiedzieć, że Józef postawił na jakość, a nie na ilość. Co ciekawe klasztor św. Saby leży w muhafazie (czyli prowincji) Betlejem, a zatem w rodzinnych stronach św. Józefa. Tutaj pozwolę sobie na prywatną opinię. Zobaczmy, że potrzeba było pięciu wieków, aby „swoi” docenili Józefa. Kiedy przed narodzeniem Jezusa Józef dobijał się do betlejemskich domostw spotykał się z pogardą i odrzuceniem. Jego wielkość doceniono dopiero po czasie. Miał rację ks. Jan Twardowski pisząc: „Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą, zostaną po nich buty i telefon głuchy”. Nie popełniajmy błędu mieszkańców Betlejem i okazujmy miłość i szacunek naszym bliskim za życia. Bardziej cieszą gesty miłości okazywane na co dzień, niż łzy wylewane na grobem.
Najstarsze święto
Do dnia dzisiejszego nie wiemy z całą pewnością, jak wyglądała w wieku V i VI liturgia ku czci św. Józefa sprawowana przez eremitów z Wielkiej Ławry (tak również nazywano klasztor św. Saby). Jednakże dzięki kronikom, którymi dysponujemy, dowiadujemy się, że datowana na wiek VI po Chr. apokryficzna „Historia Józefa Cieśli” stała się inspiracją dla Kościoła koptyjskiego do wprowadzenia pierwszego w historii święta dedykowanego Józefowi do kalendarza liturgicznego. Warto zauważyć, że „Historia Józefa Cieśli” pomimo swej apokryficznej natury posiadała niewątpliwy walor liturgiczny. Dlaczego zatem pierwsze święto Józefa z Nazaretu ogłoszono w Egipcie? Cóż, nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak bardzo Święta Rodzina była i jest czczona w Kościele koptyjskim (czyli na terenie Egiptu). Do dnia dzisiejszego możemy znaleźć tam prawie 30 sanktuariów, który według tradycji upamiętniają kolejne miejsca pobytu Jezusa, Maryi i Józefa w kraju nad Nilem.
Ponadto dysponując tą wiedzą, zupełnie inaczej spoglądamy na słowa anioła skierowane do Cieśli z Nazaretu: „Gdy oni odjechali, oto anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: «Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić». On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu; tam pozostał aż do śmierci Heroda. Tak miało się spełnić słowo, które Pan powiedział przez Proroka: Z Egiptu wezwałem Syna mego” (Mt 2, 13-15).
Możemy powiedzieć, że poprzez liturgiczne upamiętnienie Józef w pewien sposób na zawsze pozostał w Egipcie, gdzie każdego roku 26 dnia miesiąca Abîb (czyli 2 sierpnia) wspomina się „spoczynek sprawiedliwego św. Józefa Cieśli, męża Dziewicy Maryi, Matki Bożej, wybranego do bycia ojcem Chrystusa”. Ale o tym dlaczego akurat pierwsze święto Józefa dotyczy jego śmierci dowiemy się za dwa tygodnie. ■
Ks. Jakub Bogacki
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!